Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Proszek do prania

Tradycyjnie vodka, blowwww, niedziel i pozostali JESTEŚCIE?

Polecane posty

Gość A K I M A
Oooooooooooo! za chwilę będzie zlot popaprańców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
AKIMA - oooooooooooooooo! szoke.. z niecierpliwością czekasz widzę. :O no to możesz wykurviać :classic_cool:🖐️ proszek 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem, ale humor mam bardzo podly ide sie kapac, czekajcie na mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtrewtrew
Coś taki smutny? Ostatni wakacyjny weekend i do szkoły? Przejebane. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brat Offermy
daniel wykurwiaj po wyprawkę szkolną i gotuj się mentalnie na powrót do ław szkolnych, 45 minutowych lekcji i 10 minutowych przerw...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Henryk jak każdego wieczoru wyszedł z domu i poszedł do komórki. Gdy odchylił wielkie, stare drzwi w ciemnościach ukazał się czerwony motorower marki Romet, model Komar 2350. Henryk wyprowadził z komórki swój motorower, wsiadł na niego i zamaszystym kopem odpalił bestię. Jak odpalił tak pognał przed siebie. Czując wiatr we włosach, gdy do oczu napływały mu łzy a o jego żółte zęby rozbijały się muchy i inne owady Henryk nucił sobie pod nosem melodię „Jadę na komarzeee... komarze w czerwonym kolorzeee. Faktem jest jednak że długo tak nie gnał, bo do najbliższego sklepu wielobranżowego we wsi było 500 metrów od miejsca w którym mieszkał Henryk. Ale zawsze jeździł Komarem do sklepu, choć odległość pozwalała na to by jechać rowerem lub iść na piechotę. Henryk dojechawszy pod sklep, zgasił swoją maszynę, zsiadł z niej niczym Klint Istłud z konia w Dobrym, Złym i Brzydkim i zaparkował na niewielkim podwórku sklepu. Przed sklepem czekali już na Henryka koledzy. Stanisław i Marian. Stanisław spojrzał na Henryka przenikliwym wzrokiem. Henryk był 24 letnim mężczyzną, nieźle zbudowanym gdyż pracował na budowach, miał długie tłuste włosy i czerwoną, przepitą gębę. Mężczyźni zrozumieli się bez słów, wyciągnęli z kieszeni portfele, wysupławszy trochę drobnych dali je Marianowi. Marian wszedł żwawo do sklepu. Ekspedientka doskonale znała mężczyzn, gdyż każdego wieczoru chodzili do niej do sklepu. A z Henrykiem nawet spółkowała podczas jednego z festynów organizowanych przez lokalne OSP. Była ona młodą kobietą, miała solidną budowę i wspaniałe nogi wyrobione podczas corocznego ugniatania kapusty w beczce do kiszenia. Jej cyce były wielkie jak donice i spadały na nie długie blond włosy. Kobieta bez żadnego słowa sięgnęła na najwyższą półkę po trzy wina Komandos i podała je Marianowi. Marian zapłacił nonszalancko dziękując przy tym i upuścił lokal. Trzej mężczyźni, niczym trzej muszkieterowie... Atos, Portos i Aramis... dzierżąc w swoich dłoniach każdy po butelce wina udali się na ławkę za sklepem... ciąg dalszy nastąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedziel , z racji tego,że nie chcesz z nikim gadać bedziesz nam wysyłał jakieś powieści? :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a no nie ma czego :D naprawdę ... jest fajnie bo jest,nie ma żadnego konkretnego powodu. Ale spokojnie! Jutro już pewnie wrócę do normalnego stanu :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brat Offermy
oho, etap szkoly mam już DAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAwno za sobą dziękuje za kolejną porcję urojonych fantazji z przepastnych odmętów psychiki transseksualisty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiec nastrój mam chujowy, a na dodatek widzęże nikogo nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mężczyźni przycupnęli na starej, niewielkiej ławce za sklepem, która pamiętała jeszcze czasy towarzysza Gierka i w tych zamierzchłych czasach siedzieli na niej tacy wybitni ludzie jak Józek... Józek potrafił wypić jednym haustem całą butelkę wina. Henryk otworzył swoje wino, po czym czynność tą wykonali jego kompani. Napiwszy się pierwszy łyk wina rozpoczęli konwersacji... Taaak Marian... - Zaczął Stanisław. Nooo... - Odparł Marian. Dobra partia wina teraz podeszła. - Skomentował Stanisław upity uprzednio łyk wina. Nim Henryk zdążył cokolwiek powiedzieć, z wnętrza sklepu rozległ się przeraźliwy krzyk ekspedientki. Mężczyźni odstawiwszy łagodnie butelki z winem na ziemię, uważając by nie uronić ani kropli cennego trunku gdyż butelki były jeszcze prawie pełne, pobiegli ile sił w nogach zobaczyć co się stało. Pierwszy biegł Henryk, zanim Stanisław, a na końcu Marian. Marian zawsze był łamagą, miał 30 kg nadwagi, w dzieciństwie nie umiał grać w piłkę, i pomimo swoich 27 lat był jeszcze prawiczkiem. Przy jego zarobkach nie było o stać na prostytutkę. Henryk pierwszy wbiegłszy do sklepu niczym Husejn Bolt przybrał triumfalną pozycję strzały, ale radość z wygranej w tym morderczym biegu nie trwała krótko. Jego oczom ukazał się przerażający widok. Ekspedientka... ta piękna, tłusta kobieta z którą Henryk spółkował podczas jednego z festynów zorganizowanych przez lokalne OSP leżała cała blada na ziemi, a nad nią... nad nią kucała postać ubrana na czarno. Henryk ujrzał jak tajemnicza postać pije krew kobiety. W jednej sekundzie jednak, postać oderwała swoje usta od szyi kobiety, spojrzała na Henryka i uciekła. Henryk po tym co ujrzał stał tylko jak sparaliżowany. Przeraził go widok twarzy tajemniczej postaci. Była ona słabo widoczna, jakby pozostawała w cieniu, miała blade lica i wielkie, wyłupiaste czerwone ślepia. Nim kompani Henryka dobiegli do sklepu owej postaci już nie było. Była tylko martwa kobieta i sparaliżowany ze strachu Henryk. Marian natychmiast strzelił Henryka w mordę by ten się ocknął. Był to pierwszy raz kiedy Marian dał komuś w mordę. Henryk ocuciwszy się popatrzył na kompanów, a przez głowę przebiegło mu tylko jedno słowo „WAMPIR. Dla Henryka było już jasne że we wsi pojawił się jakiś wampir. Podczas gdy Stanisław i Marian wpatrywali się w martwą ekspedientkę, zastanawiając się co się tu stało, Henryk wyszedł ze sklepu zaczerpnąć świeżego powietrza. Jakże się zdziwił go zobaczył że nie ma jego Komara 2530... wampir odjechał na komarze... ciąg dalszy nastąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przes 21 zachcialo mi sie alkoholu. no wiec poszlam z moim. wzielam sobie perłe mocną i stoimy przy kasie. nagle slysze glosy za plecami, odwracam się i widzę bujną czarną czuprynę.. nie musze chyba pisać do kogo należała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×