Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Żona nieoszczędnego męża

jak nauczyć oszczędzać faceta???

Polecane posty

Gość Żona nieoszczędnego męża

Znalazłam pare tematów o oszczędzaniu tutaj i na innych forach ale mnie ciekawi trochę inne zagadnienie. Tak jak w temacie. Co można zrobić żeby poprawić nawyki faceta w oszczędzaniu wody, prądu itd. Mój mąż ma mnóstwo złych nawyków z domu. U niego odkąd pamiętam to w całym mieszkaniu sie światło świeciło nawet jeśli wszyscy siedzieli w jednym pokoju. Mieli 3 telewizory i nie raz było tak że któryś był włączony a nikt nawet nikt siedział w tym pokoju. Za wodę mimo że mieli dosyć spore zaliczki to co kwartał musieli dopłacać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona nieoszczędnego męża
Nawet nie chodzi o to że nie mamy kasy na rachunki ale o to że kasa raz jest raz jej nie ma i wolę żeby sie zbierała na koncie a nie wszystko leciało na jakieś niepotrzebne rachunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1257476966hhh
rzucic palenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barakuda ;)
Jak z domu nie wyniosl to bedzie ciezko.... czego sie Jas nie neuczy itd ... ale chyba metoda malych kroczkow z kazdym facetem mozna do czegos dojsc :) Nie wiem na czym ma polegac np oszczedzanie pradu, ale jesli na gaszeniu swiatla to zamiast samej zgasic, popros z mina aniolka "kochanie zgas, prosze, swiatlo w kuchni... " :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona nieoszczędnego męża
żadne z nas nie pali. Światło to nawet przez te 3 lata nauczyłam go gasić. Najgorzej jest z wodą, ciągle trzeba dopłacać mimo że ja jakoś tam oszczędzam. Potrafi siedzieć w łazience 20 minut i cały ten czas musi mu się woda do wanny lać chyba że się wanna skończy i tak 2 razy dziennie a w lecie to nawet częściej. Dobrze że nie mamy większej wanny ani prysznica. Szkoda że nie mam żadnego ogranicznika wody ciepłej typu bojler czy coś. Jak jesteśmy u moich rodziców a tam jest bojler to się jakoś kontroluje bo wiadomo że jak w bojlerze się skończy to już reszta się nie wykąpie w ciepłej wodzie tylko musi czekać. Wcześniej wynajmowaliśmy i płaciliśmy stałą opłatę i jak mu zwracałam uwagę to mówił że przecież i tak płacimy tyle samo, nie ważne czy oszczędzamy. Tylko że mi bardziej chodziło właśnie o wyrobienie w nim nowych nawyków niż o oszczędzanie. Przecież kiedyś mieliśmy iśc na swoje no i teraz to się stało i no właśnie mam problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakbym o swoim czytała
Jakbym czytała o swoim mężu. Ja się poddałam, ale u nas najbardziej chodzi o wodę, bo prąd zużywamy mniej więcej przyzwoicie, mamy energooszczędne żarówki, sprzęty A+, gasimy światło, wyciągamy wtyczki, więc jest ok i nawet ostatnio mieliśmy całe 6 groszy (!!!) zwrotu z prognoz ;) Z wodą jest taki problem, że mój mąż dwa razy dziennie nalewa całą wannę (długość 140 cm, szerokość 70 cm, głębokość standardowa) ciepłej wody i się moczy, w międzyczasie dolewając, po czym oczywiście bierze prysznic, żeby się umyć. Potrafi nawet nalać całą wannę, posiedzieć 5 minut, wypuścić wodę, namydlić się i spłukiwać 10 minut prysznicem. Nauczyłam go na razie zakręcać wodę w czasie mycia zębów i spuszczania mniejszej ilości wody po sikaniu (mamy taki dwuczęściowy przycisk spłuczki). Ostatnio dopłata za pół roku ponad 400 zł :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona nieoszczędnego męża
