Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość babooooshka

JAKIEGO MIELIŚCIE INTRUSKTORA PRAWA JAZDY?

Polecane posty

Gość babooooshka

i jak z nim wytrzymaliscie tyle czasu = 30 godzin!!!!!!! ja nie wiem z kim bede miec ale juz sie boje. ogolnie to cholernie sie stresuje sama jazdą, jak sie stresuje to nie jestem z byt rozmowna, i glupio bedzie tak w ciszy jechac : (( albo jak ten gosciu sie bedzie na mnie wydzierac to chyba wysiade w srodku jazdy i juz nie wroce. kurcze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja nie wiem nawet z kim będę mieć, jutro chyba dzwonić będzie. Takich instruktorów bez podejścia się eliminuje ze szkółek, więc nie bój sie:) Najwyżej zmienisz go jak Ci pasować nei będzie Rozmowna może nie jesteś, ale przeciez jeździć masz się nauczyć:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jezuuu INTRUSKTORA
ja nie miałam nikogo takiego !Ja miałam instruktora!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takiego łysawego
a co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochana,
nic się nie boj - Ty mu za to płacisz, więc on teoretycznie nie ma prawa na Ciebie krzyczeć, a jeśli Ci się taki trafi, to zmienisz i tyle :) nic się nie stresuj. Ja swoją pierwszą jazdę będę mieć w tym tygodniu. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mialam super swietnego :) mial ok 55lat ciagle gadal, zagadywal ale mowil ze to po to zebym nauczyla sie jezdzic w halasie, ze mam sie skupic i na rozmowie i na jezdzie bo pozniej bede tez z kims jezdzic czy z rodzina, mezem dzieckiem i bede musiala uwazac na to co robie a jednoczesnie rozmawiac poza tym nie krzyczal mowil ze w ogole jakas kumata bardzo jestem i ja nie potrzebowalam 30godzin do jazdy tylko wczesniej kurs skonczylam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babooooshka
wow agnieszka to mialas farta, tez bym chciala skonczyc to dziadostwo wczesniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babooooshka
ja to w ogole stresuje sie njbardziej tym ze przez 20 godzin bede uczyc sie zapalać silnik. juz sie dowiedzialam ze w tej mojej szkółce sa sami mlodzi instruktorzy. beda mieli niezły ubaw ze mnie ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie Ty pierwsza i nie ostatnia, daj spokój to ich praca w końcu. Ja tak czy owak wolę wszystko ładnie wyjeździć, choć de facto prawdziwa nauka zacznie sie dopiero po egzaminie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona jarzębina
ja miałam 2 instruktorów, oboje przystojni chociaż jeden z 50-ątką na karku. ale ten drugi :):):) byłam wówczas zaręczona, podczas jazdy rozmawialiśmy na różne tematy, częściej słowa ubierały się w podtekst, wypytywał gdzie bawię w weekendy, gdzie można mnie spotkać, jakich mężczyzn lubię, jakiej muzyki słucham wiele wiele spraw poruszaliśmy. Kiedy witaliśmy się przed jazdą to ściskał mnie jakbyśmy znali się od dawna, niekiedy podnosił mnie w górę. Czasem w aucie, kiedy prowadziłam "przypadkowo" dotknął mnie po dłoni, to włosy odgarnął mi z twarzy. Nigdy nie mogłam przewidzieć jego ruchów. Dobrze wiedział , że jestem zajęta, a ja dobrze wiedziałam o jego synku, o którym często mówił i o jego hhhmmm nie pamiętam czy to była jego żona, czy żyli na kocią łapę..nie ważne. Kiedy dzwonił i umawiał się ze mną na godziny rozmowa była krótka i na temat i zawsze pytał czy nie przeszkadza. Raz napisał smsa, ja odpisałam pisząc na koniec, dziękuję dobranoc, a on dalej.... Jeździliśmy w różne miejsca. Pewnego razu wytyczył mi trasę, powiedział : mam dla ciebie niespodziankę, pojedziemy w fajne miejsce. Pojechaliśmy nad jezioro(chciałam zauważyć ,że cały czas kierowałam żeby nie było..;)), nie było wówczas tam żywej duszy, zatrzymaliśmy się jeszcze rozmawialiśmy....od podtekstu do podtekstu, było sympatycznie, miło, zabawnie, a wręcz śmiesznie...zaproponował żebyśmy przeszli się i że możemy sobie gdzieś usiąść. ......................................i wiecie co było dalej? Powiedziałam,że nieeeeeeeee... chcę uczyć się jeździć, wbiłam jedyneczkę i jazda pod górkę :P i już mnie nie uczył, przejął mnie ten starszy, który właściwie powinien uczyć mnie od samego początku. Jeszcze kiedyś spotkałam się z nim na mieście, podałam mu rękę a ten mnie przytulił delikatnie. Rozmowa stanęła na tym, że ja śpieszyłam się, a on powiedział ,że musimy się kiedyś spotkać na jakiejś imprezie. Radzę uważać podczas jazdy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babooooshka
piekna opowiastka ale hah nie wierzę ;p zreszta ja nie chce takiego scenariusza ;p chce zwyklej jazdy ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona jarzębina
dlaczego nie wierzysz , z resztą nie musisz :) mówię jak było, a w efekcie i tak musiałam sobie dokupić kilka godzin na jazdę przed egzaminem, bo zamiast skupić się na drodze skupiałam się bardziej na tym jak na mnie patrzył kiedy prowadzę. Może na tyle sobie pozwalał, bo rozumieliśmy się, miło się gawędziło...nie wiem. Prawko zdałam za pierwszym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×