Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mamacóreczki

walka ze szpitalem - ma sens?

Polecane posty

Gość mamacóreczki

witam. trzy miesiące temu urodziłam córeczkę, przy urodzeniu dostała 10p, była różowiutka i same położne się zachwycały, że taka zdrowa. była kąpana i szczepiona. nie chciała ssać piersi. po trzech godzinach zaczęła sinieć i mieć problemy z oddychaniem. była dotleniana i została przewieziona w inkubatorze do innego szpitala, bo w tym nie mieli sprzętu do badań. okazało się, że ma zapalenie płuc, posocznicę (sepsę), co było konsekwencją paciorkowca, którym się zaraziła.córeczka leżała tydzień w inkubatorze i drugi na oddziale. wszyscy podejrzewali, że ja musiałam mieć paciorkowca (gin nie zrobił mi w ciąży na niego badań chociaż chodziłam prywatnie:/) i córeczka zaraziła się przy porodzie. ja też tak uważałam bo nie mogłam uwierzyć, że jakoś inaczej się to mogło stać. po połogu zrobiłam sobie badania już u innego ginekologa i okazało się, że jestem zdrowa!! gin nie mógł w to uwierzyć, bo wszyscy uważali, że zakażenie było okołoporodowe. powiedział że niemożliwe jest bym miała paciorkowca i sama z siebie się wyleczyła. zapytałam się 'to jak moja córka się zaraziła?' ja już wiedziałam, że w szpitalu, ale chciałam to od niego usłyszeć, a on tylko 'no z zewnątrz, nie przy porodzie tylko po'. zapytałam się babci, która kiedyś pracowała w szpitalu, i powiedziała, że narzędzia musiały być źle wysterylizowane... nie miałam zamiaru pozywać szpitala, by ciągać się po sądach latami, bo 'ze szpitalem jeszcze nikt nie wygrał', ale parę dni temu dowiedziałam się, że w czerwcu weszła ustawa ułatwiająca procesowanie się ze szpitalem. podobno składa się wniosek czy coś w Lublinie i specjalna komisja bada sprawę i jeżeli wykryje zaniedbanie to szpital płaci odszkodowanie. i nie trzeba się po sądach włóczyć. czy ktoś coś o tym wie? jak to zrobić, jakie są szanse? i jakie dokumenty trzeba złożyć i gdzie dokładnie? z góry dziękuję za odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h d k o l u t k a
Niw wiem, czy ma sens procesowanie sie ze szpitalem. Chociaz, skoro weszla taka ustawa, to moze sa szanse na wygranie... Ale raczej lekarze stoja za soba murem, wiec trudno im cos udowodnic... Moja znajoma zlapala to swinstwo w szpitalu przy porodzie. Teraz na twwarzy ma straszne bruzdy, jak by po okropnym tradziku. Byla w szpitalu, ale lekarze stwierdzili, ze na pewno nie zarazila sie w szpitalu. Nie ma zadnych dowodow, bo jakos w dziwnych okolicznosciach jej kartoteka zginela... Dziewczyna nie moze nic zrobic, ale oszpecona twarz ma juz na cale zycie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiaczkowo
to niestety bardzo częste. W moim mieście są 4szpitale i co kilka tygodni słyszy się o paciorkowcu, gronkowcu na wielu oddziałach. Szczerze wątpię, żebyś coś ugrała, ale skoro to nic nie kosztuje, próbuj. Mam nadzieję, że ci się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet gdybym miala sie wloczyc po sadach i 10 lat to nie odpuscila bym. Twoja corka mogla (nie bede nawet chyba tu pisac co sie moglo stac), przez glupote kogos, lub niedopatrzenie, zaniechanie, a Ty sie zastanawiasz czy to ma sens? No coz... twoja decyzja. Ja bym nie odpuscila, kwestia charakteru moze. Dobry prawnik (on Ci wszystko wyjasni co i jak robic, z reszta, bedzie robic za Ciebie) i do dzialania. A jak beda problemy to do TVN Uwaga z nimi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
