Rodzina męża chce żebym go wychowała

Ratujcie, bo ja już nie wytrzymuję :( Problemem w naszym małżeństwie jest rodzina męża (rozwodnicy), głębszych relacji to oni z synem raczej nie stworzyli, ale odkąd pojawiłam się ja (czyli jego żona) zamęczają mnie, żebym mu przypominała o urodzinach babci, jego matka, a moja teściowa mówi żebym zadbała o jego prezencję, żebym "meldowała" kiedy dojedzie d domu itp. Czy to normalne? Czy to ja mam go wychowywać? Wychodzę z założenia, że skoro sam nie pamięta o urodzinach swojej matki, to dlaczego ja mam pamiętać? Do cholery mam pamiętać wszystko za siebie i za niego, bo go nie wychowali i nie nauczyli dbania o relacje rodzinne? O mnie dba, ale nie będę naprawiać jego relacji z rodziną, mamusią i tatusiem, eh...

To nie wiesz że faceta trzeba sobie wychować?:D

ty lepiej trzymaj z nimi jak najdalszy dystans bo widać że oni przyżenili się do ciebie....

będzie dobrze, sama zobaczysz że wszystko się ułoży, trzeba być dobrej myśli, być optymistą, po każdej burzy przychodzi słońce a po nocy dzień, musisz tylko wierzyć i nigdy się nie poddawać, chwytaj dzień, carpe diem, memento mori

Ale ja sobie faceta wychowuję :) I podjęłam decyzję, że nie będę mu przypominać o urodzinach, o tym, że wypada zadzwonić, bo miesiąc się nie odzywał do własnej matki itp. Koniec! Ja świata nie będę naprawiać, pff i jeszcze do tego się denerwować za czyjeś błędy wychowawcze. Ważna, że póki co o moich urodzinach pamięta :)

Widocznie nie ma takiej potrzeby żeby co chwilkę dzwonić do matki. Mężczyźni mają to do siebie że nie pamiętają dat. Najważniejsze że pamięta o Tobie:D

Tylko tak jak piszę, sama nie miałabym z tym problemu, ale jego matka zamiast mu powiedzieć, to do mnie się skarży. I mąci atmosferę :o