Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nielekarz

Dlaczego lekarz nie postępuja zgodnie z przysięgą Hipokratesa i trują pacjentów?

Polecane posty

Gość a może zrobimy odwrotnie
Udane eksperymenty na ludziach nadzieją dla myszy Zakończył się wielotygodniowy eksperyment prowadzony na pracownikach laboratorium badawczego zakładów farmaceutycznych w Łodzi. Setki przeprowadzonych prób wykazały zależność pomiędzy rodzajem odtwarzanej w laboratorium muzyki, a skłonnością naukowców do eksperymentowania na myszach. Największą nadzieję dla gryzoni wiąże się z muzyką grupy „Impact Appoplexy. Słuchanie jej w laboratorium zmniejsza ilość przeprowadzanych testów na myszach niemal do zera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość artykuł do poczytania
Czy metoda chemioterapii, stosowana przez tyle lat, odniosła jakieś rezultaty? W gazetach czytamy, że jest duży progres, gdyż przeżywalność na takiego czy innego raka wydłuża się. Natomiast gdy robimy badania naukowe i gdy robimy ocenę wyników chemioterapii w różnych rodzajach raka, to obraz jest zupełnie inny. Zaprezentuję państwu analizę wyników badań z lat 1990-2004, która objęła 22 rodzaje raka. Jest to 90 procent rodzajów raka, które ludzie dostają. Analiza ta wykazała, że chemioterapia może zwiększyć szansę na 5 letnie przeżycie tylko o 2,1 procenta. Jakim kosztem? Jakim wyniszczeniem organizmu? A co poza tym? Chemioterapia jest zupełnie nieskuteczna w raku melanomy, macicy, prostaty, nerek i raka nieznanego pochodzenia. To są dane z czasopisma „Medical Oncology z 2004 roku. My nie mówimy o wyleczeniu z raka, a mówimy o 5 letnim przeżyciu. Taki okres przeżycia to już jest sukces. Dlaczego rak w dalszym ciągu jest wyrokiem śmierci? Odpowiedź na to jest jasna. Są to miliardy dolarów, jakie przemysł farmaceutyczny zarabia na stosowaniu chemioterapii i stosowaniu leków, a później walką ze skutkami chemioterapii. Tymczasem są szanse, że ta sytuacja może zostać zmieniona. http://www.harmonica.pl/swiadomosc_artykuly14_1.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adewe
Co za bełkot. "Dlaczego rak w dalszym ciągu jest wyrokiem śmierci?" Bo ludzie się nie badają i rak wykrywany jest za późno. Koniec, kropka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ego servus
ale pytanie brzmi: dlaczego lekarze trują pacjentów chemią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"adewe Co za bełkot. "Dlaczego rak w dalszym ciągu jest wyrokiem śmierci?" Bo ludzie się nie badają i rak wykrywany jest za późno. Koniec, kropka." Nie jestem przekonany:P.Pisali że kuracja gersona pomaga nawet ciężko chorym na nowotwory:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Film do obejrzenia
http://www.youtube.com/watch?v=u57bkL6UVDM Gwen Olsen, autorka książki pt. "Confessions of an Rx Drug Pusher" (Wyznania handlarza lekami na receptę) mówi o przemyśle farmaceutycznym. Firmy farmaceutyczne nie są zainteresowane zdrowiem i leczeniem są nastawione wyłącznie na zysk. Można porównać jej wypowiedź z artykułem z "The Independent" -- http://www.independent.co.uk/news/science/glaxo-chief-our-drugs-do-not-work-o... „NASZE LEKI NIE DZIAŁAJĄ NA WIĘKSZOŚĆ PACJENTÓW" Wysoko postawiony w hierarchii przedstawiciel jednej z największych spółek farmaceutycznych w Wielkiej Brytanii przyznaje, że większość wydawanych na receptę leków nie pomaga ludziom, którzy je przyjmują. Allen Roses, wiceprezes GlaxoSmithKline (GSK), firmy o światowym zasięgu, oświadczył, że mniej niż połowa pacjentów, którym przepisywane są najdroższe leki, rzeczywiście odczuwa dobroczynne skutki ich działania. W przemyśle farmaceutycznym jest tajemnicą poliszynela, że większość jego produktów nie pomaga większości pacjentów, i ta wypowiedź jednego z szefów koncernu z tej branży po raz pierwszy potwierdza to publicznie. Dr Roses, genetyk z Uniwersytetu Duke'a w Północnej Karolinie, przemawiał niedawno na spotkaniu naukowców w Londynie, w trakcie którego cytował liczby obrazujące, w jakim stopniu różne leki działają na pacjentów. Według niego leki na chorobę Alzheimera mają pozytywne działanie w przypadku mniej niż 1/3 pacjentów. Leki na migreny, osteoporozę, artretyzm działają w przypadku połowy pacjentów. Większość leków w ogóle działa tylko na