Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Edyciak

Czy ktoś odwiedzał kogoś na oddziale psychiatrycznym?

Polecane posty

Gość katka 0076
Nie odwiedzałam, ale miałam i mam kontakt z osobą psychicznie chorą. powiem tylko- im wczesniej tym lepiej. Do szpitala zabierz wszystko, najwyżej cześć rzeczy weźmiesz z powrotem. Leczenie psychiatr jest tak samo ważne jak leczenie serca, nerek itp. To zaden wstyd, czy ujma. Wstydem jest nie pomóc osobie cierpiącej na tego typu choroby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wow, wreszcie sie wam udało, gratulacje! Zamówiliście prywatna wizytę? I ten lekarz zadzwonił po pogotowie i czekał z wami aż przyjedzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja matka to była juz 10 razy w szpitalu, zawsze po tym wszystkim musiałam trochę ochłonac zanim zdobyłam sie żeby ją odwiedzic. Brat zwykle dowoził jej na początku podstawowe rzeczy osobiste, i z tego co pamiętam to były jakies koszule nocne na zmianę, kapcie, majtki, podomka, szczoteczka do zębów, pasta, itp. Naczynia tam mają, typu kubki, talerze. TYle że jedzenie jest raczej nie za bardzo smaczne. Można coś przywiezc słodkiego, itp. Na tym typowym odziale zamkniętym jej nigdy nie odwiedzałam, nawet nie wiem czy tam wpuszczali. Trochę chyba nieciekawie było, dużo agresywnych osób, co potrafiły kopnąc nagle itp. Na tym otwartym jest zupełnie normalnie, jak w każdym szpitalu. W każdym razie nie mam tam mgły i ludzi -zombie, jak to pokazują w filmach. :) Z tego co pamiętam to ci chorzy strasznie sie tam nudzą, wię rzeczy do zabicia nudy sa bezcenne,....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
pupa to na co choruje Twoja mama, że aż 10 razy była hospitalizowana? nie ma żadnej poprawy? i czy TY u siebie lub u brata dostrzegasz jakieś skłonnosci do choroby, na która cierpi mama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ona ma oficjalnie stwierdzoną chrobe dwubiegunowa, chociaz to na bank nie to- chyba sa to zaburzenia schizoafektywne. Jej lekarz co prawda twierdzi że to schizofrenia z kolei. Ma b. silne epizody pobudzenia maniakalnego, połączone z bardzo silną psychozą. wyglda to po prosstu starsznie, i najczęściej pogotowie sciąga ją z ulicy gdzieś w mieście, tak szaleje.... :( Co do tego ozdrowienia o którym pisła Edyciak po 2 latach brania leków- pierwsze słysze, w zasadzie te choroby sa raczej do końca zycia. Chyba że czasem składają sie z jednego epizodu tylko- tez sie zdarza. Leczyc trzeba i tak- inaczej jest coraz gorzej. U nas w rodzinie- nikt chory oprócz niej nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
dzięki za odp. przepraszam, że tak dopytuję ale jeszcze zapytam, ile lat miała mama gdy zachorowała po raz pierwszy, czy zdarzył się w jej zyciu jakiś dramatyczny epizod czy choroba postepowała wolno jakby niezauważenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ona zachorowała dosc pózno jak na tę chorobę, bo ok. 45 lat jak miała... Nie wiem, może menopauza? Przed zachorowaniem nic sie bezpośredno nie zdarzyło. Kilka lat wcześniej zmarł jej mąz. Choroba uderzyła dosc nagle, w każdym razie jeśli chodzi o psychoze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tulipanytulipany
Edyciak, to najlepiej wlasnie zadzwonic po lekarza i zaprosic na wizyte domowa? Tez tak mowie mamie, ale, ech, z nimi obiema to jak rzucanie grochem o sciane. Moja babcia potrafi sie swietnie kamuflowac, niestety; ludzie przez lata nie maja pojecia, kim tak naprawde jest. Nie wiem, czy to mozliwe, ale pewnie lekarzy tez oszukuje, dlatego zaden jej jeszcze nie wyslal na badania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tam byłem
