Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aga co ma mętlik w głowie

mam mętlik w głowie.. i w sercu..

Polecane posty

Gość Aga co ma mętlik w głowie

Witam serdecznie:) zakładam nowy wątek i piszę, bo muszę się z kimś podzielić tym co czuję, bo inaczej zwariuję. otóż sprawy się mają tak, jestem w związku z chłopakiem od 4 lat(ja mam 23, on 27), mamy ze sobą wiele wspólnego i ogólnie świetnie się rozumiemy, ale od jakiegoś czasu nie czuję już tego czegoś, tego co sprawiało że był On i tylko On, i jak dla mnie inni faceci mogli nie istnieć. Wiem że on mnie kocha ponad życie, bo widzę to po nim... ale to nie wystarczy.. chyba:( z drugiej strony jak tylko pomyślę o zerwaniu z nim to mi się płakać chce, zależy mi na nim na tyle że nie chcę go ranić, wiem że by to strasznie przezył, poza tym mówił mi czasem że jestem dla niego jedynym sensem życia.. Ale wiem tez że powinnam myśleć o sobie i o swoim szczęściu a nie tylko o nim... JUŻ SAMA NIE WIEM!!!!!! mam mętlik w głowie.. i w sercu.. o pomoc Was nie proszę, bo decyzja i tak w końcu będzie należeć do mnie, ale proszę o opinie.. może któraś z Was przechodziła już taką sytuację w swoim życiu i podzieli się doświadczeniem. Dodam że Piotr jest moim pierwszym poważnym partnerem, więc do tej całej sytuacji dochodzi mnie czasem chęć po prostu spróbowania czegoś innego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie jaaaaaaaaaa
Spróbujesz i co dalej? Stwierdzisz ze to nie to i będziesz chciała wrócić? Zazwyczaj doceniamy rzeczy i ludzi, jak już ich stracimy. Poza tym nie buduje się szczęścia na czyimś nieszczęsciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtjghstrhwg
lepiej żebyś spróbowała teraz niż wtedy, gdy to zrani więcej osób niż tylko jego. Szczęścia nie buduje się na nieszczęściu innych? Gorszej głupoty dawno nie słyszałem, ale jeśli mielibyśmy się tego trzymać, to czemu twój facet miałby budować swoje szczęście na twoim nieszczęściu? bo z twojego postu, a raczej z faktu, że go tu zamieściłaś wynika, że szczęśliwa nie jesteś. Mówi, że jesteś jedynym sensem jego życia? Jakby mi tak powiedziała ukochana osoba, to by mnie to chyba wkurzyło, podejrzewałbym ją o zaborczość. Chciałbym za to, żeby mi powiedziała, że jej życie jest jak tort, ja jestem wisienką na torcie -bez wisienki tort nie straci na smaku, ale ona chce właśnie taki tort z tą wisienką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtjghstrhwg
Z czasem on zamknie cie w klatce swoich wyobrażeń, a ty zaczniesz tęsknić za wolnością -przede wszystkim psychiczną wolnością. Wkurzają mnie tacy ludzie, którzy są jak pnącza i potrafią żyć jedynie dzięki takim drabinkom-podpórkom, wokół których mogą się wić. Decyduj właśnie teraz, czy chcesz być drabinką dla pnącza, czy spróbujesz znaleźć "inny krzew", który nie będzie cie hamował, pozwoli wzrastać, rozwijać się emocjonalnie itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga co ma mętlik w głowie
rtjghstrhwg dużo prawdy jest w tym co piszesz Ja czasem bym chciała zostawić to wszystko i wyjechać do innego miasta, zacząć od nowa, ale na to chyba nie mam odwagi.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtjghstrhwg
więc wyjedź -ale pod jednym warunkiem -jak już wyjedziesz i ci się nie ułoży w sensie zawodowym, finansowym i będziesz musiała wrócić, to NIE wracaj do Piotra. Będziesz mogła wrócić do niego tylko wtedy, gdy w nowym miejscu ułoży ci się praca, mieszkanie i wtedy stwierdzisz, że brakuje ci tylko Piotra. Zanim jednak podejmiesz decyzje o wyjeździe, zapytaj, czy pozwoli ci odejść. Po jego reakcji na to pytanie będziesz wiedziała, czy kocha ciebie, czy raczej kocha sytuacje "bycia razem" -będziesz wiedziała, czy kocha cię na tyle, aby szanować twoje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nie nie nieeee
nie zrywaj z nim, ja mialam kiedys podobne odczucie "wypalenia", nawet mialam tak, ze z checia bym umowila sie z\kims innym, klocilismy sie bo moje podejcie bylo cosraz mniej powazne.. rozstalismy sie i dopiero sie przekonalam ze chyba mi odbilo, tak bardzo go kochalam, kazdy dzien byl wypelniony nim, a teraz mam pustke :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtjghstrhwg
właśnie o to chodzi -trzeba go zostawić -niech poszuka sensu własnego życia, niech się otrząśnie, przebudzi... " nie nie nie nieeee" -widzisz -rozstaliście się, ale to was wzmocniło -okazało się kto jest pnączem, kto podpórką, a może że jesteście niezależni w tym względzie (-bo tak powinno być w zdrowym związku), czy może jest to taka sytuacja, że komuś odpowiada być podpórką i taka osoba potrzebuje mieć pnącze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie nie nie nieeee
wiesz.. my nie jestesmy razem, nasze rozstanie bylo pelne ostrych slow i goryczy, za duzo sie podzialo i choc bardzo bym to chciala cofnac nie widze teraz naszej wspolnej przyszlosci :( ja zawsze bylam ta o co mniej sie stara, on tym co bardzij mu zalezy.. po rozstaniu okazalo sie calkowicie odwrotnie, to ja kochalam az na zaboj a on jednak dal sobie rade bezemnie.. radze nie rozstawac sie, a jedynie wymysl np chorobe, nie widujcie sie kilka dni (ogranic kontaks tell, intrnet) zobaczysz jak bd ci trudno bez niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aga co ma mętlik w głowie
Moje drogie, podjęłam decyzję!!! Wyjeżdżam:D póki co do siostry (240km od mojego miasta) na razie powiedziałam Piotrowi, że ona mnie potrzebuje i nie wiem ile mnie nie będzie. Zobaczymy jak się wszystko ułoży, ale póki co jestem dobrej myśli:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×