Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Agaxx11

co powinnam zrobić?

Polecane posty

Gość Agaxx11
Dziękuje Wam wszystkim za te slowa i wiem, że macie rację we wszystkim co piszecie. Ja od kilku lat próbuję zmienić swoje życie. Idzie mi to okropnie ciężko ale robię co moge. Całe życie mi mówil, że jestem do "d" ja czesto wierzyłam albo nic nie mówił tylko milczł i nie odpowiadał tak ogólnie, żeby okazać swoja wyższość swojej rasy nad takim śmieciem jak ja, czy moja corka. Moje pytanie, zero odpowiedzi, itp. ale to jest taka zła strona mojego 'm' Ta druga strona, to facet zrobi zakupy, raz pomogl mi napisać coś do sadu, samochód obejrzy czasami. Matko jedyna chyba to wszytsko???? Mieszkanie sama maluje, działkę sama przekopałam, do lekarza dziecko sama woziłam. Nauczyłam dzieci jazdy na rowerach, na łyzwach, pływac, latawce puszczać, szachy, robototyka, glina. Wszystkie imprezy dzieci to tylko mama, bo tata nie, bo nie bedzie tematu do rozmów z innymi rodzicami i jest nudno. Spacerki, wyjazdy w góry nad morze zawsze ja i sama. Oj nie, raz maz nas zawiósł i jeden ra bylismy na jachciku. Kurczę to co on ogólnie wniosł do tej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
kurczę, boję sie połozyć spać. Nie ufam mu! On sie nie połozył. Nie wiem na co on czeka. Było pytanie w stosunku do mojego syna. Jak on sie zachowuje. Odpowiem, ze dziwnie> Wiem, że go kocha ale ojciec z niego jest marny. Zero wspólnych wyjazdów, wypadów. Na rower, to musze siła ojca z synem wyrzucic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soowwa
Zostaw go... :( Masz szansę na lepszy życie niż w takiej patologii. Inaczej tego się nie da nazwać. Otwórz oczy. Poczytaj to co sama tu piszesz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soowwa
Musisz się zdobyć na zdecydowane kroki, inaczej zafundujesz swoim dzieciom straszne dzieciństwo, a córce to już właściwie nie dzieciństwo. Ale syn? Mowisz, że dzieciaki są najważniejsze, więc WEŹ SIĘ W GARŚĆ i go zostaw. Nie będzie łatwo, ale..... głowa do góry i do przodu. Mozolnie i powoli, ale uwolnij się od niego. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Wiem, ale nie mam pieniedzy. Robię co mogę aby zmienić całe swoje zycie. Zrobilam prawko kilka lat temu (po wielu kłótniach) a po wielo letniej przerwie napisałam maturę i poszłam na studia, nie dlugo kończę. To co musiłam się nasłuchać i naslucham się tego nie da się opisać. Po co mi studia? Jestem głupią idiotką. A mój cel, to lepsze wykształcenie, lepsza praca, większe możliwości. Tym bardziej, że przy rozwodzi mój Pan zostawi mi 50 % długów (tk około 50 tys). Koszty wynajęcia mieszkania i spłata dlugów. To niestety nie wyglada to kolorowo ale to zrobię i sie rozwiodę albo jak mnie tak nie nawidzi to nich on zlozy pozew do sadu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Idę spać. Dobranoc i dziękuje, że byliście ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Dzisiaj rano, na moje błaganie wyszedł z psem? jestem w szoku, bo bardzo nie chętnie to robi. Psa 9 lat temu przyniosła córka. Mąż nie zaakceptował faktu, że nie chciałam oddać suni do schroniska. Mimo braku czasu dla psa, niskiego budżetu domowego, pies został z nami. Niestety nie bardzo jest akceptowana przez męża. Nawet podczas jakiejkolwiek mojej choroby, muszę z nią wychodzić. Mogę mieć 40 stp. temperatury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
obwinia mnie okropnie za wczorajszą awanturę. Ja też czuję się winna. Mogłam się nie odzywać. Jak to jest, że człowiek do zupełnie obcej osoby ma dystans i dwa razy się zastanowi zanim cokolwiek zrobi a do swojej najblizszej osoby czy osób jest taki emocjonalny. Jak to zmienić? Czy to mozna zmienić? Czuję się fatalnie, po co się odzywałam, pogorszyłam tylko całą sytuację. Powinnam pozwolić mu dzwonić i gadać z kim chce i ktorej chce a ja nie powinnam na nikogo liczyć tylko na siebie. Taka jest cała prawda. Oj, głupia, głupia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
soowaa - ja nie mam szansy na lepsze życie. Mam jakiegoś pecha w zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurze łapki
