Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość AS&M

maż psychopata(?)

Polecane posty

Gość AS;M
Dziękuję za te krzepiące wypowiedzi, widzicie szukam tez winy w sobie, bo to ze moj mąż jest padalcem w białych rękawiczkach to wiem..ale czy ja na pewno jestem bez winy? w chwilach zdenerwowania potrafie wyzwac, ostatnio coraz rzadziej na szczescie, mam troche problem z utrzymaniem porzadku, nie zawsze jest ten obiad..ale to chyba za malo by byc ponizana kazdego dnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wieczorem będe, dołacz do nas, pogadamy, opowiem Ci moją historie, jest bardzo podobna do Twojej tymczasem uciekam do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to, że Ty lubisz być ofiarą, to nie znaczy, że Twoje dziecko ma się kisić z tym psychopatą :O gdyby Ci jego zachowanie nie odpowiadało już dawno byś odeszła, zastanów się :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
chciałam rozwiazywac problemy, szukałam winy w sobie, ale jej tam nie ma!!!!! proponowalam terapie, psychologa,nic sie nie podoba!kazda kobieta ma od czasu do czasu focha, albo sie o cos przyczepi, ma gorszy dzien, nie posprzata nie ugotuje obiadu, czasem sie to zdarza!czasem nie ma racji,przyczepi sie o cos bez sensu!takie jest zycie!czemu ja nie moge byc normalna tylko musze siedziec cicho jak mysz pod miotła bo inaczej zrowna mnie z ziemia? wszystko zawsze musi być jak on chce, bo inaczej to moja wina??za duzo sie kajałam, a ja nie jestem winna ze ten cham jest taki a nie inny!!jezeli mnie nie kocha to niech odejdzie!zgotowal mi pieklo na ziemi!!on mnie wyzywa,poniza a za chwile udaje ze wszystko jest ok! jak ja tego nienawidze!! jest bezkrytyczny, nigdy nie robi nic zle, nigdy nie przeprosi, nie pogada, on po prostu taki jest i moje zachowanie nie ma z tym nic wspólnego!! co nie zrobie to sie czepia, ze sie spoznia do pracy to moja wina, ze w pracy zle to sie na mnie wyzywa.ja go kochalam,nie analizowałam czy do siebie pasujemy czy nie, człowiekowi dopiero po jakims czasie klapki z oczy spadaja, a on mi wmowil ze kazdy konflikt to moja wina!! a ten padalec nie jest zdolny do uczuc i zycia w pokoju, zawsze musi sie klocic!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
a jeszcze wczoraj pisalam ze mnie nie bije.... oto historia sprzed pol godziny wysiadamy z auta, a on do mnie ze fotelik samochodowy zaczyna do bagaznika chowac,a ja ze po co, na to on ze nie chce by mu sie włamali do samochodu i ukradli.na co ja ze tyle stał i nic a teraz maja ukrasc.no i sąsiad przechodzacy obok usłyszał ze to najgłupsze co mogłam powiedziec, a ze jestem wyczulona na takie odzywki wziełam dziecko i powiedziałam mu ze sam jest najgłupszy, tyle razy słysze takie komentarze ze juz nie wytrzymalam.na odchodne usłyszałam spierdalaj...jak wszedł do domu zaczal na mnie wyzywac ze na moje wyzwiska bede słyszała jego, to ja dziecko do lozeczka, drzwi zamknelam i przylutowałam ,mu w pysk..... dostałam za to pieścia w noge...widzialam ze sie zastanawial gdzie mi przywalić śmieć jeden....potem polecialo ze jestem kurwa i na policje zadzwonil ze na obdukcje jedzie.......no to temat zamkniety...na pierwszy rzut sie wyprowadzam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
policje pojechał wewać..poki co czekam.w domu czysto, nie smierdzi jak to on ciagle powtarza,bede opanowana i zobaczymy.postanowiłam sie wyprowadzic i złozyc papiery do sadu o przymusowa terapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kręcąca dziewczyna
