Konflikt w zespole pracowników

Witam.Potrzebuję pomocy,opinii,wskazówek. Krótko i na temat;).SYTUACJA:Poważny konflikt pomiędzy dwoma pracownikami tego samego działu(dwóch Panów,top listy wyników,przyczyna spięć:duperela,sprawa osobista.Poprzedni menedżer wykorzystywał i podsycał konflikt w celach zawodowych).Negatywny wpływ konfliktu na pracę reszty zespołu,i zdrowie obecnego menedżera;).PODJĘTE DZIAŁANIA:mediacje,działania integracyjne;),wspólna praca Panów nad pewnymi sprawami zawodowymi.EFEKT:inny od oczekiwanego...

Wszystkie normalne sposoby na rozwiazanie problemu wyczerpane,hehe.Teraz ultimatumdogadacie sie,albo jazda na zbity pysk!Twardo i na temat

Zamknąć na tydzień w piwnicy z butelką wody mineralnej.

Obawiam się,że po 5 minutach mogłabym Panów spisać na straty:D. Konflikt między nimi osiągnął apogeum.

No przecież się nie pozabijają :D

Nie pozabijają? Nie jestem pewna...:/Wyzywają się publicznie,skaczą sobie do kołnierzyków,jakiś czas temu pobili się na korytarzu.Wciągają w konflikt resztę współpracowników.Rywalizują o pozycję w grupie,moje względy i uznanie.Nie potrafią pracować razem,nawet jeśli współpraca dotyczy tylko zadań na poziomie przepływu informacji.

Zastosuj starą, sprawdzoną metodę: jeżeli nie zastosują się do zasad kultury organizacji firmy i nie zaczną traktować się w sposób profesjonalny - jedziesz po premii. Uzasadnienie: działanie na szkodę efektywności pracy swojej i zespołu, brak profesjonalizmu, efekt: działanie na szkodę firmy. To jak traktują się poza pracą to ich prywatna sprawa.

To,w jaki sposób traktują się po pracy niewiele mnie obchodzi.Nie chcę też,by się kochali,uwielbiali itd;)-nie muszą.Ale w pracy mają zachowywać się stosownie...Obcięcie premiito już też było.Na długo nie pomogło.

Więc należy stosować dopóty nie pomoże a nie jako jednorazowy straszak.

Pisemna nagana w aktach wstrzymała sprawę...na jakiś czas.Na 1 rzut oka wszystko wygląda ok...Ale...Panowie stosują coś w rodzaju wojny podjazdowej: próbują podzielić wpływy w grupie,poprzez skłócenie członków zespołu. Niewiele tu zmieniło zebranie dla zespołu, uświadamiające;) i demaskujące tą manipulację.

Zwolnij ich.I po problemie.

Nie pojmuje, czy to jest jakieś przedszkole czy jak? Mowisz do gosci otwartym tekstem, że albo skończy się ten konflikt, albo niech sobie szukają innej pracy. To chyba powinno podziałac. Ja czuje, że doszło już do jakiejś niekonsekwencji dlatego Ci panowie mają przepraszam Ciebie gdzieś.

Nie pojmuje, czy to jest jakieś przedszkole czy jak? Mowisz do gosci otwartym tekstem, że albo skończy się ten konflikt, albo niech sobie szukają innej pracy. To chyba powinno podziałac. Ja czuje, że doszło już do jakiejś niekonsekwencji dlatego Ci panowie mają przepraszam Ciebie gdzieś.

Niekonsekwencji...hm...W miejscu pracy panuje kult najlepszych,a zwycięzca bierze wszystko .I pop...o się im we łbach.Mają świadomość,że nie można zarżnąć kury znoszącej złote jajka.Dlatego 'kijek'nie działa.

Niekonsekwencji...hm...Możliwe,że to jest przyczyna,dlaczego wszystkie (jak to ktoś napisał)'normalne sposoby' rozwiązania problemu,niewiele dały.W miejscu pracy panuje kult najlepszych,a zwycięzca bierze wszystko .I pop...o się im we łbach.Mają świadomość,że nie można zarżnąć kury znoszącej złote jajka.Dlatego ani 'kijek',ani 'marchewka' nie działają.:/

Dzięki;).

Nie pozwalaj na to i postaw ostateczne warunki! Albo jesteście zespolem albo ten zespol rozdzielasz. I tyle!

Ci ludzie dopiero uczą się tej trudnej sztuki bycia zespołem...

współczuję i im i tobie pracy w takim środowisku .

ATMOSFERĘ TWORZĄ LUDZIE.Nie można też zmienić od razu,'z marszu',szybko i bezboleśnie;)...,nieprawidłowości narastających długi okres czasu.I tak teraz,jest wiele lepsza sytuacja niż ta,którą zastałam pierwszego dnia swojej pracy w tym miejscu.

ja chce takiego menago!mój ma wszystko w d.

były dwie panie - Tamta ubzdurała sobie że pod nią dołki kopię, managerka nie wyjaśniała sytuacji, wręcz podsycała konflikt, uważała że jak się nie lubimy to więcej czasu spedzamy na robocie - trwało dopóki Tamtej nie zwolniono. ja naprawdę nic do niej nie miałam, poza tym że szybciej awansowałam (uczciwie), ale czego bym nie zrobiła i tak było postrzegane jako atak, laska miała klapki na oczach, wszystko interpretowała jak obrazę jej czci... stwarzała "w odwecie" sytuacje kompromitujące, konfliktowe, wciągnęla w grę zespół, zostałam sama, bez wsparcia... a wiadomo jak był atak ja mogłam albo się bronić albo odejść. Odpadła z gry, załatwiła się sama, nie dopilnowała szczegółów świni, którą mi przygotowała, na szczęście to już był czas kiedy tylko pisemne notki między nami szły, rzecz dotyczyła szkody dla klienta, więc wreszcie dotarło do przełożonych że czasu mojego szkoda na pierdloenie, przepraszam, z gierkami Tamtej. co to z branża? miałabyś problem z zastapieniem top pracownika? tylko wybierz właściwego :) albo spuść dwóch dla przykładu dla potomnych. Nie certol się. Masz tym zarządzać i rozliczą Ciebie z wyników.

Każdego można zastąpić.

Dziękuję za Wasze opinie.Temat zamknięty;),działania podjęte.Pozdrawiam.