Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Black and black

Boję się rozwodu, a jestem nieszczęsliwa

Polecane posty

@aha i achhhh zdradzisz w jakim jesteś wieku ? już go nie kochasz? a on, myślisz że Cię kocha czy po prostu jest mu wygodnie? pracujesz? nie rozwodzisz się tylko dlatego, że nie masz warunków ? a gdybyś kogoś poznała albo maiła dokąd odejść rozwiodłabyś się ? żałujesz, że jesteś wciąż jego żoną ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba z kosmosu
nie wszyscy tak potrafia zyc razem ale osobno autorko jestes mlodziutka zycie przed toba na teraz nie chcesz dziecka bo nie kochasz meza jesli kogos pokochasz zaufasz to sama zobaczysz ze bedzisz snila o dziecku nie wzbraniaj sie przed ulozeniem sobie zycia jestes juz tak doswiadczona zniechecona zawiedziona jesli nie widzisz zycia z mezem idz do prawnika porozmawiaj byc moze ci przejdzie albo juz pojdziesz przed siebie do celu czy jestes pewna ze twoj maz da ci rozwod?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w końcu temat, w którym jestem niezaprzeczalną specjalistką :D niestety pierwsza porada ofermy wyczerpuje temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
mam 49 lat, ja go nie kocham już dawno. On teraz mnie bardzo "kocha", ale piszę w cudzysłowie, bo moim zdaniem jest mu po prostu wygodnie. Ma wszystko w domu zrobione, w dodatku forsę zarabiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@chyba z kosmosu "czy jestes pewna ze twoj maz da ci rozwod?" przecież nie może mnie zatrzymać silą, prawda ? ja nawet nie wiem czy go nie kocham, po prostu już nie chce z nim żyć, sama siebie nie rozumiem, myślę, ze po prostu nie dojrzałam do małżeństwa albo po prostu jestem złym, nieodpowiedzialnym człowiekiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
jeszcze ostatnie pytanie: tak, żałuję jak cholera :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podzielam zdanie z kosmosu. Masz czas do sześćdziesiątki na podjęcie właściwej decyzji ;) Pytanie tylko po co? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
Miejsce jest najwazniejsze, mieszkanie jakieś czy cos. Nie odchodzi się moim zdaniem DO KOGOŚ, tylko OD KOGOŚ. Chcialabym miec tryle forsy, żeby odejsc i mu zatrudnić gosposię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@aha i achhhh to może miast gosposi znajdź mu kochankę ;) która wkrótce się do niego wprowadzi i przejmie Twoje obowiązki, będzie za darmo a Ciebie nie stać na wynajęcie sobie mieszkania czy chodzi tylko o to, żeby jego nie zostawić samego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
i to, i to. Co do kochanki, czekam na nią jak na zbawienie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
Żarty zartami, młodziutka jesteś. jeśli naprawdę uważasz, ze nie będziesz już w tym malzenstwie szczęsliwa, to nie trać czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jużsię oddalam, ale o ileż życie byłoby prostsze, gdyby ludzie nie byli rozdzielnopłciowi :) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj babeczki, nie jesteście ich matkami, a żonami. Nie musicie sie o nich troszczyc bardziej niz oni o was. To co prawda kontrowersyjna i nowa teoria w Polsce, ale za to prawdziwa. Dzięki Bogu rozwodłam się w wieku 31 i jeszcze troche zycia przede mną, a dylemat tez miałam spory bo mój rozwód był pierwszy w rodzinie, a małż jak na złość poprawił sie na rok przed, ale i tak za mało, do tego 1,5 roczne dziecko, ale teraz przynajmniej czuję, że jeszcze mnie cos w życiu dobrego czeka. Jest taka piosenka Bajmu: stało się, spadło i zbiło się... jak sie kleić da to może warto, ale jak sie nie da to poco?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba z kosmosu
