Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie idę i już

spotkanie klasowe po latachhh

Polecane posty

Gość nie idę i już

Nie idę , nie mam ochoty wracać do przeszłości , udowadniania , że wyglądam lepiej niż przed maturą, Mam zupełnie inne życie , innych przyjaciół , inne wartości , nie tęsknię za tamtymi latami , Dziwnię się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tak miło, że Cię zaprosili :p ja też bym nie poszła, o czym rozmawiać po 10 latach z ludźmi, którzy nigdy nie mieli z Tobą wspólnych tematów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tych spotkań nie rozumiem.Przecież jeśli chce się z kimś utrzymywać kontakt to nie jest to problem (zwłaszcza w dobie neta,portali społ. i komórek).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u nas na 15 lecie
taka jedna Gośka to zrobiła numer;) zawsze ważyła ponad 100we i taka cicha praktycznie niezauważona a tu wpadła babka włosy do pasa nogi do nieba biust to zawsze duży miała ale się zlewał a teraz z przodu metr wystawał ;) uśmiechnięta piękna rozgadana,szefowa biura maklerskiego w wielkim mieście;) i jeszcze jakieś salony kosmetyczne normalnie każdy nie mógł słowa wydusić,cudna sprawa:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie te spotkania to jedna wielka pomyłka. najczestszy temat to - ja mam taka i taka prace - duzy dom, dzieci , wnuki, moj sym to i to. na wakacje jeżdżę tu i tu. NUDY !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
liczą się tamte czasy, stosunki, które nie były takie jak być powinny, ktoś miałby mnie teraz polubić za to co mam lub to jak wyglądam? no way :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niemataryfyulgowej
beznadzieja , dla mnie szkoła to był czas kompleksów , buntu , niespełnionej miłości , prawdziwej wojny i wolności.nie obchodzi mnie czy ktoś jest kierowcą , prawnikiem , czy bezrobotnym.po co do tego wracać , każde 7 lat nas zmienia , a co dopiero 37...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystko ma swoj czas ...
zalezy od nastawienia czlowieka, ale najczesciej te spotkania to opowiadanie o sobie,chwalenie sie, udowadnianie jakim jest sie fajnym, lepszym niz w liceum, przygladanie sie zmarszczkom kolegow/kolezanek, faldkom tluszczu i zastanawianie sie jak mozna bylo tak sie zmienic? Tez bym nie poszla, WSZYSTKO MA SWOJ CZAS ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjkjkjkjjkj
a o czym mozna gadac na takim spotkaniu? tylko o tym co sie obecnie robi.. jak ktos ma przecietna prace i przecietne zycie to boi sie konfrontacji z tymi ktorym sie lepiej udało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klarazdupolewaxxx
ja mam dobrą pracę i coś osiągnęłam , ale nie lubię o tym mówić , bo na co to komu potrzebne.Napewno nie pojadę na moje spotkanie klasowe.Nawet niech gadają i zastanawiają się dlaczego mnie nie ma.i to mnie trochę martwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po latach wysmiewania
Poszlam na takie spotkanie.Poszlam i pokazalam wszystkim moim dreczycielom :Doj zrobili oczy :D W klasie bylam szara,spokojna i niesmiala.Moi rodzice ciezko pracowali,skladali grosz do grosza-doslownie tak bylo.Nie stac mnie bylo na kosmetyczke,fryzjera,a ciuchy nosilam po dzieciach od znajomych.tak przezylam podstawowke i szkole srednia-prawie cala klasa spotkala sie w liceum o profilu mat fiz:Ddalej bylam dla nich maloatrakcyjna dziewuszka.Czesto slyszalam o imprezach-ale nie mialam tam wstepu. i nadszedl dzien spotkania klasowego po 10 latach :DUcieszylam sie-bylam po studiach,mialam meza,wyjechalam z kraju i dorobilam sie,wszystkiego o czym kiedys marzylam.Nie uwierzycie-dzis te ktore w tamtych czasach sie smialy chca sie ze mna umawiac na kawe,zakupy-chca sie wpraszac na imprezy do mnie.Ja nie zapomnialam dawnych kolezanek-tych szarych,jedym sie udalo jak mnie innym mniej-to z nimi swietnie sie bawilam na tym spotkaniu,a po nim nadal spotykamy sie w Naszym gronie-gronie szaraczkow-i ciesze sie,ze dalam sie namowic na to spotkanie klasow -ulzylo mi po nim:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paskudnapowraca
