Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość katiuszaaa

Mąż ze mna nie rozmawia:/

Polecane posty

Gość dlaczego ach dlaczego
e, nie narzekaj, masz przynajmniej spokój :D znajdź sobie kogoś fajnego, wesołego i już, mąż nawet nie zauważy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc 123456789
Witam, mam podobny problem w zwiazku malzenskim. U nas jest ta roznica ze wg mnie maz nie lubi ze mna rozmawiac. I w sumie jest typem malo charyzmatycznym i sredniomownym. A wszystko zaczelo sie od tego jak wyprowadzilismy sie na "swoje". Wczesniej to musial gadac chocby z tesciami aktualnie mieszkamy z 4 letnim dzieckiem, mamy dwa pokoje i np taki dzien jak dzis w koncu wolny od pracy spedzilismy on w jednym pokoju przed tv ja w drugim. Jestem tak tym poirytywana ze az cala chodze. My nie mamy 20 letniego stazu my jestesmy pare lat po slubie. Dzien wyglada tak jak pisze autorka wraca z pracy je obiad po czym oglada tv przez 3h i nie wolno mu przeszkadzac bo odpoczywa. Jak cos sie do niego mowi to odburknie i jest tak wpatrzony w tv jak w HIPNOZIE ze i tak sie z nim nic nie zalatwi. Szalu mozna dostac. My sie sobie nie zwierzamy, nie chodzimy na spacery, razem do restauracji. Aha i wogole to spimy osobno - tak, w dwoch roznych pokojach bo maz cierpi na wielkie nocne chrapanie, a ja jestem z tych wrazliwych. Dzis rano wstalam i czulam ze tak spedzimy dzien i bylam caly dzien zla z tego powodu ze mnie az roznosilo. I dzien sie skonczyl tak jak przypuszczalam. Caly czas to analizuje czemu on sie tak zachowuje. I on chyba nie lubi ze mna rozmawiac. A jak juz zdarzy nam sie pomowic o jakis sprawach to sie zaraz musimy poklocic.Wiec sie znowu nie odzywamy. Czy to bedzie tak wygladac? Chyba sobie powinnam znalesc jakies zajecie po godzinach bo ja w przeciwienstwie do meza nie relaksuje sie 3 h przed tv. Tylko czy to zajecie zastapi mi rozmowe z mezem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No chłop zrąbany najwidoczniej:) Mój ma swoją firme i nieźle się w niej nagada ale on należy ogólnie do gaduł!!! Więc czasami ode mnie słyszy żeby przestał trajkotać...choć zdarza się że też cicho siedzi...a ja nadaję...Piszesz że po pracy na budowę jeszcze zasuwa....no nie ma siły gadać i już:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość the good wife
macie inne typy osobowości. Jeśli mąż nie lubi gadać o d**erelach, znajdź sobie koleżankę, a z mężem rozmawiaj o konkretach, proste. Ja jako kobieta mam niewielkie potrzeby socjalizacji z otoczeniem, mąż też, dobraliśmy się jak w korcu maku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cleo44
Mam podony problem tylko powoli mi samej już nie chce się z nim gadać, po prostu zaczynam marzyć by być solo tylko to dziecko razem je mocno kochamy ..siebie już chyb nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nata
Stary temat widze ale u mnie podobnie jak u autorki tekstu tyle ze jestesmy ze sobo od 11 miesiecy i nie mamy slubu.:/ Gdy ja zaczynam jakis temat on tylko odburknie albo powie no jo, a jeszcze 2 miesiace temu sam przychodzil zaczynal rozmowe czy jak ja cos mowilam to dopytywal a teraz nic. Mogla bym nic nie mowic a on wogole by nie zwrocil na to uwagi i nie odezwal by sie. Sytuacja wyglada tak ze zamieszkalismy ze soba dwa miesiace po tym jak sie poznalismy choc ja nie chcialam zamieszkac tak szybko razem ale jakos mu uleglam. On pracuje ja jestem z dzieckiem 3 letnim w domu choc to nie jego syn( na dziecko mam alimenty od bylego partnera ale ojciec dziecka bierze go do siebie gora raz na 3 ms ) wiec maly partnera