połowę przyjmujących je pacjentów, głównie z powodu posiadania przez nich genów, które zakłócają działanie leków. - Większość leków, a właściwie ponad 90 procent, działa jedynie na 30 do 50 procent pacjentów - oświadczył dr Roses. Jego komentarz działa na szkodę marketingowej zasady tego przemysłu, której przesłaniem jest sprzedaż jak największej ilości leków jak największej liczbie pacjentów; zasady, która uczyniła z GSK jedną z najbardziej dochodowych firm przemysłu farmaceutycznego. Ta zasada sprawia również, że większość produkowanych leków jest wobec większości pacjentów w najlepszym przypadku bezużyteczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skutek uboczny: śmierć
http://polishpharma.com/skutek-uboczny-smierc/0,-24h,1 Skutek uboczny: śmierć to autobiograficzna opowieść Johna Virapena, byłego dyrektora wykonawczego szwedzkiego oddziału Eli Lilly and Company. Jest to wciągająca historia o korupcji, przekupstwie oraz oszustwach w dużych i znaczących firmach farmaceutycznych. Autor zdobył ogromne doświadczenie w tej branży na arenie międzynarodowej pracując, jako dyrektor generalny firmy Eli Lilly and Company w Szwecji. Virapen postanowił wyciągnąć na światło dzienne całą prawdę i tajemnice koncernu farmaceutycznego, ujawnia dlaczego tak wiele leków i preparatów ze skutkami ubocznymi, takich jak Prozac, zostało zatwierdzonych i jest przypisywanych pacjentom. Brzmi to kontrowersyjnie, ale na pewno interesująco. John Virapen urodził się w Gujanie, jednak w 1960 roku wyjechał do Europy. W czasie swojej podróży poznał kobietę i dla niej przeprowadził się do Szwecji. Tam dostał pracę jako przedstawiciel handlowy firmy Eli Lilly and Company. Początkowo odwiedzał lokalnych lekarzy. Przynosząc im drobne upominki, zachęcał ich do przepisywania leków z reprezentowanej firmy. Autor odnosił ogromne sukcesy, jego wyniki szybko rosły w rankingach. Virapen skupił się w dużej mierze na leku Prozac. Całkowicie zaangażował się w promocję tego leku i wiedząc o jego skutkach ubocznych, dążył do tego, aby każdy lekarz go zatwierdził i przepisywał. Nie zawsze wystarczał drobny upominek czy mała łapówka. Zapraszał swoich klientów na konferencje naukowe" do egzotycznych miejsc, domów publicznych, a czasem posuwał się wręcz do przekupstwa. Otwarcie przyznaje: „Przekupiłem szwedzkiego profesora, by zwiększyć szansę rejestracji Prozacu w Szwecji. . Czytając książkę „Skutek uboczny: śmierć mam wrażenie, że jest to próba zadośćuczynienia autora za to, co zrobił w przemyśle farmaceutycznym. Odważnie pisze o tym, że przemysł farmaceutyczny nie ma najmniejszych problemów z tworzeniem różnych "chorób", by przekonać zdrowych ludzi, że coś im dolega i potrzebują na to lekarstwa, najczęściej bardzo drogiego leku. Virapen opisuje przypadek po przypadku, w którym normalny, zdrowy, przystosowany człowiek, po zażywaniu Prozacu, zmieniał się w zupełnie inną osobę. Autor przedstawia chronologię wydarzeń, które rozgrywały się na całym świecie w związku z dopuszczaniem i wycofywaniem różnych szkodliwych leków z rynku. Szokujące jest to, że w imię zysku, z łatwością tuszuje się skandale i toleruje przypadki śmiertelne wśród osób zażywających dany lek. Wielokrotnie firmy farmaceutyczne puszczają w ruch sprawdzone mechanizmy marketingowe, które mają sprawić, by nowy składnik został wpuszczony na rynek bez rzetelnych badań. Niestety koncerny farmaceutyczne coraz bardziej skupiają się również na dzieciach. Zaskakujące jest to, że pacjenci nie interesują się tym, jakie leki wchodzą na rynek oraz tym co zażywają i czy tak naprawdę dany preparat jest im potrzebny. „Skutek uboczny: śmierć to wciągająca i interesująca książka, którą czyta się lekko, ale która daje do myślenia. Życiorys Johna Virapena oraz opis spisków i wszelkich intryg, mają charakter sensacyjny i absorbujący. Jest to niezwykle ciekawa książka, która pokazuje do czego są i będą w przyszłości zdolne firmy farmaceutyczne, by stworzyć nowe rynki dla swoich leków. Warto dowiedzieć się paru rzeczy, których nigdy nie mieliśmy poznać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heeeehhhhe
"artykuł do poczytania", podaj mi proszę bibliografię (poważną: PubMed etc.), która posłużyła do napisania tego czegoś. Bo stek bzdur oparty na swoim widzimisię i zdaniu pani Ziuty z naprzeciwka to każdy może napisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heeeehhhhe