Dziewczyno uciekaj, szkoda Twojego życia. Pomyśł, jaka będzie wasza przyszłość - Twoja i dziecka, jeżeli zostaniesz z mężem? Nie warto niszczyć sobie jedynego życia, sama sobie na pewno poradzisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety nie ma szans
uciekać zostawić dziada i zwiewać gdzie pieprz rośnie,poczytajcie o psychopatach o ich zachowaniach jest taka książka " psychopaci są wsród nas"niestety nie pamiętam autora ,moja koleżanka z terapi psychologicznych wyłysiała na tle nerwowym tak ja psychicznie w "białych rękawiczkach" wykańczał kochany kulturalny i przystojny ,mąż,druga ma padaczke na tle nerwowym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co piszesz to jest
wszystko o moim mezu.No normalnie nie wierze!Takie same zagrywki,numery z dzwonieniem na policje,odzywki.Moj nawet Polakiem nie jest.Psychopaci sa w kazdym narodzie jak widac.Ja powinnam go zostawic jeszcze przed dzieckiem.Zbieram materialy,prowadze pamietnik gdzie zapisuje kazdy dzien.Odkladam pieniadze na tajne konto.Nawet grosik do grosika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co piszesz to jest
ale mój mąż sra mordą :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
Jedna z dziewczyn opisała tutaj historie o młodej kobiecie, której maz byl dokladnie taki psychol jak moj. policje wzywal i pogotowie o byle co, rodzina była przeciw niej, nawet jej wlasna rodzina, i dziewczyna nie wytrzymala..zostawila 3 dzieci i skoczyla z 10pietra...mam to w glowie i pozwala mi to trzymac sie, wiem ze nie tylko jak takie cos przezywam, tym bardziej ze czytam Wasze wypowiedzi, ze tez przez to przechodzicie..zrobiono nam wode z mozgu,wmowiono ze zasługujemy na takie traktowanie bo jestesmy takie a nie inne...przestaje sie obwiniac o te awantury, ze moglam nic nie mowic itp...u mnie od wczoraj wiem ze moja rodzina tez jest przwciwko mnie.moj maz prowadzi krzepiace rozmowy z moja siostra, ktora go podnosi na duchu i przytakuje pewnie ze to ja jestem be, na pytanie czy moge u niej troche pomieszkac (ma swoje 2 pokojowe mieszkanie i mieszka sama) stwierdzila ze nie, moze za kilka dni na kilka dni i wtedy bedziemy o suchym chlebie zyc, bo rodzice przestana za pomoc mi dawac jej pieniadze na utrzymanie (jest studentka)...jestem w szoku :), jestem z tym sama... do TO CO PISZESZ JEST: madra z Ciebie kobieta, odkładaj na czarna godzine!ja myslalam ze w ciezkich chwilach mam rodzine ktora w obliczu molestowania mnie zrozumie i wesprze, okazuje sie ze nie. poza tym przekonalam sie ze nikt nie chce słuchac i reagowac na moje problemy, jak cos mowie to znaczy je jestem gorsza, szacunek do mnie spaaada na łeb i szyje.zaczyna sie moralizowanie i traktowanie z gory.ofiara jest sama sobie winna, bo sie na to kiedys zgodzila.znaczy ze ma teraz z tym zyc.tak mi siostra powiedziala.. do FranuŚa- dziekuje Ci za to co do mnie napisałaś, Twoja siostra i to co o niej wiem ma szanse mnie uratować..tez jestem emocjonalna, placzliwa, wybuchowa i wszyscy to oceniaja i nie wglebiaja sie dlaczego tak jest, wiem co musiała czuć.miewalam stany depresyjne przez to co sie dzieje, myslalam o tym ze moze lepiej nie zyc i oszczedzic wszystkim "kłopotu" skoro takie ze mnie nic...powoli odzyskuje poczucie wlasnej wartosci, jak sama nad nim nie popracuje, nie mam szans by ktos mi w tym pomogl..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matematyczka z zamilowania
