Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zulu gula sobie hula

głupi problem na linii dorosłe dziecko-rodzic, poradźcie zanim padnę

Polecane posty

Gość zulu gula sobie hula

mam pewni głupi i beznadziejny problem,ale jednak mam otóż mam 25 lat i znów mieszkam z mamą. mam pracę w rodzinnym mieście i niestety tutaj powróciłam. nie umiem jednak mieszkać z moją mamą. to dobra kobieta i to ja mam dużo podlejszy charakter. szanuje ja i jestem za wszystko wdzięczna, ale chodzę non stop wkurwiona, bo nawet nie poirytowana, na cały świat. najprostsze rozwiązanie problemu, okazało się najtrudniejsze, bo mama moja wyprowadzkę do wynajmowanego mieszkania w tym samym mieście traktuje jako wyrzeczenie się matki i ogromną potwarz. szukam pracy w pobliskich miastach, żeby móc się zasadnie wyprowadzić, ale jeszcze nic nie mam. jestem już wykończona. wiem, że jestem wyrodną córką, ale wracam z pracy późno, do 23 sprzątam, rano kończę sprzątać i biegnę do pracy i tak ciągle. jestem pedantką, moja mama jest moim przeciwieństwem, a właściwie ja jej. mieszkałam z bałaganiarami, ale to ja sprzątałam i wszystko grało. teraz mojej mamie przeszkadza, że sprzątam, a mi przeszkadzają klejące się kubki albo śmierdzące ręczniki. przeszkadza mi prawie wszystko- niemycie rąk po wyjściu z wc, że się nie myje ogólnie, że mówi z pełnymi ustami, puszcza bąki i się śmieje z tego, dłubie w nosie itd. szlag mnie trafia jak tylko jestem w domu. nie chcę teraz się hajtać, nie chcę też, żeby się do mnie nie odzywała. jak nie mieszkałyśmy razem było super. teraz non stop się wkurzam a wieczorem modlę się, y nie być taka, jak ona. straszny bachor ze mnie, wiem, ale inaczej nie umiem i nie mogę. już próbowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przesadzaj z tym porządkie
Wiesz, bakterie z kibla nie są takie straszne. A słyszałaś o uzależnieniu od sprzątania ;)? Oczywiście, najlepiej jest, kiedy dorosłe dzieci mieszkają same, mimo dobrych relacji z rodzicami, ale nie zawsze jest to możliwe, więc póki mieszkacie razem, po prostu starajcie się jakoś nie pozabijać. Masz chyba jakiś swój pokój? Więc tam sobie żyj sterylnie. Masz, czy możesz mieć swój talerz, kubek wymyty do czysta i nie lepiący się. Trochę jak to bywa w akademikach: wszyscy sprzątamy, ale każdy najbardziej dba o swoją sferę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zulu gula sobie hula
kombinuję, ale jakoś mi nie wychodzi. i wcale nie chodzi o sterylność, a o zwykłą czystość, naprawdę. moja mama uważa, że jak coś nie jest w tłuszczu, to nie trzeb tego zmywać, wystarczy odstawić albo opłukać zimną wodą. i tak mniej więcej ze wszystkim. zamiast ustępować, to jak widzę ten syf jeszcze bardziej się nakręcam. i jakby to tylko o to chodziło, to pewnie nie robiłabym problemu, ale ja ją po prostu przestaje lubić, a coraz bardziej się brzydzę. to mnie przeraża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przesadzaj z tym porządkie
Nie wiem, czy masz doświadczenie z mieszkaniem z obcą osobą w pokoju na stancji czy gdzie indziej. Ja mieszkałam 5 lat w akademiku i wiem, że jest to po prostu czasem męczące: z jednej strony chcesz mieć własną "przestrzeń", prywatność, zwyczaje, z drugiej rozumiesz i szanujesz "przestrzeń" współlokatorek, a z trzeciej mimo to macie za mało tej przestrzeni, żeby każda miała swoją. W takich sytuacjach większość ludzi radzi sobie dzieląc jednak tę przestrzeń: tzn. każda osoba używa swoich naczyń (wiadomo, poza sytuacjami jakimiś wyjątkowymi, jak np. są goście) i nie interesuje się, czy współlokatorka ma umyte, każda osoba ma swoją półkę czy szafkę i tam ma swój porządek czy też burdel itp. Radzę po prostu w miarę możliwości wprowadzić taki właśnie podział w Twoim domu. I nie przejmuj się tym, że mama ma np. brudne talerze, bo przecież ty nie musisz z nich jeść :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figo fago z tobago
mam, pięcioletnie. i było ok. teraz moja przestrzeń istnieje wtedy,kiedy mojej mamy nie ma, bo jak tylko jest, to non stop ma mi coś do powiedzenia, ploty albo mądrości ludowe, typu: jak bab nie nagotuje, to chłop ucieknie". ja pierdolę. w czarnej dupie jestem. jak nie znajdę innej pracy to najwyżej wynajmę mieszkanie jednak w tej samej mieścinie, może z czasem jej przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przesadzaj z tym porządkie
No ale tak obiektywnie, to chyba powinnaś mieć teraz więcej przestrzeni :) - chyba masz jakieś pomieszczenie, gdzie możesz usiąść za drzwiami. Jeśłi nie jest to kawalerka, to w zasadzie tylko kuchnię i łazienkę dzielisz z mamą, bo resztę czasu możesz spędząć w swoim pokoju (co nie musi oznaczać "zimnej wojny"). A to, że piszesz o jakichś takich sprawach, jak "glupie gadki", czyli mama irytuje Cię nieobiektywnie, to według mnie dowód, że zwyczajnie potrzebujesz samodzielności. Mnie też mama denerwuje na dłużsżą metę, mimo że bardzo ją kocham, ale chyba nie chciałabym znów z nią mieszkać. Szukaj pracy i wyprowadzaj się. Ja np. jestem zdania, że opłaca się wynajmować stancję za 700 zł mając wypłatę 1200, jeśli to tylko możliwe a w alternatywie jest mieszkanie z rodzicami tak naprawdę do ich śmierci - bo perspektywy na własne M w najbliższej przyszłości (czyt. 20 lat) niestety za bardzo nie ma, nawet jeśli zaczniemy odkładać wszystko co zarabiamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość figo fago z tobago
dzięki:) lżej mi jak sobie popisałam o tym. moja mama sama się nie utrzyma, więc do kosztów wynajmu dochodzi ok. 600-700 zł dla niej, ale chyba dam radę. skoro ma pracującą córkę, którą przez tyle lat wychowywała nie może teraz jej czegoś brakować. dzięki raz jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×