Jako dzieciak kiedyś leżałem na oddziale i w sumie normalny oddział szpitalny jak każdy inny (jeśli chodzi o same odwiedziny). Jedynie nie wolno było wchodzić odwiedzającym do pokoju (była świetlica do wizyt, albo stołówka, albo fotele w korytarzu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem, ta choroba jest do końca zycia, co nie oznacza tego, że nie da się z nią żyć... Po prostu po ok 1-3 lat systematycznego leczenia chory jest w stanie funkcjonować prawie normalnie, ale w dalszym ciągu należy brać leki. Choć nasz lekarz mówił, że zdarzają się przypadki całkowitego ozdrowienia, że chory potrafi bez leków nawet funkcjonować normalnie... Dziś jedziemy zaraz tam.. Wzięłam to co mówiliście, bieliznę, piżamę, kapcie, ręcznik i takie tam higieniczne przedmioty.. Postaram się namówic mamę na kapiel, toteż umycie włosów. bo podejrzewam, że non stop śpi... Jedzenia też trochę wzięłam. Jak wróce, to zdam relacje jak było... Choć jeśli to jest tylko oddział w "normalnym" szpitalu, to powinno wszystko wyglądać podobnie do reszty oddziałów. Lekarka mówiła tylko, że trzeba przed wejściem dzwonkiem zadzwonic i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym ci radziła spróbować najpierw bez wizyty domowej... Po pierwsze: trudno znaleźć lekarza, który jeździ do domu chorego. Po drugie: nie wiadomo, jak lekarz zareaguje, gdy twoja babcia nie zechce z nim rozmawiać... Po trzecie: taka wizyta kosztuje co najmniej dwa razy tyle jak wizyta prywatna w gabinecie lekarskim. Jak my zajechaliśmy z mama do tego lekarza i w końcu się sczaiła, że to psychiatra, to zaczęła go tam wyzywać itp, wybiegła z gabinetu. A lekarz powiedział, że w takiej sytuacji nie może nic zrobić, bo pacjentka nie wyraża zgody na leczenie i nawet jej karty nie mógł założyć, bo mówił, że gdyby to zrobił, to mogłaby go do sądu podać o wysokie odszkodowanie... Pacjenci psychiatryczni są trudnymi pacjentami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem mile zaskoczona tym, co tam zobaczyłam :) Sam oddział bardziej przypomina dom pomocy społecznej niz szpital: pokoje chorych, sale terapii zajęciowej, świetlica, stołówka... tego nie ma na normalnych oddziałach szpitalnych. I rzeczywiście chorzy chodzą głównie w ubraniach, nie piżamach.. Poza tym są bardzo przyjemni, mówią wszystkim "dzień dobry" :D pewnie poza takimi trudniejszymi przypadkami, którzy prawie w ogóle nie wychodzą z pokoju. Mama mówi, że się nie nudzi, karmią ją dobrze, nie pozwalają jej za dużo w dzień spać.. Karzą brać leki, to bierze. Jedyne co jest inne to kraty w oknach i wejście na oddział jest zamknięte, trzeba dzwonić, żeby otworzyli i prosić o otwarcie przy wyjściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ostatnio sie sporo rzeczywiście zmienia na lepsze... I zależy tez na jaki szpital się trafi... A ile zabuliliście za tę domowa wizyte?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość steperkaaaaaaaaaaa
Edyciak---a w jakim wieku mama zachorowala i i le ma obecnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość efrhrekh
w szpitale psychiatryczne czesciej przypominaja szkoly z internatem czy jakies obozy kolonijne niz prawdziwe szpitale.. no i czesto sie mozna spotkać z zakazem wnoszenia jedzenia, jesli na oddziale sa osoby z zaburzeniami odzywiania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za kilka dni skończy 50 lat... szczerze powiedziawszy, to nie wiem, w jakim wieku zachorowała... Myśmy to zauważyli tak już bardziej 2 lata temu... ale leczyła się psychiatrycznie gdzieś od 9-10 lat. Niby miała w młodości jakieś próby samobójcze... ale nie wiem, czy to prawda, babcia się do tego nie przyznaje, tato to wie od sąsiadów itp. A lekarka powiedziała, że aby określić, co to za choroba, to potrzeba im minimum 4-6 tyg obserwacji. Ale to na pewno jakas psychoza i coś w kierunku schizofrenii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i tam był zakaz wnoszenia jedzenia, ale nikt tego nie sprawdzał. Ja byłam pewna, że przy wejściu zapyta ktoś co mamy w tej wielkiej torbie :) mogłabym jej nawet nóż przemycic i nikt by nie zauważył, chyba że sąsiadki z sali by poskarzyły. W ogóle nikt nawet nie zapytał, czy z rodziny jesteśmy czy cos takiego... trochę mnie to zaskoczyło. Ale tam każdy chory bierze leki uspokajające i widać, że osoby bardziej agresywne pewnie są pasami przypinane, bo na obiad pielęgniarka po nie szła osobiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×