te szpitale to porażka. 'najbrudniejszy dom jest lepszy od najczystszego szpitala'. szpital w którym rodziłam ma złą opinię:/ niestety to jedyny w mojej miejscowości. w tym szpitalu parę lat temu był przypadek paru dzieci zarażonych sepsą, nawet śmiertelne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h d k o l u t k a
Jak bym mogla cos doradzic, to wejdz sobie moze na jakies forum prawne i tam zadaj pytanie... bo tu watpie, ze ktos Ci cos sensownego doradzi. Jak Twooja ccoreczka-wyszla z tego? Tu masz link : http://www.prawapacjenta.eu/ Powodzenia zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
mi nie chodzi tylko o kasę ale też o to że jeżeli się odpuści to inne dziecko może nie mieć tyle szczęścia... ja chcę to zgłosić ale szukam więcej info na ten temat. bo jeżeli chodzi o latanie po sądach to naprawdę nie mam ani zdrowia ani kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
dzięki Bogu wyszła. dla mnie najważniejsze że jest zdrowa. ale są pewne konsekwencje tej choroby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h d k o l u t k a
I pomyslec, ze swiat niby poszedl do przodu, buduja nowoczesne placowki szpitalne. To juz kiedys chyba bylo lepiej-ja sie urodzilam w starym szpitalu, gdzie po scianacch i podlogach karaluchy biegaly :D Bylam wczesniakiem (31 t.c, nawet kilograma nie wazylam), dwa i pol m-ca lezalam w inkubatorze, mialam nie przezyc (pielegniarka mnie ochrzcila nawet na wszelki wypadek...) i przez pierwsze dwa tygodnie zycia bylam w ciezkim stanie-a przezylam, zadnego diabelstwa w szpitalu tez nie zlapalam, a do 7 r.z. bylam jeszcze 3 razy w szpitalach-raz w klinice dzieciecej i dwa razy na oddziale okulistycznym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosiaczkowo
tutaj masz artykuł w podobnej sprawie temat: http://www.prawapacjenta.eu/index.php?pId=1045 Z tym paciorkowcem problem jest taki, że nawet w wodzie pitnej może być. Sprawa aktualna w wiadomościach mówili. Nie wiem, czy to taki sam paciorkowiec. Musiałabyś udać się do kogoś zorientowanego w temacie i zapytać, czy jesteś w stanie udowodnić, że to w szpitalu i z powodu zaniedbania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
dziękuję za pomoc. pewnie spróbuję ale wątpię że coś ugram, heh... dużo ludzi zostało w szpitalu 'pokrzywdzonych' a szpitale są bezkarne, taka polityka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sucitar naimis
Polska służba jest bardziej chora, niż pacjenci nawet . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dragonoida
Dwie różne wróżki zapowiedziały mi jednakową datę mojej śmierci. Przestraszyłam się, spróbowałam przejść test na przepowiedzenie życia na http://poznajdate.com i otrzymałam znów tę datę! (( Co mam robić? Wierzyć albo nie? Dlaczego wszędzie jest ten sam wynik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszba
dragonoida, wierzyc. I zjezdzaj stad :O Autorko ja bym nie popuscila. Skontaktuj sie z prawnikiem i walcz. To co dzieje sie w polskich szpitalach to masakra. Powodzenia! I zdrowia dla malej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przyklad jak ciezko wygrac
Moja kolezanka (mieszkamy w Irlandii) poronila ciaze w 10tyg. Tutaj nie podtrzymuja ciazy, do 12tygodnia nie traktuja Cie jak w ciazy - takie prawo, wiec ok, z tym nie walczyla. Sytuacja wygladala tak ze dostala rano silnych boli i lekkiego krwawienia, Maz zawiozl ja do szpitala, zbadali, powiedzieli ze szyjka jest zamknieta i wszystko jest ok, nic wiecej jej pomoc nie moga (nie podtrzymuja farmagologicznie), lekarz tylko powiedzial ze jakby dalej sie cos dzialo, to przyjechac, ze wzgledu na jej zdrowie i zycie. Po kilku godzinach maz pojechal do pracy, zaczela sie masakra. zaczela mocniej krwawic, bol byl nie do zniesienia. lezala na podlodze i plakala. zadzwonilam jej po karetke, pan przyjmujacy zgloszenie o wszystko wypytal i padlo pytanie - ok, krwawi, ale jak? Ja pytam - jak, jak? A on do mnie, no mocno, czy slabo? Ja mowie ze dosc mocno, bo juz musiala podpaske zalozyc. Powiedzial ze nie wysle karetki i zeby lezec i jesli zacznie naprawde mocno leciec to wtedy zadzwonic lub przyjechac. Zapytalam, co wedlug niego oznacza "mocno leciec"? odpowiedzial - az bedzie leciec po nogach. Meczyla sie moze jeszcze z 40 min i wezwalam taxi, pojechalysmy do szpitala. Badanie trwalo 5min. szyjka otwarta, wszystko wylecialo. Przykro nam. Kolezanka lezala i plakala i prosila chyba z pol godziny zeby ja wyczyscili, zeby sprawdzili czy wszystko jest ok, lekarz powiedzial ze skoro krwawila, szyjka byla otwarta to juz wszystko poszlo i ...powiedzial "Ty nie jestes pierwsza i nie ostatnia, czyscic nie ma co". 3 dni pozniej poleciala do poslki do prywatnego gin, wyladowala na 2 tyg w szpitalu z powodu nie wyczyszczonej jamy macicy. Oskarzyla szpital o zle jej traktowanie, nie udzielenie pomocy (karetka) i nie wyczyszczenie jej. Ciezko bylo cokolwiek zrobic, sprawy sie ciagnely 2 lata, lekarz za lekarzem stal, papiero nagle gdzies poginely, ale... wygrala! Nagranie z telefonu emergency o nie przyslanie karetki i ja bylam swiadkiem tego ze lekarz ja potraktowal jak kazda i nie pierwsza i nie ostatnia, choc stali wszyscy jeden za drugim, nawet mowili ze ten wlasnie lekarz byl wtedy na 2 tyg urlopie - nie udalo im sie. Wygrala 120tys euro za zle potraktowanie i nie udzielenie jej pomocy. Bylo bardzo ciezko, te 2 lata dla nich to byl koszmarny okres, ale przynajmniej doprowadzili do tego ze Pan odbierajacy telefony i decydujacy gdzie wysle karetke a gdzie nie, stracil prace i uprawnienia, a lekarz zostal zawieszony na okres sprawy i dostal w papierach jakby upomnienie, ostrzezenie za zle traktowanie pacjentki. Zycze Ci powodzenia, wlacz jak masz sily!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koleżanka Kafeterianka ...
