Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taki tam młody chłopak

Warto trwać w czystości do małżeństwa? Mieszkać razem czy osobno z dziewczyną?

Polecane posty

Gość mortimori
dopasowanie seksualne - jeśli 2 osoby się kochają wzajemnie się dzień po dniu do siebie dopasowują na różnych płaszczyznach także i w seksie. seks jest dopełnieniem miłości - 100% racji - tylko na wszsystko musi być odpowiednia pora - trzeba dać sobie czas na pełne pokochanie się - a jak tu znaleźć pełnię kiedy się egoistycznie zaspokaja potrzeby? a podszywaczowi ze strażnicą - dziękuję ale o ile się nie mylę nie jest to pismo z mojej wiary THX.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-> "mortmori" - Nawiedzoną nie czyni Cię to, czy masz takie czy inne przekonania. Każdy ma jakieś i być może Twoje przekonania są czystsze i lepsze od moich. Nawiedzoną czyni Cię to, że próbujesz na siłę znajdować naukowe wyjaśnienia dla swoich przekonań. Wiara i kodeks etyczny nie są wynikiem dowodów naukowych i wchodzenie z nimi w ten zakres może łatwo narazić na śmieszność i posądzenia o nawiedzenie. Jak masz taki pogląd jaki masz to przekonuj ludzi swoim przykładem, albo przykładem innych ludzi a nie odwołuj się do magii naukowej (której prawdopodobnie nie ogarniasz - bo mało kto rozumie statystykę tak dobrze jak ja). A ja osobiście z mieszkaniem wstrzymałbym się do ślubu (z kilku powodów, na których przedstawienie nie mam już czasu). A z seksem bym się nie wstrzymywał. A to z powodu tego, że niedopasowanie seksualne w małżeństwie jest bardzo poważnym problemem i źródłem frustracji. I tyle w temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to moze zamiast sexu
zawsze uwazalam, ze mieszkanie i seks bez slubu jest ok... do czasu, gdy sama w takim ukladzie siedze kilka lat i widze innych znajomych, ktorzy tak maja. To jest bardzo fajne i wygodne dla faceta, a dla kobiety wrecz przeciwnie... no ale sama chcialam, powiecie ;/ tylko co ja wiedzialam majac te 19 lat - a teraz co, nie zmusze go do slubu, jest mu za dobrze, a jednak go kocham i nie chce odchodzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do tego wielce waznego
dopasowania to jest tak, ze gdy trwa okres namietnosci, czyli pierwsze 1-2 lata jest zawsze super, bo obojgu sie chce i sie pozadaja. a potem sie dopiero ukazuje co i jak, kiedy konczy sie milosc a zaczyna przyzwyczajenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nei_nei i juz
Ja znam tylko jeden argument za zyciem w czystosci do slubu - brak porownania :D gdy sie nie ma pojecia, ze moze byc lepiej, swoje wydaje sie dobre. To tak, jak z odrobine zaciasnymi butami - mozna w nich przechodzic cale zycie o ile sie nie przymierzy tych naprawde wygodnych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale to ze sie byc moze rzadzie
j rozwodza jest imo spowodwane konserwatynym wychowaniem ( patrz celibat przed slubem) a nie faktem ze jest im ze soba dobrze w malzenstwie... po prostu zyja ze soba 40 lat meczac sie, a nie rozwiadac bo "tak nie mozna"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale "brak porównania" oznacza też, że jest to brak wyboru a nie świadoma decyzja. Innymi słowy jest to powrót do Adama i Ewy w raju przed zerwaniem jabłka - nie wiedzą co jest dobre i co złe. Niestety, naszą karą za grzech pierworodny jest konieczność samodzielnego decydowania co dobre a co złe. I ponoszenia konsekwencji swoich decyzji. No nie wiem czy to mnie przekonuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie - tu wchodzimy w trudny zakres odróżniania przyczyny od skutku: Pary, które ze sobą nie współżyły przed ślubem, najprawdopodobniej czyniły to kierując się swoim światopoglądem. Zupełnie przez przypadek ten sam światopogląd zakłada, że rozpad małżeństwa jest raczej niedopuszczalny, w związku z tym mają dodatkowy hamulec co do rozwodu. Czy jest to jakikolwiek dowód na to, że te małżeństwa są rzeczywiście trwalsze i szczęśliwsze? Tu jest właśnie pies pogrzebany. Pewnie wielu z nas zna przykłady małżeństw, które są razem ze sobą na siłę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mortimori
