Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ssassa

poród we wrocławiu w szpitalu na borowskiej

Polecane posty

Gość ssassa

witam wszystkie mamy, mam pytanie, czy któraś z was rodziła na borowskiej? bo nigdzie nie mogę znaleźć informacji na ten temat, a z ich strony internetowej wywnioskowałam, że przyjmują tylko porody patologiczne i wcześniacze. więc jeśli ktoś wie czy przyjmują tam zwykłe porody, jakie są tam warunki, jak jest z porodem rodzinnym, ilu osobowe są sale po porodzie i jaka jest opieka, to będę bardzo wdzięczna za informacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też mnie to właśnie zastanawia... W sumie na Dyrekcyjnej odbywały się wszystkie porody, a Borowska to nic innego jak przeniesiony oddział z Dyrekcyjnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROBISZ TAK:
poczytaj o Dyrekcyjnej personel właściwie ten sam, więc opieka podobna. Odkąd przenieśli kilka moich koleżanek rodziło i są średnio zadowolone. Nie odmawiali przyjęcia z tego co wiem, ale dużo osób się tam pcha, więc może to ukrócili. Plusami Borowskiej są: ładne łazienki ;) a dla niektórych to ważne i super sprzęt i specjaliści jeśli chodzi o problemy z dzieckiem. Opieka raczej zła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opieka faktycznie kiepska, przynajmniej na dawnej Dyrekcyjnej. Może nie tyle kiepska, ale nikt się tam nie śpieszy. Leżałam z martwym dzieckiem 3 dni i leżałabym dalej gdyby jeden lekarz się nade mną nie zlitował i nie założył mi tabletki. I tak jeszcze usłyszałam, że nie miał takiego obowiązku, ale to zrobił. Tzn łaskę mi zrobił o 20.oo :) Oni tam pracują tylko do 15 później zapomnij. W innym szpitalu od razu po przyjęciu założona tabletka i po kilku godzinach zabieg a na 2 dzień już dawno w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a w zwiazku z tym
ze jest to szpital akademicki to trzeba pamiętać ze tłumy studentów sie przewijają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gabrielka1
Odradzam. Personel ma Cię głęboko gdzieś. Brakuje leków, kroplówek, brak informacji, jeden wielki chaos. Pielęgniarki i położne bardzo niesympatyczne. Jeśli po porodzie dziecko będzie musiało zostać dłużej w szpitalu, to Ciebie wykopią do domu i będziesz co 3 godziny przychodzić karmić dziecko piersią, nawet w nocy, bo zostać z noworodkiem nie możesz. Niedawno kobieta tam straciła swoje bliźnięta, przez lekarza i zaniedbanie personelu. To było w maju, a ona nadal leży na oddziale, ma zakażenie.Szczerze odradzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta ta ta
sprawa blizniat zajmuje sie juz prokuratura-mowili w radiu-dziewczyna lezala na patologii ciazy, a lekarze nie polapali sie ze jeden plod obumarl, przez to zaniedbanie doszlo do smierci drugiego plodu, ale nie wiedzialam ze mama nadal tam lezy:( nie cierpie tych konowalow-czuja sie zupelnie bezkarni, bez kasy nie podejda i maja wszystko w doopie, co z tego ze wyglad szpitala spelnia standardy zachodnie jak personel gorszy niz znachorki afrykanskie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość borowskamama
rodziłam na borowskiej tydzień po otwarciu i wole nie wspominać tego-chaos ,bałagan ,gubione wyniki,zacinające się windy po cesarce.Do tego zero porozumienia z personelem,pomoc przy karmieniu żadna-każda pielęgniarka ma swoją teorię a nie fachową wiedzę.Dodam jeszcze ze dzieci były myte np.o godzinie 23 lub 22 a wazenie zdazało się o 24 (bo tak zarobiony personel).Jeśli maluch z jakieś przyczyny musiał tam leżeć to mamę przenoszono piętro niżej na ginekologię(oczywiście bez dziecka) lub wypisywano do domu-łatwo się domyśleć jaki to stres.Niektóre mamy od razu były rozdzielone z dziećmi bo nie było miejsc-tam jest tylko 18 łóżek i 6 na sali wybudzeń.Ja tam byłam 3tygodnie.Oczywiście super są nowe łóżka,łazienki i pokoje ale na tym koniec.Kochane mamy same więc oceńcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malwii
