Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Carnival of rust_

Kurwa. Dopadła mnie życiowa rutyna.

Polecane posty

Gość Carnival of rust_

Ciągle tylko studia i studia, z domu na uczelnię, z uczelni do biblioteki, z biblioteki do domu. Wszystko takie uporządkowane, do przewidzenia, że aż staje się nudne. Nieustanny stres, życie w biegu. Czy sobie poradzę z tym wszystkim? Nie ma dnia, żebym się czegoś nie bała. Nikogo nie chcę zawieść, nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłabym źle wypaść. Zarywam noce, zaniedbuję inne rzeczy, i choć procentuje to na studiach, coraz częściej dopada mnie dziwnego rodzaju smutek. Bo co z tego, że tak się staram, skoro w moim życiu nic się nie dzieje? Tak naprawdę wszystko utknęło w miejscu. Patrzę na moją przyjaciółkę i innych aktywnie żyjących ludzi i mam wrażenie, że w porównaniu z nimi w moimi życiu panuje nuda. Erasmusy, podróże, nowe doznania, przygody, ciekawe pomysły na życie - tak bardzo im tego wszystkiego zazdroszczę. Jak byłam młodsza, to robiłam różne interesujące rzeczy, częściej gdzieś wychodziłam, tak że o żadnym dniu nie mogłam powiedzieć bezbarwny. Od kiedy jednak poszłam na studia, wszystko się zmieniło. Praktycznie ciągle się śpieszę. Nie mam czasu na przyjemności. Od jakiegoś czasu planuję wyjazd w góry, ale jak przychodzi co do czego, okazuje się, że nawet weekend muszę spędzić nad książkami. Inna sprawa, że ciągle brakuje mi ludzi, z którymi mogłabym tam pojechać, bo moi najbliżsi kompani wyjechali daleko. Nic dziwnego, że czuję się tym wszystkim przybita, tym bardziej, że uświadomiłam sobie niedawno, że studiuję kierunek, który nie jest wcale tym wymarzonym. Najchętniej bym to wszystko rzuciła w cholerę i wyjechała, bo drażni mnie takie życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hoohoo
to twoj wybór i nic wiecej:o chcesz miec dobre oceny to nie masz czasu na nic innego, w dodatku ciezko to zmienic bo juz pewnie zakodowałas sie ludziom na studiach ze jestes typem zakuwającym i nawet nie staraja sie cie nigdzie wyciagac🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Sorki, że się tak tutaj nad sobą użalam, ale dopadł mnie dzisiaj taki dołek, że chyba zaraz się popłaczę. Za oknem wiosna, pojechałoby się gdzieś w Beskidy, a ja jak głupia siedzę w domu i nawet się uczyć nie jestem w stanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawiczek z warszawy
Jak widać kobiety nie lubią gdy wszystko jest zaplanowane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
No dobrze, ale są tacy, którzy jakoś potrafią to wszystko pogodzić. Ja z kolei nie wyrabiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawiczek z warszawy
Trzeba mieć radochę z tego co się robi, nie koniecznie trzeba podróżować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawiczek z warszawy
Co potrafią pogodzić pracę / szkołę z wyjazdami i wyjściami na piwo? to tylko taka wegetacja w innej formie też często narzekają i nie są zadowoleni z życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
No tak, ale ileż to można? Staram się być na bieżąco z nauką, niemal codziennie się uczę i nie powiem, dużo rzeczy jest ciekawych, ale chyba jak każdy człowiek potrzebuję przygody, czegoś spontanicznego. Takie siedzenie w domu doprowadza mnie do szewskiej pasji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Czuję się taka przygnębiona tym wszystkich. Za parę miesięcy skończę 23 lata i czuję, że wszystko zmierza w zupełnie innym kierunku niż planowałam. Że biegam za rzeczami, które na dłuższą metę nie dają mi żadnej satysfakcji. Tęsknię za czasami liceum, za dawnymi pasjami. Miałam wtedy w sobie tyle energii i czerpałam z życia jak najwięcej. A teraz? Teraz czuję się wyczerpana, znużona codziennością. Nie mogę do końca nacieszyć się własnym światem, bo ciągle przypominam sobie, że czekają na mnie kolejne obowiązki. Czuję się taka samotna, bezradna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba mam