Ktos Ci podal link na strone forum prawnego. Ale mysle, ze nie warto w teen sposob szukac porady, gdyz najpierw musisz sie zarejestrowac na stronce, potem napisac pytanie do eksperta, poczekac na zatwierdzenie moderatora i w sumie nie wiaqdomo, czy w ogole uzyskasz odpowiedz. Nie wiem na jakiej zasadzie prawnicy odpowiadaja, ale na pewno nie na wszysstkie pytania. Ja, co prawda, zadalam pytanie na forum medycznym, bo mialam problem i do tej pory zaden specjalista mi niee odpowiedzial. Najlepiej wiec zasiegnij porady jakiegos prawnika. Nie wiem, ile taka przyjemnosc moze kosztowacc, ale przynajmniej dostaniesz fachowa porade. Nie wiem tez, czy pozwem cokolwiek zdzialasz. Lekarze przeciwko sobie raczej swiadczyc nie beda, a ze piszesz teez, ze Twoje dziecko z tego wyszlo, to co chcesz uzyskac? Gdyby malec doznal trwalego uszczerbku na zdrowiu, to moglabys chociaz starac sie o odszkodowanie na pokrycie ewentualnej terapii czy rehabilitacji i lekow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcza ja widze problem w tym
że autorka nie miała badania na tego paciorkowca w ciąży.... więc na jakiej podstawie udowodni winę szpitala...badanie po porodzie niczego nie dowodzi, bo równie dobrze mogła się wyleczyć u innego gina i to zataić, żeby wyciągnąć kasę od szpitala.... ... moim zdaniem, żeby sprawa była do wygrania, trzeba było od razu po zdiagnozowaniu córki zażądać badania dla siebie na obecność paciorkowca, gdyby rzeczywiście na miejscu w szpitalu wyszło, że to nie autorka zaraziła dziecko, sprawa miałaby duże szanse na wygrana, a tak to, jak to się mówi "musztarda po obiedzie"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja w UK juz 5 lat
I tu tez masakra z opieka lekarska ! Ja mam cukrzyce, mam problemy z kregoslupem i rwe kulszowa. Ostatnio zaczelo mnie rwac tak, ze nie moglam wstac z lozka ! Zadzwonilam po karetke, ale nie chcieli przyslac. Stwierdzili, ze za 4 godziny wysla do mnie jakiegos pracownika medycznego. Powiedzialam, ze moge przyjechac do szpitala na emergency, ale gdzie tam-powiedzieli, ze nie ma potrzeby !!! Oddzwonili do mnie, zeby zrobic dokladniejszy wywiad. W koncu doczekalam sie tez pracownika medycznego, ktory zapisal mi.... uwaga.... tabletki nasenne z paracetamolem ! Moja siostra miala ponad rok temu w PL operacje na biodro i ma proteze wstawiona. Tez pewnego razu zaczelo ja bolec jak cholera. No ona, o dziwo, dostala sie do szpitala na tydzien-ale co z tego, skoro lekarze nie potrafili jej pomoc, ladowali paracetamolem (tutaj to lek cud-na wszystko :( ) i stwierdzili, ze nigdy nie widzieli takiej protezy (w UK niby jakies inne wstawiaja-czy lepsze-nie wiadomo). No i kazali jej do Polski jechac sie leczyc... Nasza wspollokatorka miala inny problem-pewnego dnia przestala widziec na jedno oko. Pojechalam z nia do przychodni, ale odeslali nas do szpitala. Na emergency spedzilysmy 3 godziny ponad. Lekarz, ktory ja przyjal latal tylka w ta i spowrotem, patrzyl na nia jak na idiotke, a na konie stwierdzil, ze nie maja w szpitalu odpowiedniego sprzetu, by ja zbadac i cokolwiek stwierdzic. Dal jej jednak skierowanie do uniwersyteckiej kliniki oczu. Tam tez masakra, kolejne 4 godziny sterczalysmy. Badalo ja 3 okulistow i rece rozkladali. Wyznaczyli jej jednak na wszelki wypadek termin operacji na oko za 3 dni (mysleli na podstawie usg, ze siatkowka sie odkleja, ale... jak stwierdzili, nie mieli kompetencji, zeby podjac jednoznaczna decyzje !). No to pojechalysmy w dzien operacji. Przyszedl