Witam Ja w maju rodziłam na Borowskiej i jestem zadowolona. W czasie ciąży leżałam 2 razy w szpitalu na patologii na brochowie warunków nie musze opisywać. łóżka nie wygodne opieka tragiczna w ogole się nie zajmowali mną tylko podawali fenoterol. Nie polecam!!! i zdecydowałam rodzić na Borowskiej. Trafiłam tam w 3 dobie po terminie na patologie ciąży gdyż od paru dni miałam podwyższone cisnienie bardzo bolała mnie głowa i klatka piersiowa i zostałam wygnana tam przez rodzine. Ze względu na moje objawy i fakt iz byłam po terminie zostałam przyjęta na porodówke tam podłączyli mnie pod KTG i łudzili się że moja czynnosc skurczowa się rozkręci. W miedzy czasie zrobili mi EKG i markery na zawał. Nastepnego dnia przenieśli mnie na patolgie ciąży tam u mnie pojawili się pokolei internista, kardiolog i neurolog więc kompleksowo chceili dotrzec do sedna co mi jest gdzie na brochowie by to olali. W nocy w 5 dobie po terminie rozpoczeła mi się czynnosc skurczowa. Wiec przeniesli mnie na porodowke dali koszule i położyli na mega wygodnym łóżku z elektronicznym regulowaniem. około 10 rano gdy nie było dużego postępu podali mi oksytocyne i o 13.50 urodziłam córke. Opieke leakrską oceniam bardzo dobrze, położne są przemiłe i opiekuncze lekarze też swietni. Warunki: jest 6 łóżek dla rodzących 4- na dużej sali ale jest tam komfortowo tylko niestety nikt nie może przy tobie byc i są tylko 2 sale rodzinne z łazienkami-wszytsko tak jak powinno być. Ja dopiero o 10 rano po upominaniu się zostałam przeniesiona do osobnej sali. Gdy urodziłam córeczke zostawili mnie samą z mężem i jakoś o 22 zabrali ją ode mnie bo już musieli a mnie zostawili na porodowce bo na górze nie było miejsca dla mnie. Na nastepny dzien zostałam przeniesiona na góre do sali poporodowej. pokoje są 2 osobowe na kazdy pokoj jest łazienka dość komfortowa tylko nie ma bitetu co jest wielkim minusem. Pokoje te są wyposażone w duży zlew i mają te same wygodne łóżka. patologia ciąży: pokoje 3 osobowe z mega wygodnymi łóżkami jedna łazienka na 2 pokoje. Polecam serdecznie, na borowksiej są najlepsze warunki... aaa i za porod rodzinny nic sie nie płaci i nie wykupuje się żadnej cegiełki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy cały czas są tam lekarze
Florjański i Fuchs?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dr. Fuchs jest na pewno, jestem jego pacjentką prywatnie i wiem, że pracuje na Borowskiej. Nie jestem z Wrocławia więc zależało mi na tym, aby w razie czego mieć lekarza, który pracuje w szpitalu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziłam na Brochowie rok temu w lipcu.Lezałam na patologii było ok, połozne miłe, sale odremontowane. Lekarze lepiej opiekuja sie swoimi pacjentkami, którym prywatnie prowadzili ciążę. Niestety opieka nad dziećmi to porazka. Mój synek lezał w inkubatorze, w stanie cieżkim, lekarce nie chciało się ze mna rozmawiać, nic nie wytłumaczyła co i jak. Przenieśliśmy się na Kliniki na Chałbińskiego i tam dopiero zajeli sie moim dzieckiem. Nie wiem jak tam jest jeśli chodzi o poród, ale opieka super, połozne i lekarki z prawdziwego zdarzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Co do porodu na borowskiej... W sumie wspominam sam poród ok. Ok. 2 tygodni przed terminem zaczęło się :-) nawet o tym nie wiedziałam, bo byłam przygotowana na takie skurcze, jakich w zyciu nie miałam. Zdążyłam wziąć kąpiel, zjeść obiad, napić się herbaty, poczekać na męża i tatę, którzy też zjedli obiad. W sumie byłam przekonana, że to jeszcze nie czas i nie może być, ale pojechaliśmy do szpitala na ul. Chałubińskiego, gdzie faktycznie miły doktor powiedział, "Pani już rodzi, 2cm rozwarcia", zrobiono mi jeszcze USG. Godzina była koło 21:30. No to się zapytałam, czy dostanę ZNIECZULENIE ZEWNĄTRZ-OPONOWE na co lekarz