Już nie potrzebuję bibliografii. Autorka tych wypocin pracuje dla Dr. Rath Health Foundation, o której założycielce wiadomo, że: http://en.wikipedia.org/wiki/Matthias_Rath Matthias Rath (born 1955 in Stuttgart, Germany) is a doctor,businessman, and vitamin entrepreneur. He earned his MD degree in Germany. Rath claims that a program of nutritional supplements (which he calls "cellular medicine"), including formulations that he sells, can treat or cure diabetes, cardiovascular disease, cancer, and HIV/AIDS. THESE CLAIMS ARE NOT SUPPORTED BY ANY RELIABLE MEDICAL RESEARCH. Rath runs the Dr. Rath Health Foundation, has been closely associated with Health Now, Inc.,[ and founded the Dr. Rath Research Institute. In 2004, the Swiss Study Group for Complementary and Alternative Methods in Cancer (SKAK), an independent group which evaluates alternative medical treatments, examined Rath's vitamin preparations and the marketing claims made by Rath. The Study Group reported that they "found no proof that the vitamin preparations of Dr. Matthias Rath have any effect on human cancer" and "advise against their use in cancer prevention and treatment while recommending a diet rich in fruit and vegetables." Specifically, the Swiss Study Group report criticized Rath for: Making sweeping, unsubstantiated claims of efficacy. Rath has claimed that his vitamin treatments can cure all forms of cancer, as well as most infectious diseases, including AIDS. Citing anecdotal reports of success which could not be confirmed. In the case of one patient allegedly "cured" by Rath's methods, the Study Group found that "it is not even certain from a medical perspective if cancer was present." Using a self-developed test of efficacy, rather than using widely accepted and verified tests and endpoints. The conclusion of the Swiss Study Group regarding Rath's vitamin formulations was: A cancer-curing effect has not been documented for any of these substances. Nor is there any proof that the preparations sold by Matthias Rath, some with high dosages, are useful in cancer prevention leave alone curing cancer. Rath still owes proof regarding the correctness of his claims. Proof of effect cannot be provided by analogy with in vitro, animal or cell experiments. Because there is no proof for effect nor for the harmlessness of the preparations, SKAK advises against their use. Itp. Itd, więcej w linku, ze wszystkimi źródłami: http://en.wikipedia.org/wiki/Matthias_Rath#Controversies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do heeeehhhhe
Od kiedy wikipedia zastępuje Ci pubmed?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Co to jest hasbara medyczna?
Zadajmy sobie pytanie kim są „racjonaliści medyczni? Skupieni są wokół kanału #ttdkn na portalu blip.pl i na blogu blogdebart. Dają tam upust swoim frustracjom i kompleksom wstęp tylko dla osób pełnoletnich o mocnych nerwach! Ogólnie są to ludzie którzy wiedzą to, co my, jednak bardzo często w agresywny sposób lobbują za szczepionkami, zmodyfikowaną (zmanipulowaną) genetycznie żywnością czy ogólnie za racjami medycyny akademickiej. Tajemnicą poliszynela jest to, iż korporacje farmaceutyczne wydają duże sumy na premie, wycieczki, tzw „szkolenia dla lekarzy. Na pewno widzieliście panów z teczkami, którym bardzo się śpieszyło by dostać się do Waszego lekarza, więc pytali ludzi stojących w kolejce czy mogą na chwilkę wejść. To akurat jest wiadome już wielu ludziom. Do czego zmierzam: otóż kolejna tajemnica kartelu farmaceutycznego polega na tym, iż korporacje te sponsorują, oprócz lekarzy, właśnie część z pseudo-racjonalistów. Na pewno jest to mniejszość, jednak tacy ludzie, piszący na zamówienie naprawdę istnieją - to jest właśnie hasbara medyczna krążąca po różnych stronach internetowych, forach i blogach. Dla nich autorytetem jest pan z telewizorni, popierający szczepionki, który wcześniej dostał ogromną „wziatkę od wiadomo kogo. Odrzucają oni opinie i badania innych lekarzy/naukowców tylko dlatego, że nie są związani z koncernami. Dla pseudo-racjonalistów jedynym wyznacznikiem rzetelności danego eksperta jest fakt jego