co do ego wielce ważnego - też się zgadzam dlatego jeśli tak jak piszesz okres namiętności trwa 1-2 lata to jak się dopasować kiedy wszystko pasuje :) dlatego miłość to coś więcej gdy w związku jest coś głębszego to nawet gdy namiętność minie i "motyle" się skończą seks jest bardzo udany -inny ale bardzo udany stąd czystość przed ślubem świetnie tą głębie między partnerami buduje. Oboje już chcą ale oboje czekają na siebie. i tak jak koleżanka wyżej napisała - to moze zamiast sexu taki układ nie jest dla kobiety wygodny a skoro tak - to gdzie jest miłość z jego strony skoro miłość zawsze troszczy się o dobro drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale to ze sie byc moze rzadzie
zreszta jak to mowia anglicy "one man meat is other man posion". jezeli dobrze ci ze soba to wpasniale ale nie masz recepty na szczescie, nikt nie jej ma - kazy proboje zyc wlasnym zyciem, wiec nie wmawniaj nikomu ze to co sprawdzilo sie u ciebie - sprawdzi sie u innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nei_nei i juz
To nie mialo przekonywac ;) choc chyba ironia byla zbyt malo widoczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O właśnie, tu jest coś ważnego, z czym się w końcu zgadzam, "mortimori"! W tym wszystkim chodzi nie o wiarę, naukę czy inne rzeczy, tylko o miłość. Przez duże M. I o to, żeby nad nią pracować. I żeby to była praca wspólna (bo jednostronna nie ma żadnego sensu w tym przypadku). I to jest ważne a nie to, czy się razem mieszka czy nie i czy się wcześniej spało z 15 kobietami czy z żadną. Niestety, nie widzę, żeby fakt niemieszkania ze sobą wnosił coś nowego do kwestii Miłości. Myślę, ze jest kompletnie neutralny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mortimori
ten światopogląd o którym piszesz dopuszcza rozpad małżeństwa ale nie dopuszcza ponownego wstępowania w związek jeśli oczywiście miałeś na myśli ślub kościelny. a z tym próbowaniem wielu partnerów jest trochę tak jak z owocem - jeśli jesz jabko które ci smakuje nie musisz go porównywać do innych - porównując możesz natknąć się na tak samo smaczne i masz wtedy dylemat które wybrać, możesz też natknąć się na całkiem inne w smaku ale równie dobre i masz ten sam dylemat co wyżej, możesz znaleźć też takie które nie wzbudzają w tobie emocji i takie które ewidentnie ci nie smakują więc jeśli jabko które mam i jem mi smakuje nie mam potrzeby próbowania wielu jabłek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fbaufakvb
Jasne zgadzam się jednakże sądzę, że większe znacznie ma seks przed ślubem, którego skutkiem jest niechciana ciąża, a w konsekwencji jej usunięcie. Co do kasy też się zgadzam bo przyszła ze stanów moda na seks we wczesnym wieku i aborcje. są instytucje, które zachęcają dla kasy. Seks przed ślubem owszem ale jeśli wiadomo, że to ten jedyny, a poza tym jeśli się do tego odpowiednio zabezpieczy. Nie ma co ukrywać faktu, że seks jest przyjemnoścoą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nei_nei i juz
Wcale nie zaczynamy uprawiac seksu wczesniej - nasze (pra)babcie wychodzily za maz w wieku lat 16 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ekkk
