Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

czerwonakredka

Konkubinat, dziecko, nie ma dobrego wyjścia?

Polecane posty

Proszę, spójrzcie z dystansu i napiszcie, czy ja przesadzam? Sama już nie wiem co myśleć i co robić. Rozważam rozstanie się z facetem, z którym jestem blisko 10 lat. Mamy 5-letnie dziecko (o które się z premedytacja postaraliśmy). Facet twierdzi, że mnie bardzo kocha i chce ze mną być, jest w porządku niemal pod każdym względem - troskliwy, uczciwy, dba o nas, spędza z nami czas, zapewnia rozrywki itd. Oboje mamy oczywiście wady - m. in. byle konflikt o pierdółkę potrafi u nas urosnąć do sporej awantury, kilku dni ciszy itd. Jesteśmy nerwusy, oboje mamy niskie poczucie własnej wartości (wyniesione z toksycznych domów rodzinnych), jesteśmy wrażliwi na swoim punkcie, wszystko bierzemy bardzo do siebie. Nie ułatwiamy sobie tym życia, niestety. Te tymczasowe, ale dość regularne eskalacje konfliktów sprawiły, że pomimo zaręczyn z fajerwerkami x lat temu (jeszcze długo przed dzieckiem) narzeczony nigdy nie zdecydował się na ślub ze mną. Coś czasem niby ustalaliśmy, potem on to odwoływał (po jakimś konflikcie, argumentując że nie chce się rozwodzić zaraz po ślubie, a ze mną to mu właśnie grozi). Tak jest już od wielu lat. Im dłużej to wszystko trwa, tym bardziej ja czuję się oszukana. Decydując się na dziecko wyraźnie ustaliśmy, że ślub weźmiemy wkrótce po jego narodzinach. Od tamtego czasu jednak on wciąż jakby mnie testuje, np. odlicza jak długo się nie kłócimy, a gdy dojdzie do jakiegokolwiek konfliktu słyszę, że "widzisz, jak ja mam cię poślubić, skoro z tobą są wieczne kłótnie". A te kłótnie to wg mnie incydenty, np. raz na trzy, cztery tygodnie, tyle że niepotrzebnie podkreślone kilkudniowym milczeniem i obrażaniem się. W zwyczajnych małżeństwach to chyba tez się zdarza...? W chwilach szczerości narzeczony wyznaje, że idealnie pasuje mu konkubinat. No i faktycznie - dla niego to dobry układ. Ja robię wszystko, co żona, mam obowiązki zony, ale żadnych przywilejów. Np. moje zarobki idą tylko na zycie (głownie na dziecko), a jego na życie, ale również jego inwestycje (zarabia więcej). I jeszcze ten mój głupi, nienowoczesny wstyd - ja już po prostu wstydzę się konkubinatu. Tyle lat już czekam na to, by zostać zaakceptowana przez ojca mojego dziecka że wydaje mi się, że każdy patrzy na mnie z politowaniem i widzi, że jestem za kiepska na żonę (ale na kucharkę, matkę i kochankę już akurat). Ta sprawa ciąży mi się już tak bardzo, że zaczęłam się zastanawiać, czy ja po tym wszystkim nadal go jeszcze kocham, czy żal i rozczarowanie przesłoniły mi już wszystkie dobre uczucia. Od jakiegoś czasu przestałam już czekać na ślub, wyraźnie mu powiedziałam, że przegapiliśmy nasz czas, przechodziliśmy ten związek, coś się wypaliło i myślę o rozstaniu. Odpowiedział, że to bez sensu, bo on mnie kocha i chce mnie poślubić, ale nie teraz, bo teraz widzi że ja go nie kocham, że może kiedyś, że może terapia, że się postaramy, że szkoda dziecka, które powinno mieć pełną rodzinę... Ale ja już czuję się za stara, zbyt wypalona. Jak mam walczyć o małżeństwo, którego nigdy nie było? Mamy ponad 30 lat. Ja rozumiem, że sypiące się małżeństwa ratuje się na małżeńskich terapiach, ale terapia po to, by takie stare konie z dzieckiem w ogóle mogły się jeszcze pobrać? Nie wiem, czy warto inwestować resztki młodości w coś, co od tylu lat tak bardzo rozczarowuje, obniża moją samoocenę i rujnuje godność i szacunek do siebie. W tym układzie czuję się gorsza, przegrana, oszukana. Jak sądzicie, przesadzam? Wiem, że wiele par żyje teraz na kocią łapę, ale to sprawdza się chyba tylko wtedy, gdy pasuje obu stronom. Nie wiem, co robić, każde rozwiązanie wydaje mi się złe. Ślub - nie, bo on nie chce, a i ja mam już dość proszenia. Rozstanie - nie, bo nie stało się nic naglego, co zniszczyłoby nasza rodzinę. Konkubinat - nie, bo ja czuję sie w nim strasznie. Nie ma wyjścia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 112233.
