Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zrozpaczona_

Zostawił mnie po 5 latach związku ;/ Co robić?

Polecane posty

ja Ci nie zycze zle i mam nadzieje ze Twoja historia sie skonczy happy endem, ale w kolko powtarzasz jak nakrecona, ze jeszcze przez jakis czas bedziecie ze soba mieszkac, ze macie jakies wspolne sprawy, z tego wnioskuje, ze robisz sobie wciaz nadzieje ze sie zejdziecie (i to normalne, bo kazdy tak w sumie ma) robisz sobie nadzieje, ze to, ze bedziecie sie codziennie mijac jeszcze przez pewien czas, poki sie nie wyprowadzisz, czy tez on, sprawi, ze do siebie wrocicie. a tak w ogole to czemu on sie nie moze wyprowadzic? czemu Ty musisz sobie znalezc cos nowego? nie kumam i dalej co mi sie nasuwa jesli komus na kims zalezy to nie robi mu z glowy sieczki i nie skazuje na niepewnosc na pewno juz dluzej mu chodzily rozne mysli po glowie odnosnie waszego rozstania masz racje, ze to sie nie pojawia z dnia na dzien jesli nie chce nawet sluchac o powrocie to raczej dobrze nie wrozy, bo pamietam, bo wiem jak bylo u mnie, jak chlopak ze mna zerwal, to tez dzien wczesniej sie widzielismy, byly czulosci itp a na drugi dzien ten do mnie dzwoni i mowi ze podjal decyzje o rozstaniu;] zycze duzo sily:) ktora na pewno w sobie masz i tak jak Ci tu dobrze radza: NIE PROS SIE DZIEWCZYNO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
To on chce się wyprowadzić. Mamy fajny, tani pokój, czegoś takiego już w tej chwili nie znajdę, a on całkiem dobrze zarabia, więc stać go na coś droższego. Ja jestem nadal na utrzymaniu rodziców, którzy mają swoje problemy. Nie chcę ich dodatkowo zadręczać moim rozstaniem, przeprowadzkami i nie chcę, aby wydawali na mnie więcej niż mogą. Pewnie, że mam nadzieję - jak sama wspominałaś to jest normalne. Jeszcze przez jakiś czas będę zadawać sobie pytanie "a może jednak?". Nie zamierzam się prosić, rozmawiałam z nim na ten temat dwukrotnie i wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marco pol@
skoro obydwoje nie chcieliście ślubu ani dzieci no to dokąd zmierzal ten związek?? każdy związek ma jakieś etapy jedni dążą do wspólnego zamieszkania, do wlasnego kupionego mieszkania, do własnego domu, do kupna nie wiem psa i opieki nad nim, do ślubu, do dzieci, do życia w rodzinie, do objeżdżenia całego świata no do czegoś a do czego zmierzał wasz??? co chcieliście mieć razem. zyliście sobie 5 lat nie mając planów na przyszłość??? no to co tu się dziwić że nie jesteście razem. związek był bez zadnych zobowiązań każdy mógł odejść bez problemu przy klótni w swoją stronę więc po co rozwiązywać problemy skoro łatwiej odejść. piszesz że napatrzyłaś się na złe malżeństwa a co dobrych na świecie nie ma?? bo je widzę małżeństwa które dążą do dzieci, domu, wyjazdu na rodzinne wakacje, do kupna nowej wanny i jak jest problem to wiedzą że nie mogą ot tak spakować się i odejść bo faktycznie coś ich łączy więc twierdząc że małżeństwo to tylko kłótnie, przemoc itp pleciesz jakieś bzdury to poprostu zobowiązanie. co się dziwisz męczylaś chłopaka to odszedł po co miał zostawać skoro już wiedział że przecież nic przyszłościowego z tego nie będzie??? co z tego że macie wspólne zainteresowania to można mieć i z kolegą a nie koniecznie z chłopakiem. z chłopakiem ma cię wiązać więź emocjonalna, popęd, i chęć spędzenia wspolnie życia, planowania tego życia razem. że niby tacy dopasowani jesteście?? a wiesz że to przeciwności się przyciągają?? może on chce już czegoś innego, może ma dość dopasowania chce jakiejś roznicy, miłości, pasji, namiętności a nie kobiety która męczy go psychicznie i nie ma co do niego żadnych planów i jeszcze otwarcie o tym mówi. dla mnie brzmiało by to tak: jestesmy razem ale nasz związek nigdy do niczego nie będzie dążył, nie będzie się rozwijał chcesz razem mieszkać mieszkajmy, chcesz mieszkać sam też ok, nie chcesz ślubu super, dzieci jeszcze lepiej, więc w sumie to jesteś wolny a ja cię tylko psychicznie pomęcze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