pomysł na dorobienie kasy, znam go od października, ale jakos się nie składało i teraz dojrzałam i wszystko dopracowałam, przygotowane krok po kroku, mogę go przekazać, mój mail makemoneyoffice@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka88
Carnival- doskonale Cię rozumiem. Ja z kolei jestem 3 lata po studiach, pracę dostałam od razu po ich zakończeniu. Niby wszystko fajnie, kasa, stabilizacja itp., ale życie zrobiło się jakies takie bezbarwne. Wszyscy znajomi sie porozjeżdżali w swoje strony, moja najlepsza przyjaciółka niedługo wychodzi za mąż i przeprowadza się. Praktycznie nie mam nikogo, z kim możnaby gdzieś wyjść- tak spontanicznie; bez 2-tygodniowego wcześniej ekstra umawiania się. W pracy wolę się nie scalać z ludżmi- w takim otoczeniu ludzie są różni, przeróżni i potrafią pokazać swoje prawdziwe oblicze w nieoczekiwanych sytuacjach. Brakuje mi spontanicznośći, współnych wypadów, odrobiny szaleństwa. W życie wkradła się rutyna. Wszystkie wykonywane czynności stały się niemal automatyczne. Przewidywalne. Każdy dzień jest taki sam jak poprzedni. Praca-dom-praca-dom i tak w kółko. A ja czuję, że życie przecieka mi przez palce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Mam ochotę rzucić studia, ale to już ostatni rok pedagogiki więc muszę zacisnąć zęby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka88
A ja mam ochotę czasem rzucić tę robotę w cholerę. Po co sie tak męczyć, użerać. Dzien w dzień W imię czego? Ale z drugiej strony co potem? Gdzie pójdę? Pod latarnię chyba;) Niestety nastały ciężkie czasy, gdzie konkurencja jest ogromna, rynek pracy przesycony. Każdy toczy codzienną walkę. Nie przerywaj studiów, niewiele Ci zostało. Później idz na staż, niekoniecznie w wyuczonej profesji, zdobądź doświadczenie. Albo rozpocznij studia podyplomowe zgodnie z Twoimi oczekiwaniami. W każdym razie nie kończ studiów w tym momencie, żeby później nie żałować straconego czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Ten wpis z pedagogiką to podszyw. Ja jestem dopiero na drugim roku - studiuję historię. Kierunek sam w sobie ciekawy, zgodny w jakimś sensie z moimi zainteresowaniami (średniowiecze), ale specjalizacja już niekoniecznie. Nie kręci mnie praca w archiwum . Wolałabym robić w życiu coś innego. Dziennikarstwo. Języki obce. Fotografia. Malarstwo. Widzę siebie w którejś z tych dziedzin. Mam w sobie mnóstwo pomysłów, jestem kreatywna i rozpiera mnie energia, ale co z tego, skoro studia nie pozwalają mi jej w pełni spożytkować? Ciągle ten pieprzony kierat, lista obowiązków, które sprawiają, że od razu wszystkiego się odechciewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Najgorsze, że uświadomiłam sobie to wszystko dopiero teraz, kiedy już kilka lat mija od matury i teoretycznie już mam wybrany kierunek, w którym chcę iść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka88