a dlaczego piszesz, że seks to egoistyczne zaspakajanie potrzeb? Przecież fajne w seksie jest też to, że spełniasz pragnienia ukochanej osoby, nie sądzisz? Chcesz, żeby jej było dobrze- ba, czerpiesz z tego przyjemność. A jeśli chodzi o dopasowanie seksualne- sorry, ale nie masz racji. Jeśli spotkają się dwie osoby, pobiorą a potem okaże się, że jedna chce się kochać codziennie, tak ją jej partner podnieca a mężczyźnie wystarczy raz w tygodniu. Jak oni się mają dopasować?? Jedno ma się powstrzymywać a drugie zmuszać? Jakoś tego nie widzę.... Co jeśli jeden z małżonków uwielbia ostry seks, a dla drugiej strony takie zachowanie jest niedopuszczalne? Jeden ma robić z siebie idiotę i wykrzykiwać" rżnij mnie suko" (sorry za dosadność), a drugi delikatnie całując żonę w karczek wyobrażać sobie jak ją ostro posuwa? Też jakoś tego nie widzę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mortimori
kiciorek-ekkk "a dlaczego piszesz, że seks to egoistyczne zaspakajanie potrzeb? Przecież fajne w seksie jest też to, że spełniasz pragnienia ukochanej osoby, nie sądzisz?" Tak sądzę jak Ty ale seks przed ślubem jest egoistyczny nie sądzisz? - po pierwsze dlatego że w stosunku do osoby z którą się zazwyczaj współżyje przed ślubem W TYM KONKRETNYM MOMENCIE nie odczuwa się chęci pobrania się - chęci tej się nie ma z prostej przyczyny - że nie poznaliście się jeszcze na tyle żeby stwierdzić że chcecie być ze sobą przez resztę życia na dobre i złe chwile, a skoro nie poznaliście się na tyle żeby świadomie wstąpić w związek małżeński znaczy to że nie kochacie się jeszcze - na pewno jest UCZUCIE fascynacji, emocji, zakochania - ale MIŁOŚĆ to nie UCZUCIE - uczucie mija zmienia się a Miłość jest ŚWIADOMĄ deklaracją związania swojego życia z Tą konkretną osobą, chęcią poświęcenia się jej i co za tym idzie ( - tu masz już odpowiedź na 2 pytannie) kochająca żona nie odmówi seksu mężowi bo go KOCHA a KOCHAJĄCY mąż czasem zrozumie że żona czasem nie może i na odwrót to samo. więc jeśli on KOCHA seks automatycznie nie jest już tylko seksem, wyładowaniem się, chęcią zapokojenia swoich potrzeb- tak sowich bo jeśli ja chcę ostrego seksu i oczekuję i nalegam na to żeby druga osoba tak czyniła to jestem egoistką , ale jeśli kocham i wiem że partner mnie kocha ale inaczej to spotykamy się gdzieś w połowie drogi... czasem będzie po "mojemu" bo on z miłosi mi ofiaruje siebie czasem będzie jak on chce bo będę chciała mu to ofiarować ze względu na miłość... i tak podsumowując Twoje pytanie "dlaczego piszesz, że seks to egoistyczne zaspakajanie potrzeb" z kolei dalej piszesz: "Jeśli spotkają się dwie osoby, pobiorą a potem okaże się, że jedna chce się kochać codziennie, tak ją jej partner podnieca a mężczyźnie wystarczy raz w tygodniu." "Co jeśli jeden z małżonków uwielbia ostry seks, a dla drugiej strony takie zachowanie jest niedopuszczalne?" znaczy że oboje patrzą na siebie i są egoistami w sferze seksualnej - jeśli jest miłość tu niektórych zbulwersuję ale napiszę - " nie są już oboje a jedno ciało " ;) to tak jak lewa strona twojego ciała musi współgrać z prawą - nie może każda stawiać na swoim i iść w osobnym kierunku bo wtedy wszystko się sypie. Jak się KOCHA zapomina się o swoim JA i zastępuje się MY więc sorry ale nie widzę problemu. a tak osobiście to ja i mój partner też mamy różne potrzeby ale żadne z nas nie cierpi z tego powodu :) fajnie jest widzieć szczęście kochanej osoby (on moje - ja jego)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciorek-ekkk
