Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ninell

Zaczynać nowe życie czy zostawić jak jest?

Polecane posty

Gość Ninell

Jesteśmy małżeństwem od 12 lat. Od jakiegoś czasu nie układa nam się z mężem. Mam 36 lat, on 50. Mąż nie ma stałej pracy, nie przejmuje się tym, bo ma dochód w postaci wynajmu 2 piwnic. Ostatnie lata nigdzie z mężem nie chodzimy i zauważyłam, że generalnie nie jesteśmy już partnerami. Od stycznia nawet nie sypiamy po pewnym konflikcie (mąż mnie popchnął). Mamy syna 12 lat którym ojciec generalnie się nie zajmuje, czasem zabierze go na lody czy do kościoła. Kiedy pokłóci się ze mną, to i do syna może nie odzywać się. Od pewnego czasu myślę o możliwości rozpoczęcia nowego życia, bez niego. Finansowo jestem niezależna, ostatnio głównie ja utrzymuję rodzinę, chociaż mąż daje coś na rachunki, ale wszystko co związane z synem opłacam ja. Co mnie wstrzymuje - do ostatniego czasu myślałam, że dla chłopaka ważne żeby był ojciec ale ostatnio przykład ojca jest taki że lepiej by go nie było. Sprawa mieszkaniowa: mąż zrezygnował ze swojej części mieszkania po rodzicach dla siostry ale za to my mieszkamy w mieszkaniu siostry męża (czynsz groszowy) w które ja wpakowałam dużo moich pieniędzy na remont. Teraz jeśli odejdę, mąż nie będzie pomagał (odgrażał się, że tak będzie jeśli odejdę i że nie chce nas znać jeśli go zostawimy), czeka mnie wynajem mieszkania, a mąż sobie przeprowadzi się do jednego z pomieszczeń które wynajmuje, nasze/siostry mieszkanie wynajmie ludziom (Warszawa) i w ogóle nie będzie musiał pracować. Widzę kilka wariantów dla naszej przyszłości: 1. Zostawić jak jest, mieszkać za praktycznie darmo w Warszawie (czyli tu), zarabiać i cieszyć się że mogłoby być gorzej. Teraz mam możliwość odłożyć średnio 2 tys. miesięcznie. 2. Zlitować się nad sobą i zacząć nowe życie najlepiej w innym mieście. Mieć wynajęte mieszkanko ale i swój porządek bo w naszym mąż brudzi niemiłosiernie i wszędzie robi bałagan. Mieć własne życie ale nie mieć możliwości odłożyć i oszczędzić. 3. Nowe życie ale na emigracji. Jestem anglistką i może odczekać rok-dwa i pójść tutaj na studia dodatkowe, na przykład logistyka i coś by z tego było? I syn miałby lepszy start w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Echo.
ja bym poczekała kilka miesięcy, odłozyła pieniądze i wyjechała za granicę. Po co studia? zrób jakiś dobry kurs i smigaj. Faceci to chooje :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninell
Myślicie że warto za granicę? Generalnie bardzo dobrze reaguję na zmianę otoczenia i lubię nowe miejsca. Ale czy to rozsądne wywozić syna z Polski?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deefty
niech przepisze na ciebie te piwnice i go olej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdaskhldsahk
faceci to hooje więc zrób wszystko, żeby Tobie był dobrze:D nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdaskhldsahk
jesteś jeszcze bardzo młoda więc możesz troszkę z tego życia wyrwać coś dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moze zamiast sie rozchodzic warto ratowac zwiazek ? bo to,ze sie nie układa od jakiegoś czasu " to nie powód, żeby przekreślic 12 lat życia ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninell
Do Enfant: tylko że on się w ogóle nie stara: jeśli jest po jego myśli to może być miły, a jeśli nie - olewa nas zupełnie. Ratować się nie da, ale da się tkwić bezpiecznie i syto. Ale czy warto? Z drugiej strony zawsze może być gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm, a Ty go kochasz tak w ogóle? ( tylko nie odpowiadaj przez pryzmat frustracji i zawiedzenia ) Bo jesli jednak tak, to uwazam , ze powinnas o ten związek powalczyc. To , ze on sie nie stara , jeszcze o niczym nie świadczy. Podejrzewam, że z nim w ogole nie rozmawiasz a on byc moze w ogole nie zdaje sobie sprawy z tego jakie Ty masz oczekiwania co do waszego związku itd No a jesli nie... to odejdz.. I dlaczego nie da sie go ratowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninell
Dla tego że ja przez cały czas ciągnę wszystko na sobie. On stał się bardzo religijny, słucha Radio Maryja i tylko to go interesuje. Nigdy razem nie wyjeżdżamy bo on uważa że to niepotrzebne wydatki - najlepiej na tarasie siedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość retryetutiuy
dziwisz sie? Ty masz 36 lat on 50, 14 lat różnicy to kupa czasu , po co Ci to było? on już jest zgrzybiałym tetrykiem a Ty chcesz jeszcze żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ninell
Zaczęliśmy być razem kiedy miałam 22 a on 36. Zdaję sobie sprawe, że jemu się nic nie chce, nawet nie naciskam jeśli chodzi o pracę, ale nie mogę znosić tej atmosfery kiedy nie ma humoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość retryetutiuy
bardzo ładnie z Twojej strony, chcesz mu zabrać syna i zostawić go samego ponieważ sie zestarzał wczesniej niz Ty i czesto nie ma humoru...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korkikorkikorki9876
To znaczy, że Ninel ma dla niego robić wszystko a on dla niej właściwie co? A z tego co ona pisze nie zależy mu na synie. Pewnie jeszcze wymaga żeby gotowała mu niedzielne obiadki jak prawdziwa Katolicka Żona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×