traktuje jak ojca. Jeszcze niedawno bawil sie z malym teraz juz nawet sie z nim nie bawi. Rozmowy zaczac nie chce jak ja cos mowie to odburknie cos albo mowi ze zmeczony jest ale o obiad czy kolacje to wie jak zapytac. Moj partner jest raczej typem samotnika ale rozmawiac rozmawialismy wczesniej ze swoja rodzina rozmawia normalnie a dlaczego ze mna nie? Pytam czy ma jakis problem moze dlatego sie tak oddalil ale mowi "nie wszystko ok" i tyle w lozku tez mowi jest gorzej mowi ze to przez zmeczenie. Jakos nie wierze. Jestem przygnebiona czuje sie jak intruz a nie jak ktos kochany. Nie rozmuiem jego zachowania, zastanawiam sie nad odejsciem bo skoro nie ma potrzeby ze mna rozmawiac itd to po co tak trwac. Pisze tutaj bo nie mam z kim o tym porozmawiac a sa tu osoby w podobnej sytuacji jaj ja. Przepraszam za chaos w tekscie,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość presti
Dokladnie ten sam problem jest u mnie. Maz jest ponury, depresyjny i mam dosc blagania by slowo ze mna zamienil... Nie wiem juz jak do niego dotrzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc 123456789
Witam, pisalam wyzej i nie wiem czy sie cos zmienilo.... a tak ja sie zmienilam, po prostu przywyklam do jego milczenia. Chociaz nie powiem raz lepiej raz gorzej, nie ma katastrofy, moze dlatego ze ja to zaakceptowalam. Kupilismy drugi tv, mam w sypialni, i wieczory spedzam tam (z mezem mamy kompletnie inne oczekiwania telewizyjne)., albo z telefon w reku, albo z ksiazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość presti
Tak, ale ksiazki nie zastapia nam rozmow..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiasamosia1987
Moja kuzynka mówiła mi to samo, kiedy ją odwiedziłam. Poleciłam jej książkę Zaplecze - Violetty Komar, którą również polecam Tobie. Warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1235985
Ja tez mam dobrego męża. I staram sie go wspierać. Ale nie o tym teraz. No właśnie książki, koleżanka, hobby nie zastąpią rozmowy z mężem. Wiecie ze np jak chce mu cos opowiedzieć, bo mam jakas wiadomość to robi taki grymas zniecierpliwienia ze mam jak najszybciej to opisać, i jeszcze mi cały czas dogaduje " i co i juz? Juz koniec?" Jak dzwonię a jest w pracy to sie muszę spieszyć z konwersacja a i tak na koniec maz doda " wiesz co muszę kończyć" i po rozmowie. Takich przykładów jest mnóstwo. To u nas norma. Wieczne zniecierpliwienie w głosie mojego męża, takie uczucie ze nie chce mnie wysłuchać i ze zmusza sie do tego. Inna sytuacja aktualnie jest z naszym synem u swoich rodzicow i dzis dzwonił ( jak ja ostatnio zadzwoniłam to protestował ze karmi dziecko i nie da rady rozmawiać wiec ja więcej juz nie próbuje wysyłam za to SMS jak cos chce)oczyw rozmowa krótka zwięzła chyba z 2 minuty trwała. I było zniecierpliwienie i wiedziałam ze nie moge przedłużać bo zaraz usłysze " muszę kończyć bo cos tam". A to mnie bardzo boli. Boli jak nie ciągnie tematu, jak rozmowa kończy sie po dosłownie 2 słowach. Ale tak jest. Zaczynam sie do tego przyzwyczajać. Muszę bo inaczej jak żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój mąż cię nie lubi, albo uwaza za głupią, pytanie jak się odnosi do innych i jak się odnoszą do siebie w jego rodzinie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nata
Jak maz zony lubiec nie moze? Moj czesto jak cos chce mu powiedziec to tylko czeka kiedy skoncze.. jak mozna takim byc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12457889
