Takie tam moje rozważania na temat unieważnień i rozwodów.

ostatnio coraz częściej się słyszy, że ktoś się stara o unieważnienie małżeństwa. Nie widzicie w tym jakiejś sprzeczności? Najpierw jest sakrament wiążący na ZAWSZE, słowa "co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela", a potem nagle tego nie ma, bo kto nie potrafi sie dogadać w swoim małzeństwie? Na tym polega idea małżeństwa kościelnego, że to jet właśnie na zawsze... Można opuścić małżonka, ale wciaż ta osoba jest naszym mężem czy żoną. W świetle boskiego prawa. Unieważnienie ma rację bytu w naprawdę nielicznych przypadkach, gdy naprawdę np. kto coś itotnego zataił. Mam wrazenie, że ludzie zapominają o co chodzi w ślubie kościelnym u unieważnienie czasem traktują tak, jakby to było coś, co można uzykać posobem. Doszukują się jakiś naciąganych faktów i na tej podstawie piszą wnioski. Przecież nikt nikogo nie zmusza do sakramentu małżeństwa. Mam wrażenie, że ludzie coraz lżej do tego podchodzą. Pomijając kwestię unieważnień małeństw, to znam wiele przypadków, gdy ludzie rozwodza się rok, dwa po ślubie. A gdzie yutaj jest to całe na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie? Najpierw przysięgamy, że to już na zawsze, a potem w razie kryzysu nie chce nam się nawet palcem kiwnąć żeby rwatować małżeńtwo? A może po prostu wielu znas chodzi o całą otoczkę, piękną uknie, wesele... a nie o to, że Z TYM CZŁOWIEKIEM JUŻ NA ZAWSZE.

Annomarioia, określenie "unieważnienie" jest tu niefortunnym skrótem myślowym. Możliwe jest tylko "stwierdzenie nieważności" małżeństwa. Czyli że małżeństwo nie było ważne od początku swojego istnienia. Inna sprawa, że te sprawy z tego co słyszałam bywają mocno naciągane. No a poza tym dzieci z takiego "nieważnego" małżeństwa nadal mają status dzieci z "ważnego" i tu widzę lekką schizofrenię.

ale te tzw. "uniewaznienia małżeństwa" są od bardzo dawna w kodeksie prawa kanonicznego, jednak w dobie rozwodów zyskały na popularności.. i faktycznie, takich typowo poważnych powodów, które świadczą o nieważności małżeństwa jest mało.. ale ludzie naciagaja niektóre po to, by uzyskać "rozwód".. choć moim zdaniem to jest bardzo upokarzające... bo nie wyobrażam sobie stanąć nagle w sadzie i powiedzieć, że za swojego męża wyszłam tylko dlatego, ze byłam w ciąży, a on bardzo nalegał i się zgodziłam..

a ja mysle ze to chodzi o to ze ciagle sie uwaza ze slub cywilny to nie slub bo przed panstwowym urzednikiem w urzedzie...wiec oficjalnie...choc tam tez sie sklada przysiege jak widac po ilosci rozwodow slub koscielny dla niektorych po jego zawarciu nie ma zadnego znaczenia

niestety ,ale niktore sprawy wychodza dopiero po slubie,poniewaz jak na tym forum chocby mozna zobaczyc ,ze za maz wychodza dziewczyny ktore majka po 21-25 lat...i z regoly mieszkaja z rodzicami to samo dotyczy mezczyzn. i taka para zaczyna mieszkac razem po slubie i nagle okazuje sie ze dziewczyna najbardziej w swiecie kocha swoja mame,albo to facet jest mamusinym synusiem ... pewne sprawy poprostu cieko jest przewidziec...

ludzie traktują teraz małżeństwo niczym kupno tostera . Toster siepsuje po roku ? no to pozbywamay sie go i kupujemy nowy , lepszy , bardziej błyszczący .... Nikt teraz nie chce walczyć o małżeństwo , o trwałość . Ale trudno sie temu dziwić skoro wszyscy tak bardzo skupiaja sie na " ja " , moje " , "dla mnie " ....

Prawdziwych powodów do uniewaznienia jest znikoma ilośc, bardziej ludzi kręci udowodnienie że za pienadze można wszystko