Boję się, że czeka mnie czyszczenie macicy...

Witam! Mam 18 lat i miałam problemy z miesiączkami. Ginekolożka zrobiła mi usg dopochwowe. Na USG wyszło, że mam bardzo grube endometrium. Przepisała mi Cilest (2 opakowania), kazała wziąć bez przerwy i pod koniec drugiego przyjść. Drugie opakowanie zaczęło mi się kończyć tydzień temu, poszłam do niej, znowu było USG, endometrium dalej grube, ale trochę cieńsze niż poprzednio. Kazała mi zrobić tydzień przerwy jak skończę brać i przepisała mi kolejne opakowanie, które mam zacząć brać po przerwie. Powiedziała też, że mam przyjść za 3 tygodnie. Przerwę w tabletkach zaczęłam w środę. W czwartek dostałam jednorazowego, obfitego krwawienia. W piątek znów zaczęłam obficie krwawić. Brzuch bolał mnie potwornie całą noc i żadne leki nie pomagały. Rano poczułam, że coś mi przeszkadza w pochwie. Włożyłam sobie palec i wyczułam, że coś mi w pochwie w środku zwisa. Oderwałam kawałek (nie dało się wyciągnąć) i zobaczyłam, że to nie skrzep, że to endometrium. Sięgnęłam więc głębiej i wyciągnęłam ile się da, ale reszta została w macicy. Przy okazji wyczułam, że moja szyjka macicy jest rozwarta na 1 palec (czy to normalne?). Potem prawie przestałam krwawić, brzuch też już prawie nie boli i wydaje mi się, że ta śluzówka zaczopowała mi szyjkę macicy... Jak myślicie, czy organizm sam sobie z tym poradzi, czy czeka mnie skrobanka? A może lekarka, jeśli bym do niej poszła wcześniej, wyjęłaby mi to jakoś, bo rozwarcie jest na pewno. A może znacie jakiś sposób, żeby pobudzić macicę do skurczów?