Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chris i justine

Jak wy to robicie?

Polecane posty

Gość chris i justine

Jak planujecie wydatki swojej rodziny?Wystarcza wam od wyplaty do wyplaty a moze udaje sie cos odlozyc?Spicie spokojnie i nie martwi was ze zabraknie wam kasy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chris i justine
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chris i justine
lalal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musisz zadac sobie jednio
ja planuje, bo nie mamy jakos mało, ale za malo, by wydawac bez glowy. Tzn na nas dwoje + kot mamy ok. 2500zł, z czego 800zl to rachunki. Jedzenie wychodzi srednio 700zł, wiec zostaje 1000zł. Z tego tysiąca "mniejsza połowa" idzie na pulę "nagłych wydatków" - czyli naprawa auta, kupienie jak sie cos zepsuje w domu, jakies wieksze okazjonalne zakupy, np. ziemia do kwiatow czy sadzonki na wiosne, jakas wycieczka latem albo cos innego. Pozostałe pieniadze sa na przyjemnosci lub oszczędności. Srednio oboje odkladamy miesiecznie po 200zl. ale mamy spore oszczednosci z dawnych, lepszych czasów (praca za granicą), tyle, że ich nie ruszamy. Starcza nam na dobre jedzenie, czasem kino czy restauracje, wydajemy b. duzo na ksiazki... Ja co miesiac kupuje sobie jakis ciuch, buty, kosmetyki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chris i justine
Bo ja nie umiem oszczednie wydawac kasy....jak jest miesiac ze mam 4000tys na zycie wydan wszystko...potem whdzie ze mam tylko 2500zl na zycie zaraz mam stresa ze zabraknie:(Nie udaje mi sie nci odlozyc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musisz zadac sobie jednio
widac nigdy nie byłas w sytuacji, kiedy każdy grosz trzeba bylo rozliczać. Ja na studiach miałam 600zł na przetrwanie, z czego 350 to był akademik, troszke sobie dorabiałam weekendami, ale generalnie miałam b. malo i musiałam każdą złotowke 3 razy obejrzeć zanim ją wydalam. To mnie nauczylo gospodarności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chris i justine
Masz racje nie bylam...od malego mialam zawsze co chcialam- moi rodzice sa dosc zamozni.Mam 33 lata a czasami zdarza mi sie ze dzwonie do taty by mi pozyczyl kilka stow bo mi zabraknie:(Wstyd mi strasznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość musisz zadac sobie jednio
no widzisz, moze nie mialas "szkoły życia". Ja sie wychowalam w raczej biednej rodzinie i sama zaczynałam od zera. Jak kilka miesiecy zdarzyla mi sie przymusowa glodówka pod koniec miesiaca np. tygodniowa, to nauczylam się mądrze wydawać.... miałam potem okres, że zarabiałam b. duzo (5 tysiecy - ale miałam 19 lat tylko) i nadal kupowałam oszczednie, obkupilam sie tylko w to, co jako nastolatka nigdy nie miałam (buty, ciuchy - zeby miec wiecej niz 5 zestawow) i potem oszczedzalam. Wiec to chyba nie chodzi o ilosc kasy, ale charakter człowieka. No i przyzwyczajenia. Ja nigdy za czesto nie jadam na miescie, bo wiem , ile to kosztuje i nie ciagnie mnie do tego. Nie jezdze taksowka... Kupuje dobre rzeczy do jedzenia, ale bez przesady - jak mam podobnej jakosci 2 rzeczy i jedan tansza, to wybieeram tansza. PS moze sprobuj miec przy sobie gotowke? kartą się lżej płaci, nie widac tej kasy i potem sie okazuje, że na koncie 0. A tak, widzisz ile masz w portfelu, fizycznie wydajesz ta kase, oddajesz kasjerowi, czujesz ten ubytek... ja mniej wydaje jak mam gotowke, niż kartę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×