Autorko - Twoja sytuacja nie jest do pozazdroszczenia, w tej sytuacji możesz liczyć jak widzę tylko na siebie. To smutne, bo rodzice powinni być po Twojej stronie i Twoja rodzina... Moi rodzice są jacy są, ale w takiej sytuacji trzymali moją stronę - do samego końca. I było łatwiej odejść. Było parę m-cy do ślubu, dzieci brak na szczęście. Ja się nie dałam zmanewrować w ten sposób, by całe oszczędności życia poszły w coś wspólnego - i dziś to doceniam, bo mam dach nad głową przynajmniej. Również byłam wyzywana od głupich, kretynek, grubych świń, facet przy mnie bawił się wizytówkami panienek z agencji towarzyskich (że poszedł nieszczególnie wierzę, bo sknerstwo mu nie pozwalało) tylko po to, żeby zrobić mi przykrość i pokazać, że jestem zerem. Przy ludziach - anioł. Po jakimś czasie nawet przy ludizach się nie kontrolował, swych rodziców nie szanował w ogóle, moich wcale. Odeszłam, dostawałam różne telefony , sms-y niemiłe - miałam wrażenie, że łazi za mną krok w krok przez niespełna rok. Dziś mam spokój, jestem sama, trochę czasami mi źle samej, jednak dużo lepiej niż z nim. Boję się poznawać innych mężczyzn, wejść w kolejny związek, boję się , że znowu na takiego gnoja trafię. Twój dom wymarzony można przyrównać do mojej sukni ślubnej - była piękna, ale nie na tyle, żeby ze względu na nią wiązać się z psychopatą. Moja droga, są następujące wyjścia: robisz obdukcję na tę nogę, wyprowadzasz się do domu smaotnej matki, gdy jego nie będzie, czyścisz pamięć komputera, żeby nic nie znalazł- a już tym bardziej tego topicu, wynosisz się, żeby nikt nic nie wiedział, nawet Twoja rodzina, w tym domu korzystasz z porady adwokata i składasz wniosek o rozwód i podział majątku. Działka przed ślubem była Twoja, mieszkanie sprzedane również, więc możesz się starać o zwrot swego wkładu własnego. Nie będzie chciał sprzedać działki, niech Cię spłaca- a Ty przez te pół roku, które możesz mieszkać w domu samotnej matki szukasz pracy, co po tym okresie będziesz miała od czego wystartować. Nie będzie łatwo, ale jak sie zaweżmiesz, dasz radę. Ja nie doradzam każdemu "odejdż, to psychopata, nie macie szans" bo czasami kobiety tutaj mają problemy błahe. Twój taki nie jest. Twój jest poważny - więc musisz wziąć sie w karby i zacząć walczyć o życie swoje i swego dziecka. Życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakbym cztała o sobie...
Jedna z Was użyła dobrego określenia, "padalec w białych rękawiczkach". Jesteśmy razem ponad 6 lat. Co prawda ślubu nie mamy ale jest dziecko. Tworzyliśmy związek idealny do czasu kiedy zaszłam w ciążę. Najpierw namawiał do usunięcia, potem nie wspierał ale w żadnym wypadku jednak nie chciał się rozstać. Teraz żałuję, że wtedy nie odeszłam bo myślałam, że jak dziecko się urodzi to on się zmieni... Dziecko się urodziło (oczywiście nie był przy porodzie i miał pretensje, że wzięłam znieczulenie zewnątrzoponowe, za które trzeba zapłacić). Przyjechał do szpitala dopiero po pracy (dziecko urodziło się rano o czym wiedział). Chyba wtedy zaczął się koszmar. Poszłam na macierzyński, potem wychowawczy. Pojawiło się uzależnienie finansowe - zarówno od niego jak i mojego ojca, który bardzo nas w tych kwestiach wspierał. On przy dziecku mi nie pomagał, potrafił tylko wymagać bo ja cały dzień siedzę w domu a on pracuje. Do tego cały wolny czas poświęcał na granie w gry na komputerze co czyni do dnia dzisiejszego. Znęca