marco pol@: Ty chyba tu czegoś nie zrozumiałeś/-aś. Gdzie ja napisałam, że nie mieliśmy planów na przyszłość? Jasne, że mieliśmy! Śluby nas nie interesowały, ale chcieliśmy w przyszłości mieć własne mieszkanie, być może założyć jakąś firmę, co roku planowaliśmy wspólne wakacje. Podchodziliśmy do tego związku poważnie. Nie każdemu potrzebne jest do szczęścia małżeństwo i dzieci. Takie mieliśmy poglądy. Przynajmniej byliśmy zgodni i nie było kłótni w tej kwestii, a znam pary, które rozstały się właśnie przez to, że jedna strona chciała ślubu, a druga nie. U nas nie było takiego problemu. Pewnie, że są szczęśliwe małżeństwa, nie przeczę, że nie. Po prostu żaden z nas nie potrzebował tej formalności i tyle. Przeciwieństwa się nie przyciągają. Zapytaj jakiegokolwiek psychologa. Uczyłam się psychologii przez 2 lata, więc wiem co mówię. To popularny mit. Polecam się douczyć, a potem wymądrzać i prawić ludziom kazania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
to w takim razie powiedz skoro taka jestes madra ,dlaczego Ci sie nie udalo? Skoro wszystko wiesz z psychologii? Mysle, ze dluzo wody uplynie, zanim sie pozbierasz , bo wcale nie chcesz sobie pomoc, tylko dzielisz wlos na czworo i utulasz sie w swym bolu. A prawda jest oczywista.Temu facetowi juz nie jest z Toba po drodze, gdzies indziej znalazl swoje szczescie i czas zamknac rozdzial tej bajki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
Nie wiem wszystkiego z psychologii jak to określiłaś. Poza tym znajomość psychologii nie gwarantuje bezproblemowego życia i bezproblemowych związków, które zawsze dobrze się układają. Napisałam już co było nie tak, nie będę się powtarzać. Jeżeli macie zamiar mnie atakować to naprawdę darujcie sobie. Widzę, że większość z Was nie ma pojęcia co przeżywam. Myślałam, że spędzę z tym człowiekiem całe swoje życie, a tu właściwie z dnia na dzień wszystko runęło jak domek z kart. Czuję się tak jakby ktoś bardzo mi bliski właśnie umarł. Piszę tutaj, bo to mi pomaga. Mogę się wyżalić i dobrze mi z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
jesli tak -to ok.Trzeba bylo zaznaczyc od razu , ze chodzi Ci tylko o mazgajstwo i pisanie sobie tylko , nie zajmowalabym sobie twoja osoba glowy , bo i po co? Nawet nie przyszlo mi do glowy Cie atakowac, bo za powazna jestem na takie potyczki. Skoro dialog ze ma odbierasz, jako atak -coz tym wiecej jeszcze drogi do pokonania dla Ciebie. I nie badz tez butna , bo nijak sie ma porownanie smierci kogos bliskiego do dostania kopa w tylek od partnera. To jest pikus do smierci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkgfijn
wygląda na to że wcale aż tak bardzo do siebie nie pasujecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grgrgr
Pewnie Ci sie to nie spodoba, ale Eleeene ma racje przez caly czas. Trzeba isc na przod - zwiazek to sprawa dobrowolna i powinien przynisic pozytywne emocje - najwidocznie u niego szala sie przechylila i zdecydowal sie na rozstanie. Moze sie miota i chce wrocic, ale moze nie. Nawet jesli mielibyscie sie zejsc to na pewno music to byc jego decyzja. Daj mu poczuc jak to jest bez Ciebie - narzucaniem sie niczemu nie pomozesz - jego sila nie przekonasz, a sama bedziesz pozniej zalowac. daj sobie czas na smutek, ale tylko chwile bo zycie toczy sie z nim i bez niego. Tez przechodzilam rozsanie po 5 latach w latach studenckich i wiem jak to boli...ale to mija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
Kiedyś mieliśmy już problem z wypaleniem. To było na szczęście chwilowe, ale powiedział mi o tym wprost. Teraz twierdzi, że miał dość mojego zachowania, coś w nim po prostu pękło, nerwy mu puściły i postanowił to zakończyć. Pytałam czy jest coś jeszcze, ale twierdził, że nie. No cóż, ja się nie zamierzam narzucać, choć nie ukrywam, że nadzieja, że może jeszcze kiedyś, tak szybko nie odejdzie. Wiem, że Eleeene ma rację, ale jestem jeszcze na takim etapie, w którym rozsądkowi trudno się przebić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grgrgr
