Amy Winehouse nie żyje...

Amy Winehouse nie żyje, szkoda...:(

tez mnie to zasmucilo, chociaz mozna sie bylo spodziewac :(

podobno Michael Jackson ma śpiewać na jej pogrzebie

no szybko żeś sie obudziła :D

No dokładnie, ciągle naćpana, nawalona, koncerty odwołane, ale i tak była, jak dla mnie, gwiazdą... choć świeciła tylko chwilkę.

Hehe, weekend przebalowałam, cóż mogę za to, ze dopiero to do mnie dotarło;)

juz z pińcet tematów tu sie wala o tym :O ona była żywym trupem juz dawno ...pijaczka i ćpunka

tak naprawdę nie wiedziałem szok a kiedy zmarła?

jak sie dowiedzialam, ze jej koncerty ostatnio odwolane, to juz wiedzialam, ze nigdy na scene nie wejdzie dac koncert

uwazaj z tym balowaniem ....cobyś nie dołączyła do swej idolki :P

Spoko, nie w ten sposób balowałam;D Wszystkiego (prawie) spróbowałam bedąc nastolatką, teraz bawię się kulturalnie:)

http://www.wiadomosci24.pl/artykul/amy_winehouse_nie_zyje_203907.html tu masz

to Michael Jackson też umarł?? o qurfa!!!! ale sie porobiło

dwie piosenki i kocha ja nad zycie... ech

a ja znam jej 2 plyty i co? :O

i co

A kto tu pisze o miłości nad życie, hymmm? Była swojego czasu świetna, głosu takiego nie usłyszymy już tak szybko, była indywidualistką... Są takie wokalistki, które do niedawna uważałam za jedną, tak się od siebie różniły:P Nie uważam za to wcale, ze była wzorem do naśladowania dla moich dzieci, więc daruj sobie.

a mam czwórkę heh kochane moje urwisy