DZIEWCZYNY podajcie choć jeden argument za tym, żeby facet miał się ożenić.

Przystojny, dobry zawód, mający powodzenie. Dlaczego miałby się użerać z tylko jedną do końca życia?

Uwazaj - przyjdzie kiedys taki dzien ze zechcesz kupic caly browar.... a w kieszeni bedziesz mial tylko na piwo. Wspomnisz moje slowa

a jakieś argumenty?

jak sobie kurwa wyobrazasz inne zycie? nie dorosles jeszcze

normalnie, bez żony

A ile ty masz Chłopcze wiosenek??

Powanzy argument? Nie ma problemu. Przyjeciele czasmai odchodza, rodzice umieraja i wtedy zostaje ci TYLKO zona a jesli jej nie masz, zostajesz sam jak palec, wpadasz w depresje i sie wieszasz, albo wariujesz

Ma dziewczynę i kocha ją. To już jest wystarczający powód. Albo np. chce mieć dzieci.

Ma dziewczynę i kocha ją. To już jest wystarczający powód. Albo np. chce mieć dzieci.

Przyjdzie czas i pora gdy w okuł ciebie nie będzie nikogo obudzisz sie jako stary zgred... będziesz obłożnie chory a ciebie nikt nie będzie trzymał za dłoń w trudnych chwilach ze złotym sercem na tacy!!

W pewnym wieku dla mezczyzny moze zaczac sie liczyc to ze ma rodzine. Oczywiscie jesli taki mezczyzna wczesniej sie "wyszumi"

a czy ktoś Ci na siłę karze się żenić? to powinien być Twój wybór i Twoja potrzeba

po co ma się żenić? Po to, żeby mieć własną rodzinę. A skoro mu na tym nie zależy, to albo jeszcze fiu bździu w głowie, albo lubi samotność i wolne układy. I w tym drugim przypadku niech się nie żeni, bo tylko krzywdę komuś zrobi

Dziewczyny nie namawiajmy go, nie podawajmy argumentow, bo jeszcze sie ozeni i zrobi zonie krzywde bo widac taki jest... prostak

Człowieku milość to miłość, uczucie, a nie logika oparta na argumentach. Jak ja bym jakąś kobietę kochał to spędziłbym z nią całe życie, problem w tym, ze nigdy żadnej nie miałem.

Te które się godzą na taki układ są Ciebie warte. Teraz jestem sam, ale ja przynajmniej znajdę kogoś kto mnie będzie kochał. Ciebie nie będzie nikt.

kochany, myslisz ze kobiety sa na tyle glupie zeby na ciebie leciec bez wgledu na wiek, sytuacje finansowa i tym podobne?

nie widzę sensu wiązać się z tą samą kobietą na całe życie po max 2 latach się znudzi ona mi albo ja jej jak nie wcześniej będzie mnie zdradzala, ja ją być może też, wszystko z czasem blaknie, początkowe uczucie, nawet bardzo intensywne i tak wygasa i takie są fakty i nie mam potrzeby ani ochoty mieć dzieci a mam juz 30 lat zakładanie że będzie się żyło razem długo i szczęśliwie to utopia, której przeczą setki, jak nie tysiące faktów, których nie można ignorować tysiące rozwodów w Polsce poza tym czlowiek z natury jest poligamistą i malżenstwo to zaprzeczenie naturze człowieka

eoejefwjopfjopwfjpo Niektóre są takie, które lecą na takich typów. Ja się zastanawiam, co się dzieje z tymi normalnymi, ale pewnie wina za brak związków po mojej stronie leży, bo nie jestem specjalnie przystojny. Cóż, może kiedyś kogoś znajdę.

Miłość nie istnieje ? To dlaczego moja babcia po śmierci dziadka totalnie się załamała i płacze codziennie ? Byli razem 65 lat. Miłość istnieje, ale ludzie tacy, jak Ty jej niedoświadczą, może mi też nie będzie to dane.

bycie z tą samą osobą z czasem robi się coraz bardziej męczące nawet jezeli się ją kochało uczucie wygasa, narasta irytacja, albo obojętność więc po co się męczyć jest to wyraźnie wbrew naturze człowieka

PIS i PO są siebie warte, nie Miłość nie istnieje ? To dlaczego moja babcia po śmierci dziadka totalnie się załamała i płacze codziennie ? Byli razem 65 lat. Miłość istnieje, ale ludzie tacy, jak Ty jej niedoświadczą, może mi też nie będzie to dane" ponieważ NIGDY WCZEŚNIEJ nie nauczyła się życ sama pewnie z domu rodziców poszła do męża ta rozpacz to moim zdaniem (bez urazy) nie dowód miłości tylko bezradnosci i uzależnienia od czyjejś obecności

Dobrze, że to tylko Twoje zdanie :), ja jednak znam babcie i znałem dziadka. Widziałem, że się kochali mimo podeszłego wieku. Nie chciałbyś chyba sam umierać kiedyś, samemu żyć.

Miłość istnieje, ale trzeba ją odróżnić od zauroczenia. Roberto to, o czym Ty mówisz to jest zauroczenie. A skoro masz takie zdanie i tak stawiasz sprawę, to znaczy, że nie umiesz kochać. Niestety.

Nie ma ani jednego argumentu za :) facet który zadaje sobie takie pytania nie powinien w ogóle się żenić.

stabilizacja. swiadomosc ze po pracy nie wraca sie do psutego domu tylko do cieplego domu z zona gdzie mozna zjesc razem kolacje porozmawiac pojsc razem spac i rano sie obudzic robic wspolnie razem plany, dalekie jak i bliskie moc wyjezdzac razem na wakacje wychodzic razem z przyjaciolmi co za sens byc na kazdych wakacjach z inna laska na kazdym piwie ze znajomymi przedstawiac nowa panne? co za sens wracac do p0ustego mieszkania i myslec z kim sie umowic na kolacje by nie btlo glupio ze samemu?? jak cos ci sie stanie powaznego kto sie zatroszczy? ktoras z kochanek? ktoras z bylych ktora zostala bolesnie rzucona? nie, troskliwia zona, partnerka.

przecież żyję sam i jestem gotowy odejść sam z tego świata

Ja jak na razie ból czułem przez szukanie uczuć, ale może kiedyś, jak będę sobą i będę czekał, znajdzie się ktoś :)

chcesz bym sam to badz sam. nie zadawaj w takim razie takich pytan debilu, bo jak sam widisz na kazdy argument odpowiadasz tym, ze ty chcesz byc sam t

Masz dobry obiadek, kolację, wsparcie, kogoś kto cię kocha