powiązania z producentami leków/szczepionek. Osoby nazywające siebie „racjonalistami na ogół nie przebierają w środkach. Wiadomo iż cechuje ich powierzchowność, oschłość i pretensjonalny stosunek do oponenta. Ciągle żądają "dowodów" i pokazania im medycznych publikacji. A jak się im nawet coś mądrego podrzuci z tego zalewu taśmowej produkcji "publikacji naukowych", to zwykle twierdzą, że to wyjątek nie potwierdzający reguły. Proszę bardzo panie heeeehhhhe: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=chemotherapy%20side%20effects - tu jest 557836 publikacji na temat skutków ubocznych chemioterapii. Miłego czytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heeeehhhhe
Wikipedia ma podane źródła i linki do badań NAUKOWYCH.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" [zgłoś do usunięcia] heeeehhhhe "artykuł do poczytania", podaj mi proszę bibliografię (poważną: PubMed etc.), która posłużyła do napisania tego czegoś. Bo stek bzdur oparty na swoim widzimisię i zdaniu pani Ziuty z naprzeciwka to każdy może napisać." Dowody na toksyczność niektórych trucizn łatwo sprawdzić:classic_cool:.ŁYKNIJ PARE GRTAMOW IPERYTU AZOTOWEGO I SIĘ PRZEKONASZ:D. Wikipedia to strona oszustów:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytalska_____
A ja mam pytanie dlaczego moje widzimisię i zdanie pani Ziuty z naprzeciwka jest gorsze od widzimisia profesora na usługach BigPharmy? Występuje tu taki sam proces fantazjowania, z tą różnicą, że moje fantazje zrodziły się z podejrzeń, że coś jest nie tak - a fantazja profesora jest opłacona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nielekarz
heeeehhhhe oczywiście nie ma zamiaru wypowiedzieć się na temat skutków ubocznych chemioterapii: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed?term=chemotherapy%20side%20effects a ma tu ponad 557 tysięcy publikacji na ten temat. Czyżby nie dał rady wybrać sobie jakiegoś "dowodu" na skuteczność chemioterapii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prosta konkluzja
Lekarstwem jest jedynie to, co czyni człowieka zdrowym, i to bez żadnych skutków ubocznych, groźnych dla zdrowia. W aptekach nie ma praktycznie żadnego preparatu, który poprawiałby zdrowie ludzi nie psując go jednocześnie. Więc to nie są żadne leki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omijaj lekarzy
Jeśli chcecie długo żyć musicie zrobić tylko dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze zdrowo się odżywiać. Po drugie chronić się przed wypadkiem, nadmiernym piciem i paleniem, przed rosyjską ruletką i przed lekarzami. Jak zauważyliście, do tej wielkiej grupy niebezpiecznych rzeczy zaliczam również wizyty u lekarzy. To bardzo mocne oświadczenie pragnę podeprzeć raportem ze stycznia 1993 roku, wystosowanym przez grupę ludzi, w którym ogłoszona wyniki specjalnych badań prowadzonych przez trzy lata w szpitalach amerykańskich. Dotyczyły one przyczyn zgonów pacjentów. Pozwolę sobie zacytować fragment tego raportu: - 300 tysięcy ludzi rocznie było mordowanych w szpitalach amerykańskich z powodu źle wykonywanej pracy lekarzy. Raport nie twierdzi, że zgony były przypadkowe, że ktoś się gdzieś przewrócił, udusił itp. Nie twierdzi, że były one wynikiem zaniedbania warunków bezpieczeństwa. Podaje jednoznacznie: - Było mordowanych. Jeśli amerykanie używają słowa mordowani to rozumieją to dosłownie, a tym są np. przypadki, kiedy lekarz pomylił przecinki, umieścił niewłaściwą datę ważności lekarstwa lub w ogóle zaordynował złe lekarstwo, czy postawił zła diagnozę itp. Raport oświadcza jednoznacznie - 300 tysięcy ludzi zostało zamordowanych. Jeśli porównamy to z liczbą tych, którzy zginęli w czasie wojny wietnamskiej, gdzie strzelano, bombardowano, używano napalmu, liczba będzie przerażać jeszcze bardziej. W ciągu l0 lat wojny w Wietnamie zginęło 56 tysięcy ludzi, czyli rocznie przeciętnie 5600. I wtedy tysiące ludzi demonstrowało przeciwko wojnie. Dziś 300 tysięcy jest mordowanych, jak orzeka raport i przyjmujemy to jako coś normalnego. Nikt nie protestuje, nikt nic urządza demonstracji. Nikt nie wznosi haseł, nie taszczy transparentów z napisami: - Boże chroń nas przed lekarzami i współczesną medycyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Psychiatra czy dealer?