niekoniecznie - ja ja tez rozumiem - to jest bardzo trudne tak naprawde. To bardzo duzo zmian w glowie i poza nia tez... na to potrzeba czasu, ale im szybciej przekona sie ze to co mowimy jest prawda tym lepiej. Ja mowie z dowiadczenia - tez przechodzilam moment niedopuszczania mysli ze to prawdziwy koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
chociaż wyglądasz mi autorko - a Ty znasz prawdę? Wiesz wszystko o naszym związku? Nie. Może się odkochał, może i nie. Nie wierz tego, nie znasz go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adelll
Zrozpaczona...dziwne, ze facet tak po tygodniu nagle odszedl... to musialo w nim siedziec, albo kogos poznac, no albo musial byc jakis powazny powod...wiem, ze to boli, ale potrzeba czasu. jesli nic juz na prawde nie mozesz zrobic nie pozostaje nic jak tylko czekac... najlepiej nie 'atakuj' go smsami, telefonami...po prostu przeczekaj ale daj mu tez do zrozumienia ze go kochasz i chcesz go w swoim zyciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktoś ktoś
Eleeene, zupełnie nie masz racji pisząc, że dostanie kopa od partnera to pikuś w porównaniu do śmierci. Widać nie przeżyłaś zdrady, czy rozwodu, że taka jesteś butna i pewna w swoich stwierdzeniach; Każdy porzucony powie, że wolałby śmierć bliskiej osoby, niż być przez nią zostawionym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
"Każdy porzucony powie, że wolałby śmierć bliskiej osoby, niż być przez nią zostawionym" Może to brzmi dziwnie, ale czasem rzeczywiście wolałabym, żeby umarł, niż gdybym miała po rozstaniu np. zobaczyć go niebawem z kimś innym. Nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić w tej chwili. Ta trauma jest porównywalna. Mam wrażenie, że on za chwilę przyjdzie do mnie, przytuli mnie i pocałuje tak jak dawniej, ale to nie nastąpi. Tak jakbym straciła go na zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
wlasnie tu sie mylisz Drogi Ktosiu. Umiera Ci dziecko, umiera maz, umiera ukochana mama i co? To jest rownoznaczne z kopniakiem od faceta, z ktorym bylas w zwiazku NIEFORMALNYM? To jest facet , z ktorym laczylo Cie : seks, emocje i ......no co? Nawet nie mieszkanie , bo zabral swoja szczoteczke, portki . komorke i komp i finito . Nawet nie ma co dzielic, a Wy zalobe chcecie przezywac ? Po kim? Opamietajcie sie kobiety, bo zaczyna sie to juz robic smieszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grgrgr
to zdanie "Każdy porzucony powie, że wolałby śmierć bliskiej osoby, niż być przez nią zostawionym" to gruba przesada!! Nigdy mi to przez mysl nie przeszlo mimo, ze bardzo przezylam rozstanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
Eleeene - łatwo Ci pisać te wszystkie rzeczy, bo nie przechodzisz przez to i być może nigdy nie przechodziłaś. Ja nie potrafię tak 'swobodnie' podchodzić do spraw związków. Dla mnie to nie jest tylko seks i emocje. To też wspólne problemy i troski, oparcie w trudnych chwilach, czas razem spędzony, wspólne tajemnice, wspólne wspomnienia, szczególny rodzaj intymności. Może byłam zbyt silnie zaangażowana w to wszystko i dlatego teraz tak cierpię. Nie potrafię się póki co zdystansować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aliccccccccccccc
założę się, że już kogoś ma, faceci rzadko kiedy odchodzą w próżnie, a jeśli jest tak jak mówię odejdź z godnością, oszczędzisz sobie bólu i upokorzenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedyną osobą
która tutaj mądrze pisze jest elenne. Nigdy bym nie porównała odejścia ukochanego faceta do śmierci.. jak możesz pisać że wolałabyś, żeby umarł.. wy chyba na głowy poupadaliście...albo faktycznie mało w życiu przeszliście zapamiętaj sobie, że W życiu nie ma na nic gwarancji Nawet na to co wydawać by się mogło ze stali zbudowane Na nic... Facet podjął taką a nie inną decyzję, więc uszanuj ją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