Mi taka jedna w czasach szkolnych probowala odbic mojego chlopaka , ale jej nie wyszło...oglądałam jej zdęcia na nk , paskudna jest,wtedy też piękna nie była..... ale nie lubię takich spotkań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paskudnapowraca
Mi taka jedna w czasach szkolnych probowala odbic mojego chlopaka , ale jej nie wyszło...oglądałam jej zdęcia na nk , paskudna jest,wtedy też piękna nie była..... ale nie lubię takich spotkań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatuszek do rany przyłóż
ja nie idę , ale też mogłabym komuś dogryźć.taka paskuda probowala mi odbic chlopaka wtedy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Osoby które chciały mieć ze mną kontakt miały go , ja również.Takie spotkania to głównie załatwianie starych porachunków zakompleksionych ludzików. Zobacz skończyłem medycynę , prawo a nikt za mnie grosza nie dawał. Nikt nie przyzna się do porażki i nieudanych relacji. Spotkanie po 30 i więcej latach to już czysta ekshumacja . Gdyby zebrać grupę przypadkowych ludzi pasujących do scenariusza można sobie wmówić po 40 latach , źe to nasza klasa . Z żywymi naprzód trzeba iść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sisi
Ja nie byłam na żadnym spotkaniu klasowym i nie poszłabym.Po co wracać do przesłosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spotkania klasowe to głupota!.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spotkania klasowe to fantastyczne spotkania tylko ludzie zakompleksieni,nieudacznicy życiowi nie lubią ich uwielbiam takie spotkania,lubiliśmy się i wciąż mamy dużo sympatii dla siebie jak spotykamy się,to wracamy do naszych wariackich zachowań i smiejemy się jak dawniej trzeba miec w sobie dziecko,być pogodnym i zyczliwym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i co z tego bo nie rozumiem w czym problem 333 www.youtube.com/watch?v=n08-SNPvLKk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość sylwia
10.14głupota .!nie byłam i nie pojdę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przez całe liceum czailiśmy się na siebie z pewnym chłopakiem. Takie szczenięce zadurzenie, sympatyczne trzeba przyznać. Wspólne powroty ze szkoły, czekaliśmy jedno na drugie,wspólne łażenie do biblioteki, na koncerty i mecze, wypady rowerowe i na plażę.Przez otoczenie byliśmy postrzegani jako para, chociaż my nigdy nie przekroczyliśmy granicy w bliższych kontaktach, najwyżej chodzenie pod rękę i przytulenia z buziaczkiem na powitanie i pożegnanie.Po maturze dwa inne światy.On wyjechał do Stanów, tam studia techniczne, praca w znanej firmie, obecnie na eksponowanym stanowisku,ja studia stomatologiczne i teraz gabinet w powiatowym miasteczku. Przyjechał na kilka dni do kraju, m.in.na nasze spotkanie, 20 lat po maturze.Od powitania wiedziałam, że dorośliśmy do tego , co się wydarzy.Spotkanie to ple, ple, ple.My czekaliśmy na siebie. Poszliśmy jeszcze do małej knajpki.Siedzieliśmy do 1 w nocy. Potem to było takie naturalne, że poszliśmy do łóżka.Nie wstydziliśmy się siebie, chociaż dopiero teraz odkrywaliśmy tajemnice naszych ciał.Kochaliśmy się do rana, wśród wielokrotnych orgazmów i zachwytów sobą. Nie było słów miłości i zapewnień Bóg wie czego. Oboje byliśmy świadomi, że kogoś zdradzamy.Ale wiedzieliśmy, że to być może ostatnia dla nas szansa. Spełniliśmy się jako kochankowie. Jesteśmy z tego zadowoleni. Nie żałuję ani sekundy z tego spotkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10;36 przyjechałaś k***ić się? mylisz pojęcia suko!zdradziłaś męża!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja co roku dostaje zaproszenia i co roku nie ide. Nigdy nie lubiłam mojej klasy i oni też mnie nie lubili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też po takim spotkaniu poszłam do łóżka z chłopakiem z którym chodziłam w liceum.My już wtedy , w liceum, spotykaliśmy się na seks, czyli mówiąc otwarcie bzykaliśmy się jak koty w marcu, byliśmy dla siebie tymi pierwszymi.Po 10 latach od matury nie wyszliśmy z wprawy.Roochał mnie jak spragniony kocur a ja oddawałam mu się bezgranicznie, robiłam co chciał. Spuścił się mi w ciiipkę, w pupcię i w buzię. Ciągnęłam mu z połykiem, lizałam