To znowu ja, wczoraj sie poklocilismy i mamy chyba ciche dni, gadamy jak musimy ogólne tematy. I po tej kłótni troche sie martwiłam ale po przemyśleniu wszystkiego doszłam do wniosku ze my nawet jak nie mamy cichych dni to tez sie nie rozmawiamy wiec żadna różnica dla naszego związku. No taka prawda. Olewa mnie i tyle. Juz nawet sie tak porobiło ze wchodząc do domu 1 szuka wzrokiem naszego dziecka niż mnie. Znowu mi przykro:( Siedzę sama jak ten kolek. To jest dobre na jeden dwa wieczory a nie na tyg czy miesiące. Ostatnio byliśmy w cen handlowym jak ktoś bywa czasem obserwuje całe rodziny jedzace Pizze gapiace sie przez witryny spacerujące Moj maz odliczał tylko minuty kiedy do auta wrócimy, z ciężkim bólem serca usiadł przy stoliku i zjadł z nami lody, 100 razy powtórzył ze on CH nie lubi ( a co lubi?) 100 razy pospieszal żebyśmy juz wracali. To poraz kolejny rozwialo moje wątpliwości i potwierdziło ze coraz mniej rzeczy nas wspólnie ekscytuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to bierz dzieciaka i sam chodz z nim na lody i na pizze. nie rozumiem ludzi ktorzy wymyslili sobie jakis model zycia i na sile chca go realizowac z druga oosba. daj mu troche wolnosci, zaakceptuj jakim jest. generalnie zasada jest taka, ze kazdy jest induwidualnoscia i nie mozna w nijaki sposob uzalezniac sie od drugiej osoby. masz zly humor bo jasnie pan nie mial ochoty zjesc z wami lodow.... kazdy jest kowalem swojego losu. jest mnostwo ksiazek na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość12457889 a próbowałaś rozmawiać z mężem na temat modelu waszego rodzicielstwa , małżeństwa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gosc z 20:05 co to znaczy bierz dziecko i sama zjedz lody? A to tylko jej dziecko? Moze ona tez nie miala ochoty z dzieckiem czasu spedzac tylko chwile dla siebie i na zakupy? Tylko jasnie pan moze byc zmeczony? Tylko on ma prawo nie chciec czasu z rodzina spedzic? Mezczyzna to juz bankomat i dawca spermy? Tyle wystarczy a reszta nalezy do zony? Do cholery skoro zdecydowal sie na zalozenie rodziny to w jego obowiazku jest zapewnic tej rodzinie na rowni z zona jakies zdrowe relacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123578743
Z tym CH i lodami to był przykład naszej relacji. Ja i tak sama sobie wszystko planuje, on w sumie tez. Próbowałam rozmawiać jego odp : to moja wina, jestem nudna, i nie mam nic ciekawego do powiedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rosalinda86
Ja mam podobny problem. Jesteśmy małżeństwem prawie dwa lata, parą jesteśmy od 6 lat. Odkąd zamieszkaliśmy u niego w domu z jego rodziną to zauważyłam, że On zachowuje się trochę inaczej. Nie zwracałam zbytnio uwagi na to, że jego matka to smutna introwertyczka, babka jest starą zmierzłą kobietą, a ojciec i dziadek jak żyli to rządzili w domu, oboje zawzięci i surowi. Jak spotykaliśmy się zanim się przeprowadziłam do niego, było wspaniale, rozmawialiśmy ze sobą, dużo czasu spędzaliśmy razem, przytulaliśmy się, całowaliśmy, sex był cudowny, wychodziliśmy z domu, nawet na głupie spacery, byliśmy ze sobą zżyci...a teraz...:( Nie poznaję mojego męża, w jego domu rodzinnym się nie rozmawia(chyba że coś chcesz), nawet nikt się nie śmieje, wszyscy są smutni i dziwni, a najgorsze jest to że On też taki jest:( Matka odzywa się tylko kiedy ma wydać POLECENIE " zrób to", "zrób tamto", "przynieś węgiel", "napal w piecu". Mój mąż jedzie rano do pracy, wraca koło 17, je obiad praktycznie bez słowa, albo coś tam odburknie, a potem idzie do garażu i czasem do 22 naprawia samochody po pracy. W weekendy wymyśla sobie jakieś durne "prace", a to zrobi "piaskarkę", albo poprawi jakiegoś chaszcza na