ja nawet nie wiem czy go nie kocham, po prostu już nie chce z nim żyć, sama siebie nie rozumiem, myślę, ze po prostu nie dojrzałam do małżeństwa albo po prostu jestem złym, nieodpowiedzialnym człowiekiem no to moja droga najpierw idz do psychoanalityka prowadzisz walke sama ze soba --chyba nie do konca jestes soba czuje ze jestes bardzo samotna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popieprzony, nikt Cię nie wygania aha i achhhh. szczerze dla mnie też kochanka byłaby wygodna, byłabym wtedy taka niewinna i pewnie jeszcze by mnie pocieszano, powiem więcej - co już zasługuje na zdecydowane potępienie - czasami czekam żeby mnie uderzył, szarpnął, znów zaczął się na mnie wściekać, był taki jak kiedyś, bo miałabym usprawiedliwienie, podejrzewam że teraz bardzo często prowokuję go nawet do takiego zachowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@rozwódkaaa, wiem że nie jestem jego matką :) ja akurat nie dlatego nie chcę go zostawić, że sobie nie poradzi, poradzi sobie, to zaradny facet, młody, inteligentny i bogaty ;) i raz dwa kogoś znajdzie, ideał ;) ja się po prostu boję, że zrobię mu krzywdę już kiedyś skrzywdziłam faceta, później przy każdym niepowodzeniu mówiłam sobie, że zasłużyłam na coś złego bo wtedy naprawdę bawiłam się kimś z premedytacja a jak mi się znudził, porzuciłam go, wariował, nie potrafił sobie poradzić, leczył się, przeżył próbę samobójcza kim będę jeśli znowu kogoś tak załatwię ? właściwie możecie mnie opieprzyć, należy mi się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
Znam to. Mam tak samo. Trudno, ja za wiele od niego wycierpialam, zeby to o mnie spłynęło. Wybaczyć, wybaczam, życzę mu dobrze, ale kochac to go juz nie mam zamiaru. Pomyśl, czy w moim wieku chcesz odczuwać tak jak ja. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Blacky dzięki. Nie jestem ekspertem od zagadnień życiowych sam je sobie potrafię schrzanić. Ale napiszę kilka sentencji mądrzejszych ludzi. Brian Tracy, stworzył 6 zasad, które normują życie: 1) Spokój ducha 2) Zdrowie i energia 3) Dobre stosunki z ludźmi 4) Sensowna praca, poczucie celu, przynoszenie korzyści światu 5) Niezależność finansowa 6) Poczucie wzrostu i rozwoju Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli. Paulo Coelho Być jak płynąca rzeka Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chętnie przeczytałabym posty dziewczyn, które były w podobnej sytuacji albo dowiedziała się jak zareagowali mężowie gdy powiedziałyście im o rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój dostał zawału ale dopiero po miesiącu, bo dopiero wtedy zrozumiał, ze nie żartuję i że juz podjęłam decyzję, a nie próbuję czegośtam wymuszać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak na serio to zniszczył to co było miedzy nami dobre dawno temu i egzekwował to co się teoretycznie nalezy od zony (nie sex), w końcu zrozumiałam, że bez niego moje życie będzie łatwiejsze i że wolę być sama niz z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła rozwóóóódka