jajeczka i tyłeczek. Wszystko, co chcieliśmy, to robiliśmy.Czas stanął w miejscu. Daleko od siebie mieszkamy, ale umówiliśmy się na powtórkę. Czekam na następną porcję rżnięcia się z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Morzesz sobie darować te erotyczne opisy , które najprawdopodobniej nie miały miejsca . Ja poszłam na trzecie w moim życiu spotkanie klasowe , wiem że mąż to bardzo przeżywa chetnie by ze mną poszedł. Wiem , że jest mu ciężko ale to spotkanie jest dla mnie ważniejsze . Spotykam się z klasą a tak na prawde to z tym jednym moim byłym. Męzowi ściemniam ,że robię to dla koleżanek a tak naprawdę to zaspokajam siebie. Spotkania są cudowne i zawsze na nie pójde nawet gdyby miało to zagrozić małżeństwu. Stare lata pierwsze pocałunki trzymanie za ręce i nie tylko tego się nie zapomina. Jestem szczupła i bez kompleksów a mąż to szara codzienność i nigdy tego nie zrozumie. Poco drzewo do lasu wozić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Drogie Panie szczególnie te 50+ jak spotkanie klasowe dobiegnie końca szybko do domciu i zapominajcie o wszystkim co było. Usłyszałaś komplement uwierz był z grzeczności wypiłaś drinka nie dziękuj , facetom w tym wieku żony przeglądają pocztę i może być krzyk. I jeszcze jedno szczególnie do mężatek /jestem drugi raz żonaty aktualna moja żona również rozwódka , w obu przypadkach małżeństwa nasze rozleciały się przez spotkania klasowe/ z aktualną żoną ustaliliśmy niema spotkań solo tylko razem. Jeżeli lecisz sama na spotkanie klasowe to znaczy ty tej szkoły jeszcze nie skończyłaś tkwisz w niej po uszy. Wiem co piszę aktualnie 42 lata po ślubie. Nasze hasło - " osobno tylko do ubikacji".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silene
ja też nie chodzę na takie spotkania z tego samego powodu co większość z Was. Z kilkoma koleżankami utrzymujemy stały kontakt. Nie utrzymuję kontaktu z tymi, z którymi nie miałam go nawet będąc w tej samej klasie. Poza tym jak sie kogoś nie widziało 20 lat, to niestety można doznać szoku jak ten czas płynie, jak nas zmienia. ja siebie widzę codziennie, rodzinę i bliskich znajomych często. My zmieniamy sie tak samo, ale aż tak tego nie widzimy. Po co sobie uświadamiać, ze wyglądam tak samo staro jak inne osoby z klasy? A co do chwalenia się rodziną, pracą itp. to ze względu na charakter pracy bywam za granicą i moja działalność jest publikowana w necie, można łatwo mnie namierzyć. I miedzy innymi pani która to spotkanie organizowała, odnalazła w sieci namiar na mnie i radośnie napisała: no widzę, że nieźle się w zyciu ustawiłaś! Takim to sie zawsze udaje! Hmmmm... nic nie odpisałam, a na spotkanie nie poszłam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie potrzebuję spotkań klasowych, by spotykać się ze swoją sympatią licealną.Były kiedyś słowa przysięgi, że będziemy razem po studiach.Były czułości, całuski i pieszczoty. To ja skrewiłam.Odbiło mi na 3 roku na rzecz chłopaka, obecnego męża i ojca naszego syna.Koniec studiów, ślub, praca,kariera, dziecko.Po 10 latach spotkałam go. Też studia, też kariera, wielkie, naprawdę wielkie pieniądze. I jest sam. Zaprosił mnie do siebie.Nic wielkiego.Kawa z ciastkiem i lampka wina na tarasie jego domu.Rozmowa wspomnieniowa,trochę o wzajemnych pasjach. W jego domu nawet nie czuć obecności, ręki czy ducha kobiety. Pewna pani sprząta mu i pierze, zawsze gdy jest w domu. Jada na mieście, czasami przywozi coś ze sobą.Typowy samotnik. Odkąd zmarła mu mama, nie bywa w naszym mieście. Nie uwierzyłam, gdy w czasie rozmowy powiedział, że przez te wszystkie lata czekał na mnie. Nie wiedziałam , co o tym sądzić. Spotykamy się od 3 lat, raz , dwa razy w miesiącu. Nie nalega na rozwód, chociaż teraz wierzę, że on jednak czekał. Mój syn jest bardzo związany z mężem.Nie chcemy tragedii dziecka.Wiem, że moje życie będę dzieliła pomiędzy 2 mężczyzn mojego życia + syna. Jestem obecnie zakłamaną matką i żoną oraz szczęśliwą kochanką w jednym. Piszę trochę chaotycznie, lecz nie chcę, nie mam zamiaru tego zmieniać.Moje szczęście jest jednocześnie moim piętnem na resztę życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×