http://vrota.pl/2012/01/psychiatra-czy-dealer-narkotykowy-akcja-antypsychotropowa-podaj-dalej-ku-przestrodze/ Psychotropy to legalne narkotyki, przepisywane na każde zmartwienie, dostępne legalnie w każdej aptece zapisywane nie tylko przez psychiatrów ale też i lekarzy rodzinnych. Pacjenci uzależnieni od „prochów nakręceni dobrym samopoczuciem lub otumanieni nie mają świadomości, że stają się coraz bardziej uzależnieni, skutki uboczne zaliczają do objawów chorobowych bo ich zdegradowany mózg nie jest w stanie już tego odróżnić. Psychotropy to kajdanki na ręce i różowe okulary na oczy ale nie są w stanie zastąpić nam unormowanego życia w otoczeniu życzliwych ludzi. Za potężnym biznesem psychotropowym stoją wielkie koncerny farmaceutyczne i ich potężne zyski. Rośnie liczba osób poszkodowanych przez farmakologiczne leczenie psychiatryczne. Przybywa ludzi trwale wyniszczonych przez neuroleptyki i inne środki psychoaktywne z trwałymi uszkodzeniami neurologicznymi. Przyjmowaniu psychotropów towarzyszą przykre skutki uboczne, zmiany w mózgu a nawet przyśpieszone zestarzenie i śmierć często nagła pacjenta na skutek zalekowania. Uogólniony zanik mózgu może być skutkiem zbyt długiego stosowania neuroleptyków i podobnie jak w przypadku narkotyków zbyt duże ich dawki lub zbyt długie ich przyjmowanie mogą niszczyć mózg i powodować utratę substancji mózgowej. Czasami w tle tych historii jest ukryte świadome dążenie pacjenta do uzyskania (wyłudzenia) renty jednak najczęściej psychiatria to dobrze opłacalny „legalny narkobiznes. Uzależnienie od neuroleptyków jest ściśle związane z bezpośrednim zaburzeniem jednego z wielkich układów funkcjonowania mózgu układu nagrody, a pośrednio zaburza również i pozostałe układ pobudzenia, zwłaszcza emocjonalnego oraz układ poznawczy. O ile artyści mogą czasem jakoś prosperować zażywając narkotyki a drobne psychopatologie i alkoholizm mogą nie wpływać na znacząco na ich zdolności twórcze, chodź często bardzo im to przeszkadza, o tyle naukowcy i technicy nie mogą pracować z zamąconym umysłem. Istnieją wprawdzie substancje psychotropowe zwiększające wydajność mózgu uczonego jak niektóre zioła, kofeina i do pewnego stopnia też nikotyna (palenie papierosów jednak daje też odwrotny skutek) jednakże nie ma czynnych uczonych alkoholików czy morfinistów. Kultury nadużywające takich środków, choćby nawet świetnie rozwinięte duchowo i artystycznie, zostałyby bądź wypierane przez kultury intelektualno techniczne, bądź zostały im podporządkowane. Takie stany psychiczne jak depresja, nerwica, schizofrenia, panika, długotrwały stres nie biorą się z niczego. Na drodze do ich powstania zawsze jest jakaś przyczyna a najczęściej kumulacja zwykle niemożliwych do rozwiązania problemów. Pacjenci psychiatrów to najczęściej ludzie z ogromnym bagażem przykrych doświadczeń z dzieciństwa lub z życia dorosłego. Niektórzy wpakowują się w problemy na skutek trudnego charakteru i zachowań nieakceptowalnych przez otoczenie, jednak o wiele częściej ogromna liczba pacjentów już w czasie swego dzieciństwa wzrastała w warunkach uniemożliwiających ukształtowanie się silnej psychiki, która jest niezbędna do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, jakie mogą zdarzyć się w życiu każdemu człowiekowi (np. stres i konflikty w pracy, ciężka choroba, niepełnosprawność, samotność, przestępstwa, brak pracy, bankructwo, rozwód, długotrwałe sprawy sądowe, pułapki biurokratyczne i skarbowe, utrata lub choroba bliskiej osoby, konflikty rodzinne i społeczne, dotkliwe straty materialne, wypadki komunikacyjne, represje ze strony wadliwie funkcjonującego aparatu władzy, uzależnienia i narkomania). Czasami, mimo słabej psychiki umiejętność radzenia sobie z poważnymi problemami zapewnić może bardzo duża inteligencja, która zapewnia człowiekowi przewagę intelektualną, jednak nie każdy został tak szczodrze nią obdarzony. Lekarze psychiatrzy i rodzinni wyjątkowo lekką ręką zgłaszającym się pacjentom jako jedyne remedium na ich problemy przepisują psychotropy często bez poddawania jakiejkolwiek analizie indywidualnej sytuacji konkretnego człowieka. Psychotropy niestety nie zastąpią pacjentowi rozwiązania trudnej i złożonej sytuacji, która spowodowała napięcia psychiczne lub też chorobę. Owszem, w niektórych przypadkach w początkowym okresie zastosowane krótkotrwale mogą pomóc pacjentowi funkcjonować i mogą być bardzo konieczne ( zwłaszcza w przypadku omamów, halucynacji, silnych paraliżujących lęków, chronicznym braku snu ), jednakże nie zastąpią one fachowej psychoterapii, życzliwej osoby obok, zdrowego stylu życia, sportu, snu, właściwego odżywiania. Wśród lekarzy