prosze o rade

Witam mam pewien problem mianowicie mieszkam u swojej narzeczonej naprzeciw mieszka rodzina która ma naście dzieci które same biegają po ulicy widziałem raz jak pięcio letnie skopalo dwu letnie. Nocne chalasy a wszystko to pod komenda powiatową policji strażą miejską prokuratura opieką społeczną i kuratorium. Wszystko na jednej ulicy i nikt nie robi nic z tym od kilku dni najstarsi z latorośli groza mi spaleniem auta oraz pobiciem do tej pory ktoś demolowal mi auto. Co z tym zrobić?

a zaden polonista tam nie mieszka?

DOdam że gdy sprawę grozb składałem na policji dzielnicowy powiedział że nic nie mogą zrobić bo nie ma oficjalnego zgłoszenia i mogą tylko patrzec jak rzeszy się ta patologia

patologie lubia sie rzeszyc, oj lubia

zgłoś to gdzieś ale niestety polskie prawo jest beznadziejne jesli chodzi o grozby to musiszmiec jaki kolwiek na to dowod bez niego nic nie pojdzie dowody sie licza

TAk ale dojdzie tam do tragedii ktoś kogoś zabije już raz była sytuacja że brat zgwałcił siostrę