Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

agnieszk@@

do samotnych mam!!

Polecane posty

MAM pytanko do samotnych mam. Jak sobie dajecie rade same?? Jak to sie stalo ze zostalyscie same z dzieckiem?? Macie teraz kogos kto pokochal wasze dziecko?? Jestem w takiej sytuacji ze chyba zostane samotna mama, facet sie nic nie stara aby bylo dobrze. Wszystko ja mam akceptowac, nie uznaje kompromisow. Wogole powioedzial ze lepiej aby sie rozstac dla dobra dziecka, od tak po 8 latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudonima
słuchaj znam kupe lasek i szczesliwcyh rodzin gdzie nowy facet spokojnie zaakceptował dziecko laski i sa juz dore nascie lat ze soba...znam takie dwie pary gdzie sa ze soba juz chyba z 30 lat i kuzynke które równiez pooznała zajebistego faceta majac juz dziecko...wiec wszystko jest mozliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jak sobie radzily na poczatku?? zostaly same jeszcze przed narodzinami czy pozneij jak ju dzeicko przyszlo na swiat?? jak sobie daly rade z utrzymaniem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlloczka
Dziewczyno, ty lepiej zajmij sie szukaniem fachowej literatury, o tym jak przeprowadzić wasze dziecko przez strasznie trudny dla niego okres waszego rozwodu. a nie, ze jeszcze jesteś w zwiazku, a już rozmyslasz, kogo poznaz nowego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlloczka
o no to inna historia, dziecko nie bedzie musiało tego przeżywać. Nic nie będzie z twojego związku z ojcem dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpier mi powiedzial ze nie chce rodziny, teraz mowi ze zly byl..ogolnie nie da sie z nim rozmaiwac. Mam wrazenie ze uwaza ze dziecko to dziecko, jakby sie nic nie mialo zmienic. Ciagle walczy o swoje i o siebie. Chodzi na silke teraz 4 dni w tyg a jeszcze w siatke w sobote, i wg niego tak samo bedzie jak sie dzeicko urodzi. Twierdzi ze bedzie pracowal i musi cos robic bo on tak nie moze siedziec w domu. Czyli w domu teraz jestem praktycznie caly czas sama bo go nie ma i zapowiada sie ze tak samo zostane sama w domu z dzeickiem i wszystkimi obowiazkami. Wczoraj rozmawialismy, on nie uznaje jakis kompromisow. MOwie mu ze bedzie musial zrezygnowac z silowni i nie chodzic az tak duzo razy bo dziecko bedzie, a on i tak swoje. Ogolnie nie pyta wogole jak sie czuej , ani nic. samotna sie czuje w tej ciazy. A to wszytsko po 8 latach. Czuje jakby on byl wypruty z uczuc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anulka1107
Ja mam dwoje dzieci i radze sobie świetnie. Jest mi lepiej samej niż z mężem. Nie myśle narazie o poznawaniu kogoś, nawet nie chce. Niedobrze mi jak pomyśle że miałabym znowu mieszkać z kolejnym facetem i prać mu gacie. Mam fajnych przyjaciół, lubię spędzać z nimi czas i żaden osobnik płci przeciwnej mi do szcześcia nie potrzebny (prócz moich synów rzecz jasna).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudonima
jedna po narodzinach rozeszła sie bo zle ja traktował druga została porzucona trzecia wpadła i nie miała wyboru i teraz sa juz szczesliwymi mezatkami maja po 2 -3 dzieciaczkow i jest super ...wiem bo ich odwiedziałam i zajebiscie sie ułozyło ... wiec mozna trafic a fajnego faceta który cie na wsteponie nie skresli i mozna trafic na buraków którzy to wiecznie dziewic szukaja i to jest dla nich najwazniejsze w kobiecie ...a czy głupia, debilna, brzydka ? to nie wazne :) wazne ze dziewica... rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozstawalismy sie wiele razy. zostawilam go boon nie chial zrobic zadnych krokow do przodu, i wracal do mnie zawsze ze slowami ze kocha, chce slubu itd. a teraz jak jest dziecko wczoraj mi oswiadczyl ze jakby on sie mial zenic to bys tal tam przed urzednikiem jakby mial za minute umrzec.... czuje sie oszukana a on tego nie rozumie, i odmnie jeszcze wymaga niewiadomo czego...ze ja mam akceptowac wszytsko co on chce, a ja mnie w tym wszytskim poprostu nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak mi sie wydawalo ze go znam, zawsze mu wybaczalam bo wierzylam ze chce sie zmienic, i tak naiwnie wybaczalam... ale teraz jak jest dziecko ja nie moge tak poprostu zapomniec o tym co mowil i robi teraz, i jak on sobie wyobraza to wszytsko bo boje sie ze on poprostu bedzie mial wyjebane na to, ze pojdzie sobie na silownie a ja bede ztyrana w domu, a on bedzie mial to gdzies..bo dla iego najwazniejsze aby sie realizowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczeasniej mi mowil ze chce miec rodzine i dziecko, ze chce sie ze mna zenic, a teraz jak juz jest dziecko to mowi ze on nigdy nie chical sie zenic, i nie rozumie ze mnie to boli, ze mnie poprostu klamal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlloczka
jeśli mówisz mu, ze "będzie musiał" zrezygnować z czegoś co lubi, to wiadomo, ze sie nie zgodzi, bo to zaden kompromis. dziecko dla niego to na razie abstrakcyjne pojęcie, ty czujesz dziecko, bo mas je w sobie, dla niego to na razie tylko duży brzuch. Dopiero po urodzeniu sie maleństwa ojcowie zaczynają budować swoją więź z dzieckiem, czasem dopiero gdy dziecko zaczyna byc kontaktowe, oni mają inne role ewolucyjne: są do zabezpieczania materialnego rodziny, do ochrony, nie do pielegnacji niemowląt. Powinnaś włączyć troche wyrozumiałości, powiedz chłopakowi, jak sie czujesz: osamotniona, troche przerażona tym jak to bedzie, zagubiona w nowej sytuacji, ale nie wymagaj żeby on był ponad to, co może zrobić, nie wymagaj żeby był taki jak sobie wymarzyłaś, że bedzie. Frustracja ci sie zmniejszy, jesli spróbujesz popatrzyć na to, co sie dzieje tez jego oczami. Rozmawiać to nie znaczy walić teksty: ty musisz to i tamto. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie obraź się ale wy naprawde jestescie durne :( Czasami nawet mi sie wydaje, ze wy chcecie byc robione w chooya i słyszycie w tym co my mówimy to co chcecie usłyszec. No nic, skoro sie nie zmienił to sie nie zmieni. Gdybym był zlosliwy to zaproponowałbym ci zrobić z nim szybko drugie dziecko - wtedy napewno najdzie go refleksja i sie zmieni :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mu nie mowial ze musi calkiem zrezygnowac z silowni... tylko poprostu chodzic rzadziej, bo bede go potrzebowac, roznie moze byc, ja wiem...ale zebym ja wiedziala ze ja bede wazna i dziecko a nie to ze on chce isc tu czy tam...bo ja dziecka wiadomo nigdy bym tak nie zostawila a on tak gada jakby to odemnie zalezalo wszytsko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlloczka
ale po co to teraz chcesz ustalić? mówię ci, ze dla nie go to abstrakcja, nie ma dla niego NA RAZIE powodu do podejmowania jakiś zobowiązań, ze zrezygnuje z części siłowni. Jesli sie zaprzesz, ze chcesz go urobić na własną modłę, a chłopak ma jajca, to rzeczywiście szanse waszej rodziny na przetrwanie są marne Poproś go o rozmowę, w momencie który sam wyznaczy i powiedz mu o swoich odczuciach: nie o żalach i pretensjach, nie o wymaganiach do niego, tylko powiedz jak ty sie czujesz- pozwól mu zrozumieć jaki masz problem, pozwól mu sie wykazać jako facetowi- niech sie toba zaopiekuje, okaże troskę, zadba. Jęsli jest niekumaty emocjonalnie to sama zaproponuj pod koniec rozmowy, jakie rozwiązania pomogłyby ci przestać czuć sie źle, np. chciałabyś być chociaż dwa, trzy razy dziennie przytulona, chciałabyś aby zapytał sie czasem, jak sie czujesz i w czym może ci pomóc. Faceci chętnie podejmują zadania jasno wytyczone, dla nich powiedzenie: zrób coś, to kompletna magia i w efekcie nie robią nic trzeba mówić konkretnie. spróbuj, warto powalczyć o przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sherlloczka dzieki postaram sie ale widzisz on wszytsko na swoja strone ciagnie, glupie zakupy, kiedys mu nie napisalam smsa zeby kupil mi to co chcialam bylo zle,telefonow nie odbieral bo byl na silowni itd.,,ale wracal z niej mogl zadzwonic.. bo nie weidzial wiec skad mogl wiedziec...wczoraj mu napisalam mu smsa to znwo nie odczytal, i moja wina znow ze nie odzcyatal...mowie mu przyznaj sie kowncu do bledow, naucz sie tego, bo czy ja zrobie tak czy tak to jest zle, ze juz niewiem jak sie z nim mam kontaktowac tak samo z pieniedzmi, moja wyplata idzie na mieszkanie i zyjemy z jego, nie mam kasy to mu mowie- to problem bo nie powiem ile, i znow moja wina, napisze mu smsa przelej mi kase bo nie mam- zle bo jemu sie nie chce wlaczac komputera jak wraca z pracy bo dzie na silownie... i tak wkolo macieja, on nie zapyta czy potrzebuje pieniedzy, czy kupic mi cos czy cos..wszystko ja mam mowic..a jak powiem czy neipowiem i tak zle, bo jak nie to to tamto zle... i mowie mu wczoraj nie wyzywaj sie na mnie, i naucz sie przyznawac do bledow, a nie za kazdym razem szuka wytlumaczenia zeby tylko byla moja wina...no ile moge tak wytrzymac..boshhheeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlloczka
to chyba jakaś ogólniejsza przywara facetów, ze nigdy nie jest ich wina. Mój mąż robi tak samo, zgubi klapki na basen, to najpierw do mnie pytania, gdzie je włożyłam, tak jakbym polowała na jego obuwie ;-) zapomni sobie oranie wstawić, to do mnie pretensje, ze go zagadałam, wtedy kiedy o tym pamiętał ;-) wyleje kawę, to pierwszy tekst jest, że te kubki kupiłam beznadziejne. też sie o to zarliśmy, ale w kncu włączyłam olewkę, nie bedize mnie dołował, to jego problem, puszczam pomimo uszu i sie po prostu śmieję z tych niedorzecznych żali do mnie. Nie nakręcam spirali tylko kompletnie sie nie przejmję jego gadaniem, albo sobie żartuje, mówię np : patrz, deszcz spadł a mieliśmy iść na spacer, to na pewno moja wina. na wesoło, łatwiej jest znosić codzienną upierdliwość otaczającego świata. Jesteś w ciąży z pewnością hormony dają ci popalić, spróbuj sie tym nie przejmować i jak najwięcej relaksować- to dobre dla dzidzi, nerwowym dzieckiem nie będzie, jesli mama spokój zachowa. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet nie wiesz jak ci zazroszcze takiego podejscia.. u mnie jest problem tak samo z rozmowami, jak chce gadac to on olewka...mowie cos a ten tylko ahaa, yhy..co mnie dobija ostatnio chcialam gadac, a on gadal cos tam ale z wielka laska, i mowil przelozmy to na nastepny dzien, a na nastepny dzien ogladal sobie telewizor, zapytalam go mielismy rozmaiwac??, a on tylko wymowek szuka, pozneij pszyszedl do lozka i spi sobie w najlepsze, a ja wkorzona.. ogolnie u niego jest tak, klotnia, on sie zmeinia, jest dobry ze tak powiem, uczuciowy, przytula i mowi ze kocham, a pozniej jak cos ja juz zle zrobie to koniec z jego dobrocia... i wtedy ja tak pare dni mowie mu ze sie zmienia itd, i zeby rozmaiwac , a on olewka, az wkoncu dochodzi do wilkiej klotni gdzie sie nazbiera juz mega duzo problemow...i wybucham a teraz w ciazy to zamiast dbac o moje dobre jakies samopoczucie to nic z tyh rzeczy, sama musze o nie dbac, a jeden problem przerasta drugi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak samo -bylam w szpitalu 5 razy, i dla niego bylo problemem przyjechac, lezalam poza miastem, nie mamy samochodu wiec msuial kogos zalatwiac...jak lezalam 3 dni to tylko raz byl na te 3 dni...wogole wypominal mi ze ile to kasy na transport idzie zeby do mnie przyjechac..wypisywali mnie ze szpitala musialam sobie sama zalatwic transport, raz chialam wracac taxi to mi powiedzial ze za duzo kasy na to pojdzie i musialam czekac 2h na autobu;//a jego jedyna wymowka zasze bylo, z kim mam przyjechac itd?? i tak zostawalam sama sobie;// raz mnie wypisali on sie nawet nie zainteresowal, ze wogole mnie wypisuje, ani nie wiedzial, ani nie zadzwonil, sama wrocilam do domu, a on z kolegami siedzial wymiotowalam strasznie...bylam w szpitalu mnie wypisali, wrocilam do domu i to samo, prosilam go nie idz na silownie,prosze i przosze, a on nie, ide i tak, i tak poszedl, a ja po godzinie jakos jak poszedl ze lzmi w oczach dzwonilam do znajomych aby mnie zawiezli do szpitala mowie mu ze nie moge wogole na nim polegac, mowie ze znajomi predzej dla mnie cos zrobia niz ty. telefonow nie odbiera nic, jak gdzies idze, jest na tej silowni 3godziny to to samo, nie dodzwoni sie, przecierz cos sie moze stac, no taka wyjebke ma, zawsze jakies wytlumaczenie...ja juz nie mam sil mu tlumaczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sherlloczka
Nie wiem, co ci jeszcze powiedzieć, rozumiem twoje rozgoryczenie, staram sie pokazać ci to wszystko tez od jego strony, chociaż nie znam go i mogę sie mylić. Trzeba sie wzajemnie ROZUMIEĆ, KOCHAĆ I SZANOWAĆ to prosta recepta w brzmieniu , a bardzo trudna do realizacji, bo trzeba wymaga najpierw od siebie, przez dość długie już lata na tym łez padole wypracowałam sobie swoje sposoby na spędzanie życia w miłej i ciepłej atmosferze, uważam, ze ludziom przeważnie brakuje życzliwości i cuda mozna zdziałać, kiedy podejdzie sie do drugiego człowieka z sercem na dłoni, kiedy sie go słucha, a nie tylko mówi do niego, kiedy okazuje mu sie podziw i uznanie nawet za drobiazgi, mam takie motto: Mój mąż działa mi bez przerwy, raz na zmysły raz na nerwy. Nie oczekuję ideału, bo sama nim nie jestem . Poszukaj swoich sposobów na osiągnięcie szczęścia, poszukaj w sobie... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×