lekarz, ktory je przeprowadza i po badaniu oznajmil jej, ze operacja niepotrzebna-ze siatkowka jest ok. I byla juz na 10 wizytach tam, a oni nadal nie wiedza, co jej jest dokladnie i dlaczego tak sie dzieje ! A juz 4 razy tak mocno wylala jej krew w srodku oka-i jak to sie stanie to wlasnie nie widzi na to oko. Dzwonila wiec niedawno do Polski. Pojdzie prywatnie do okulisty wlasnie w PL, tylko, ze leci do kraju za tydzien i nie moze sie doprosic, zeby z tej kliniki tu wyslali jej kopie wyn ikow badan, ktore jej robili. Dwa razy juz tam dzwonili, mowili, ze wysla i nic. Bedziemy musialy chyba osobiscie pojechac. Dodam, ze w tej klinice co chwile gubili jej wyniki badan. Jak dzwonilysmy, gdy z okiem znow sie zle dzialo, to twierdzili, ze takiej osoby nie ma w rejestrze, byli zdziwieni, ze znamy nazwiska okulistow, ktorzy tam przyjmuja-bo juz sie na nich powolywalysmy, zeby wiarygodnie wypasc. Nawet mowilysmy, ze mozemy przyjechac do kliniki, ale pani w recepcji twierdzila, ze nie, ze nie ma potrzeby, ze w ogole rzekomo naszych lekarzy nie ma na dyzurze.... Wiec znow jechalam z nia do szpitala-tam tez kartoteki nie bylo, chociaz juz raz tam kumpela byla i wpisywali ja do systemu. Znow stracone dwie godziny i skierowanie do tej samej kliniki. Ze skierowaniem musieli nas tam przyjac-i kolejny raz 3 leekarzy kumpele badalo i nic z tego nie wyniklo.... Masakra jakas. Dobrze, ze okulistka z PL jak kumpela konsultowala sie z nia przez teleefon, powiedziala, ze jesli siatkowka sie nie odrywa, to jest dobrze, nawet mimo tych krwotokow w srodku oka powodujacych zaburzenie widzenia- ze wiadomo, to jest uciazliwe, ale nie prowadzi do calkowitej i nieodwracalnej utraty wzroku. I ze na wizycie juz w PL okulistka, w oparciu o badania przeprowadzone w UK, sprobuje postawic diagnoze i wdrozyc odpowiednie leczenie. Bo tu tez okulisci stwierdzili, ze problem z okiem kumpeli nie grozi slepota, ale ona juz nie wie, czy ma im wierzyc, zwlaszcza, ze przez tyle czasu nie zrobili nic oprocz przeprowadzania w kolko tych samych badan. Najlepsze, ze w tej klinice mieli ostatnio konsylium lekaarzy, na ktorym m.in. przedstawiali przypadek kolezanki, ale.... tylu lekarzzy, w tym tez specjalistow, nie potrafilo postawic diagnozy ! Ja myslalam, ze tylko w UK takie patalachy sa, a widze, ze w Irlandii tez :( W PL lekarze czesto bywaja nadgorliwi, ale ja juz wole te nadgorliwosc polska niz tych jelopow tu ! Leki na infekcje, przeziebienia tez mam zwiezionee z Polski. Pracuje w warunkach chlodniczych, co jakis czas mnie cos lapie... ale lekarz rodzinny nic nie zapisze, nawet glupiego syropu-bo wg nich to sa typowe infekce dla tego tematu, ktore same, bez leczenia mina... Jedynie, w razie goracczki mozna wziac ... niezastapiony paracetamol... A dostac sie do specjalisty? To graniczy z cudem. Ze wszystkim chodzi sie do lekarza rodzinnego i to on diagnozuje i decyduje o leczeniu. Dziecko moich znajomych doktorek tu zalatwil bez mydla- dzieciak mial egzeme-ale do dermatologa rodzice nie dostali skierowania-GP zapisal malemu masc na sterydach, ktora pomagala na chwile, po czym diabelstwo na skorze wylazilo z podwojna sila. Znajoma poleciala na urlop do PL i tam poszla z malcem do dermatologa, ktory az sie za glowe zlapal-stwierdzil, ze dziecko w UK bylo zle leczone, a egzema przeksztalcila sie w atopowe zapalenie skory (!). Zapisal jednak masc (bez sterydow), ktora dziecku naprawde pomaga, wydluzyl sie tez okrez miedzy nawrotami zapaleni, ktore teraz nie jest juz tak silne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jftvctuyyv