wpierdzieliłaś się na maksa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tristan123
myślę, że nie przesadzasz ponieważ jasno określałaś swoje warunki. Przesadziłaś jedynie ze staraniem się o dziecko nie mając swoich warunków spełnionych. Jak widać ten związek nie czyni Cię w żaden sposób szczęśliwą- partner Ci nie ufa, Ty jemu też nie. Ale skoro jest jak jest masz dwa wyjścia. Rozstać się i cieszyć się życiem bez uwłaczającej Tobie sytuacji lub żyć w związku z partnerem który ma nad Tobą przewagę( nie zaciągniesz go na łańcuchu do ołtarza) swoją dumę chowając w kieszeń i ciesząc się z każdego następnego dnia życia. Zbytnie rozmyślanie nad tym nie ma sensu i zaszkodzi Tobie- niektórych spraw się nie da cofnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daisyy
"No i faktycznie - dla niego to dobry układ. Ja robię wszystko, co żona, mam obowiązki zony, ale żadnych przywilejów. Np. moje zarobki idą tylko na zycie (głownie na dziecko), a jego na życie, ale również jego inwestycje (zarabia więcej)." Odnośnie cytatu powyżej-może on nie chce prowadzić z Tobą wspólnego gospodarstwa domowego czyt. dzielić się pieniędzmi. Może inaczej podchodziłby do sprawy jakby od początku była mowa o intercyzie? Poza tym najpierw Ci coś obiecał a teraz się wycofuje i Cię zwodzi. Postępuje nieuczciwie jakby nie patrzeć. O czym moja droga to świadczy? Jesteś pewna , że chcesz z nim tego ślubu? Zastanów się raz jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolkaaahjkahkhak
Zadałaś sobie podstawowe pytanie: kochasz go? Jesli tak,i nie masz najmniejszych watpliwosci postarajcie sie o wasz zwiazek poki jeszcze czas,Kłótni,jak to w kazdym zwiazku nie da sie uniknac,bo klotnia jednak co jak co ale oczyszcza atmosfeter,Ale kłótnia bez wyzwisk i obrazania sie i nie odzywania na kilka dni-bo to nie ma sensu.Ja z mezem gdy jest klotnia,klocimy sie i poki nie dojdziemy do zadnego kompromisu zadne z nas nie polozy sie na lozku,poki sie nie podobrzymy.Owszem kiedys jak byly klotnie,on albo ja strzelał focha i bylismy tak sfochowani przez kilka dni-skutkiem czego bylo potem to,że chciałam odejsc bo nie widziałam sensu zadnego na ten zwiazek,widziałam tylko to,że trace nerwy i zdrowie..ale miałam inny problem.U was problemem jest slub..zapewnia Cie,że Cie kocha,chce zeby dziecko miało pełna rodzine a co do slubu to nie chce..hm..musisz z nim szczerze pogadac i powiedziec,że normalni ludzie gdy nie maja zadnych przeszkod w zwiazku biora slub,maja dzieci a wam brakuje tego slubu tylko.Wnioskuje,że boi sie czegos..tu zapewnia o milosci a mysli..dopuszcza do głowy teze,że czasewm mozecie sie rozejsc..bedzie rozwód..a on bedzie rozwodnikiem...Ciezka sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki tematu tego
wiesz my z moim też mieliśmy najpierw dziecko, on chciał ślub cywilny (kościelnego nie możemy bo był żonaty) ale ja nie chciałam, nie dlatego, że mu nie ufałam czy coś, no jakoś tak nie potrzebowałam tego, jednak zdecydowałam się w zeszłym roku i mamy ten ślub cywilny, w sumie dobrze bo jednak w tym roku konkubinaty mają pewne obostrzenia wobec różnych świadczeń ale powiem ci prawdę, że różnicy nie widzę wcale, może u ciebie byłoby inaczej bo byłby to ślub kościelny, dla mnie taki też miałby większą wartość, aczkolwiek rozumiem cię bo trwasz przy nim, on doskonale zdaje sobie sprawę z tego co czujesz i czego pragniesz a jednak nie bo nie, powinien ustosunkować się na poważnie do twojego życzenia bo w końcu to też twoje życie. mój nie może mi dać kościelnego i to jest logiczne, nie mogę sięo brażać o coś czego nie może mi dać ale u was jest inaczej, trudno mi doradzać ale ściskam cię mocno! w chwilach słabości popatrz na dziecko, mnie zawsze pomaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki tematu tego
