Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dffdll

Doswiadczyliscie tzw cudu?

Polecane posty

Gość dffdll

Hej. Kafeteria to w sumie miejsce gdzie można o wszystkim pogadać, wiem ze podobny temat niedawno powstał ale chciałabym żebyscie tutaj opisywali te mniejsze i większe "przypadki" z różnych dziedzin. Czy doznaliscie go poprzez modlitwę czy coś innego? Wpisujcie WSZYSTKO, od zdrowia na np smierci konczac... + czy mieliście ze zmarłymi kontakt? tzn czy cos jest dla Was niewytlumaczalne, zdarzylo sie cos niepojętego? Opisujcie, chętnie wysłucham:) Będę tutaj zaglądać codziennie buziaki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałem przypadek
Częstochowa jasna góra dziecko skazane przez lekarzy na ślepotę w sumie to urodziło się niewidome babka miała papiery lekarskie ze nie sa wstanie jej pomóc można przeczytać w księdze bo każdy cud jest zapisywany 1994 rok Włoszka, pani Nanda Calvini została potrącona i zrzucona ze schodów przez uciekającego złodzieja. Doznała wielu obrażeń. Najgroźniejsze było uszkodzenie więzadeł prawego kolana. Przeprowadzenie zabiegu operacyjnego było niemożliwe ze względu na chorobę serca. Pani Nanda, która zajmowała się działalnością charytatywną na rzecz potrzebujących w Polsce, udała się na pielgrzymkę do Częstochowy. Cały czas posługiwała się laską, a na prawej nodze miała założony specjalny aparat protetyczny. Cierpiała bardzo, gdyż noga była mocno opuchnięta i bolała. Po Mszy św. przed Cudownym Obrazem obrzęk nogi nagle zniknął, a ból ustąpił. Noga okazała się całkiem zdrowa. Pani Nanda co roku przybywa z Włoch, by dziękować Maryi Jasnogórskiej. obrona Częstochowy w 1939 Zeznanie to jest następujące: Stanisław Biegalski, mieszkajacy w pow. Kępno, woj. poznańskie często wyjeżdżał na roboty do Niemiec, do wsi Pawlowitz, obecnie Pawłowice. W lipcu 1939 r. również wyjechał do Pawłowic na roboty. Pracował u Niemca, który był pracownikiem placowym na lotnisku wojskowym obok Pawłowic. Niemiec ten darzył Biegalskiego wielką przyjaźnią, ponieważ obaj byli gorliwymi katolikami. W dniu 2.IX.1939 r. Niemiec po powrocie z pracy poprosił Biegalskiego do budynku gospodarczego i upewniwszy się, że nikt ich nie może słyszeć, zażądał przyrzeczenia zatrzymania w tajemnicy tego, co mu powie, dodając przy tym, że nie może tego zdradzić nawet najbliższym osobom. Po otrzymaniu żądanego przyrzeczenia powiedział: „Wasza Madonna wczoraj i dzisiaj dokonała wielkiego cudu i nie pozwoliła zbombardować Swojej siedziby w Częstochowie. Wczoraj wysłano eskadrę samolotów celem zbombardowania Jej Kościoła. Piloci wrócili i mówili, że otrzymali złe szkice, ponieważ w miejscu celu było wielkie jezioro i tam bomby rzucili. Dowództwo orzekło, że jest to sabotaż, pilotów oddano pod sąd polowy. Po południu tego dnia wysłano drugą_ eskadrą, i ci zawiedli, ponieważ w miejscu celu widzieli wielki bór leśny. I chociaż rzucili tam bomby, podzielili los swoich poprzednich kolegów. W dniu 2.IX.1939 r. rano wysłano trzecią eskadrę, ale z załogą składającą sią z. samych oficerów SS, a do tego ochotników. Nikt z tej eskadry do bazy nie wrócił. Co się z nimi stało - na razie nikt nie wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gshrhhhhhhhhhhhhh
nie chce mi się pisać o moich "cudach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja miałem przypadek
Otóż w I936 r. syn jej jako żołnierz wstąpił do SS. Do domu wpadał często, ale z miejsca zażądał schowania obrazów, gdyż w przeciwnym wypadku będzie musiał je zniszczyć. Biegalski pyta się, dlaczego teraz obraz może wisieć na dawnym miejscu. Niemka odpowiedziała krótko: „Syn utracił zdrowie, ale odzyskał wiarę. Jak to się stało on opowie panu sam, ponieważ lepiej to wie. I zawołała syna. Syn przyszedł do kuchni przy pomocy kul i opowiedział bardzo szczegółowo historię trzeciej eskadry bombowej, lecącej na Jasną Górę W dniu 2.12.1939 r. będąc lejtnantem lotnictwa wojskowego, formacji SS , zgłosiłem się na ochotnika do eskadry, której celem było zbombardowanie kościoła z obrazem Schwarze Madonna w Częstochowie W dniu 2.IX.1939r. zażądali ochotników dlatego, ponieważ dwie poprzednie eskadry na skutek sabotażu czy dywersji nie wykonały tego zadania. Postanowiliśmy wykonać to zadanie za wszelką cenę, gdyż taki był rozkaz naszego dowództwa SS. Zaraz po wystartowaniu, początkowo lot odbywał się normalnie. Gdzieś w połowie trasy stery nasze zaczęły działać samoczynnie i zauważyłem, że wszyscy lecą w różnych kierunkach, nie osiągając celu. Ja wylądowałem w Czechosłowacji na kartoflisku z braku benzyny. O losie kolegów nic nie wiem. Wiem, że kaleką będę do końca życia, ponieważ z Bogiem nie wolno walczyć. To moje kalectwo jest dla mnie cudem odzyskania wiary..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cudu moze nie, ale ktos Tam mnie kocha z pewnoscia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyganka prawde ci pooowie
tak ja doznałam. może nie cud ale dla mnie było to wtedy bardzo ważne. chciałam zdac jeden egzamin. bardzo gorliwie i szczerze i z zapałem się modliłam żeby go zdać. przepraszałam Boga że zawracam mu głowę taką pierdołą i prosiłam wszystkich moich zmarłych przodków o wstawiennictwo bo moze oni prędzej dotra do niego skoro juz są po drugiej stronie. na egzamin poszłam z przeświadczeniem że zapyta mnie konkretna asystentka i będzie dobrze nastawiona. prawdopodobieństwo ze na nia trafie było 25%. trafiłam na nią. było ok i siadły pytania od niej. dla mnie stało sie tak bo sie modliłam i bardzo mi na tym zalezało. uczyłam sie 2 miesiące więc nie było to "jak trwoga to do boga" ale ja wierze że to dzięki niemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdzieś kiedyś przeczytałam, że w jakiejś intencji albo podzięce można złożyć dar - coś, czego nigdy nikomu by się nie oddało - przy ołtarzu Matki Bożej. Niekiedy widać takie "wota" (o ile dobrze to nazwałam) np różańce, biżuterię itp. ja oddałam medalik z wizerunkiem Matki Bożej, nigdy nie chciałam go nikomu dać, był tak dla mnie ważny, ale wiem, że oddałam go w dobre "ręce"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuiz$%&
raz prosilam boga tak mocno mocno a lzy jak grochy mi lecialy,bylam na pograniczu kompletnego zalamania i za godzine dostalam telefon ze,,,,,,,,,,,,, tobyl cud to byl cud tego nigdy nie zapomne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli prosisz szczerze i błagasz z całego serca, to otrzymasz. ja tez prosiłam przez łzy, kładłam się krzyżem... otrzymałam, choć już nadziei nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×