785 postów tutaj, a ponad 5000 na dieta pokazuje, że mało kto ćwiczy

z odchudzających się? Pytam z ciekawości bo większość tam narzeka i wymięka, a ten dział ma małą popularność. Wynikałoby, że ciężko grubaskom tyłek ruszyć i trochę poćwiczyć.

Wyjątkowo słuszne spostrzeżenie:) Pozdrawiam:)

bo latwiej jest siedziec na dupie i sie odchudzac niz wsiasc na rower i zrobic z 20 km dziennie. zreszta po takiej rundce chce sie jesc wiec grubasy mysla ze to bez sensu

Dokładnie, łatwiej się głodzić przez tydzień, niż zmienić tryb życia i zacząć ćwiczyć, nauczyć się to kochać i czerpać z tego radość.

ja tam wolę dobrze zjeść i to spalić np. na wycieczce rowerowej niz zyć na listku sałaty siedzac na 4 literach przed kompem :P

Fajnie, ze moge tu napisac to co mnie boli. Nie napisze tego na dietach bo nie chce nikomu odbierac ochoty do walki. Mam nadwage po ciazy, a potem doszlo zapalenie tarczycy. Od dwoch lat jestem na diecie, pod kontrola dietetyka. Zreszta zawsze dobrze sie odzywialam ( wyjatkiem byla ciaza i niestety zmuszona bylam ja pzelezec). Powiecie, ze jestem nastepna grubaska, ktora tylko wcina salate i zceka na cud - otoz nie i dlatego czasem trafia mnie szlag. Codziennie rano( bez wzgledu na pogode i pore roku) 20km na rowerze, wieczorem 6-8km marszem. Kondycje mam taka, ze szok:), ale waga stoi. Od dwoch lat. I nikt nie umie wytlumaczyc dlaczego. Konsultacje, badania, testy - nic, wszystko w jak najlepszym porzadku! Wiec jak bedziecie nastepnym razem nabijac sie z grubasa to pomyslcie, ze to moge byc ja.

No ja jestem na diecie, bo się poruszam o kulach od 10 roku życia i nie daję rady ćwiczyć - chyba że na siedząco, bo w akademiku nie mam tyle miejsca aby się położyć na podłodze :)