stwierdził, że dostałabym do godziny 14!!! Co mnie ździwiło. (Chciałam ZZO, ponieważ skurcze były silniejsze i nie wiedziałam jeszcze wtedy jak przebiegnie poród). W każdym bądź razie dowiedziałam się, że o tej PÓZNEJ godzinie ZZO dostanę na borowskiej lub brochowie. Wybrałam borowską, więc pojechaliśmy. Było ok 22, Pani na Izbie przyjęć w miarę sympatyczne, tylko nie rozumiały, że faktycznie boli, no ale lekarz na Chałubinskiego stwierdził, że przede mną jeszcze dobre 5 godzin i że na pewno zdążę. Tak zdążyłam na ostatnią chwilę:) Na izbie 4 cm, na bloku porodowym (kolo 22:30) już 7 cm. Prosiłam o znieczulenie, przyszedł anestezjolog pytał się mnie czy dostałam "jakąś broszurkę" (nie wiedziałam o co mu chodzi, bo juz bylam w takim amoku). W każdym bądź razie kiedy przyszedł z powrotem z tym papierkiem, moja Julcia już płakała. Godzina 23:03 bez nacięcia krocza, czy też pęknięcia. Poród ok. opieka w trakcie również, trafiłam na świetną położną. Tylko, że właśnie z PRZEPEŁNIENIA leżałam na bloku porodowym DWIE DOBY (a tam nikt nie może przyjść, czy nawet mąż nie mógł małej wziąć na ręce) Tragedia. Pozniej przeniesli mnie na 1-osobową salę do porodów rodzinnych. W ogóle szok. Nawet nie było się do kogo odezwać. Mala mi płakała ja już nie wiedziałam co mam robić, czemu płacze itp. Pięlęgniarki stwierdziły, że to głód "tytoniowy" ;O (tak paliłam w czasie ciąży, próbowałam rzucić jak zwykle nie wyszło). Ale też tak myślałam. Pod koniec 3 doby przeniesli mnie w koncu na POLOZNICTWO gdzie spędziłam 1 noc. Zero zainteresowania "radz sobie sama". Dopiero przy wypisie okazało się, że Julia przybrała na wadze, aż 5 G i wtedy doszło do mnie, że nie miałam tyle pokarmu co trzeba, a nikt się tym nie interesował. A skąd ja miałam wszystko wiedzieć, moje pierwsze dziecko, Julka ssała więc myślałam, że jest ok. No, ale opieka śmieszna wręcz, trafić na jakiegoś lekarza graniczy z cudem. Na porodówce było ok ->sam poród bo pozniej to, aż szlag człowieka trafia, że nawet nie może wyjść na dół po kawę na przykład. No także calą historię opisałam, mam nadzieję, że coś pomogłam. Mama, 5 tygodniowej Julii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawa33*
Jeżeli to jest ekspozytura Dyrekcyjnej to ja jeszcze spytam jak tma jest z intymnością tj. z studentami kierunków wszelkich praktykujących na porodówce ? Czy mialyście jakieś doświadczenia ? Czy jest przymusowa asysta ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rodziłam na Borowskiej,ale miałam nieprzyjemność leżeć tam w 33 tygodniu ciąży...Masakra- wiem, że szpital to nie hotel czterogwiazdkowy, ale to była porażka od A do Z- począwszy od przyjęcia,na które czekałam 3 godziny, skończywszy na czekaniu na badania, nie pomijając warunków chociażby w łazience- leżałam wprawdzie piętro niżej niż porodówka, bo nie było miejsc, ale podejrzewam, że inne piętra nie różnią się. Jedyny plus za gabinet usg naprawdę świetnie wyposażony, pracował tam mój lekarz prowadzący, dr Omanwa,który był najlepszym ginekologiem,z jakim się dotąd spotkałam. Szkoda, że już go nie ma :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miraculum5
Ja rodziłam tam 2 tygodnie temu. Trafiłam w 8 dobie po terminie na patologię. Tam było ok, położne spoko, opieka spoko. Do momentu. Miałam mieć cc ze względu na duże dziecko. Wyznaczyli termin cięcia na czwartek. Od środy wieczór o suchym pysku byłam, cały czwartek też, ledwo żyłam, słyszałam jedynie "czekamy", bo są trudniejsze i pilniejsze przypadki. OK. W czwartek o 21 się wkurwiłam, bo byłam mega głodna i odwodniona. Lekarza na oddziale żadnego, jakiś nędzny stażysta, który skwitował prośbę o informację, że on też jest głodny! :/ powiedziałam, ze w takim razie ja siadam jeść i pić coś i w dupie ich mam. W piątek koło 5 rano obudziło mnie coś, wstałam siku i... chluuuuust ze mnie. Lecę do łazienki, pokój