paciorkowiec to bakteria która moze być wszędzie. Szpital jest siedliskiem chorób i bakterii. Moim zdaniem nie ma o co winić szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
przykład jak ciężko wygrać - współczuję... lekarze myślą że wszystko im wolno i nie wiadomo kim są, masakra:/ kurcze ja widzę problem z tym - dobrze mówisz ale przed porodem pobierali mocz do analizy i wymaz z pochwy i odbytu, tylko nie wiem na co. więc może w tym badaniu by wyszło. wiem że to ciężka sprawa i nawet nie chodzi mi żeby wygrać tylko żeby po dupie dostali, jakąś karę czy coś. ten szpital ma naprawdę złą opinię i nie chciałam tam rodzić. jak tam leżałam po porodzie na drugi dzień jak byl obchód (z pieciu lekarzy) i pyta się jeden 'i co z pani dzieckiem?' ja mówię 'dzwoniłam i mówili że ma sepsę' a ten lekarz z oburzeniem 'niech pani nawet tak nie mówi, pani się coś pomyliło, pani nawet takiego slowa nie powinna wypowiadać' a ja do niego 'no takie dostałam informacje od lekarza prowadzącego' a on 'to niemożliwe, coś pani pomieszała', i tyle gadki z debilami:/ ja nie chcę żeby takie sytuacje miały miejsce bo pół roku bo jakieś maleństwo może nie mieć tyle szczęścia. a nikomu nie życzę żeby coś takiego przeżywał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jftvctuyyv
no jeden może mieć szczescie, drugi nie - takie życie. Zakażenia były, są i będą zawsze. Tego nie da się uniknąć. Noworodek jest narażony z pozoru na błahe bakterie, które dorosłemu nie zaszkodzą. A dzidziuś nie szczepiony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurcza ja widze problem w tym
jak miałaś jakieś badania, to może zacznij od próby wyciągnięcia ich ze szpitala....zagraj głupa, że niby na coś tam potrzebujesz, a położna powiedział ci że wymaz był na paciorkowca czy coś w tym stylu ;).... jeśli najpierw im procesem zagrozisz, to zapomnij że coś dostaniesz w dokumentacji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
ja w UK już 5 lat - wiem jak tam jest bo tam byłam i jak tylko dowiedziałam się o ciązy to z narzeczonym wróciliśmy do kraju bo ja nie chciałam tam rodzić, nasłuchałam się o tamtejszej służbie zdrowia. tam tez do 12 tyg dopiero uważają że jest dziecko. jak się dowiedziałam i poszłam do rodzinnego po skierowanie do gin a ona że nie ma potrzeby bo do 12 tyg nie badają bo jedna na trzy kobieta roni do 12 tyg i jak mi się to zdarzy to żebym się nie przejmowała bo tak się zdarza i żebym zgłosiła się po 12tyg do szpitala w jakim zechce rodzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
coraz bardziej się zniechęcam do tego... wiem że to 'walka z wiatrakami' ale ja po prostu chcę żeby tam jakiś sanepid wjechał i zobaczył ten syf po prostu żeby trochę przewalone mieli... ja już mam gdzieś tą kasę, niech se wsadzą ale niech przestaną być takim szpitalem bo tam strach się leczyć... trzy tyg przed porodem trafiłam tam z grypą jelitową i oni też niczym się nie interesowali tylko mnie nawadniali, i jakieś prochy dawali na zatrzymanie biegunki i wymiotów. dzieckiem się nie interesowali. pierwsze jak jeszcze nie było wiadomo co jest mojej córeczce to lekarz ją prowadzący z innego szpitala powiedział że na 99% choroby jakie przechodziła matka w ostatnim miesiącu ciąży będzie miało dziecko, ale później okazało się że to nie to tylko paciorkowiec i wtedy że to ja musiałam zarazić i że musze zrobić badania i jak się potwierdzi że mam to się leczyc bo jak