moim zdaniem problem leży gdzie indziej, nie rozumiem jak człowiek może już przed ślubem zakładać, że prawdopodobnie może dojść do rozwodu, jesteś pewna swoich uczuć a jego uczuć też jesteś pewna? bo kłótnie to nic, każdy się kłóci i nie ma w tym nic złego ale czy on jest szczęśliwy? a może zrobił się za wygodny, ponadto faceci jednak mniej przywiązują wagę do ślubu itd. może dla niego to zbędny wydatek, może twierdzi, że lepiej dać kasę na co innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zniecierpliwiony1
Zawsze powtarzam. Trzeba sięgnąć do źródła. Co było podstawą waszego związku????? Dlaczego do niego doszło????? Pamiętaj o różnicach ....damsko - męskich. Ja u was zauważam brak zaufania. Jego brak zaufania do Ciebie. Oczywiście na podstawie Twojej wypowiedzi. Zatem musisz się zastanowić ....skąd on się bierze. Nie dostrzegam w nim wygodnictwa czy czegoś w tym rodzaju. Dostrzegam raczej silne poczucie odpowiedzialności. Odpowiedzialności w sensie ślubu ale i nie tylko. Ślub ....jest dla niego czymś bardzo ważnym....albo zupelnie nie potrzebnym. Ale chyba raczej to pierwsze. Na śmierć i życie. Jeżeli on z tym zwleka..... musisz to sama z nim wyjaśnić. Na pewno .... ma powody ...i to powody ważne .Na pewno też ...grają tu role.... doświadczenia wyniesione z domu rodzinnego. Zarówno Twoje jak i jego. On też inaczej toleruje kłótliwość w wolnym związku .....ale jeżeli miałby być ślub.....to raczej tej kłótliwości nie chciał by mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka
jestem w podobnej sutuacji do Twojej z tym ze mam 25 lat partner 40 Nasz syn 2 moj byl juz zonaty takze koscielny nie wchodzi w grę bylabym zadowolona nawet i z cywilnego ALE....nic na siłę,uwazam ze gdyby mnie kochał dążył by do tego mowie tak ja Ty otwarcie ze bardzo tego chce ostatnio juz sie pogodzilam z tym zeu boku tego mężczyzny nie przezyje tego pięknego dnia.. droga autorko posta mysle ze jesli go kochasz i chcesz miec prawdziwą rodzine tj.wspolnote finansową oraz wspolne nazwisko itd walcz nie poddawaj sie jesli czujesz jak ja ze tracisz swoj czas daj sobuie na wstrzymanie,spokojnie bez emocji,zacznij ukladac sobie plan na zycie aby twoje marzenia sie spelnily ja uwazam ze moj wpędzi mnie w lata potem wiadomo mozemy sie rozstac jak juz będę w ,,powaznym,,wieku i co wtedy..Wtedy to PO PTOKACH heheh pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żeń się
"Chcesz mnie mieć i być ze mną, to się żeń chłopie"....i to jest to Od tego się zaczyna a nie od wchodzenia w konkubinat (teraz to takie modne ...ten konkubinat) Nasze prababki były mądrzejsze, no ale były chronione przez zwyczaje. A wy dziewczyny....wchodzicie świadomie w konkubinat...to chyba wiedziałyście co robicie....a tu okazuje się że nie wiedziałyście. Dokonałyście wyboru, a teraz wam nie odpowiada (czemu się nie dziwię)..............chcecie ślubu... czyli zmieniacie zasady gry w trakcie ....bo zrobiłyście błąd decydując się na konkubinat (wspólne zamieszkanie)...teraz chcecie ten błąd naprawić a to prawie niemożliwe. Rady nie dam żadnej.......bo można w tym tkwić (do czasu aż samo się rozleci co jest najbardziej prawdopodobne), albo można zareagować konkretnie ryzykując że konkubinat się rozpadnie (lub sprawa zakończy się ślubem...spore prawdopodobieństwo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ttuyuiuiuiuiiouioio
moglas 10 lat temu sie szanowac i nie godzic na takie uklady, a jak bylas dziwką to niestety, tak to sie konczy. trzeba bylo od poczatku sie szanowac, nie mieszkac razem, dupy nie dawac to bys juz dawno miala slub. tak to ejst jak sie podąża za modą, ktora jest chora i prymitywna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do powyżej
tak , po pół roku powinni wziąć ślub i uprawiać seks "legalnie" kopnij się w głowę, może coś ci się poprzestawia w prawidłowe miejsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tejrezjasz