psychiatrów istnieje wyjątkowa ignorancja na wyżej wymienione czynniki jak również na możliwości dużo mniej represyjnego a najczęściej całkowicie bezpiecznego ziołolecznictwa. Obserwuje się ogromną ilość przypadków, w których to lekarze zamiast zaczynać kurację od przepisania pacjentowi np. litu naturalnego pierwiastka, od razu aplikują sztucznie wytworzone psychotropy nie patrząc na rujnujące pacjenta skutki uboczne. Co gorsza nawet lekarze uznawani za wysokiej klasy specjalistów taki stan rzeczy leczenia represyjnymi środkami psychotropowymi są skłonni utrzymywać przez wiele lat nie zwracając uwagi na postępujące wyniszczenie pacjenta. Tu należy wspomnieć również, ze z wyjątkową ignorancją podchodzi się do uzależnienia przez pacjentów od papierosów, które są coraz bardziej trujące i szkodliwe a niektórzy uczeni coraz odważniej skłaniają się na podstawie wieloletnich obserwacji i badań twierdzić, iż duża ilość wypalanych dziennie papierosów może powodować zaburzenia psychiczne. W przypadku ciężkich psychoz rzekome korzyści z przyjmowania leków psychotropowych nieznacznie przewyższają ewentualne zagrożenia wynikające z ich działań ubocznych. Twierdzi się, że dają one szansę na powrót do normalnego życia chociaż zaleca się często jednoczesne stałe utrzymanie zażywania psychotropów i rentę psychiatryczną, co pokazuje niezdolność do życia na lekach. Nieleczona ciężka psychoza może doprowadzić do całkowitej izolacji od społeczeństwa, ale stosowanie leków chemicznych może prowadzić do narkomanii psychotropowej. Mówi się, ze schizofrenia jako choroba powoduje halucynacje, anormalne i antyspołeczne zachowania oraz średnio piętnastoprocentowy spadek ilorazu inteligencji, co może decydować o zdolności do wykonywania pracy. Trzeba sobie jednak zdać sprawę, że spadek inteligencji jest skutkiem spożywania psychotropów, które mają wyleczyć z halucynacji i antyspołecznych zachowań. Za potężnym biznesem psychotropowym stoją wielkie koncerny farmaceutyczne, które zarabiają ogromne pieniądze ze sprzedaży tych środków. Przedstawiciele firm farmaceutycznych dzień w dzień przemierzają gabinety psychiatrów i lekarzy rodzinnych zachęcając na różne sposoby do wypisywania pacjentom tego typu środków. Lekarze nazbyt często przepisując pacjentom neuroleptyki nie informują pacjentów o ich skutkach ubocznych, a kiedy ten przychodzi na kolejną wizytę i się uskarża zwalają to na objawy chorobowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na chłopski rozum
przychodzi baba do lekarza psychiatry i mówi ze nie wytrzumyje bo maz pije awanturuje sie i znęca sie nad nią.A lekarz na to przepisuje jej psychotropy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dieta dla zuchwałych ! Dla tych którzy nie poddają się reklamom za grube miliardy, tylko poczytają i sprawdzą na sobie - Ma rację ten doktor Kwaśniewski czy nie ma? - Wyrzucę wszystkie tabletki i będę zdrowy, czy schorowany rozpłaczę się nad skrzywdzoną i zamordowaną marchewką. Żywienie Optymalne doktora Kwaśniewskiego to jest Dieta Dla Zuchwałych, którzy przestali brać insulinę, by skrzywdzić jej producentów, którzy nie dali sobie amputować nóg, by skrzywdzić producentów protez, i wielu, wielu innych chorych i zdrowych, którzy przez swoje zuchwałe postępowanie nie łykają milionów tabletek, by po tych tabletkach łykać inne tabletki mające na celu likwidowanie ubocznych skutków poprzednich tabletek, krzywdząc tym samym straszliwie, biedne i humanitarnie poprawne koncerny, których nadrzędnym celem jest "Dobro Ludzkości" .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na chłopski rozum
Ha ha jak ludzie nie będa chcieli sie leczyc to wejdzie ustawa do przymusowego leczenia tak jak jest teraz ze szczepieniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londonerkaaa
zgadzam sie w stu procentach z tymi wszytskimi osobami, ktore twierdza ze leki to trucizna...obserwuje ludzi w mojej rodzinie i np moj wujek zaczal miec problemy z sercem, lekarz przepisal mu leki, za chwile zaczely sie problemy z watroba, kolejne leki, teraz ma cos z nerkami....kazdy z tych lekow ma dzialania uboczne, na jedno niby pomaga ale na 10 innych rzeczy szkodzi, np takie antybiotyki ktorymi rodzice faszeruja dzieci od malego w niszczaja cala flore baktreyjna potem kazda mala infekcja konczy sie ostra choroba bo organizm nie ma w sobie odpowiedniej ilosci przeciwcial by to zwalczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość londonerkaaa
co do raka to najlepszy jest przyklad mojej sasiadki, ktora wyleczyla nowotwora zlosliwego piersi za pomoca lekow homeopatycznych i ziol, juz minelo 10 lat i raka nie widac koncerny famaceutyczne zbijaja miliony nas, ostatnio modne szczepionki na grype powodowaly wiecej problemow niz korzysci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taarantula