Ja też mam (a raczej miałam?) swoje hobby- jazda konna, rysowanie, na które poświęcałam naprawdę mnóstwo czasu. Przez obecne obowiązki zostało to zabite. Albo jestem na tyle zmęczona, że po prostu mi się nie chce. Brak jakiejkolwiek motywacji. Może nadchodząca wiosna to zmieni:) Coś w końcu trzeba robić, oderwać się choćby na chwilę, żeby nie zwariować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Znajomi też powoli dążą do stabilizacji. Kilka koleżanek wyszło za mąż. Reszta wyjechała. Choćbym chciała gdzieś z kim pojechać, to nie ma za bardzo z kim. Ciągle słyszę "nie mam czasu", "nie mam pieniędzy" i tak bez końca. Mam już naprawdę dosyć. Życie przemija, a ja nie umiem go spożytkować jak należy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Moje dziewictwo też zaczyna mnie krępować. Koleżanki wychodzą za mąż a ja jeszcze nieodkorkowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_
Tak, taki własny świat jest nieodzowny, żeby móc dalej istnieć i nie oszaleć. Dlatego często rysuję, piszę, robię zdjęcia, czytam książki. Pewnie zajmowałabym się tym jeszcze więcej gdyby nie to, że mam na głowie studia. Owszem, są gorsze kierunki, na historii nie jest aż tak strasznie i dużo ludzi podchodzi lajtowo do nauki, ale dla mnie studia nie są po to "byle zaliczyć". Podchodzę do nich poważnie. Inna sprawa, że źle znoszę porażki i dlatego staram się za wszelką cenę wszystko zdawać za pierwszym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Carnival of rust_.
a jesteś dziewicą ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka88
Ja tez coraz cześciej wracam do czasów z liceum, kiedy to człowiek miał wybór. Często wracając z pracy autobusem widuję grupki młodzieży i czuję takie ukłucie w środku, że ten etap życia jest już za mną. Wtedy się młodszym, pełnym nadziei i różnych pomysłów na życie. Świat nie wydawał się taki brtualny. A teraz wszystko utknęło w martwym punkcie. Kontakty ze znajomymi się pourywały; co z tego, że od czasu do czasu poklika się z tym czy z tamtym. Nic nie zastapi spotkań na żywo. W moje życie wkradła się taka tęsknota za tamtymi czasami. Oczywiście wtedy też się narzekało, a to na szkołę, a to na nauczycieli. Ale z perspektywy czasu tamtejsze życie było o wiele ciekawsze. No ale grunt to nie dać się zwariować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wtedy każdy dzień przynosił radość. Owszem, były problemy z matmą i chemią, ale zawsze miało się coś, co było od tego odskocznią. Kółka zainteresowań, nowe inicjatywy, pasje. Człowiek robił wiele rzeczy i czerpał z tego autentyczną satysfakcję. Tyle że ten świat powoli umyka sprzed mych oczu. Boję się, że nadejdzie czas, kiedy totalnie o nim zapomnę i pogrążę się w pogoni, która tak naprawdę nie prowadzi do niczego dobrego. Nawet teraz, choć w wolnych chwilach staram się zajmować swoimi pasjami, czuję się taka zagubiona między tym czego sama chcę, a czego chce ode mnie świat. Mam wrażenie, że nie pasuję do tego świata. Jestem za wrażliwa, zbyt sentymentalna, wielką wagę przywiązuję do uczuć, wartości, marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomyśleć, że to dopiero początek. Najpierw studia, potem praca. Gnicie w jakimś biurze, przy komputerze. Narzucony z góry, chory porządek. Na samą myśl o tym wariuję. Nie chcę tak żyć, nie chcę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka88
No to pomysl sobie, że w chwili obecnej właśnie taką pracę wykonuję. Już trzeci rok. Po skończonej biologii praca miała mi dać chcociaż namiastkę tego co było na studiach. Ale okazało się zupełnie inaczej. Totalne podporządkowanie się szefostwu, z góry ustalona hierarchia, stres i gonitwa. Nie tak wyobrażałam sobie swoje życie. Jako biolog chciałam pracę wymagającą licznych wypadów w teren, rozwijania się pod róznym kątem. A tutaj- praca statyczna, monotonna i bezsensowna, nie dająca żadnej satysfakcji. Mimo tego, że zarobki są całkiem przyzwoite i mogą sobie na wiele pozwolić- wcale nie sprawia, że czuję się szczęśliwa. Wręcz odwrotnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonooka88
