niekontrolowane napady złości

Witam Proszę o pomoc. Jestem w 2 letnim, bardzo burzliwym związku z 27letnim partnerem. Problemem są, jego coraz częstsze napady agresji. Mało istotny problem potrafi go wyprowadzić z równowagi do tego stopnia, że potrafi wykrzyczeć mi w twarz wyjątkowo przykre rzeczy, rzucać wartościowymi przedmiotami, ostatnio nawet wyskoczyć przez balkon. Kiedy ogarnia go agresja nie jest sobą. Jest złem wcielonym. Napady agresji potrafią trwać nawet kilka godzin. Kiedy już się zacznie, nie jestem w stanie pomóc mu się uspokoić. Wręcz przeciwnie.. działam na niego jak płachta na byka. Muszę jednak przyznać, że nigdy nie podniósł na mnie ręki. Kocham go, jednak zdaję sobie sprawę, że ten związek niszczy mnie psychicznie, że z takim człowiekiem nigdy nie będę prowadzić spokojnego, stabilnego życia. Nie wiem, co robić. Kiedy wspominam o psychologu, reaguje złością i sugeruje, że to ja potrzebuje pomocy. Kiedy emocje opadają zawsze żałuje i przeprasza. Wielokrotnie się rozstawaliśmy, ale za każdym razem tęsknota za nim i nadzieja na to, że się zmieni popychała mnie ponownie w jego ramiona. Jest duszą towarzystwa. Uwielbia być w centrum zainteresowania. Choć uchodzi za osobę nerwową i impulsywną, tak naprawdę tylko ja wiem na co go stać. Ostatnio jednak zauważyłam, że sytuacja się pogarsza, albowiem wpada w konflikty z błahych powodów również ze znajomymi. Aktualnie nie jesteśmy razem, ale sama nie wiem, co powinnam zrobić. Czy podejmować jakieś kroki? Mój partner jest do tego osobą mało obowiązkową, zadufaną w sobie, ma słomiany zapał. W pracy nie potrafi zagrzać miejsca na dłużej. Jest dużym dzieckiem. Pochodzi z bogatej rodzinny, może stąd jego brak pokory. Proszę o pomoc..