a po co bierzecie od lekarzy recepty na leki?siłą Wam je wpychają do żołądka?mieliście kiedykolwiek do czynienia z pięcioletnim dzieckiem chorującym na czerniaka złośliwego? Dzieckiem,który ma przerzuty tego dziadostwa do nerek,płuc,węzłów chłonnych?Nie w pracy? Ferie?wysyp półanalfabetów,których albo nie stać albo nie mają na tyle rozbudowanej wyobraźni aby zorganizować sobie czas wolny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość graziakazia
masz prawo byc sfrustrowana, ale nie mozna zaprzeczyc ze leki szkodza, ze lekarze nam przepisuja cos czego by pewnie sami do ust nie wzieli, ale leki to nie wszystko, zobaczcie jakie syfy sie znajduja w kosmetykach jakich uzywacie, np w takim szamponie dla dzieci ile jest chemii? w kremie? w balsamie? codziennie od malego wsmarowujemy w siebie rozne paskudztwa a potem nie dziwota ze sa rozne raki i inne alergie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taarantula
proponuję zrzucić winę na boga:)dał ludziom rozum i niczym nieograniczoną wolną wolę i umył ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naukowcy oszukują
Naukowcy oszukują dla sławy i pieniędzy Naukowcy oszukują jak każdy? Ba, może nawet oszukują częściej. Fałszują wyniki badań albo w ogóle ich nie prowadzą i ogłaszają wyniki. Jedni chcą być sławni, inni są leniwi, a muszą się czymkolwiek wykazać. Naukowiec kojarzy się nam z pozytywnie zakręconym człowiekiem, który większość życia poświęca swojej pasji i prowadzeniu badań. Oczywiście wszystkie prowadzone przez niego doświadczenia kończą się happy endem i odkryciami, które publikuje w prestiżowych czasopismach. Badaczy kusi sława, pieniądze i ciągłe awanse Tyle o ideałach. Sami naukowcy w kuluarach przyznają, że ponad 90 proc. prowadzonych przez nich badań to "zapychacze" czy jakby powiedzieli studenci: ściema. Na efekty niektórych prac trzeba czekać latami, a może się okazać, że nic z tego nie wyjdzie. Tymczasem przełożeni wymagają publikacji i sukcesów. W desperacji wielu naukowców podkręca wyniki badań albo wpisuje efekty bez wchodzenia do laboratorium. Wszystko dla sławy, pieniędzy i dalszych awansów. Wbrew pozorom, ryzyko nie jest duże, bo przekręt mogą wykryć osoby, które dobrze orientują się w danej dziedzinie badawczej. - To, że ktoś jest chemikiem, wcale nie oznacza, że od razu wykryje fałszerstwo, którego dopuścił się drugi chemik - tłumaczy nam profesor Mirosław Soroka, były dziekan Wydziału Chemicznego na Politechnice Wrocławskiej, który specjalizuje się też w tropieniu oszustw naukowych i prowadzi zajęcia z etyki w nauce. - A nawet jeśli badacz specjalizujący się w wąskiej dziedzinie naukowej wykryje oszustwo innego naukowca, zwykle przemilczy ten fakt - dodaje prof. Soroka. Dlaczego tak się dzieje? Anonimowo wrocławscy naukowcy przyznają: jeśli krytycznie wypowiem się na temat badań kolegi, to za jakiś czas mogę się spodziewać rewanżu, bo przecież jesteśmy hermetycznym, dobrze znającym się środowiskiem. Razem pracujemy i wymieniamy studentów, ale często razem spędzamy także wolny czas i pijemy wódkę - mówią badacze. Wino nie leczy, a szpinak nie ma aż tyle żelaza Ale oszustwa naukowe wcale nie są domeną polskich badaczy. Przekręty wychodzą na jaw na całym świecie. Ostatnio czasopismo "New Scientist" poinformowało, że jeden z amerykańskich naukowców jest podejrzany aż o 145 przypadków fałszowania i fabrykowania danych. Profesor badał m.in. wpływ napojów alkoholowych na zdrowie człowieka. Ostatnio badacz udowadniał w obszernym raporcie, że czerwone wino działa pozytywnie na organizm człowieka, wydłużając życie. Wcześniej, na podstawie rzekomych badań na szczurach, tę samą właściwość przypisywał białemu winu i piwu. Teraz profesor ma problem, bo dochodzenie prowadzone przez trzy lata przez jego macierzystą uczelnię wykazało, że badacz mógł się dopuścić oszustw. Co więcej, po publikacji tych informacji pojawili się naukowcy, którzy są gotowi potwierdzić oszustwa wspomnianego profesora. Nie pierwszy to i na pewno nie ostatni przypadek. Dosyć powszechnie wiadomo, że szpinak to fantastyczne źródło żelaza. Tymczasem to bzdura, którą naukowcy odkryli jeszcze przed II wojną światową. Okazało się, że sekretarka niemieckiego chemika, który prowadził badania szpinaku, pomyliła się i źle wpisała wynik. Choć sprawę odkręcono, w powszechnym przekonaniu szpinak to ciągle fantastyczne warzywo. Z chęci zdobycia pieniędzy i sławy bierze się także oszustwo przypisywane Koreańczykowi Woo Suk Hwangowi. Miał on być twórcą