zechciałabym jeszcze zajść w ciążę to jest to bardzo niebezpieczne. chyba mam prawo do wglądu w swoje akta jak bym od szpitala zechciała? poza tym ja mam od lekarza prowadzącego z tego szpitala gdzie moja córka lezała całą historię choroby i badań jakie miała wykonywane. jak mi już dawno mówili 'podaj szpital' to ja mówiłam 'ze szpitalem jeszcze nikt nie wygrał' ale parę dni temu pewna osoba z Lublina właśnie powiedziała o tym ułatwieniu w pozwach przeciwko szzpitalom i ze ona by nie popuściła bo teraz bardzo łatwo wygrać... nie wiem co myśleć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
własnie przejrzałam dokumenty jakie mam ze szpitala i znalazłam że na karcie wypisu po porodzie jest 'badania dodatkowe' i oprócz tych wszystkich badań jest 'posiew wymazu z pochwy (data) ujemny' datą jest dzień przed porodem, tylko nie wiem na co ten wymaz:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aneta222
z paciorkowcem jest problem, bo jest on właściwie wszędzie :( większość ludzi jest jego nosicielami(nos, gardło). Jest również często w wodzie kranowej. Ciężko Ci będzie udowodnić, że to wina szpitala. Dziwi mnie, że lekarz tak zaniedbał sprawę przed porodem. To jest obowiązkowe badanie, byłoby Ci łatwiej teraz cokolwiek zdziałać. W Polsce często matki niepełnosprawnych dzieci z winy lekarzy, nie wygrywają w sądzie, bo rączka rączkę myje. Próbować możesz, ale czarno to widzę bez wyniku z ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
chyba odpuszczę, ale męczy mnie to że strach się leczyć w tym szpitalu. wiem że takie przypadki są wszędzie ale w tym wyjątkowo często dlatego ma złą opinię... najważniejsze że mój skarb żyje i jest zdrowy, a te 'prawdanie się ze szpitalem' chyba sobie odpuszczę. napewno nikt nie zrobił tego specjalnie ale po prostu zaniedbali zasady higieny. moja mama wróciła niedawno z pracy i dwoniła do mnie, powiedziała że jej koleżanka z pracy mówiła, że żeby złożyć ten wniosek do Lublina trzeba mieć zaświadczenie od lekarza który stwierdzi że zarażenie mogło być z winy szpitala, a żaden mi czegoś takiego nie wystawi bo lekarz przeciwko lekarzowi nie stanie. dziękuję wszystkim za odpowiedzi. i życzę by nikogo nie spotkały jakiekolwiek nieprzyjemności z powodu pobytu w szpitalu. uważajcie gdzie się leczycie:) i takie sprawy na bieżąco trzeba załatwiać, pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aneta222
a nie masz jakiegoś znajomego w rodzinie, który mógłby dać radę, czy warto? A może złożysz chociaż jakąś skargę do nfz? Zawsze to szansa, że ktoś się zainteresuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moja kolezanka miala
identyczna sytuacje tylko ze jej synek zmarl :( Razem z mezem podali sprawe do sadu i dostali gigantyczne odszkodowanie prawie 300tys zl. Czemu myslisz, ze szpitalem nie wygrasz? Co ci szkodzi zazloyc im sprawe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamacóreczki
właśnie nie mam... a chciałam pojechać do tego Lublina i chociaż spróbować i zobaczyć co mi powiedzą ale nie wiem dokładnie gdzie to jest i jak się do tego zabrać, a Lublina nie znam ani troszeczkę:/ i nie chce jechać tak w ciemno zwłaszcza że nie mam samochodu i musiałabym się tłuc busem a później latać piechotą nie wiedząc nawet gdzie:/ dlatego myślałam że tutaj może ktoś będzie coś dokładniej wiedział... boję się też że tylko stracę nerwy na tych prawdaniach się a guzik z tego wyjdzie i sprawa 'umrze śmiercią naturalną'...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×