Mam dosyć takich niedziel...

On leży na kanapie, ja z dzieckiem.... nie ma mowy o wyjeździe gdziekolwiek, jak chcę gdzieś jechać, to mam jechać sama (tzn z małym). A jak coś mi nie pasuje to daje strzałę do swoich rodziców (na nieszczęście mieszkają obok) i tam siedzi/leży. Czy u was też tak jest??? :/

Nie, u mnie tak nie jest.

jak "wychowalas" męza tak masz co my na to poradzimy

Widziały gały co brały.. Jestesmy poki co we dwoje i spedzamy kazda wolna chwile razem- tak jak mamy ochote. Albo sie byczymy razem i ogladamy filmy, albo idziemy na spacer, albo gdzies jedziemy. Bedzie dziecko bedzie tak samo, bo znam swojego meza. Myslalas, ze len i nie dojrzaly facet nagle sie zmieni jak przyjdzie dzieciak? No nie.

U mnie na szczęście tak nie jest :) a Ty niepotrzebnie od początku zgodziłaś sie na taki układ i teraz masz.

mój wszędzie by jeździł, najbardziej kocha wycieczki.. Tylko mnie się nigdy nie chce. Zawsze siedzę/leżę. Za tydzień mój jedzie na 10 dni do Bułgarii w góry a ja już sie cieszę że będę sama w domu.

jedzie do bulgarii a ty wolisz gnic w domu??:O moge ja z nim jechac?:)

Mojego męża ciągle nie ma, bo pracuje na wyjazdach i czasem wiele bym dała, żeby chociaż gnił na tej kanapie :) ale jak już jest to zawsze coś robimy,nie ma nas w domu, a to basen,wycieczki,ostatnio byliśmy pociągiem w zoo :)