a ja uważam, że prawnie autorka byłaby w zdecydowanie lepszej sytuacji będąc żoną. TEraz już jest musztarda po obiedzie, facetowi było wygodnie przez lata unikać odpowiedzialności- jedyne, co może nadejść to rozstanie. Acha, i jeszcze ból i upokorzenie, gdy autorka dowie się że jej "ukochany" poznał dziewczynę, z którą wziął ślub po krótkiej znajomości. Wtedy dopiero dotrze do niej , w jak ciemnej była dupie...Naprawdę podziwiam laski dające się wkręcac w konkubinat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tejrezjasz
bo wiecie o co chodzi w tym braku ślubu? chodzi o to , że jak facet nie bierze ślubu z kobietą oznacza to, że czeka na swój ideał a laska w konkubinacie jest tylko na przeczekanie( nawet wiele lat) . Nie jest to dla was policzek?Dla autorki jest, bo pisze o tym, po prostu przegrała- kochała goscia który jej nie szanuje. Przykre, ale prawdziwe. Facet który kocha pięciu minut nie będzie się zastanawiał nad ślubem, będzie przeszczęśliwy, jesli kobieta powie TAK

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,popieram
tejresjasz- jest dokładnie tak jak piszesz, w 100% masz racje. Kiedy facet lub kobieta odkłada ślub przez tyle lat znaczy, że czeka na jakiś niespełniony ideał, który może przy okazji się napatoczy. Swoją drogą ślubu nie warto brać zbyt wcześnie ale też nie powinno odkładac się go przez tyle lat. Co innego jeśli 2 strony wyraźnie uzgodnią między sobą , że ślubu nigdy nie będzie. Gorzej jak jedna strona chce ślubu a druga się wykręca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konkubinat to fajna sprawa
Podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 73874834
a moim zdaniem chrzanicice. Facet po prostu nie chce ślubu bo ma takie zasady/nie jest mu to do szczęścia potrzebne/nie widzi idei. Opcji jest wiele. tyle lat wam było ze sobą dobrze czyli taki układ się sprawdził. a mowisz ze się kłócicie - no i facet się boi że jak wezmiecie slub to juz będzie taka ostatecznosc i po kolejnej klotni ktos z was poleci skladac o separacje. nie kumam na co babom te sluby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkubina od 30 lat
nasze konkubinatowe dzieci już dorosłe, wykształcone, mnożą nam się wspólne wnuki, a dlaczego ślubu przez tyle lat nie wzięliśmy? nie wiemy. On wolny, ja wolna, nic nie stało na przeszkodzie. Ale może tak było wygodniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojtam ojtam, moi rodzice w konkubinacie przezyli 10 lat, a potem za jednym zamachem byl cywilny, koscielny i wesele. Ja mialam wtedy 9 lat. Teraz ja jestem w ciazy, na ktora czekalismy prawie rok i tez tego slubu nie bierzemy, a finanse, rachunki mamy wspolne i do swoich rodzicow mowimy mamo, tato. Powiedz mu szczerze, dlaczego tak bardzo chcesz tego slubu i jak sie czujesz, bedzie musial jakos zareagowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochanka Franka
Autorko,chyba rozumiem cię,choć nie byłam w takiej sytuacji.10 lat to dużo,zyjecie jak małżeństwo,macie dziecko,pierzesz mu skarpetki jak żona ale żona nie jesteś.Z punktu widzenia prawnego po jego śmierci nie masz zabezpieczeni.Ani prawa do mieszkania,jeśli jest jego,ani do wielu rzeczy które w nim stoją a nie będziesz potrafiła udowodnić ze są twoje. On nie chce sie żenic,zapytaj wprost dlaczego skoro jesteście ze sobą 10 lat tzn ze przeszłam test.Powiedz mu ze jest to dla ciebie ważne,ze chcesz tego,ze chcesz być oficjalna,na papieru z obraczka na palcu.Ze ten papier jest dla ciebie ważny,nawet jeśli nie wiesz dlaczego,ze to twoje marzenie,które on może spełnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim zdaniem jest tak
jak ktoś chce znajdzie sposób a jak ktoś nie chce znajdzie powód. ja byłam w takiej sytuacji i tez mnie to dołowało. Efekt - rozstanie jak przypiełam do muru. Też mamy dziecko chciane i planowane, długi staż, ale żonką to już nie mogłam być. Ehh przykre to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość starszawyższa