przestań sie juz dołowac bo to nic nie da a tylko w depresje popadniesz.Kazdy kto jest bardziej nerwowy tak by zareagował. Agresja wyzwala agresje,On tez mógł to zalagodzic a nie podniecac ogien. Jak dokładnie tam jest miedzy wami to tylko wy wiecie,ale z tego co opisujesz to lekko nie masz.zyjesz w ciagłym strachu,nerwy itp to wszystko odbije sie na Twojej i syna psychice. Tak naprawde jestes sama bo wszystko na twojej głowie wiec zadaj sobie pytanie ..po co ci ten facet? Do seksu?skoro wszedzie i wszystko sama! Wiem ze podjecie decyzji o rozwodzie jest trudne,ale Ci którzy ja podjeli bo małżeństwo było porazka z takich czy innych powodów w tej chwili maja inne i lepsze zycie.kto nie ryzykuje ten nie ma. Nie weim jak sie u was maja sprawy materialne.. mam koleżanke która zaryzykowała,najpierw wynajeła mieszkanie zeby miec gdzie odejsc nic nie mówiła facetowi o swoich planach,któregos dnia jak był w pracy wzieła swoje rzeczy i poszła.zostawiła wszystko zeby miec swiety spokój.On nawet adresu nie zna wiec nie moze jej nachodzic.Zmieniła towarzystwo,numer telefonu nikt nic nie wiedział.Oddała sprawe o rozwód i tyle ja widział co w sadzie.Mineło juz 2 lata emocje opadły a ona zyje innym zyciem,poznała faceta i jest szczesliwa.z byłym nie ma kontaktu,On robi tylko przelew alimentów na jej konto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę ,że on tylko
szuka pretekstu,żeby złożyć ten pozew. myślę sobie też ,że albo kogos ma albo mu nie zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaniezona
Agaxxx uciekaj z tego piekła telefon o 22 do koleżanki :) na 99% to nie tylko koleżanka jakby było inaczej nie dzwoniłby o tej prze nie oszukuj się nie warto jego zachowanie i reakcja są chore niech składa pozew to tylko przywiązanie to nie jest miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zonaniezona
Agaxx każdy ma szanse tylko musi się najpierw uwolnić z toksycznego związku na tym etapie sama sobie i dzieciom robisz krzywdę walcz o nie i o siebie o niego nie warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurze łapki
agaxx...nie mów ze masz pecha!!Pamietaj ze kazdy jest kowalem swojego losu,nie musisz sie na to godzic i mozesz zmienic swoje zycie.Jesli sie na to godzisz to nie PECH tylko twój WYBÓR... jesli to On chce złożyc pozew i sie wyprowadzi to tylko lepiej dla Ciebie,ale tez sobie zbieraj jakies dowody na to ze on był tyranem,tez nagrywaj jak wszczyna awantury i wyzywa,jesli on ciebie prowokuje do awantur to tez go sprowokuj i nagraj.Im wiecej dowodów tym lepiej dla Ciebie.Jak cie uderzy to jedz na obdukcje,jak bedzie ryczł to dzwoń na policje..musisz tez gdzies pozostawic ślad ze sie cos złego działo...na swiadków nie licz bo Oni sa dzisiaj a jutro powiedza ze nic nie widzieli,tymbardziej ze to były policjant,ale i na takich jest sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Ludzie macie rację i wiem, że trzeba uciekać ale też czuję sie jak zaszczuty piesek. Jak pies sie boj to bardzo szczeka. Tak ze mną jest. Boję sie go okropnie, jak sie coś złego dzieje, to wybucham zlością i krzyczę, bo wiem, ze nie mam z nim zadnych szans. Oprocz tego wyprał mi chyba mozg, bo jestem przekonana, że to ja jestem winna wszystkich tragedii i to ja jestem beznadziejna. Musicie wiedzieć, że ja nie jestem taka krysztalowa. Potrafię w furii złości, powiedzieć do swojego męża, żeby wypierdalal albo zeby zdech bo ja juz nie daje rady i zaraz chyba oszaleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Ktoś mnie się pytał o sex? Nie ma właściwie sex-u, był 2 miesiace temu chyba po 1 roku. Ja juz nie jestem dla niego atrakcyjna. Jak to on nazywa staruszki juz nie sa w modzie. Mam 42 lata, a więc jestem za stara. A może jestem za słaba w te klocki? Poza tym cięzko tak zupełnie odjechać i zapomnić o wszystkich problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
przepraszam miało być po roku przerwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurze łapki