się psychicznie. Idealnie potrafi wywracać kota ogonem i to zawsze ja jestem wszystkiemu winna. Potem był kolejny cios. Zaszłam ponownie w ciążę ale niestety poroniłam. Kiedy dostałam krwotoku musiałam sama pojechać do szpitala bo on twierdził, że musi się opiekować dzieckiem, które jest w domu (bzdura, wystarczyło zadzwonić do mojej czy jego mamy i zorganizować opiekę). Wypisałam się na żądanie ze szpitala, godzinę po wybudzeniu z narkozy. Wracałam do domu sama :( To wydarzenie (poronienie i trauma z nim związana) oraz to jak wyglądał nasz związek spowodowało, że zaczęłam pić. Nie wiem czy jestem alkoholiczką ale kiedy dziecko zasypia a on siedzi w swoim pokoju grając w durne gry na kompie, przytłacza mnie to co dzieje się z moim życiem. Nie potrafię już usnąć bez 3-4 piw, które on sam mi kupuje. Ojcem jest fatalnym. Dziecko często robi mu na złość a on potrafi rozpętać z tego powodu huragan. Synek go kopnie a ten skurwysyn potrafi mu oddać, ale oczywiście nigdy przy świadkach. W czym problem żeby się rozstać. Teoretycznie w niczym. Po wychowawczym po malutku wracam do kondycji związanej z finansami, mam gdzie się wyprowadzić ale... Grozi mi, że odbierze mi dziecko bo jestem wariatką (nabawiłam się solidnej nerwicy) i alkoholiczką. Boję się, że to udowodni przed sądem. Ma świadków na to, że zdarzało mi się przeholować z piciem czy puściły mi nerwy... Ale to dlatego, że nie daję już sobie rady. On zawsze się pilnuje i zgrywa ideał. Dzieckiem zajmuje się na pokaz, w domu ma je w dupie. Wszystkie obowiązki na mojej głowie. Problem numer 2 mój ojciec. Jest to kochany człowiek, zawsze mogę na niego liczyć ale... nie w tej kwestii. Uważa, że dziecko musi mieć matkę i ojca razem. O ile facet mnie nie bije to jest ok :( Rozmawiałam z nim wiele razy jak się męczę w tym związku ale nie ma szans... Jeżeli podejmę decyzję o rozstaniu, wiem, że czekają mnie z jego strony awantury, represje. I co ja mam zrobić? Najłatwiej się zabić ale co wtedy? Zostawić największy skarb jakim jest mój synek na łasce tego debila?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
Jak nie przestaniesz pić,bedzie miał kolejny argument by Cie nie szanować.widac ze spe cjalnie Cie rozpija,spróbuj zebrać się w sobie,przestać pić i idź do psychologa, bo ten psychopata Cie załatwi na cacy.Twoj ojciec Cie wspiera ale się myli,dziecko powinno mieć obydwu KOCHAJĄCYCH rodziców, a nie ojca ktory dziecko olewa i matke traktuje jak ściere do podłogi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciotka Dobra Rada38
Chron dziecko i spierdalaj od niego jak najdalej, ja tez mialam takiego "kochanego" tatusia co tyranizowal ile mial sil i ochoty, do tej pory matce tego nie wybaczylam, nie chciej aby twoje dziecko tak dazyło cie nienawiscia jak ja swoja matkle ze pozwalała na to czego nie powinna. Matka powinna byc opoka i dac dziecku poczucia cieplosci,milosci i bezpieczeństwa. Wiedz o tym ze on za jakis czas napewno do dziecka z rekoma wyskoczy, nielicz na to że nie, wiem co pisze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
