Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dzidzia111

Sama w ciąży

Polecane posty

Historia jest długa i wiem,iż sama jestem sobie winna.Byliśmy ze sobą 7 miesięcy,od samego początku zamieszkaliśmy razem.Facet 29 lat,inteligentny z dobrej rodziny.Kiedy sie poznaliśmy był w depresji po zlamanym sercu.Zasiedział się w domu przed komputerem,przytył niesamowicie ,problem z %.Powiedziałam,że mu pomoge się ogarnąć.Był sierpień.Zawarł umowe z rodzicami,że do stycznia daja mu czas na znalezienie pracy i spokojną egzystencje.Mi też obiecywał.Byliśmy zakochani i wierzyłam,że się uda zwłaszcza,że wcześniej żył normalnie. Przyszedł styczeń i nic się nie zmieniło.Owszem waga się zmieniła,zaczął wychodzić do ludzi.Ja przez poł roku nie pracowałam,mało się dokładałam do wszystkiego ,byłam przed operacją.Wiedział o tym,że nie bede pracowała od początku.Mieliśmy dwa psy,mój i jego.Z jego psem był wieczny problem,2,5 roku a on notorycznie załatwiał się w mieszkaniu i ja to sprzatalam.Ogólnie afery robilam ,ze tylko ja sprzatam,a przeciez oboje nie pracujemy i mozemy dzielic obowiazki. Faworyzował swojego psa,awanturowal się ze karce go za zalatwianie sie itditd.Mialam w swoim zyciu kilka psów i kazdy byl dobrze wychowany,to byl jego pierwszy ktorego jak sam przyznal nie wychowywal.Pies spal w łóżku ,wszedzie był syf z kudel.Za moich czasów psy spały na legowisku.Zadal mi pytanie w pierwszym miesiacu znajomosci "czy pozbylabym się ciąży gdybym wpadla" powiedzialam ,ze na chwile terazniejsza mozliwe.I stało się ,pod koniec stycznia po operacji zaszłam.Nie nazwe tego wpadką,bo kochalismy sie bez zabezpieczenia świadomi moich dni plodnych itd,i co tydzien z usmiechem pytal czy już?Rozmawialiśmy o tym itd itd.Ja chciałam,on też.Przez 2 miesiace ciąży zaczely sie wojny,on o psa ja o nie sprzatanie i prace,o jego lezenie w łóżku i granie,mówilam ze juz czas by sie ogarnac bo skonczyly sie zarty.Poszlam do pracy dzień po wyjsciu ze szpitala z zagrozona ciażą,po 4 dniach robilam zakupy spozywcze,a on zapytal czy kupilam mu papierosy.Powiedzialam spokojnie,ze zakupy bede robic ale jak chce palic to powinien zarobic na to,bo mnie nie stac.Zaczelo sie na ostro wypominanie.Nie chcial mnie wypusc zmieszkania,zlapal za kurtke i powiedzial,zetak przypierdolize poronie !!! Staral sie juz chwile wczesniej zasugerowac mi usuniecie,ale po wiedzialam ze nie,ze teraz trzeba byc odpowiedzialnym i poniesc konsekwencje,ja sie cieszylam.U cieklam z siateczka ubran,wrocilam do matki.Dowiedzialam sie ze lazil po prawnikach i dowiadywal jak mi odebrac dziecko itd,jeszcze w czesie gdy mieszkalismy .Kazal sie wyprowadzic.Ukrywal to przed swoimi rodzicami.Po rozstaniu zadzwonilam do jego rodziców,nie majac juz obowiazku wobec niego ukrywania tego,powiedzialam ze majaprawo wiedziec,nic zlego na niego nie powiedzialam.Jego matka zadzwonila na drugi dzien zapytac jak sie czuje itd.Potem po rozmowie z synem juz kontaktu nie bylo.Nagadal zapewnejaka to bylam zla dla niego( bo obiecal i chcialam ,zeby szedl do pracy ,by zylo sienam lepiej) i jego psa itd itd,a piesek tam jest kochany jak jest na chwilke i nie trzeba po nim sprzatac.Po 2 tyg pojechalam tam po ciuchy ,rozkleilam sie,plakalam na podlodze 4 godziny i nie dalam rady sie spakowac,umówilismy sie zezrobie to jak bede gotowa. Powiedzial,ze sa 3 opcje ,albo dziecko mieszka u niego ,aja je odwiedzam,albo jakims cudem jestesmy razem (blagalam o mimo wszystko bysmy siedogadali.ze bedzie dziecko i jest sens) i 3,ze ja wychowuje dziecko ktore juz nie jest nasze,ale moje,bo on na skrobanke chcial mi dac kase,on dziecka juz nie chce,to