A stwierdzenie, że "nie pasuję do tego świata" dotyczy również mnie. No cóż- jestem skrajnym introwertykiem, a nie każdy rozumie tego typu postawę:) Mój szef z kolei jest ekstrawertykiem i swego czasu tworzyły się między nami spore konflikty. Facet nie rozumiał pewnych rzeczy, że ktoś może być "inny" niż on; nie wiem nawet czy takie pojęcie jak introwersja jest mu znane:) Swego czasu traktował mnie jak jakąś idiotkę- no cóż- w jego oczach mogło to tak wyglądać. No ale praca też zrobiła swoje-moje zachowanie w dużym stopniu uległo zmianie, praca wymusiła to na mnie. Teraz potrafię się odnaleźć w tym bajzlu ale na początku było cięzko, bardzo ciężko.Nie tyle charakret pracy, jak współpraca z innymi. Zresztą nie będę tłumaczyć, bo wiem, że wiesz o co chodzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beataggg
a ja jestem na 1 roku studiow, nie ucze sie prawie wcale, wiec podziwiam Cie, ze jestes taka zmobilizowana. tez jest mi tu nudno, malo imprezuje, z reszta nie mam nawet na to za bardzo ochoty... zycie jest do dupy. w liceum bylo fajnie, jak patrze z perspektywy czasu. pewnie po studiach bede sobie plula w brode, ze nie wykorzystalam swojej mlodosci, na nauke czy zabawe. ale mi sie po prostu nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też chciałabym się dalej rozwijać. Mam mnóstwo koncepcji dotyczących swojego życia, które myślę powoli wcielać w życie, ale nieustanny natłok obowiązków sprawia, że wszystkie te plany muszą poczekać. Stąd moje rozczarowanie. Pogłębia je fakt, że w dalszym ciągu mieszkam z rodzicami i nie wyjechałam na studia do innego miasta, tak jak zamierzałam jeszcze w liceum. Może dlatego tak niewiele się zmieniło w moim życiu. Patrzę bowiem na moich znajomych, którzy wyjechali, i widzę, że ich życie jest o wiele bogatsze. Żyją pełnią życia, nie oglądają się w tył. Ja z kolei w dalszym ciągu nie potrafię znaleźć swojego miejsca w życiu. Czasem są chwile, kiedy zapominam o całym świecie i skupiam się na swoich ulubionych zajęciach, ale potem wracam do rzeczywistości i zupełnie nie jestem w stanie sobie poradzić. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że czuję się bardzo samotna. Choć jestem typem człowieka, który potrafi dobrze bawić się w swoim towarzystwie w samotności, to mimo wszystko często doskwiera mi brak kogoś z kim mogłabym poszaleć, pospacerować, pogadać. Niby mam kilka sprawdzonych osób, ale one teraz wyjechały na studia i nie widujemy się już tak często jak kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
beataggg - ja z kolei obawiam się tego, że studia będę wspominać jedynie przez prymat przeczytanych książek i wykładowców. Nie zrozumcie mnie źle; lubię dużo czytać, na różne sposoby pogłębiać wiedzę, ale chyba jak każdy mam też silną potrzebę przygody, szaleństwa. Nie żeby się upijać do upadłego czy robić zadymy na imprezach - to akurat mnie nie kręci - ale spontaniczne wypady w góry, koncerty, ogniska, dobry humor...to jak najbardziej;) Jako że mam naturę wagubunda, wiele bym dała, żeby wraz z nadejściem wiosny znaleźć się gdzieś na szlaku i zapomnieć o reszcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ANAL izator
ciesz się że nie masz Studia,praca, dom nie czytałem postów, nie wiem co studiujesz - jednak dla mnie jest śmieszne studiowanie dzienne kierunków jak marketing, administracja, i inne bzdety oczywiście inżynieria czy medycyna to coś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×