do Jakbym czytala o sobie- Cytuję: Najpierw namawiał do usunięcia- to w moich oczach na starcie go dyskfalifikuje.. Pretensje ze wziełaś zewnątrzoponówke- dyskfalifikacja Nie był przy porodzie,ok ale ze przyjechał dopiero wieczorem- dyskfalifikacja Dostałaś krwotoku i sama jechałaś do szpitala i wracałaś- co za padalec... Ewidentnie jest skończonym i nie zdolnym do miłosci gnojkiem, zupełnie jak mój mąż, z ta roznicą ze moj poza synem swiata nie widzi, byl przy porodzie do czasu az sama go wywalilam ;), czatowal pod porodowka, byl na kazde moje pierdniecie. do mnie jest chamem i tyranem, ale syna uwielbia, non stop łazi za nim i całuje, mowi kocham Cie milion razy na dzień, do obrzydzenia oglada jego zdjecia i nie moze sie nadziwic ze mały takie piękny i madry..twoje dziecko nie zasługuje na taki dom, jak masz tyle siły to uporzadkuj swoje zycie, znajdz prace, i uciekaj... ja sie dziw dowiedzialam w sadzie ze nie ma takiego czegos jak przymusowe leczenie psychologiczne-a na to liczyłam w kontekscie meza,bo on na terapie isc nie chce,ale moze niebieska karte na policji zaloz? czy bedzie sie dopiero na tobie wyzywal? nie daj sobie wmowic ze jestes nic nie warta, jestes super kobieta,trafilaś na gnoja.bierz sie do kupy dla syna, a tego H... olej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
tak właśnie patrze ze byka strzeliłam i to nie raz :) hihihi dyskwalifikacja oczywiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakbym czytała o sobie
Dzięki Dziewczyny :) Cieszę się, że znalazłam ten topik choć zarazem mi przykro, że tyle z nas ma podobny problem :( Sęk w tym, że z jednej strony brakuje mi odwagi. Boję się wojny o dziecko w sądzie o ile on nie spróbuje mi wyrwać dziecko przed rozstrzygnięciem - jest do tego zdolny byle postawić na swoim, dla własnego widzimisię. Poza tym, boję się mojego ojca. Jak pisałam, oddałby za mnie życie ale też ma wybuchowy, trudny charakter. Potrafi solidnie "zjebać". Już się kiedyś o tym przekonałam. Zmieniłam studia z dziennych na zaoczne bo znalazłam fajna pracę. Nie poinformowałam ojca, a jak się o tym dowiedział to dał mi tak popalić, że trafiłam na ostry dyżur w szpitalu z powodu masakrycznie wysokiego ciśnienia :/ Ojciec stoi po stronie partnera i nie przemawiają do niego moje argumenty :( Dziecko ma mieć ojca a coś takiego jak znęcanie się psychiczne nie istnieje... Nie wiem co lepsze, kisić się w tym patologicznym związku, czy zrobić krok narażając się jednocześnie na trudną bitwę, w której moim przeciwnikiem będzie nie tylko partner, ale i własny ojciec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli masz nagrania to może zwróć się o pomoc, nadzór kuratora? Niech mąż wie, że nie jest bezkarny. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie tak łatwo jest ot tak podzielić majątek, sprzedać, żeby wyjść na swoje. Ale czy piękny dom wynagrodzi Ci męża który znęca się nad Tobą co z pewnością przekaże synowi, który w przyszłości być może unieszczęśliwi jakąś dziewczynę. Bardzo trudna sytuacja, zwłaszcza bez wsparcia bliskich, życzę Ci powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciotka Dobra Rada38
szkoda że nikt nie wziął mojego postu na powaznie :( :(, nawet nie wiem czy ktos to przeczytał, ehhhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AS&M
Ciotka dobra rada- bardzo cenie sobie kazda opinie,dziekuje za Twoje spojrzenie,to troche przerazajace ,ze matka jest ofiara, a dziecko zwraca sie przeciwko niej i ma jej za złe ze z ojcem zyla.daje do myslenia,i na pewno nie chcialabym by moj syn kiedys mi wypomnial,a wiem ze moze sie tak stac..kiedys inne czasy byly, rozwod to byl wstyd, szczegolnie dla kobiety,mama na pewno sie bala odejsc..az tak bylo zle?bił Was?pił? awanturował sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×