Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zdenerwowana żona

Rodzice męża nam nie pomagają!!!

Polecane posty

Gość zdenerwowana żona

Mam tego dość! Kiedy mamy jakiś problem rodzice męża w ogóle nie interesują się nim. Tylko moi rodzice pomagają nam czasowo i finansowo. Doszło już nawet do tego, że moi rodzice pomagają w problemach mojego męża, bo jego palcem nie kiwną. Zawsze byłam wychowywana w przekonaniu, że choćby nie wiem co to rodzice zawsze postarają się pomóc jeśli dziecko ma poważny problem. Rodzice narzeczonego niby mówią, że go kochają, chcą utrzymywać kontakt ale zdarza się, że nie zadzwonią przez 2 miesiące! Nie zapytają, czy żyjemy, mamy co jeść i dach nad głową. Nie rozumiem takiej filozofii, uważam takie zachowanie za nieodpowiednie, widzę, że mężowi jest przykro, że jego rodzice nie stają na wysokości zadania ale nie wiem jak mu pomóc. Co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm to bardzo dziwne..
bo ja, choc jeszcze nawet nie mezatka wychodze z zalozenia,z to ja mam raczej pomoc rodzicom a nie oni mnie. czym maja ci pomagac? Dorob sie sama. Jestes dorosla. oni juz dzieci odchowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ty interesujesz się nimi? Czy jesteś jak taka czekająca księzniczka? Pomyslałaś, że może im tez może byc cięzko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdenerwowana żona
Oczywiście, że rodzicom się pomaga, jak już się jest ustawionym a oni są starsi itd. Wtedy i finansowo i opiekuńczo trzeba im pomóc. Ale na razie my jesteśmy na początku drogi i moi rodzice nam pomagają jak mogą a rodzice męża nawet się nie zainteresują. My radzimy sobie jak potrafimy najlepiej, pracujemy, studiujemy itd. I o ten dysonans mi chodzi. Yogi, wiem, że rodzice męża mogliby nam pomóc, nie w takim stopniu jak moi ale mogliby. To już tutaj nawet nie o kasę chodzi, choć też jak nam brakowało do studiów to moi rodzice zapłacili, nawet dołożyli mojemu mężowi do czesnego. Do wesela też tylko moi rodzice się dołożyli choć na początku było mówione i ustalane inaczej. Teraz planujemy kupić mieszkanie i też tylko moi rodzice chcą się dołożyć itd. Jednak chodzi tutaj też o takie normalne sytuacje, przeprowadzaliśmy się, to też mój ojciec z nami jeździł, pomógł nam wszystko wynosić, auto pożyczyliśmy też od moich rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpura_to_moj_płaszcz
Popłacz się. Kasę na wesele, studia czy mieszkanko się ZARABIA, a nie pasożytuje na teściach. Nie wiedziałaś tego wychodząc za mąż?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj wszyscy tacy s
samodzielni zaraz sie znajdą.... nie martw się autorko, ja mam to podobnie, tyle ze teście jeszcze nas ciągle obarczają finansowo... bez przerwy chcą pożyczać pieniądze, oczywiscie nigdy nie mogą oddać, więc skończyło się, bo sami charujemy i nie mamy kasy, a im się wydaje ze naszym obowiązkiem jest im dawać kase... i tak samo moi rodzice nam tylko pomagają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykre to jest - wiem.Rodzice mojego męża nie żyją, a moi...ponoc kochają wnuki tyle że na odległość. Radzimy sobie sami, tylko jak nieraz lecę z wywieszonym jęzorem po dzieci do przedszkola i patrzę jak babcie i dziadki odbieraja wnuki żeby tylko pomóc to wyć mi się chce.Moi rodzice już dawno nie pracują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmm
to mąż czy narzeczony bo sama nie wiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffffffilsss
głupia torba, anie pomyslałaś że oni mają go w dupie a on się tego wstydzi? Co ma zrobić co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdenerwowana żona
No właśnie prawdopodobnie mają go w dupie i to jest straszne! Nie rozumiem jak można się tak zachowywać! To ich jedyne dziecko. Nie wiem brakuje im jakiś społecznych umiejętności. Tak samo było, jak się poznawali moi rodzice zaprosili ich do siebie tak jak się powinno zaproszenia zwrotnego się do dzisiaj nie doczekaliśmy, umówiliśmy się na coś, potem oni nie odbierali telefonów od moich rodziców, nawet nie zadzwonili nie powiedzieli, że jednak się nie wywiążą ze zobowiązania. Mąż, jesteśmy dopiero od miesiąca małżeństwem i mi się jeszcze myli trochę. Tak jak pisałam my pracujemy, studiujemy, robimy co możemy ale wiadomo, że od razu Rzymu nie zbudowano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdenerwowana żona
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olympea
mam to samo. mój nie pracuje, moja mama nas utrzymuje. interesują się słabo. fajnie fajnie, jakaś kawa, pogawędka i tyle. jest mi ciężko, bo moja mama już ma trochę dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam tak za ani z jednej ani z drugiej strony rodzice nie chca pomagac. na wszystko co mam ciezko harowalam po 7 dni w tygodniu na 3 zmiany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko uważaj, bo zaraz Cię tu zjada samodzielne kafeternice. Jakiś czas temu założyłam podobny temat i dowiedziała, że jestem roszczeniowa i jak śmiem w ogóle czegokolwiek oczekiwać w ramach pomocy. Rodzice mojego męża też umywają ręce od wszytskiego. Cieszą sie, że trafił w zamożna rodzinę i mogli go tylko wypchać z domu. Wtedy kiedy trzeba oni są biedni, ale na baaardzo wartościowe rzeczy nagle ich stać. Ich syn chorował, nawet złotówki nie dołożyli do leczenia, bo oni nie mają. A zaraz nowe auto pod domem stało. Dużo opowiadać i pisać, ale już się pogodziłam, że mogę liczyć tylko na pomoc ze strony moich rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ja Cię rozumiem. Moi tesciowie jak Pani z powyżej też tylko cieszyli się że męża wypchali do zamozniekszej rodziny. Do męża dzwonią tylko jak coś chcą. Nigdy nie pomogli nam i nie zapytali się jak nam się żyje (jesteśmy rok po ślubie). Jak jeździliśmy raz w miesiącu w niedzielę na obiad (ograniczyłam kontakty do świąt) zawsze coś chcieli od nas jak nie pieniądze to wieczną pomoc. Wypytywanie nas było o zarobki itp. Żeby tylko coś wyciągnąć. Mąż ma rodzeństwo które też ograniczyło kontakty do minimum. To są ludzie co tylko by chcieli dostawać od dzieci a nigdy nic im nie dali, nawet wykształcenia. My mamy mieszkanie od moich rodziców a trójka braci męża od swoich żon też lokum. Poprostu gołodupce z dzieci zrobili, a sami jeszcze ciągneli by. Powiedziałam dość i męczę tylko się na święta patrząc się ma tych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×