Wiecie jak niektórzy są pojebani,na portalu prawnym

jak bronić się w powództwie o stwierdzenie ojcostwa dziecka z gwałtu,wytoczonym przez gwałciciela,dałam jej radę żeby powołać się na art.5 Kodeksu Cywilnego sprzeczność z zasadami współżycia społecznego i nadużycie prawa.Z kilku wypowiedzi w tym temacie aż biła radość,że gwałciciel ma co do zasady prawo takie powództwo wytoczyć,bo jest ojcem biologicznym

oczywiście że ma prawo, przecież logiczne, że on jest ojcem a nie hydraulik

oczywiście,że ma prawo,natomiast sędzia ,który by takie powództwo uwzględnił powinien iść się leczyć,jedynie mógłby je uwzględnić,gdyby kobieta je uznała

to byłby wstyd na cały świat,wyrok uwzględniający takie powództwo

oczywiście jest to dziwna sprawa, ale nie do końca. jakby miał płacić alimenty na to dziecko to dlaczego nie miałby być prawnie jej ojcem?

co ten koleś sobie myśli że laski to inkubatory?! jak by mne jakiś kutas zapłodnił to albo bym uciekła albo usunela ciąże żeby nie miał

btw po co mu sie chwaliła że jest w ciązy?

powodu tego,że nawet jak nie miałby władzy rodzicielskiej to mógłby sie z dzieckiem widywać według obecnej treści Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego,jak ktoś wyobraża sobie kontakty dziecka z takim ojcem,jak przebiegały kontakty takiej kobiety i gwałciciela,przy zabieraniu dziecka na takie wizyty i go przywożeniu z powrotem.

no i generalnie zalatuje patologią uznawanie takiego niby ojcostwa w świetle prawa