Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pani domu

lata 80" puste sklepy ,kartki a jednak zawsze na stole coś było

Polecane posty

Gość pani domu

która z was pamięta kartki , kolejki kilometrowe za 1pacz.kawy , pieprzu ,margaryny itp , pamiętam jak w aptece pani dzieliła podpaski (wata w siateczce) a w kolejce babcie ,dziadki parę razy stawali w kolejce ,to były czasy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani domu
wtedy człowiek nauczył się gotować z niczego coś 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no naprawde super czasy
:o zdecydowanie wole dzisiejsze, gdzie na obiad można zjeść mięs czy ryby zamiast ziemniaków z masłem czy wodzionki 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnoł dziołszka
w sklepach były ogromne kloce masła solonego , pani sprzedawczyni kroiła wielkim nożem i dzieliła ludności kolejkowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teeeem
w sklepach były ogromne kloce masła solonego , pani sprzedawczyni kroiła wielkim nożem i dzieliła ludności kolejkowej" taaaa dzieliła jakby było czym , bo i masło było na kartki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lata 80 pamiętam bardzo słabo- jestem rocznikiem 85, ale: - bawiłam się kosmetykami i biżuterią mamy z tamtych lat- te żarówiaste kolory! I mnóstwo plastiku :) W czasach dobrobytu zmieniła styl :) - cierpiałam na niedobór moich ulubionych owoców- bananów, w zamian dostawałam ciepłego loda (paskudztwo, no ale słodkie, a dzieciom to najczęściej wystarcza) - na stole było coś, ale nie zawsze jadalne - katowano mnie rozdrobnionym i ugotowanym na paćkę szpinakiem. Podawano go w formie krowiego placka, którego konsystencja mnie odpychała. Po kilku nieudanych próbach przełknięcia robiłam górkę z ziemniaków, żeby go zakryć (dziś szpinak bardzo lubię, ale w zupełnie innej formie) -domowy makaron- z braku kupnego- to był pozytyw, dzis mało komu się chce -ludziom chciało się- bo nie mieli wyjścia- pielegnować ogródek warzywny, owocowy -z maliniaka mam najlepsze wspomnienia- był dziki i zapuszczony, nikt poza dziećmi tam nie chodził, a maliny-pyszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani domu
na pólkach sklepowych stał ocet i herbata , mleko, śmietanę i kefir kupowało się na wymianę były szklane butelki, ser biały i twardy był b.tani kupowano go kg.. smak oranżady czerwonej pamiętam do dziś,teraz takiej nie robią ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CUDOki
Było bardzo dobrze,co z tego ,ze nie było nic w sklepach.Jednak jaka frajda po wystaniu w kolejce i zakup np.pachnacych pomaranczy.teraz takich nie ma. Kasa tez była i kazdy ,kto chciał miał prace.A dzisiaj jedno wielkie gowno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahimer
chyba trzeba być jakimś tępogłowym komuchem, żeby chwalić sobie ten ustrój :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość temat w sam raz.