podwórku, przy okazji teściowa coś tam każe mu zrobić, a ja jestem ciągle sama:( Tęsknię do mojej rodziny, tam wszyscy ze sobą rozmawiają i jest wesoło, wszyscy są uśmiechnięci, moi rodzice bardzo się kochają pomimo wielu lat małżeństwa, też bym tak chciała... Obecnie jestem w 7 miesiącu ciąży, nie pracuję już, gdyż nie mogę, dzięki pracy nie myślałam o tym jak bardzo jestem w tym związku samotna. Moją nadzieją na normalność jest wizja mieszkania, bez jego rodziny, myślę że może kiedy oderwę go z domu rodzinnego, wróci mój mąż w którym tak bardzo się zakochałam...bo przecież inny jest poza domem rodzinnym:( Bardzo boję się jednak, że w mieszkaniu będę tylko ja i nasz synuś, a mąż będzie przesiadywać w domu rodzinnym, bo przecież jest tam tyle "pracy". aaaa i cos jeszcze...kiedy chcę z nim porozmawiać na jakiś temat, który niekoniecznie mu pasuje, to ucieka w pracę. Mówi coś w stylu :" ale ty głupoty opowidasz..IDE"..i idzie;/... Boję się że to pracoholik:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas w rodzinie był problem z żoną kuzyna. Bardzo zamknięta w sobie, cicha dziewczyna z wiecznie nadąsaną twarzą. Irytująca bardzo. Ale postanowiiśmy, że będziemy dla niej mili, sympatyczni i damy jej szansę. Kiedyś wyciągnęłam ją na zakupy i od słowa do słowa doszło do tego, że się przyznała iż czuje się przytłoczona naszą "żywą" rodziną i nie wie jak się zachować. U niej w domu było inaczej, bardzo milcząco i nikt z nikim nie rozmawiał. Powoli się otwiera. Może Twój mąż nie zdaje sobie sprawy, że Ty jesteś nauczona inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rosalinda86
On wie jak jest u mnie w rodzinie, lubi kiedy jedziemy do moich rodziców na obiad, czy odwiedzamy dalsza rodzinę, może nie jest duszą towarzystwa, ale zachowuje się normalnie (śmieje się, nawet trochę żartuje, rozmawia). Wiedział też, że ja jestem wesoła, dużo mówię i lubię ludzi... Jeśli mu to nie odpowiada to po co się ze mną żenił? Ja wciąż jestem taka sama, nie ważne czy u siebie, czy w towarzystwie, czy tu gdzie teraz mieszkamy, czyli u jego rodziny (pomimo tego że czuję się tu obco i jest mi smutno ze względu na jego zachowanie w domu u siebie). Wczoraj miał wolne i mogliśmy jakoś miło spędzić czas, a On siedział jak nie przed TV, to przy laptopie. Ja mu coś opowiadałam, to było dosyć zabawne, a On tylko tak spojrzał na mnie, nawet się nie uśmiechnął;/ i powiedział tylko :" Aleś Ty głupia...:)" i to wszystko:| Zrobiło mi się przykro i powiedziałam, że mógł sobie znaleźć żonę, która nie mówi, nie śmieje się, nie narzeka, tylko sprząta i gotuje i jest odbiciem jego mamusi, albo być sobie sam. Dużo się zastanawiałam nad tym, dlaczego wszędzie jest normalnie, tylko akurat TU GDZIE MIESZKAMY On zamienia się w zombie. W tej rodzinie coś nie gra, szkoda, że podczas spotykania się ze sobą zwykle przebywaliśmy u mnie, albo poza domem, bo gdybym miała okazję przyjrzeć się bliżej jego rodzince i temu nieustannemu stukaniu wskazówek zegara, nie zgadzałabym się na mieszkanie u niego. Teraz to już za późno, głupim się było, zawsze mądra po ptokach. Czekam ze zniecierpliwieniem na przeprowadzkę i zmiany jakie nadejdą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc13578644
Rosalinda a masz szanse sie przeprowadzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rosalinda86
Prawdopodobnie pod koniec roku będziemy się mogli już przeprowadzić. Czekamy na mieszkanie, zadatek już dany, Pani, która w nim jeszcze mieszka odstąpi je dopiero w maju. Trzeba będzie wyremontować i mam taką nadzieję, że ze wszystkim zdążymy do końca roku i w końcu powróci spokój i radość w naszym małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latinka