zaciapany, łazienka zaciapana. Zaczynam czuć skurcze tak silne, że ledwo idę do punktu pielęgniarek. Mówię co i jak, a ona, że mam czekać.. OMG. Sąsiadka z sali kazała robić mi szum. Zrobiłam, lekarz młody stwierdził, że to czop odchodzi... Mówie jaki czop?! Wielkości arbuza, ze leci i leci!? Ale zaczęlam znów mieć te skurcze, już ledwo oddychałam z bólu, postanowiłam dzwonić do męża i zacząć udawać jeszcze silniejsze bóle. Nagle się mną zainteresowali, na trakt, cięcie i co? Okazało się, że mała miała już zielone wody i to żaden tam czop tylko wody... Po cc trafiłam na salę wybudzeniową i tam przeleżałam już do końca pobytu bo nie było miejsc. Połozne róznie-jedna fajna, inna nie. Była jedna szczególna, która miała genialną metodę na drące się w nocy dzieci- rurka w dupę i lewatywka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO AgataHA
nie bardzo rozumiem:O dziecko rodziłaś w lipcu 2009 roku i leżałaś w 33 tc na Borowskiej? niby jakim cudem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podejrzewam, że szpital na borowskiej był juz w 2009 roku... z tego co pamiętam, to wlasnie przenosili szpitale i oddziały, np klinike chirurgii reki z traugutta (bonifratrow)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO AgataHA
nie było go na pewno w 2009 roku, a na pewno już nie było tam patologii ciąży patologia jak i cały szpital kliniczny wraz z porodówką itd. został przeniesiony z Dyrekcyjnej, a Dyrekcyjna funkcjonowała właśnie na ulicy Dyrekcyjnej do końca 2010 roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Xhanna__
Ja też spytam jak ciekawa .NaDyrekcyjnej było nieciekawie -choć to prawo kliniki ze względu na nadętych lekarzy ważniaków iowych praktykantów -czy w nowym miejscu coś się zmienilo ?.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesdfsedfe
wezcie dajcie spokoj!!! wyglad nie jest adekwatny do niczego. pielegniarki w wiekszosci niemile, sor tragedia, a mnie wypuscili w krytycznym stanie. masakra! nie wybierajcie tego miejsca NIGDY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balbina80
rodzilam tam rok temu. Fakt, jest paru konkretnych konowałów, na ktorych lepiej nie trafić, bo moze zle sie skonczyc... az mi zimno na samą myśl, bo u mnie niewiele brakowało. Jest też co najmniej jeden cham - paskudna persona, ktora z upodobaniem gnoi kobiety. Ale jest tez i kilku super lekarzy o doskonalych kwalifikacjach, tylko trzeba miec gwarancje, ze będą, a z tym bywa roznie :) Opieka po porodzie jest ok, bez szału na zasadzie, ze skacza kolo ciebie, ale nie mozna narzekac. generalnie warto miec znajomosci i to dobre, bo inaczej moze byc roznie. Aha - w lazienkach nie ma papieru, mydla ani nic. Wszystko trzeba miec wlasne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To że brak szacunku do pacjentek jest to są często same sobie winne!!Ciemnota nie pozwala zabrac na badania i do zabiegu czy porodu męża bo się go krępują a obcego personelu nie szok jaka ciemnota wśród polek!!!Mamy Prawo PAcjenta ust 2008 r ary 21 gdy wyproszą placi odszkodowanie placówka pacjentowi bo on decyduje o obecnosci osoby bliskiej podczas badań i zbaiegów!!Tylko można odmówic gdy znieczulenie ogólne nie gdy jest blokada i swiadomy jest pacjent podczas zabiegu nawet na bloku i gdy ogłoszone jest zagrożenie epidemiologiczne w placówce nie wymyslone przez tępego konowała!!Jak dbasz tak masz i można odmówic wtedy badań przy studentach gdy mamy wsparcie partnera jest to świadek zdarzenia nie wolno go wyprosić bo decyduje PACJENT!!!Doadm że każde badanie ginekologiczne to ryzyko zakażeń nawet HIFem czy brodawczakiem bo rękawiczki chronią tylko lekarza.Ja mam zawsze przy każdym badaniu męża i przy zabiegach w szpitalu!A mammografia uaktywnia raka i usg ma szkodliwe promienie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piaskowa2009