mimo że nie jestem zwolenniczka konkubinatu, to jednak może być w praktyce sensowne rozwiązanie Wiedzcie że są faceci którzy z założenia w śluby nie wierzą , traktuja jak papier i podpis urzędnika , i nie będą uzależniać swego życia od papieru, ślubu nie wezmą z zasady, nawet jak chcą byc z TĄ kobieta na zawsze Ale też są faceci którzy nie biora ślubu z konkubiną bo ona nie jest dla nich tą jedyną i ostateczną, sami nie wiedzą czego chcą ale nie wiedząć co życie nowego przyniesie, nie będą się wiązac z TĄ kobietą bo może TA nie jest TĄ, oni sami nie wiedzą. Więc są ....w konkubinacie.....i ślubu unikają. W pierwszym przypadku sensowne jest pozostanie w konkubinacie i będzie dobrze. A w drugim przypadku, pozostanie w konkubinacie ma sens o tyle o ile nagle nie pojawi się jakaś fascynująca kometa na horyzoncie , i konkubent poleci za nową niunią, bo może to będzie to TA. Ryzyko duże. Ale w małżeństwie też niekoniecznie jest bezpiecznie , też ryzyko i zdrady, też nowe komety i porzucenia....więc? W konkubinacie jedno jest korzystne....to że od początku wiadome jest że nie do końca się jest związanym i dlatego czujnie buduje się swoje osobne życie z dzieckiem ...osobnie w ramach konkubinatu, i to jest dobre, W razie porzucenia pozostaje wam całość...wasza rodzina z dzieckiem ...konkubenty się zmieniają , nie ten to inny,...a wy z dzieckiem tworzycie kompletną całość i własny świat....tak jest bezpieczniej. A wy chcecie ślubu w konkubinacie, czyli za bardzo zaangażowałyście się uczuciowo, to porażka...więc pracujcie nad sobą aby to zaangażowanie zmniejszyć do minimum, by w każdej chwili odnaleźć się gdy konkubinat sie zakończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość będę powtarzać jak zdarta płyt
to jest jeden z powodów dla którzych jeśli kobieta chce mieć szacunek do samej siebie nie powinna rodzić dziecka bez ślubu widzę to tak: facet ma zjebaną psychikę, swoje zmienne humory tłumaczy toksycznymi relacjami w domu a równocześnie bawi go trzymanie Ciebie w niepewności i tłumaczenie odwlekania ślubu waszymi kłótniami.... nie chciałabym być z takim facetem a na pewno nie chciałabym mieć z takim dziecka jakos decyzja o dziecku przyszła mu spontanicznie i nie musiał jej podejmować wystawiając Cię na próby facet który szanuje kobietę wziąłby ślub albo jeszcze przed narodzinami dziecka, gdy byłaś w ciąży albo zaraz po nie trzeba hucznej ceremonii, wystarczyłby ślub cywilny by uregulować sprawy i by dziecko nie było nieślubne myślę że Twój partner woli tkwić w takim układzie by móc w każdej chwili spakować manatki i się wymanewrować z tego układu, dlatego też macie oddzielne finanse przykro to mówić, ale nawet dziecko nie czyni z was prawdziwej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matriarchat znowu
Czy wy to zauważacie? Że znowy powoli zaistniał matriarchat? Własnie konkubinaty sa na to dowodem Bo w konkubinacie nawet dziecko nie powoduje utworzenia rodziny typu on ona i dzieci, to prawda. Ale matka z dzieckiem tworzy rodzinę, i jest to wystarczające. A konkubent na dokładkę, jest lub nie ma, lub będzie następny. Toż to matriarchat w najczystszej postaci. Kobieta z dziećmi tworzy rodzinę, i dzieci należą do niej. A mężczyźni bywają w jej życiu, na stale czy na chwilę, jak to w matriarchacie. Kiedyś mężczyźni wymyślili patriarchat i małżeństwa , a teraz robią odwrót i wraca matriarchat. I myślą że tak jest fajnie, aż obudzą się z ręką w nocniku. Kobietki sobie stworzą rodziny z dziećmi, bo urodzą sobie dzieci, a panowie rodzin nie będa mieć , no może z doskoku , i seks z doskoku jak się trafi kandydatka na matkę matriarchalną. Jeden plemnik i pa pa facecie. Karawana idzie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim zdaniem jest tak