ja chce ,wiec ja bede miec).Powiedzialam mu ze to jest karane,nawet namawianie itd .Zaznaczam,zerozmawial z moja matka kiedys i powiedzial po pierwszym usg ,ze sie cieszy.Moja matka wykonala tel do jego matki ,zapytala czy ta ma pojecie co wyrabia jej syn itd,ona oponowo ze sie nie wtraca itd,ze jestesmy dorosli i z jej glosu slyszalam,ze moj luby jakby zabronil sie wtracania,kontaktu itd.Poznalam ja na tyle,by wiedziec ze bardzo sie przejmuje ,jest katoliczka i tez zakochana w synie.Oplacaja czynsz mieszkania ,bo jest ich i sadze ,iz powiedzieli mojemu lubemu ze czas do pracy zarabiac na rodzine,co diametralnie zmienilo jego podejscie.Nigdy nikogo nie staralm sie zmieniac,nie musialam,tu czekalam na zmiany ,bo mialam dosc sprzatania po wszystkich.Teraz zostalam sama,wiem ze moja wina w tym duza.Nie pisze ,by sie uzalac nad moim losem,ale by te ktore licza na zmiany przestaly,bo faceci sie nie zmieniaja.Jesli sami chca to tak,ale nie pod przymusem.Powiedzial,ze nie ma wzgledem dziecka zadnych uczuc,nie chce ich miec,nie interesuje go i nie da sobie zniszczyc zycia tym,ani tez nie bedzie placil itd.O alimenty bede sie ubiegać to oczywiste,ojciec od 3,5 roku daje mu fikcyjna umowe o zatrudnienie, i sadze,ze na kazdego sa sposoby.Po tygodniu od tej traumy u niego w mieszkaniu,zaczynam sie ogarniac.W poniedzialek podpisuje umoweo prace,wiec jakiekolwiek zabezpieczenie bede mieć.Wspieraja mnie przyjaciele,znajomi i mimo iz sie obawiam,wiem ze jakos to bedzie.Oczywiscie chcialabym,by tatuś byl w zyciu dziecka,ale jak widac na sile nic sie nie da.Ja go nie mialam ,bo tez zostawil mame jak mialam 5 lat,po roku zmarl.Jest mi tym bardziej przykro,ze on bardziej kocha swojego psa niz mnie,dziecko.Powiedział,ze terazjego piesek znowu robi co chce,spi w łózeczku ze swoim panem i jest szczesliwy hehe Dla mnie tragedia.Ciesze sie,ze juz nie musze po nim sprzatać,ścierać i zbierac kup,bo tak go pan wychowal i jemu wolno.Nawet argument,ze do czasu kiedy dziecko przyjdzie na świat musi sie to zmienić,bo to nie jest normalne nie pomagal,jego piesek to świeta krowa.Moje metody pracy nad tym psem,by nie robil tego i nie zebral przy jedzeniu (uczyl tego mojego psa,ktory od szczeniaka mial tego zabronione) ,byly monotonne,doprowadzaly mnie do nerwów ,bo udawal po pol roku ze nie rozumie,a tylko mój luby wychodzil z pomieszczenia i juz wiedzial o co chodzi).Smieszna historia z tym psem,ale prawdziwa.Przegrałam z rozpieszczonym kundlem,ktorego nie lubialam,a teraz wrecz gardze ,bo to przykre by dziecko przegralo z psem,nie mówiąco mnie.Drogie kobitki trzymajcie się i nie zalamujcie.Mysle,ze sa ludzie i dzieci majace gorsze realia,ja mysle,ze nie bede miec dramatu,o ile szybko o nim zapomne.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wooo no to trafiłaś na niezłego typka, masakra, ale teraz najważniejsza jesteś Ty i maluszek, dobrze że się nie załamujesz po tym wszytskim tylko widać że dasz sobie radę, wiele dziewczyn by się poddało, żyjąc w takim związku każdy sobie a on w sumie nie sobie tylko dla psa wszytsko, ja też swojego psiaka kocham niesamowicie ale pies to pies a dziecko to jednak dziecko, trzeba umieć to rozgraniczyć, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamadajajdal
Przykro mi, że trafiłaś na nieodpowiedniego faceta. Z drugiej strony to dobrze, że na samym początku pokazał swoje prawdziwe oblicze, przynajmniej nie zmarnowałaś sobie życia! Ale całe życie przed Tobą i dasz sobie radę, a mężczyzna, który pokocha Ciebie i dziecko na pewno wkrótce się pojawi w Twoim życiu. Życzę Ci powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×