pierwszego klonu człowieka. Koreański weterynarz swoje rewelacje ogłosił na łamach prestiżowego czasopisma "Science". Publikował także wyniki rzekomych badań, rozbudzając nadzieję u osób chorych na białaczkę czy Alzheimera. Po ogłoszeniu rewelacji całemu światu wyniki badań Koreańczyka podważył jego amerykański współpracownik, a kłamstwo potwierdziła specjalna komisja. Koreańczyk, owszem, sklono-wał, ale nie embriony ludzkie, ale psa. W końcu Woo Suk Hwang sam potwierdził, że oszukiwał dla osiągnięcia światowej sławy. Cudowny preparat czy zwykły torf? W Polsce już w XIX wieku nie brakowało wątpliwych sytuacji w nauce. Profesor Mirosław Soroka z Politechniki Wrocławskiej opowiada, jak to Jędrzej Śniadecki, przekonany o tym, że odkrył nowy pierwiastek, wysłał do Akademii Francuskiej doniesienie o tym fakcie. Dla pierwiastka zaproponował nazwę Vestium. Akademia nie potwierdziła tego odkrycia, co spowodowało, że ówczesne media i opinia publiczna zaczęły wieszać psy na rzekomo zazdrosnych Francuzach. Co ciekawe, w oszustwa naukowe swój wkład ma również wrocławski badacz, chociaż sprawa do dziś budzi kontrowersje. Chodzi o słynnego profesora Stanisława Tołpę, twórcę preparatu torfowego, który miał rzekomo leczyć nowotwory. Do dziś sprzedaje się preparaty na bazie torfu, jednak zdania na temat ich skuteczności są bardzo podzielone. Część badaczy twierdzi, że nie ma żadnych wiarygodnych badań na potwierdzenie tego faktu, a dowody przedstawione przez profesora są niewystarczające. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że to firma, która zdecydowała się wprowadzić preparat do sprzedaży, robiła wszystko, by... badania pokazały jego skuteczność. Jednak nawet i dziś można spotkać naukowców, którzy wierzą, że profesor Tołpa nie oszukiwał. Firma płaci, firma musi mieć wyniki Mimo że profesor Tołpa nigdy nie przyznał się do oszustw, jego przypadek pokazał, jak ciężka może być współpraca nauki z przemysłem i biznesem. W sytuacji gdy duża firma inwestuje pieniądze, presja na pozytywne wyniki badań jest ogromna. Doskonale wiedzą o tym chociażby w Stanach Zjednoczonych, gdzie ten problem pojawił się znacznie wcześniej niż w Polsce. Kilka lat temu znane czasopismo naukowe "Science" przeprowadziło badania wśród trzech tysięcy amerykańskich naukowców. Zapytano o etykę w nauce. W anonimowej ankiecie ponad 30 proc. badaczy przyznało, że ma na sumieniu mniejsze lub większe oszustwa i "ulepszenia" wyników swoich badań. Ponad 15 procent ankietowanych przyznało, że zmieniało metodologię lub wyniki badań właśnie pod presją instytucji finansującej ich prace. Kolejne 15 proc. zignorowało "twarde efekty" doświadczeń i wpisało wyniki, sugerując się własnym przekonaniem, że tak właśnie powinno wyjść... 6 proc. badaczy w ogóle zignorowało wyniki, które podważały ich wcześniejsze odkrycia. Winny gen oszustwa? Profesora Mirosława Sorokę nie dziwią te wyniki. Wrocławski naukowiec podejrzewa, że skala oszustw jest jeszcze większa. - Skoro istnieją geny odpowiedzialne za obżarstwo czy lenistwo, to można założyć, że w przyrodzie mamy też gen odpowiedzialny za oszustwo, a naukowcy nie są od niego wolni - twierdzi Soroka. - Sportowcy, aktorzy, lekarze, dziennikarze, wszyscy oszukują, naukowcy również - dodaje. Jego zdaniem winni są ludzie, ale także cały system nauki. - Jeżeli jednym z ważniejszych mierników naszej pracy ma być liczba publikacji, to ministerstwo nauki samo zaprasza do oszustwa - twierdzi bez ogródek prof. Soroka. - Wartości uczonego nie da się zmierzyć, a na pewno nie można tego robić publikacjami, bo większość z nich będzie się nadawała wyłącznie na makulaturę - dodaje. Wrocławski naukowiec zwraca uwagę na jeszcze jeden problem. Jego zdaniem naukowcy nie mają dziś czasu na prowadzenie badań, bo chora jest struktura uczelni. Badacze większą część czasu poświęcają na sprawy administracyjne, puste ceremonie oraz nagrody i odznaczenia. A badania prowadzi za nich młodzież, która marzy, by za kilka lat zająć miejsce profesorów i z laboratorium awansować na salony. Naukowcy sami wiedzą, że to absurdalne, ale nikt nie jest zainteresowany, by głośno o tym mówić. http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/498935,naukowcy-oszukuja-dla-slawy-i-pieniedzy,1,id,t,sa.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzieciaki doświadczalne
Nad medycyną wciąż unosi się duch dr Mengele. Osierocone i porzucone dzieci, umieszczone w katolickim domu dziecka w Nowym Jorku, były karmione na siłę eksperymentalnymi lekami na AIDS, a władze miejskie pomagały w tym procederze. http://www.youtube.com/watch?v=xdPMGjXAjiw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×