wydaje mi się że teraz po prostu wspólne mieszkanie jest postrzegane jak obowiązek, bo przeciez poznamy sie lepiej a jak nie bedzie pasowac to zawsze mozna się rozejsc. Rozejsc a nie coś naprawiac, budowac i szanowac czyjeś przyzwyczajenia itd itp I tak lata leca i nagle okazuje się ze minęło 10 lat jak razem mieszkacie. Ślub to tylko papier jak dla mnie, dużo bardziej odpowiedzialną decyzją jest posiadanie dziecka. Jesli jestes z facetem x czasu, oboje chcecie dziecka, ślub wydaje się tylko formalnością (jeśli obie strony o tym mówią) a jak przychodzi co do czego, to zonk!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna reakcja
nieeee, niee patriarchat to .rodzice i dziecko tworzą rodzinę (poniekąd facet jest jeden na stałe...teoretycznie) a matriarchat...rodzinę tworzy matka z dziećmi (i osobami po kądzieli...bracia siopstry babcie matki ), a ojciec dzieci to dawca plemnika i ktoś kto może być gościem przy rodzinie kobiety wy nie zauważacie że konkubinat jest matriarchatem,. bo obraz zaciemniony, traktujecie konkubinat jak małżeństwo lub preludium do małżeństwa i umyka wam istota rzeczy...że konkubinat nie jest małżeństwem a rodziną jest w nim tylko matka z dziećmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no taqaak ale
no ale to mężczyźni chcą wiele kobiet a nie tylko ograniczać się do jednej żony w małżeństwie, co narzuca patriarchat poprzez małżeństwo z jedną kobietą czyli to mężczyźni nie chcą małżeństwa, nie chcą tylko jednej kobiety , nie chcą absolutności życia w rodzinie, to mężczyźni niszczą patriarchat na rzecz kobieciarstwa nieograniczonego (zdrady rozwody porzucanie żon i dzieci, a kobiety wzięły przykład i się dzieje jak dzieje) a konkubinat to jest rzeczywiście taki przejściowy etap do rozwalenia instytucji małżeństwa i życia z jedną kobietą ostatecznie nastąpi całkowity upadek rodziny opartej o małżeństwo jednak ostatecznie na tym lepiej wyjdą kobiety bo zapewnią sobie dzieci czyli one będą miec rodzinę, matriarchalną rodzinę , ale będą miały. A facetów im nie zabraknie, dla seksu mężczyźni będą przynosić w zębach tego upolowanego mamuta, byleby zasłużyć na łaskawość kobiety, żywe kobiety zawsze będą w cenie, plastikowe lale nie zastąpią kobiety . Nawet atrakcyjnie to brzmi dla kobiet, dziećmi nie będą musiały się dzielić, tłumy adoratorów i zamiast bólu głowy wystarczy zmniejszyć częstotliwość do rzeczywistej potrzeby, a z kolejki chętnych samców wybrać sobie najlepsze geny, kobiety to potrafią, tak zmniejszy się ilość dostępnego seksu na rynku damsko -męskim , że mężczyźni będą się zabijac za jakikolwiek seks, otrzymają tylko najlepsi i ci co dostarczą największego mamuta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jaja...
nie zapominajmy o gwałtach. No niestety, kobietami z racji biologii znacznie łatwiej manipulować dlatego pogódźmy się z tym, że z facetami nie mamy szans... Ale ze tak zacytuję znany film Maksio:" Mężczyźni wyginęli?????? Przeciez to nie były mamuty!!!!!! dr Berna:OKAZUJE SIĘ ŻE TAK:-)" JajaCipowiem mimo wszystko uwielbiam CIę za Twój umysł:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jaja...
może dlatego, że kierowniczka kobieta zarabia mniej niż męzczyzna za tą samą prace? Tańsza siła robocza... Kazdy pracodawca woli więcej mieć w kieszeni - ale dlaczego ty zostawiłes robotę? Co to za różnica czy kierownikiem jest facet czy baba? Kierownik to kierownik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale jaja...
nie za bardzo ale niech Ci bedzie. JajaCipowiem- pozwól , ze Ci przypomne- przetrwaja tylko te osobniki, które umieją się przystosować do zmieniajacych się warunków- tak jak małe ssaki w czasie gdy wymarły wielkie dinozaury rządzące niegdyś światem:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×