chyba popelnilas blad ze za niego wyszlas.. to troche nieodpowiedzialne brac slub a pozniej sie z niego wycofac bo "wole byc sama" ale ja to rozumiem ja tez zdecydowalam sie na rozwod, bo maz znecal sie nade mna i duzo bym jeszcze musiala opowiadac... ale dzis tez nie czuje do niego zalu, chcialam brac rozwod bez orzekania o winie bo nie mam do niego pretensji i w sumie odchodze od niego bo ... podjelam wczesniej taka decyzje bo mialam dosyc takiego zycia, dzis mu nic nie zarzucam bo mnie to juz nie boli on niby sie zmienil w co nie wierze .. ale zachowuje sie inaczej. tylko ze ja juz nie moglabym z nim zyc rozwod skladam z jego winy bo.. to on zepsul nasze malzenstwo, doprowadzil do tego ze stal sie dla mnie obcym czlowiekiem prz ez te krzywdy jakie wyrzadzal mi latami ... nie chcialam tego ale jakis glos mi mowil, ze powinnam tak zrobic..on jest nieobliczalny i nie wiem jak bedzie sie zachowywal w sadzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@przyszła rozwóóóódka - powiedziałaś mu już o rozwodzie ? jak długo byliście razem ja jeśli zdecyduje się na rozwód to będę się stara jednak za porozumieniem stron, boję się trochę jego reakcji, w sumie nie wiem czego mogę się spodziewać za równo po nim jak i po naszych rodzinach myślę, ze mogą się ode mnie odwrócić, tego tez się trochę obawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"chyba popelnilas blad ze za niego wyszlas.. to troche nieodpowiedzialne brac slub a pozniej sie z niego wycofac bo "wole byc sama"" srututu typowe pieprzenie zacofanych ludzi. Tak jak ślub jest dorosłą decyzja tak i rozwod. Trzeba miec odwagę i wziąć za to odpowiedzialność. Ale nikt obcy nie ma prawa mnie oceniać, ani na ambicje wchodzić, że niby jestem nieodpowiedzialna. Swoje "popełniłaś błąd" oraz "to troche nieodpowiedzialne" możesz sobie wsadzic w dópę i popchnąć gazetą zwinięta w ruron.. pozdrawiam i powodzenia przy rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła rozwóóóódka
bylismy razem kilka lat, mamy dziecko tak powiedzialam mu kilka miesiecy temu ze mysle o rozwodzie, nie mieszkalismy wtedy razem bo ja wyjechalam... na poczatku myslal, ze mowie tak bo sie klocilismy przez internet... jednak ja juz od dawna tego chcialam chociaz nie mialam odwagi podjac taka decyzje, pozniej natomiast powiedziec mu o niej ... nie wiem czy docieralo do niego to czy nie, nie rozmawialismy pozniej w ogole ze soba (powiedzial ze mnie wtedy znienawidzil) jak przyjechalam to przyszedl do mnie i powiedzial ze zrobi wszystko, zmieni sie, ze zaluje i zyc beze mnie nie moze... niestety, decyzja byla podjeta, nie wierze w obietnice notorycznego klamcy ... nie widywalismy sie, on probowal sobie ulozyc na nowo zycie ale wiem ze nie szlo po jego mysli ... znowu mialam z nim kontakt.. te same gadki .. ja caly czas mowilam ze nie mozemy jzu byc razem a on do mnie mowil "nieprawda, wiem ze mnie kochasz" wkoncu powiedzialam definitywnie ze to naprawde koniec.. przestalismy sie spotykac.. ja zlozylam pozew, dzis sie mnie zapytal czy zalatwilam cos, powiedzialam ze tak wiem, ze liczyl na inna odpowiedz ale po tym co uslyszal powiedzial "narazie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyszła rozwóóóódka
rozwodko, mialam na mysli, ze ktos kto decyduje sie na slub powinien byc swiadomy z czym to sie wiaze.. zycie z kims wyglada inaczej niz bycie samemu ... autorka sama powiedziala, ze maz nie robi nic zlego ... ona poprostu chce byc sama nie oceniam jej bo rozumiem to ale chyba wiedziala na co sie pisze jak brala slub ?? ja tez uwazam, ze popelnilam blad ze wyszlam za maz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyszła rozwóóóódka ma racje pisząc o odpowiedzialności, powinnam była wcześniej myśleć o konwencjach ślubu, ale nie myślałam, byłam młoda i zakochana, nie sadziłam, że nie nadaję się do małżeństwa boję się, że jeśli sama nie podejmę decyzji o rozwodzie, to będę próbowała wszystkiego, żeby zrobić z mojego męża potwora i jakoś uciszyć sumienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×