Kasa tez była i kazdy ,kto chciał miał prace.A dzisiaj jedno wielkie gowno! owszem, pracowało się za grosze, a że nie było co za nie kupić, więc ciułało się w skarpetkę i tylko czekało na darmowe wczasy z zakładów pracy i mieszkania za grosze. jakoś za te "kasa też była" tylko nielicznych było stać na zakupy w Pewexie :D a dlaczego? na pewno nie dlatego, że zakup waluty obcej był zabroniony, a dlatego, że za te psie pieniądze nie można było kupić dolców tyle aby móc utrzymać rodzinę na miarę godnym poziomie, aby nie musiała jeść 3 razy dziennie kartofli pod różnymi nazwami :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tamte czasy byly
tragiczne i niech nie wracaja :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roladinia
w zależności dla kogo ? ja wspominam je miło , byłam mała wszyscy mieli dużo dzieci , więc całe podwórza dzieci bawiliśmy się w byle jakie gry w berka , klasy , deskę , gumę , podchody itp a w terajszych czasach dzieci siedzą całymi dniami w domu przy kompach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamijamamija
roladinia:D:D:D:D:D:D przeczytaj temat wątku raz jeszcze:D i ręczę tobie, że dorosłą osobą , zamartwiającą się matką/ojcem nie chciałabyś być w tamtym komunistycznym okresie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W 85 urodził się mój syn -nic nie było w sklepach a jednak miałam pełną lodówkę i zamrażarkę mimo że wszystko było na kartki i słuchajcie wędliny mogły leżeć tydzień i BYŁY PYSZNE !!!.Mleko niebieskie na ksiązeczkę zdrowia lub Bebiko nigdy mi nie brakowało .Soczki bobofruty sprzedawano 1 zgrzewkę na książeczkę -zapasy zawsze na cały miesiąc(czasem sprzedawali bez kolejki więc się stało)Buciki ubranka kupowane na bazarze.Słodyczy też nie brakowało,masło to było masło.No może brak pomarańczy i bananów to był.I niech mi ktoś wytłumaczy -pracował tylko mój mąż i nigdy kasy nam nie brakowało .Coś za coś ....dziś pełne półki sztucznej żywności i kasy brak a lodówka pustawa.Jeszcze coś od lat pracuję na Onkologii i uwierzcie że w latach 80-90 sporadycznie ludzie chorowali na nowotwory i przeważnie starzy -teraz mnie przeraża to co się dzieje w naszym instytucie TŁUMY,TŁUMY chorych ludzi jak w fabryce i masa młodych osób .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie porażka:o Niemowlak 4-ro miesięczny i mleko w proszku na kartki: przydział w jakiejś tam ilości, a zalecana dla tego wieku norma wyższa! Bo to już spory dzieciak, ale jeszcze na mleku głównie bazuje. Gdyby nie znajomości przyjaciółki w jakimś sklepiku, załamałabym się:( Albo pampersy: kolejki takie po tę drożyznę stały, że kalkulowałam sobie, że wolę prać niż stać. A papierosy na kartki i nocne czuwania:o Teraz nie palę, ale mając zdrową głowę nie dostrzegam uroków tamtych dni. I jeszcze coś: zamiennik- albo flaszka albo kawa. Wchodzę do sklepu, biorę kawę, a wśród siedzących (na parapecie) w oczekiwaniu na jakiś towar babć słyszę szmer pogardy: jaka głupia: kawę kupuje, zamiast wódki:D Sensacja!! Nigdy więcej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktototakiktototaki
pamietam jeszcze ,że zamiast wódki można było kupić czekoladę(chyba 2 sztuki) i rzucano od czasu do czasu papierosy na wagę (bez kartek) o różnych długościach i cięło się je nożyczkami wg własnego zapotrzebowania ,ale tak aby starczało na jak najdłużej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szmmu
wielu rzeczy nie bylo, ale jak juz cos bylo, to bylo fajne, prima sort :) nie tesknie, ale dobrze wspominam :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
Nie czekolada ale wyrób czekoladopodobny.Mięso na kartki w tym 1.5 kg wołowiny z kością.Buty na kartki, Nocne kolejki ,żeby zatankować auto.Wyjazd po buty do NRD-i 100 marek dozwolone.Szampon Palmolive marzenie z Pewexu.Wyjazdy na południe po skóry i kożuchy.I chyba 2 programy w TV . Potem pierwsze wideo i Rambo a w tv RTL z Różową landrynką i przepięknymi reklamami :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znacie sie tydzien???