moze i bylas a raczej na pewno bylas.Ale nie mozna w ten sposob rozpatrywac tego.Owszem nawet, jak bedziesz cierpiala pol roku to i tak u normalnego czlowieka powinno wystarczyc na podniesienie sie z podlogi. Tylko czy warto stracic iles tam miesiecy , wiele przeplakanych nocy dla ....no wlasnie czego?Bo bedzie to rozpacz nad rozlanym mlekiem.Mleko zostalo rozlane, obojetnie kto miseczke potracil jego juz nie ma.Teraz trzeba szybko sciereczke i posprzatac balagan.Bylo fajnie, skonczylo sie . Za jakis czas ,jak juz nie bedzie tak bolalo ,mozna wspomniec fajne chwile i juz. Tylko czy warto wspominac? Zycie pedzi i ma dla nas fajne niespodzianki. Wystarczy byc otwartym na nie, miec oczy szeroko otwarte, troche twardej skorupy na sobie i zycie jest piekne,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zrozpaczona_
Podziwiam Twoją siłę, naprawdę. Staram się patrzeć na to wszystko jak na lekcję. Ale minęło dopiero kilka dni. Mam nadzieję, że szybko się otrząsnę i nie będzie mi go brakować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
i zaczynasz madrze mowic :-) Niech te kilka dni pozostana kilkoma, moze kilkunastoma. Nie wyplakuj oczu za czyms, co minelo-no chyba , ze chcesz miec piekne, blyszczace oczy :-) Sile zachowaj na wlasnie .......choroby, smierc bliskich .To sa dopiero traumy , ale niestety wpisane w nasze zycie. Ty tez mozesz miec tyle sily co ja , jesli bedziesz trzymac sie mojej zasady w zyciu: zyj glwnie dla siebie a innym pozwol byc przy sobie , kazdego szanujac i dajac mu wlasciwie wywazone zaangazowanie.Jesl,i ktos nie umie tego uszanowac, badz woli inne ogrodki, to daj mu na droge jeszcze pare groszy na winko i niech nie zawraca Ci glowy i nie zuzywa tlenu wokol Ciebie. Zycze Ci owocnych przemyslen a innych piszacych w temacie -serdecznie pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia mia mua mua mua
Sama powiedzialas, ze sie nie zachowywalas najlepiej i sie nie widywaliscie. Jakos ci to pasowalo, dopoki byl 'twoj'. Opamietanie przyszlo dopiero jak cie zostawil? Lepiej zapytaj sie siebie, o co ci chodzi? Kochasz go, czy po prostu oduczylas sie byc sama. A zreszta jak facet mowi ze to definitywne, to nie ma co za nim chodzic. Zaden facet nie szanuje kobiety, ktora go blaga o milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia mia mua mua mua
ktos, ktos Ty to chyba nie przezyles smierci kogos bliskiego. Roznica jest taka, ze z rozpadu zwiazku sie w koncu podnosimy i pojawia sie ktos nowy, a starym sie zapomina. Nie da sie niestety zastapic mamy, ojca, dziecka... z tym bolem zyje sie do konca :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia mia mua mua mua
Powiesz mi, ze Twoj bol jest wiekszy niz moj, kiedy pomagalam mojej coci i wujkowi ubierac do trumny ich zmarle 5-letnie dziecko???? Na leb upadlas!!! i oby nigdy Bog nie dal ci doswiadczyc prawdziwego bolu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marco pol@
dlatego zapytałam czy mieliście jakieś plany bo otym nie pisalaś albo ja przeoczylam. soją drogą po 5 latach jeśli ktoś odchodzi to nie dlatego że przez miesiąc było źle musiało się na to skladać te kilka lat najwidoczniej twoje zachowanie już dlugo dlugo bylo nie takie jakiego on oczekiwał. co do dzieci itp tak każdy ma prawo żyć jak chce ale śmieszy mnie jak dziewczyna nie wiem masz pewnie 20, 23 lata skoro studiujesz i już WIESZ na pewno że nie chcesz dzieci i Małżeństwo to zło i porownujesz je do patologii. a powiedzenie że lepiej żeby umarł??? no wybacz ale ta psychologia to chyba na nic tobie jak wolisz żeby ktoś bliski umarł niż żeby był szczęśliwy w życiu z kimś innym skoro ty go krzywdziłaś. czyli ma być z tobą pomimo tego że go męczysz albo umrzeć fajna perspektywa. i tak przeciwieństwa się przyciagają nie mowię o przeciwnych poglądach na zycie ale inne