Rodziłam na Borowskiej w sierpniu 2013 i bardzo bałam się tego porodu głównie przez wpisy, które odnalazłam na forum. To był mój drugi poród, zakończony cc, tak samo jak pierwszy. Siedem lat temu urodziłam córeczkę w Warszawie. Druga ciąża na początku przebiegała bez komplikacji, później zaczęły się problemy i gdyby nie mój lekarz prowadzący mogło to skończyć się źle ( do 4 miesiąca miałam ciąże prowadzoną przez lekarza z Corfamedu, który stwierdził,że w przypadku powikłań musi mnie odesłać ale nie powiedział gdzie i do kogo, lekarza,który poprowadził moją ciąże znalazłam z przypadku ). Moje wnioski co do "Borowskiej": położne, niezastąpione, mi nie była potrzebna, ale byłam świadkiem jak pocieszała rodzącą przez całą noc, lekarze z powołania, szczególnie dr. Pomorski. Po cc. zostałam przewieziona na oddział wybudzeń, tam byłam świadkiem niesamowitej opieki nad pacjentkami tzn. możliwość wstania była określana według woli pacjentki. Do dziś pamiętam słowa lekarza ( nie znam jego nazwiska), który powiedział " Drogie Panie, proszę mówić jak boli, bo ma nie boleć! I są takie środki, żeby nie bolało. " Z Warszawy pamiętam,że po ośmiu godzinach trzeba było wstać, dziecko nakarmić i wykąpać i nic nie było brane pod uwagę, że cesarka,że boli, że nie wie się jak. Fakt jest pewien bałagan przy wypisie, ale jest to mały minus. Co do jedzenia i warunków sanitarnych to chyba nie ma co komentować. Każdy wie co to NFZ i na wczasy tam nie jedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja niestety nie mogę polecić tego szpitala mimo szczerych chęci. Najgorzej wspominam pobyt na oddziale patologii ciąży gdzie spędziłam tydzień. Panie pielęgniarki niby miłe, ale kiedy ma się z nimi do czynienia przez dłuższy czas, robią się już troszkę mniej miłe, żeby nie powiedzieć wredne. Kiedy pod koniec ciąży miałam już ogromne bóle bo dzidziuś był bardzo duży i napierał mi na pęcherz i nie byłam w stanie stawiać się na ciągłe badania i pomiary ciśnienia (było ich w ciągu dnia ok. 7) Poprosiłam więc jedną z pielęgniarek, czy to ona mogłaby przyjść do mnie - oznajmiła oburzona, że absolutnie, bo to nie należy do jej obowiązków. Zero współczucia czy zrozumienia. Porodówka super. Położne bardzo miłe, ciepłe i pomocne, zupełne przeciwieństwo. Natomiast jeśli chodzi o oddział noworodkowy, tam również miałam przykre przeżycia, które do dziś wywołują u mnie żal i wściekłość. Mój synek przyszedł na świat przez cc i bardzo długo i ciężko dochodziłam do siebie. Miałam silne zaparcia i dokuczliwe bóle jelit, a na dodatek wciąż doskwierała mi cholestaza ciążowa, na którą zachorowałam pod koniec ciąży. Byłam w totalnej rozsypce zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Poprosiłam więc położną, aby zabrała synka choć na jedną noc, bo wiedziałam, że nie będę w stanie wstawać do niego w nocy. Położna niechętnie zgodziła się. Później okazało się, że poskarżyła się na mnie lekarzowi, że pozbyłam się dziecka, bo 'tak jest najwygodniej'. Kiedy później poszłam do tego lekarza po wypis, zasugerował, że może wolałabym wrócić do domu 'bez dziecka'? Zrobiło mi się bardzo przykro. Poczułam się jak wyrodna matka, która porzuca dziecko. A przecież każdy człowiek po każdej operacji, w tym również cc ma prawo do rekonwalescencji. To nieludzkie, że w polskich szpitalach kobieta już w pierwszej dobie po cc musi zajmować się noworodkiem, nosić go, co chwila się schylać, kiedy sama nie jest w stanie ustać na nogach. Nigdy nie zapomnę słów tego lekarza i nigdy nikomu nie polecę tego szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie polecam!!. Miałam cesarskie cięcie,z racji ciąży bliźniaczej. Najpierw leżałam na patologii, bardzo dobrze się mna opiekowali, 3 razy dziennie mierzenia tętna dzieciom raz dziennie ktg i wszystkie inne badania. Ale przejazd korytarzem na porodówe był jak droga z raju do piekła. Sam poród był ok, dali mi znieczulenie i