Nie wszyscy potrzebują ślubu, żeby wiedzieć, że chcą być razem do końca życia:) Ludzie żyją w nieformalnych związkach latami, bo nie czują potrzeby posiadania "dowodu", że deklarują chęć bycia razem- to tak na marginesie:) Nie wiem co ma wspólnego egoizm z chęcia bycia razem do końca życia i wplątaniem w to wszystko seksu...Naprawdę nie rozumiem co chciałas przekazać w pierwszej częswi swojej wypowiedzi. 2. Kochająca żona nie ODMÓWI seksu mężowi- czyli ma się poświęcać, tak? Seks to nie odmawianie czy przyzwalanie- w dobrym związku to POTRZEBA. Reszty nie zrozumiałaś- nie pisałam o naleganiu na ostry seks- pisałam, że dopasowanie jest wtedy kiedy oboje PRAGNĄ, np. ostrego seksu, rozumiesz? Nie muszą na nic nalegać ani przyzwalać- po prostu robią to, czego OBOJE PRAGNĄ. Myślę, że nie porozumiemy się. Jak czytam Twoje wypowiedzi to operasz się na słowach" poświęcić się", "ofiarować się"... Dla mnie seks- dobry seks jest zbyt ważny, żebym miała potem się poświęcać. Więc odpowiadając na pytanie w temacie- nie warto trwać w czystości. Życie mamy tylko jedno i powinniśmy być szczęśliwi. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mortimori
kiciorek-ekkk w jednym się z Tobą zgadzam - Nie porozumiemy się na pewno :) w dobrym związku to "potrzeba" - musisz więc poznać partnera który ma dokładnie identyczne potrzeby jak Ty - w przeciwnym razie - będziesz musiała się poświęcić jak nie w seksie to w domowych obowiązkach ... "mamy tylko jedno życie i powinniśmy być szczęśliwi" - w każdym związku dosłownie w każdym zdarzają się lepsze i gorsze dni jakieś kryzysy - z takim podejściem sprowadzasz pojęcie miłości do tego co MI pasuje lub nie, co MI sprawia przyjemność lub nie. chcesz czy nie - miłość jest zawsze pewnym poświęceniem - bo miłość jest DAWANIEM SIEBIE drugiej osobie więc zawsze jest to pewne poświęcenie.. a kiedy mówisz o własnej przyjemności i korzystaniu z życia i seksu -zaprzeczasz jednej z definicji miłości, która mówi że miłość to pragnienie szczęścia drugiej osoby. drugiej więc NIE SIEBIE ot tyle. ja wszystko rozumiem - wiem że idealnie jest jak oboje pragną tego samego np ostrego seksu, ale czy dasz radę dopasować się tak z kimkolwiek na wszystkich płaszczyznach? czy tylko na tej płaszczyźnie musi grać? a co z mentalnością, sposobem bycia, sposobem spędzania wolnego czasu. Przyczyną rozwodów wielu małżeństw nie tkwi wyłącznie w seksie a co do ślubu niektórzy z obawy żeby komuś nie musieć deklarować słów -ślubuję ci miłość itd... i że cię nie opuszczę aż do śmierci...wolą powiedzieć - nie potrzebuję "dowodu" dla mnie ślub nie był i nie jest dowodem na nic... jest chęcią oświadczenia osobie że świadomie decyduję się że w zdrowiu i w chorobie na dobre i na złe biorę sobie CIEBIE na resztę życia i choćbyś nawet się zestarzał, choćbyś już nie był jak ogier będę z Tobą bo ciebie właśnie wybrałam i NIE BOJĘ SIĘ TEGO :) tyle w tym temacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo kiciorek-ekkk
uważa, że jak chłop się jej poświęca dla jej zachcianek to jest ok jak ona jemu to już źle. albo jeszcze lepiej uważa że on ma z nią tyle przyjemności zawsze i wszędzie że nie ma mowy o poświęcaniu się ale do czasu też kiedyś tak myślałam podobnie aż facetowi z którym mieszkałam po 7 latach odechciało się seksu. Mieliśmy takie same libido kochaliśmy się codziennie do czasu, teraz wieje po prostu nudą przerobiliśmy już chyba wszystko. oboje się wypaliliśmy i myślę że już chyba nic naszego związku nie uratuje. skończył się seks i skończyła się miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli ślub jest antidotum na
wszystko co złe. Jeśli kochasz przed ślubem, albo po cywilnym to grzeszysz i prędzej czy później się rozwiedziesz. Natomiast po slubie kościelnym trwasz w wiecznej miłości, bo Bóg uchroni cię przed wszelkim złem i wtedy możesz się bez reszty poświęcać :D I na pewno po kościelnym rozwodu nie będzie. W pezciwieństwie do każdego rodzaju innych związków :D Kochać można wyłącznie po zapłaceniu księdzu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on wierzący
