Po co wam dzieci,jeżeli wychowacie sprzedającego

pizzę magistra lub zarabiającą 1000 złotych urzędniczkę.

ale może urzędniczka czy taki magister doczekają się bardziej ''zadowalającego'' potomstwa? :) i wtedy dziadkowie odniosą jakiś tam sukcesik :) bo będa mieli w tym swój udział.

Jeżeli wychowam odpowiedzialnego, szanującego kobiety, troskliwego, wrażliwego i męskiego (te cechy wbrew pozorom się nie wykluczają) sprzedawcę pizzy- to mój sukces, obawiałabym sie tylko, ze trafi w swoim zyciu na wyrachowaną suke, której tatus całe zycie podcierał dupsko i podawał wszystko na złotej tacy:D

nigdy nic nie wiadomo ;)

smakuje przypilnuje kolegów w pizzerii żeby nikt nie napluł do sera albo nie spuścił się do majonezu

bo ktos ta pizze musi przeciez sprzedawac :P