zaraz chlopcy byli na świecie. Potem wywieźli mnie na salę pooperacyjną no i się zaczęło. Była tam położna która bardziej nie miła być nie mogła. Po 20 godzinach . Kazali mi wziąć dzieci (w takich wózkach ) bagaze wzieła jakas pielęgniarka i zaprowadzili mnie do pokoju. Pokój gdzies 10 m2 na dwie kobiety. Z czym ja mialam dwa wózki które zajmowały 1/6 pokoju, reszta to dwa lóżka i 2 przebieraki. Pielęgniarka która mi przyniosła bagaze, sobie poszla a ja sama zostałam z dwójką dzieci i rób co chcesz.. Oni płaczą, ja nie wiem co mam zrobić(dodam że to moja pierwsza ciąża). Po 30 minutach przyszła położna i mówi do mnie zebym przykładała ich do piersi. A ja nawet jeszcze mleka nie miałam, nawet siara mi nie leciała. Ja ich dawałam, oni byli wczesniakami nie mogli złapać tych sutków, które miałam wkleśniąte. Ta babka zaczeła do mnie mówić " no i co, niech Pani przykłada do piersi, no i czemu pani płacze w domu to dopiero bedzie miala pani cięzko" myślałam ze jej szczele tam w ten głupi ryj (przepraszam za wyrażenie ale do tej pory jak sobie o tym pomyśle to mnie szlag jasny trafia) W domu wiedziałam za mam pomoc i juz nie moglam sie doczekac kiedy mnie tam wypuszczą. Do wieczora one nie dały mi mleka abym dzieci nakarmila i one tak plakały. A najlepsze bylo z pampersami tez nigdy nie przebieralam ich a na lalce to nie to samo . Musiałam pójsc i po godzinie z łaską przyszła połozna i mi pokazała jak sie to robi.Mleko modyfikowane wydawały po 10 , 20 ml. Wiec musiałam latac do nich co chwile po nie. A ból okropny, nic mi nie ppomagało, paracetamol ,który moglam brać jadłam garsciami. Nie moglam sie umyć. Wieczorem przyszła siostra i mi pomogla z dziecmi a na drugi dzien przylecial mąż z zagranicy i mi pomagał. Ale mógł on być tylko w dzien bo o 22 musiał opuścić szpital. Doktor który rano przychodzil mnie badać, byl najbardziej znudzonym lekarzem świata. Przychodzil lekko opuszkami palców dotknął brzucha i szedl dalej... A pedaitrzy mieli mnie w d***e,. gdy sie pytalam jakie mleko mam dawać powiedziala zebym poszla sobie do poradi laktacyjnej... A jak nie mialam jeszcze mleka w piersiach to połozna powiedziała zebym sciagala laktatorem zeby pobudzic.no i ja sciagalam a tam bylo tylko moze 2 ml siary a potem mi krew zaczela leciec, i jak poszlam do niej sie spytac czy to w porzadku( bo niby skad mam wiedziec) to powiedziała " juz tam pani brodawki dzieci pogryzly", a przeciez one nawet nie mogly sie zassac.... I kazala mi dalej sciagac a ja głupia sie jej posłuchałam dopiero na drugi dzien spytalam sie innej i ona powiedziala aby tego nie robila... To co tam przeżyłam bede pamietać do konca zycia . żałuje ze nie rodzilam w jakims malym szpitalu tam jets malo porodów i Ci pomagaja polozne a tu w tym molochu jest ich tyle ze maja cie w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam! a wiecie moze jak wygląda opieka na Kamińskiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam na kamieńskiego ale 5 lat temu i było super ani jednego złego słowa nie dałam powiedzieć położne tak miłe tak uczynne nawet pytały po której stronie łóżka położyć kapcie aby było mi wygodnie. Niestety w ostatnim czasie nie słyszałam nic dobrego :( Rodziły koleżanki i ich opowiadania nie mają nic wspólnego z tym co mnie tam miłego spotkało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy na Borowskiej faktycznie jest szansa uzyskać zzo na żądanie? Czy któraś z Was o takie znieczulenie tam prosiła? Słyszałam, że najpierw zwlekają, anestezjolog się do rodzącej nie śpieszy, a potem jest już za późno i ze znieczulenia nici :( Mogłabym nawet zapłacić i 1000zł za to znieczulenie bylebym je na 99,9 % dostała, anie takie ściemnianie, że jeszcze nie, że za wcześnie, a potem nagle położna się obudzi i "oj, juz Pani rodzi, nie ma mowy o znieczuleniu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×