charaktery, inne pasje tak to przyciaga i nie raz są pary gzie jest cicha myszka z przebojowym chlopakiem i sie rownoważą on staje się trochę spokojniejszy a ona wychodzi dzięki niemu do ludzi to jeden z wielu przykładów a opracowanie wielu książek i trzymanie się schematu jakiegoś profesora od psychologii ni jak ma się do życia codziennego. najwidoczniej potrzebujesz zmiany sama dla siebie żeby zrozumieć co robilaś źle i nie popełniać tych blędów w przyszłości. teraz już z twoich wypowiedzi wynika że jesteś furiatką życzącą komuś śmierci więc trochę opanuj emocje. i nikt cię tutaj nie atakuje tylko doradza żebyś dała mu spokój i żyla swoim życiem sama dla siebie bo do tej pory tego nie robiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grgrgr
Rzadko wchdze na kefe ale zadaje mi ze autorka teamtu ma szczescie bo jest kilka sensownych glosow w sprawie :) pozwole sobie wtracic sie z moim malym dylematem. Autorko - mam nadzieje ze nie masz mi za zle - moze problem kogos innego odciagnie Cie choc na chwile od Twego wlasnego, a reszta cos poradzi. Tez kwestia damsko - meska z tym, ze ja "jeszcze" jestem w zwiazku. Moj byly zwiazek, na podstawie kotrego zabieram tu glos, trwal tez prawie 5 lat. On byl dusza artystyczna, super otwarty umysl, ale zycie codziennie z nim koszmar. Zmienilam - moj obecny jest zgola inny. Ulozyony, oczytany, niestety troche sztywny w tematach no artystycznych i tego "glebszego"rozumienia. Problem moze sie wydac maly, ale zastanawiam sie czy nie bede niebawem w syt. autorki.. do rzeczy : moj chlopak dostaje w weekendy malpiego rozumu. Musi byc impreza, nie istnieje pojecie jednego piwa, powrotu przed przynajmniej 3, nie wystarczy lekkie zamroczenie-musi byc upicie. Zycie w tygodniu jest naprawde w porzadku, ale w weekend cos w niego wstepuje: nie szanuje tego, ze czasem w weekedn musze pracowac i moze osloda tego bylby jego powrot ze mna, na codzien oszczedny przepuszcza sporo kady i ogolenie po alk jawi mi sie jako idiota i wtyd mi. Moze sie zdawac, ze wyolbrzymiam, ale dla mnie to takie plytkie i prymitywne. Zupelnie sie rozmijamy w tym temacie i co tydzien jest to samo i scenariusz sprzeczek sie powtarza. nie umiem temu zaradzic...nie wyobrazam sobie zeby tak mialo byc co tydzien :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Porada
Mnie zostawił po 9 latach. Nie wyobrażałam sobie być z kimś innym, było super, choć nie zawsze idealnie. Ale się dogadywaliśmy. To trwało u nas dłużej, to oddalenie się. Ale i tak było zaskoczenie, bo to zawsze on uchodził za tego bardziej zakochanego we mnie, niż ja w nim. A tu taki szok! życie straiciło sens na pół roku. Az poznałam kogoś wspanialszego, cudownego ,przystojniejszego, z kim dogaduję się o wiele lepiej. głowa do góry! PS. Mój eks widząc mnie taką jak teraz, zaczał żałować! A jak łaziłam za nim i skamlałam o szansę, to miał mnie za nic. Przemyśl to i powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
autoko-pozwol , odniose sie do drugiej kolezanki. Rozumiem twoja sytuacje i twoje obawy.Tym trudniej cos z tym zrobic, bo w tygodniu jest ulozonym, uporzadkowanym , fajnym mezczyzna. Weekendy zyje na kompletnym luzie , ktory zupelnie moze sie roznic od twojego pojecia luzu i wspolnego spedzania wolnego czasu. Mysle , ze problem bedzie narastal az......zrobi sie wielkie bum i koniec. Przypuszczam, ze rozmawialas juz ze swym partnerem , ze stawialas jakies granice. Mysle-tak: Pozwala sobie , bo pozwalasz Ty na powtarzajace sie jak w kalejdoskopie weekendowe klatki. Masz sie nie zgadzac , wprost zakomunikowac swoje twarde stanowisko.Jesli, nie chcesz takiego zycia -zadaj zmiany postawy.Zadaj konsekwentnie.Moze nawet sie nie zgodzic na takie postawienie sprawy.Tez ma takie prawo, ale wtedy Ty masz wybor.Albo przymykasz oko i zyjesz jak dotad, albo odchodzisz, by nie byc nieszczesliwa kobieta , albo zona alkohlika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×