uzaleznienie od srodkow uspokajajacych - jak z tym skonczyc?

no wlasnie... jak? nie umiem.

jak benzo to ciężko będzie

tak, benzo... az tak zle? myslalem, ze barbiturany sa gorsze.

nie znam nikogo ko rzucił bezno, a znam wielu którzy biorą. rekord koleżanki- 9 razy w psychiatryku a Sobieskiego

super.. a czym to moze ewentualnie grozic, jesli bierze sie coraz wieksze dawki? organy wewnetrzne moga sie 'popsuc', czy moze jest mozliwa spiaczka albo smierc?

pojecia nie mam, ale kumpela po przedawkowaniu lądowała na płukaniu żołądka. a jak zmieszała z alko to już w ogóle ciekawie, traktowali to jak próbe "s" i nie chcieli wypuścić ze szpitala. mam nadzieję, ze nie jesteś mocno uzależniony, rzuć to gówno najlepiej pod kontrola lekarza czyli zmniejszając dawke stopniowo. ja na szczęście biorę średnio tabletke na miesiąc (teraz), ale znam osoby nie mogące już bez tego żyć

ja biore prawie codziennie 20mg.. nie wiem czy to sie kwalifikuje do mocno uzalezniony.. nie wiem czy mialbym dosc silnej woli zeby brac mniejsze dawki. eh w co ja sie wpakowalem..

Ale 20mg czego? Mamy się sami domyślać?

xanax i relanium

Xanax to to samo co afobam. 20mg to jednak dużo. Ja kiedyś przy stresach brałem ten lek, tyle że w dawce 5mg, max 10mg. Odstawiłem bez problemu.

ja rzuciłam xanax. oczywiście stopniowo, pod kontrolą lekarza i przy pomocy innych uspokajaczy. jestem czysta już prawie rok.

zadaj sobie pytanie, co by było jeśli byś np rano nie wziął? jeśli nie umiesz sobie tego wyobrazić, życia bez leków, to znaczy, że jesteś uzależniony psychicznie moja rada- skonsultuj się z lekarzem, psychologiem od leczenia uzależnień i uwierz, że potrafisz żyć bez tego gówna

Gołomp, akarara, skoro Wam sie udalo jakos odstawic to moze dla mnie tez jeszcze jest jakas nadzieja.. pare słów ode mnie , probowalem nie brac kiedys przez dwa dni.. niestety drugiego dnia wieczorem sie zlamalem. nie moglem spac, z nerwow trzesly mi sie rece, wszystko mnie draznilo, o wyjsciu gdzies nie bylo mowy.. wiec takie nagle odstawienie chyba odpada.

nie mówie o nagłym rzuceniu- chodziło mi o uswiadomienie sobie sytuacji- jesteś osobą uzależnioną zarówno fizycznie jak i psychicznie polecam współpracę z psychologiem (bądź nawet psychiatrą) ukierunkowanym na leczenie lekomanii i narkomanii

mam do nich jakas awersje.. najpierw cos zapisuja, a potem trzeba isc do nich by cie z tego wyciagneli..

zapisują Twoją sytuację- z czym przychodzisz, od czego jesteś uzależniony, jaki masz stosunek do problemu, czy leczyłeś się już kiedyś itp muszą zanotować to wszystko, by dobrać odpowiednią terapię dla danej osoby taki lekarz napewno Ci nie zaszkodzi- a może pomóc przełam się a zobaczysz, że będzi dobrze

mialem na mysli, ze lekarze najpierw sami zapisuja te leki, a potem musimy do nich wracac by mogli nam przestac je brac... to jakies nienormalne.. ale moze masz racje i musze sie jakos przemoc..

sorry źle zrozumiałam Twoją ostatnią wypowiedź ale fakt jest taki, że powinieneś pójść

zapewniam Cię, że to jest najlepszy i najbardziej skuteczny sposób zerwania z na%C

nie szkodzi, juz pozna godzina i kazdy sie moze pomylic.

* nałogiem

przynajmniej spróbuj- ja wierze w tą, że można Ci pomóc, bylebyś tylko chciał skończyć z tym

chce.. coraz bardziej mnie to meczy.. i coraz wiecej osob zdaje sie 'cos' zauwazac.. dzieki za odpowiedzi.

nie ma za co trzymam kciuki za Ciebie

dziekuje.

ja rzuciłam benzo, a brałam kilka lat i to Clonazepam. Takich miałam super lekarzy, że żaden nie powiedział, że tego leku się tak długo nie bierze, tylko wystawiali recepty. Sama z tego wyszłam, po prostu zmniejszałam sobie stopniowo, z całej do pół, z 2x dziennie do 1x, potem zapominałam wziąć i było dobrze, robiłam coraz dłuższe przerwy i się dało. I nic mi sie nie dzieje, żadnych duszności, lęków, napadów płaczu. Spokój i zero nerwicy :) Można.

Lepiej wypic dwa piwa i spoko