Ja rocznik 1977. Wspominam te czasy calkiem milo bo zawsze bylam wysylana na zakupy(mama wychowywala mnie sama), zalatwiac sprawy na poczcie, odbierac pieniadze - juz majac 6-7 lat. Nauczylo mnie to znajomosci pewnych spraw o ktorych moje kolezanki nie mialy pojecia. Umialam zawsze upolowac cos w okolicznych sklepach kiedy cos "rzucili", a to kilka par rajstop :D a to jakies dzianiny, tekstylia, cukier, papier toaletowy. Dla mnie to byla frajda :) Braku miesa jakos nie odczulam, zawsze gdzies tam sie udalo zdobyc cos. Pewex - stamtad mama kupowala mi Kinder-Biovital i raz na rok taka piankowa czekolade w niebieskim opakowaniu, ktora lezala pozniej w paczce od Mikolaja na mojej poduszce :) Na zadne zabawki stamtad nie mogla sobie pozwolic. Uwielbialam sklep papierniczo-zabawkowy- jaskinia skarbow - tych mniej i bardziej dostepnych,ale przynajmniej nie bylo az tak komercyjnie jak teraz. Zbyt wiele jest zabawek i pokus dla dzieci i kieszeni rodzicow. Zabawy tez byly inne bo widze roznice, wowczas wychodzilismy sie pobawic zaraz po obiedzie a wracalismy kiedy juz o zmroku, umorusani, utaplani w nieopodal plynacej rzece i z piaskiem doslownie wszedzie. Teraz dzieci sa bardziej pilnowane i zdecydowanie mniej samodzielne moim zdaniem,ale wiadomo ze zagrozen tez jest sporo dookola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znacie sie tydzien???
I pamietam jeszcze smak tabliczki czekoladopodobnej "Twardowska", czekoladek "maja" z Wawelu, niestety juz nie produkowanych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pani domu
lody bambino i sok z saturatora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfghjkl
fakt czasy nie byly za ciekawe.Ale niestety dziesiejsze towary nie dorównuja tym wystanym,nie siegaja do przysłowiwych pięt.I to nie tylko spożywka.Dzisiejsze ubrania to szmaty w porównaniu do tamtych.Kiedyś płaszcz z pruchnika czy koszula z wólczanki to był standart i nikt sie nie dziwil a dzisiaj sie mówi ze to firmowe i kosztuje majatek.Sztućce gerlacha tylko były i nikt nie znał innych i nie kosztowały majatku jak teraz,mam pełno do dzisiaj po dziadkach i rodzicach z pieknymi oprawkami.Ogólnie wszystko zeszło na psy.I nawet majac kupe kasy ciezko za nia kupic cos naprawde wartościowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdskjsfhfdhj
Tamte pomarańcze, tamte parówki, szynki czerwoną oranżadę....... mniam zapłaciłabym dziś nawet 10 razy tyle, co dziś kosztują w sklepach, byle ten smak znowu spróbować:P Szynkę pekluję sama:P podobna, bo w sklepach katastrofa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pamientam to wszystko nawet po chleb stało sie 3 godziny zeby starczyło a bułki to było ale przewaznie dla 10 osób z kolejki lodówke czy maszyne do szycia to stało sie miesiacami i tak samo piec do centralnego jak ktos dostał 2 to drugi mógł wymienic na telewizor

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
telewizor tez nie było i jak ktos dostała 2 telewizory lub miał dojscie to kupował i na lewo sprzedawał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żywność była na kartki,ale każdy kombinował i wymyślał,coś 'z niczego",a życie towarzyskie było baaardzo intensywne...nie tak jak dziś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzielnapanibrisby
Ja jestem rocznik 80 i pamiętam świetnie "kryzys" i kartki na wszystko. Moi rodzice pochodzili z rodzin wojujących z komuną, nikt przenigdy nie był w partii, nie miał super wtyków itd. Wręcz przeciwnie - zdarzały się różne kłopoty za poglądy. Oboje rodzice byli wtedy studentami prawa, nie przelewało się nigdy, a mimo to jakoś nie pamiętam octu na półkach :P Zarówno w domu, jak u dziadków, koleżanek, cioć czy w przedszkolu było normalne jedzenie - mielone, pomidorowa, kurczak pieczony, rosół, krupnik itd. na śniadanie mama robiła mi mleko z bułką, masłem i cukrem, na kolację grzaneczki czy jajecznicę z pomidorami. W cukierniach były ciastka, ciasta, eklerki, ptysie, napoleonki. Babcia piekła szarlotkę, raz na jakiś czas szło się na lody. W wakacje wsuwało się mleko zagęszczone z tubki, lody bambino, bywała pepsi i mirinda. Na stołówce normalne jedzenie - jak i dzisiaj. Nawet dość zobaczyć kartę menu baru Barbara we Wrocławiu w tamtym czasie. Ciekawe jak to wszystko powstawało z octu :D Owszem, nie było dzisiejszych "dóbr" typu ociekających śluzem pasztecików dziadunia za 19,99 / kg, czy jarmużyku gmo i łososi z dioksynami, ale ja, mimo, że byłam z tej 'gorszej' rodziny, bez wejść i znajomości, jakos miałam dostęp do normalnego jedzenia. Żyło się normalnie i ja to doskonale, ze szczególami pamietam. Rodzice oczywiście wspominają kolejki po masło czy mięso (sama kojarzę dobrze, jak dostawałam szału pod mięsnym, stojąc tam z mamą w kolejce), ale jednocześnie przyznają mi rację, że było coś za coś i nie mówię tu o tym, że jedzenie było zdrowsze. Przede wszystkim panował większy spokój, bliskie relacje z ludźmi,większe bezpieczeństwo. Dzisiaj masz e-zakupy zamiast kolejek w sklepie, ale też jesteś niewolnikiem komórki, maila, skanera, wifi, już nie mówiąc o fejzbuku, którego bojkotuję; i musisz natychmiast odebrać , odpisać, załatwić, oddzwonić, wrzucić zdjęcie pierożków z maki kasztanowej, jaki jesz na kolacyjkę itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
j w ,popieram. Ja jestem rocznikiem 67 wiec sama za dzieciaka i nastolatki stalam w klejkach. Nie pamietam żadnej biedy w domu.Jadło sie pyszny rosół z wołowinka,zrazy wołowe,gołąbki,wszystko z dobrych mies.Tata robił wędliny i pasztety sam,wszystko swieże i pachnące. No i strach bylo być niebieskim ptakiem,bo zaraz przymus pracy był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
również popieram, rocznik 72

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rocznik 62
Pewnie,że nie wszystko było cacy,ale ja i moja rodzina osobiście niedostatku nie cierpieliśmy.Mieszkamy na wsi i w tamtych czasach własne wędliny - przepyszne,z prawdziwego mięsa,a nie z tego co dziś na antybiotykach i "dopalaczach",prawdziwy nabiał,bo mieliśmy i krówkę i kozę,jajka od własnych kur,które biegały po łąkach(mamy je do dziś),własny drób(kaczki,koguty,indyki)po kilkaset sztuk się hodowało i na sprzedaż i dla siebie,własne owoce,warzywa,mama piekła własny chleb w piecu chlebowym,po upieczeniu chleba ciasta i ciasteczka na prawdziwym masełku a nie na margarynach zawierających olej palmowy,tak bardzo szkodliwy:p własne warzywa i owoce,bez chemii(są do dziś),to i pomarańczy ani bananów pryskanych spragnieni nie byliśmy,robiło się masę przetworów i na biedę się nie narzekało,gorzej ze sprzętami Agd,pamiętam 2 tygodnie stałam w kolejce za lodówką,mieliśmy też dobrze,bo mieliśmy znajomych mieszkających w Dreźnie to buty Salamandry nabywaliśmy,czekolady,kakao,kawę,ciuchy i kosmetyki targaliśmy,rodzinę mieliśmy w Italii to i stamtąd dobra napływały,ja źle nie wspominam tamtych czasów,młoda sobie byłam,prace miałam i mniej zmartwień niż teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×