Moje zycie 2 lata temu legło w gruzach,zmarł mój mąż i zostałam z 2 dzieci sama.Mam 38 lat i myslałam ze nie dam rady i finansowo i psychicznie.teraz musze byc matka i ojcem,wszystko na mojej głowie,musze miec na opłaty ,na jedzenie,sam wychowuje,nikt mi w niczym nie pomaga.Myslałam ze mam pecha i ze juz szczescie mnie nie spotka.Kto zechce stara babe z dwójka dorastajacych dzieci..i zdziwko...poznałam faceta,jest moim przyjacielem,moje zycie znowu nabrało sensu... nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.To jednak musi byc Twoja decyzja,ale pamiętaj jak sobie poscielisz tak sie wyspisz. Idealny nikt nie jest a wina zawsze lezy po obu stronach,tyle ze jak sie nieidzie dogadac to lepiej to zakończyc dla dobra obu stron,bo te zycie które ty masz to zadne zycie.Ciągły strach,nerwy,krzyki ta atmosfera nikomu nie służy a juz napewno nie dziecku.zastanów sie jaki przykład mu dajecie? Moim skromnym zdaniem to albo dogadajcie sie z mezem ze dla dobra dziecka wprowadzicie poprawna atmosfere w domu i ty zyj dla syna i dla siebie,albo sie rozstancie jak dorośli ludzie,bez robienia sobie na złosc, szarpaniny itp. Przeciez mozecie porozmawiac w cztery oczy powiedziec sobie ..."słuchaj,nie układa sie nam,jest corac gorzej,obydwu siadaja nerwy,krzyczymy na siebie to bezsensu,moze rozstańmy sie w zgodzie i niech kazdy zyje swoim zyciem.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Tak, "kurze łapki" mają racje nie mozna tak zyc. I ja też tak uwazam dlatego zaproponowaklam M wspolną terapię. Uważam, że wina zawsze jest po obu stronach. Moja ogromną winą jest furia, w której nie koniecznie pamietam co mówilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurza łapka
Zawsze jest jakies wyjscie z sytuacji tylko trzeba znalezć odpowiednia furtke.tak na marginesie to zawsze byłam i jestem zwolenniczka rozmów a rozwód to ostatecznosc.Najprosciej jest powiedziec nie to nie rozwodzimy sie i tyle. Terapia jest Ok moze i tego wam życze uda sie wam dogadac.,a rozwiesc sie zawsze mozna.Wazne i cenne jes to ze próbujesz to jednak zcalic pomimo wszystko a najwazniejsze ze widzisz tez troche swojej winy w tym.wyciągnij wnioski i wprowadz zmiany:-) Mykam do domciu,zajrze po niedzieli co w temacie pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szukam ksiecia
wy to macie wyobraznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Dzięki na godzinę i co raz bardziej rozumię, że mój facet mnie nie kochał i nie kocha. Gdyby mnie kochał, to nie podniósłby na mnie ręki, nie dzwoniłby do kolezanki o 22 , nie śmialby wyzywać moja corkę, itp Spróbuje jednak sie dogadać z nim tylko ze wzgledu na mlodego."kurza łapko' Sprobuję ale juz ostani raz ani wiecej razy. Dojrzewam z godziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Przepraszam miało być z godziny na godzinę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
I co mojego męzusia nie ma od rana. Zero zainteresowania zoną, synem - zero, zero....Standard często niestety tak jest, że jestem sama ze wszystkim. Dom, praca, dzieci, a z tym idące wszystkie smutki i radości tylko należące do mnie, bo męzuś w zaciszu swojego biura zapewne ogląda nastepny serial telewizyjny, a może dzwoni do koleżanki o 22 , po pijajac piwko. Super co nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soowwa
Hej... jak Ci minął dzień Smutna Kobieto? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaxx11
Nie jestem taka smutna. Już trochę doszłam do siebie po ostatnich wydarzeniach i próbuję normalnie egzystować. Moj mąż jest taki anie inny, wiem, że dla mnie się nie zmieni. Nigdy mnie nie kochał. To bardzo boli ale mam dzieci i mam dla kogo żyć dalej. Piszę to, bo wielokrotnie myślałam o samobójstwie, wiem jednak, że byłoby to samolubne i egoistyczne z mojej strony. Muszę sobie radzić. Tylko szkoda mi moich najpiękniejszych lat. Młodości nikt mi nie zwróci. Trudno! Jeżeli o smutnosć charakteru chodzi, to apsolutnie mówię - nie. Jestem energiczna, pelna pomysłów i kreatywności osobą. Mamą pracującą, studiującą, mającą swoje pasje i cel życiowy. Tylko w miłości nie mam szczęścia.! Ach zycie, zycie czemusz takie okrutne- niestety ale ja go kocham!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurze łapki
Witam! tak to czasami w zyciu jest.Kazdy ma swój krzyż do poniesienia.Nawet te wzorowe malżeństwa maja swoje problemy. Ty musisz wiedziec czego chcesz i podjać decyzje.Mozna życ razem,ale obok siebie tylko do czego to prowadzi. U mnie sie teraz przez weekend tez wszystko sypło z głupoty! Staram sie jednak o tym nie myslec chodz ciezko,no ale zycie toczy sie dalej. Agaxx zrób sobie zestawienie plusów i minusów zobaczysz co ci wyjdzie.Lepiej moze byc samemu i miec świety spokój,pusty łeb niz męczyc sie w zwiazku z którego nic niema.Ja wiem ze cięzko jest podjac taka decyzje,człowiek mysli ze nie da rady,boi sie otworzyc na nowe bo moze byc gorzej,ale tu nigdy nie bedziesz wiedziec co zrobic zeby było dobrze. Zyj dla siebie i dzieci!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×