Mit „dopasowania seksualnego Autor: dr Jacek Pulikowski Dopasowanie „seksualne Tego pojęcia używa się zwykle w całkowitym oderwaniu od jedynego kontekstu, w którym posiada ono ważny, głęboki i pozytywny sens. Kontekstem tym jest pełna, ludzka, wierna i wyłączna oraz płodna w zamierzeniu, i dozgonna miłość małżeńska. W tym sensie dopasowanie małżeństwa w sferze płciowości jest długotrwałym - bo rozciągającym się na całe życie - procesem. Dopasowanie to jest tylko jednym (choć przyznaję, że ważnym) z wielu elementów budowy jedności dwojga osób - Komunii małżeńskiej. Rosnące poczucie jedności cielesnej może być przyczyną prawdziwej głębokiej radości (nie tylko doraźnej przyjemności) jedynie wówczas, gdy jest w harmonii ze wzrastającą jednością psychiczną i duchową. Słowem, jest elementem jedności dwojga oddanych sobie całkowicie i trwale osób jako stworzeń cielesno-psychiczno-duchowych. Zjednoczenie cielesne bez więzi psychicznej i duchowej staje się jedynie namiastkę, by nie powiedzieć karykaturę jedności, przynoszącą co prawda doraźną przyjemność, lecz w dłuższej perspektywie czasowej rodzącą zawód i frustrację. Ostatecznie, współżycie li tylko cielesne rozbija więzi zamiast oczekiwanego dość powszechnie ich pogłębiania. Uczy tego doświadczenie tysięcy ludzi zawiedzionych w swych nadziejach na osiągnięcie szczęścia poprzez działania płciowe poza terenem małżeństwa. Dopasowanie przedślubne Bardzo często młodzi (dodajmy zwłaszcza mężczyźni) uzasadniają potrzebę przedślubnego współżycia koniecznością sprawdzenia „dopasowania seksualnego. Motywacje wydają się być logiczne: „bo przecież tyle małżeństw rozpada się z powodu niedopasowania w tym względzie. A my chcemy być trwałym związkiem, więc musimy to sprawdzić. Przecież jest to lepsze niż męczenie się przez całe życie lub rozwód!. W tym pozornie spójnym wywodzie są poważne błędy i pułapki. Błędem zasadniczym jest złudzenie, że można jednym aktem (dodajmy - w złych warunkach - a więc aktem niszczącym) sprawdzić przebieg procesu, który normalnie trwać powinien przez całe życie. Ponadto „przedmiotem sprawdzania jest drugi człowiek, który w przypadku negatywnego wyniku testu jest odrzucany, dodajmy w stanie trwale uszkodzonym „na śmietnik! W ten sposób wolno testować materię, nigdy człowieka! Akt, który nie tylko grozi, ale niechybnie owocuje zniszczeniem, a więc krzywdą, nie jest aktem miłości. Przecież istotą miłości jest troska o dobro drugiego i właśnie ochrona przed złem i krzywdą. Młodym, zaślepionym przez nie kontrolowane uczucia i opanowanym egoistyczną chęcią albo nawet żądzą doznania cielesnego trudno jest uwierzyć, że współżycie może być krzywdą. Przeciwnie, twierdzą że jest to dowodem miłości i wzajemnego oddania. Można im pomóc zrozumieć pułapkę, w którą wpadli (zresztą pułapkę zastawioną precyzyjnie i z premedytacją przez dorosłych zarabiających na demoralizowaniu młodych), stosując znany z psychologii zabieg myślowy: Młody człowieku, czy na pewno chciałbyś, by kiedyś, za dwadziedzieścia lat, twoja córka dawała takie „dowody miłości swej sympatii czy nawet narzeczonemu? Czy na pewno z czystym sumieniem polecałbyś jej taką drogę „rozwoju miłości? Czy byłbyś całkiem spokojny, dowiadując się o przedślubnym współżyciu swego dziecka i czy wystarczyłoby ci jego stwierdzenie, że „oni przecież się kochają? Jakie dopasowanie? Często młodych mówiących o konieczności dopasowania seksualnego pytam, o jakie dopasowanie chodzi? Człowiek jest bytem cielesno-psychiczno-duchowym. Czy zatem chodzi o dopasowanie cielesne, fizyczne? O to, czy pasują do siebie rozmiarami narządów rozrodczych? To sprawdzenie byłoby podobne do sprawdzania, do których drzwi w mieście pasuje znaleziony na ulicy klucz. Już w małym miasteczku znalezienie „odpowiedniego zamka do klucza graniczyłoby z cudem. Z dopasowaniem rozmiarów narządów rozrodczych sprawa ma się jednak diametralnie inaczej. Otóż