Bardzo mi smutno z powodu szkoły,a raczej wykładowcy

piszę tu,zeby się wygadać.nie mam pojęcia czemu tak jest,ale mam strasznego doła,że już nie będę mieć z nim zajęć.nie byłam na ani 1 wykładzie,poznałam go dopiero na egzaminie i chyba nigdy nie czułam się tak dobrze jak w jego towarzystwie.nie wiem co to jest,raczej nie zakochanie,bo nawet mi się nie podoba...i strasznie żałuję,że nie jestem w jego grupie seminaryjnej :-(

No ja nie wiem czy to nie jest zakochanie...

chyba muszę skorzystać z tego tarota :-P

Nie korzystaj z żadnych tarocistów ani innych "wróżek", oni właśnie od takich zagubionych ludzi chcą wyciągać pieniądze. Poza tym, jeśli wierzysz w Boga, to takie działanie jest największym grzechem, łamaniem pierwszego Przykazania. Zaufaj Bogu, oddaj Mu swoje problemy i ból, a On Ci pomoże się z tym uporać, uleczy Twoją bolącą duszę. Kto inny ma taką moc uzdrawiania jak nie On :) Powodzenia i dużo mądrości życzę

dzięki,ale Bóg mi w tej sprawie raczej nie pomoże...w sumie to tu nie ma nic do pomagania,bo ja sama nie wiem czego chcę i czemu czuję się tak paskudnie :-(

Uwierz, że Bóg Cię kocha najmocniej jak się da i każdy problem możesz Mu oddać, będzie się cieszył, że może Ci pomóc za Twoją wolą zrozumieć siebie i dowiedzieć się czego tak naprawdę chce Twoje serce. Każdy ma w głębi serca pewne pragnienia, pewne powołanie, które nas może uszczęśliwić, tylko trzeba jego szukać, poznawać siebie. To, że brakuje Ci tego wykłdowcy, może oznaczać, że masz pewne braki, tęsknoty, może z dzieciństwa, które on akurat jakoś zapełnia. Dowiedz się co to, bo zapewne sytuacja się kiedyś powtórzy.