Ojjjjjjjjj jak tak czytam wcześniejsze posty to łapie doła a może go pogłębiam bo myślałam że to przejściowa sytuacja ale n.stety nie Ja ze swoim mężem jestem 5 lat po ślubie a 13 lat w związku mimo młodego wieku :-) więc mój mąż jest dużą częścią mojego życia Mamy synka ktory ma skonczone 2 latka i jest naszym wymarzonym i upragnionym dzieckiem ale wszystko zmienilo sie po narodzinach syneczka i jak tak czytam wczesnjejsze watki to widze ze nie tylko nam zmienilo sie po narodzinach ale jak widze wspolny mianownik nas drogie panie to szkraby Wczesnuej z mezem zylismy na luzie tylko my i nikt wiecej jak to wszystcy mowili jestescie sklejeni guma arabska bo tak bylo ale zycie rodzinne zweryfikowalo wszystko przyslo zmeczenie dodatkowe obowiazki a dzien z gumy nie jest i jak wczesniej tego nie widzialam bo bylo mi to moze nie potrzebne tak teraz widze jaki moj mąż potrafi byc chamski wredny obcy taki .... nie moj to nie jest ten czlowiek ktorego poznalam i pokochalam i nie sadzilam ze mozna nie byc samym ale byc samotnym tak sie czuje pomimo bycia zona Nigdy nie bylo tak ze sie nie odzywalismy klotnie pewnie ze byly bo to normalne jestesmy tylko ludzmi ale wymiana zdan i po klotni a teraz to czysto techniczne czynnosci i 2 obcych ludz Ale jak maz chce sie kochac to dzien przed i dzien po to milutki kochany przytuli pogada a jak wezmie co swoje to juz 2 twarz taki kot kiedy on chce a ja przeciez z betonu nie jestem tylko tez mam potrzeby uczucia i odczucia po ludzku ch.bym przytulic sie pogadac to ok ale na jego warunkach jak on cos mowi to oh ah i wogole godz moze gadac a jak ja cos mowie to czasu n.ma a w sumie to nie tracmy czasu bo mialas cos tam robic i mnie to zabija sciska w dolku lzy same do oczu sie cisna placze po kontach bo co bo synek co sie z nami stalo mowilam mezowi nie raz co mnie boli ze sie nie przytula przedmiotowo traktuje za nic nie chwali caly do na mojej glowie sprzatanie gotowanie pranie prasowanie itd...... 1 rzecz zle zrobie ze zmeczenia przez przypadek to potok slow a ty taka smaka ale ok maz pracuje ja zajmuje sie synkiem ok nic nie mowie przy synku duzo maz pomaga ale co z nami ze mna gdzie my boze jak mnie to boli ja taki misiek jestem on tez taki byl a teraz to 2 obcych ludzi jak ja to do meza mowie lokatorow mam wrazenie ze tylko mi na tym zalezy na tym zeby byc rodzina zeby bylo dobrze ale ile raz mozna mowic ze deszcz pada jak ktos ci pluje w twarz to mnue zabija jyz mam dosc byc struta nieszczesliwa i plakac w samotnosci ale dla dziecka to sklejac i usmiechac sie koszmar mielismy plany budowe domu kupilismy działke a ja czuje już nawet nie chce projektow szukac jak nie ja powietrze ze mnie ulecialo jak to teraz posklejac jak naprawic ja tak go kocham czasami mysle trudno nic na sile lepiej sie rozejsc ale byc szczesliwa ile mozna cierpiec dusic to w sobie smiac sie jak serce placze a z drugiej strony patrze na synka bo sama n.mam ojca od 6 r.z bo poszedl do innej wiec probuje i zas dostaje po lapach poza tym sama zaczynam sie martwic bo robie sie coraz bardziej nerwowa wycofana zamkniet i juz obojetna sama siebue nie poznaje a chyba nie po tovtworzylam dom by byc nieszczesliwa poza tym zycie jest jedno .......... co ja mam robic ? Gdzie pomocy szukac ...... bo sama juz sobie z tym nie poradze ;- (