zostaliśmy tak cudownie stworzeni, że pod tym względem każdy mężczyzna pasuje do każdej kobiety. Co więcej, rozmiary narządów rozrodczych nie mają praktycznie żadnego wpływu na przeżywanie doznania (receptory bodźców u kobiety umieszczone są na samym wejściu do pochwy). Tak więc, bez sprawdzania, pod tym względem pasujecie do siebie! To sprawdzenie niczego nie daje. W tym miejscu młodzi, zwykle lekko zbici z tropu, mówią: „że nie, że raczej chodzi o dopasowanie takie bardziej psychiczne. Odpowiadam: „Bez sprawdzania wiadomo, że nie pasujecie. Żaden mężczyzna pierwotnie nie pasuje do żadnej kobiety. Dopasowanie psychiczne jest długotrwałym procesem (trwającym lata), który dokonywać się może jedynie wówczas, gdy zapewnione są odpowiednie warunki. Chodzi tu głównie o tzw. komfort psychiczny, czyli brak jakiegokolwiek lęku zwłaszcza po stronie kobiety. Kobieta bowiem, ze względu na fakt, że to ona ponosi wszystkie biologiczne skutki współżycia (stan błogosławiony, trud rodzenia, karmienie piersią) ma znacznie więcej oporów psychicznych przed współżyciem w nieodpowiednich warunkach. „Odpowiedniość warunków może sprawdzić każda dziewczyna czy kobieta według swego subiektywnego odczucia, pytając siebie, czy takie warunki poleciłaby z czystym sumieniem swej córce, gdyby ona za ileś lat znalazła się w analogicznej sytuacji. Dodajmy, że współżycie dokonane w psychicznie złych warunkach nie tylko nie zbliża psychicznie, ale jest krokiem wstecz na drodze do dopasowania. Współżycie przedślubne jest krokiem poważnym i trzeba potem w trudzie jego negatywne skutki w małżeństwie odrabiać. Nie rozumieją tego liczne małżeństwa, które napotykają na trudności w procesie dopasowania seksualnego, nie zdając sobie sprawy, z tego, że trudności zostały spotęgowane przedwczesnymi „próbami. Zamiast znajdować przyczynę w swoich uprzednich (lub nawet bieżących) niszczących działaniach oraz przystąpić do żmudnej naprawy szkód poprzestają na oskarżaniu współmałżonka np. o oziębłość płciową. Tylko nieliczni przyjmują do wiadomości, że oziębłość płciowa żony jest wynikiem „historii jej złych przeżyć w dziedzinie płciowości. Zatem mąż piszący w sprawie rozwodowej: „oziębłość płciowa żony raczej powinien napisać: „swoim dotychczasowym działaniem na polu płciowości pracowicie doprowadziłem żonę do oziębłości płciowej, w związku z czym proszę o rozwód. Tak więc mit dopasowania przez przedślubne współżycie jest bujdą która niestety sieje spustoszenie wśród młodych, i jest przyczyną wielu poważnych, a zupełnie niepotrzebnych trudności w małżeństwie. Nie piszę o dopasowaniu duchowym przez współżycie pozamałżeńskie, bo takiego postulatu nie stawiają nawet najbardziej zagorzali i bezczelni agitatorzy „wolności seksualnej. Tak więc, zachęta do sprawdzania dopasowania seksualnego przed ślubem jest sprytnym i perfidnym kłamstwem wyprodukowanym przez siły zła i nieczystości. Szatan nie znosi czystości, bo jest ona wypełnieniem woli i planu Stwórcy i prowadzi do pełni szczęścia człowieka. Jeśli naprawdę i na serio chcesz być szczęśliwym zarówno tu na ziemi, jak i w wieczności, krocz drogą czystości i unikaj wszelkiej nieczystości. Co prawda, droga ta nie jest łatwa w dzisiejszym zdemoralizowanym świecie, lecz, po pierwsze, innej drogi do prawdziwego szczęścia po prostu nie ma, a po drugie, nikt nam nie obiecywał, że najwyższe szczęście osiąga się łatwo. Przeciwnie, skażeni grzechem pierworodnym, skazani jesteśmy na trudności. Jednak dzięki własnemu trudowi, dzięki łasce płynącej z odkupienia przez Jezusa, dzięki Miłosierdziu Bożemu i dzięki łaskom sakramentalnym, które mamy w zasięgu ręki, mamy realne szanse na pełen sukces: Czystość = Świętość = Szczęście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×