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cieżko sie czyta ten twój post. Mysle ze to rutyna dopada nas. Mam na myśli nas, bo ja miałam podobnie z moim mężem. Tzn brak rozmów, niby byliśmy obok siebie a jednak nie było o czym rozmawiać, on wrzeszczał na mnie, ja na niego. Ale postanowiłam to zmienic. Ja sama. Bez niego. Pewnego wieczora kiedy wrócił z pracy, miał przyszykowana koszule i spodnie. Dzieciak u siostry. Na noc. On pyta zobojętniałym głosem co to? Mowie wychodzimy. Szok na jego twarzy. Wsadzilam go w samochód i pojechaliśmy do restauracji. Kolacje zjedliśmy praktycznie w ciszy, ale ja po dwóch kieliszkach wina dostałam gadamy, wiec gadalam o pierdołach. W koncu zaczęliśmy rozmawiać, pozniej sie śmiać. RAZEM postanowiliśmy ze idziemy do klubu na imprezę. Zapomniałam jak to było! Bawiliśmy sie swietnie. Wróciliśmy w świetnych humorach do domy. A pozniej seks. Seks przed duze S. Rano wstaliśmy trochę zmęczeni, ale uśmiechnięci. Porozmawiałam z mężem w koncu przy kawie, bez dziecka, bez porannej bieganiny, bez krzyków. Przytulił mnie. Pierwszy raz od chyba dobrych kilku muesiecy, a moze lat? Nie pamiętałam wtedy. Pamietam dzisiaj ze to było wspaniałe uczucie. Kocham mojego meza. Jest cudownym człowiekiem, jednak codzienność mam trochę "przytłoczyła" to uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak kobieta tylko chłopa za jaja trzyma to takie skutki są. Nic was nie łączy, ino te jaja w rozporku to nic nie zrobisz,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do mnie mówisz? Seks to było zwieńczenie naszego nadal trwającego uczucia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość latinka
Wiesz ciezko sie czyta a nawet nie wiesz jak ciezko sie pisze ..... ja 1x postanowilam wylac swoje uczucia bo staram sie byc twarda babka ale coz taka prawda juz sobie sama z tym nie radze n.mam sily na ciagla walke dwojenie sie i trojenie bo mam wrazenie ze wale glowa w mur a tak ch.bym miec rodzine ktorej sama n.mam dlatego chyba tak mnie to boli Rutyna tak to dobre okreslenie ale przy malym dziecku to chyba przyjaciel bo wtedy maluch czuje sie bezpieczny tylko nie sadzilam ze ja i moj maz kochajacy szczesliwi gdzie do szczescia nam brakowalo tylko uzewnetrznienia naszej milosci ....... i co i wszystko wali sie z dnia na dzien coraz dalej Wiesz ch.bym gdzies wyjsc z mezem ale my od kiedy jest nasz maluch nie bylismy sami nigdzie bo po 1 n.mamy z kim go zostawic a po 2 nie b.by nam milo tylko we 2 bo nas jest 3 wiec tj maz mowi byle razem ale na gadaniu sie konczy ale pewnie to by nam dobrze zrobilo bysmy przypomnieli sobie o sobie ale coz w rzeczywistosci jest inaczej Zero przyjemnosci tylko wieczne szukanie powodu by sobie skoczyc do oczu i tj ja to mowie do meza jak mi z byle powodu wygada czy sobie juz ulzyl bo nic milego z jego ust nie slysze tj teraz prawie trzecia ja dop teraz przygotowalam jedzenie na jutro tzn dzisiaj rozwiesilam pranie bo przy 2 latku to nic sie nie zrobi a poza tym synek woli byc na dworze niz w domu wiec wszystko robie po nocach a maz spi od 22 wstaje przed chwila i syczy "dlugo jeszcze bedziesz halaskwac spac nie mozna" koszmar serce peka a ja sama ..... i dzwigam to wszystko w imie czego ......... checi posiadania normalnego domu rodziny ale co gdzie w tym ja ? moje szczescie plany marzenia ...... to jest tj wczesniej dziewczyny pisaly ze sa same a deresja sie poglebia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a kto kazał myslec ze gniazdko rodzinne to oaza szczęścia? bo koleżanki klamaly albo miały nadzieje? to ewentualnie bezpieczeństwo plus zmeczenie tym całym p*****lnikiem zmeczenie i jednego i drugiego ,bo ile można....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×