jakbym o swoim czytała ja myślałam że z moim jest źle ale ty masz jeszcze gorzej. A niby faceci myślą bardziej logicznie od kobiet, a ja nie widzę żadnego sensu i logiki w tym że wodę w wannie się zakręca wówczas gdy się ją już spuszcza. Już bardziej logiczne jest tak jak napisałaś pomoczyć się w tej wodzie 5 minut i dopiero ją spuścić. U mojego męża w domu rodzinnym to tylko siostra była jakas taka bardziej zwracająca uwagę na ta oszczędność, ale tylko dlatego że jak zaczęła pracować to wszelkie dopłaty rodzice kierowali do niej bo nie mieli kasy. Jego brat to jest w ogóle ewenement. Zawsze jak tam nocowałam kiedyś, to nie było razu żeby ktoś nie walił w drzwi do łazienki żeby wodę wyłączał. Też mi polityka, najpierw nauczyć dzieci że mogą lać wody ile chcą a potem nagle wymagać od nich żeby oszczędzały i narzekać na rachunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wygląda więc na to, że mężczyźni są niereformowalni. a może wprowadzić ograniczenie czasowe w laniu wody do wanny? minutnik, albo klepsydra powinny się sprawdzić. ale tak z drugiej strony - czy chciałybyście, aby to facet za Wami łaził i marudził, że za dużo kremu/dezodorantu/pudru zużywacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślałam,że mój mąż jest dziwny...kapiący kran(no bo ileż tam wyleci) naprawiał rok.A mnie szlag trafiał,bo dzieci w Afryce konają z pragnienia!To nawet nie kwestia kosztów, ale zwykłej,ludzkiej przyzwoitości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona nieoszczędnego męża
Mi ostatnio coraz częściej chodzi po głowie żeby mu po kilku minutach lania tej wody zwyczajnie odciąć dopływ ciepłej wody, w zimnej by się tak nie namaczał. Jeśli chodzi o kosmetyki to ja chyba jestem jakaś dziwna bo w sumie używam mniej kosmetyków niż mój mąż a używam ich codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety musze cie uswiadomic
ze to co Tobie uda sie sie zaoszczedzic on wyda drugim koncem.. sama z takim bylam i kur*** mnie brala na jego zachowanie, nie mam ochoty ciagle zyc od 1 do 1, zeby placic masakryczne rachunki i kupowac tylko to co ksiaze zje, bo zywnosc jest droga!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miraculum5
Autorko, nie czytałam wypowiedzi, jedynie temat. Znam ten problem. Mój mąż nauczony postawą swojej matki kasę traktuje, jak coś, co jest i można wydawać, bo leżą w worku bez dna. Jak go uczę oszczędności? -dobrym przykładem swoim -rzadko na zakupy puszczam sama -robię dokładną listę -wymusiłam i nauczyłam wyłączania na noc np laptopa z gniazdka A poza tym, jak kiedyś ja swoje zarobki wsadziłam na oszczędności,a on to rozpieprzył, to przelałam mu całą kasę jaką miałam, równowartość tego, co on rozpieprzył, ku jego wsciekłości też rozpieprzyłam i kazałam rządzić miesiąc. 10go już nie było kasy, rachunki niepopłacone, jedzenia nie ma oprócz płatków i czekolady. Od tamtej pory wrócił trochę do pionu. A wiem, jakie to męczące jak facet niby głowa rodziny ma myślenie durnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona nieoszczędnego męża
Jeśli chodzi o wydawanie kasy to mój mąż ma debet na koncie do którego ma kartę. Chciał sobie zrobić 5 tys tego debetu ale się nie zgodziłam. Mamy inne konta do których ma dostęp ale tylko taki że musi się przejść do banku. I na szczęście te oszczędności w banku to dla niego świętość której nie ruszy. Wole jak ma na swoim koncie debet niż jak jest na plusie bo jak jest na plusie to jest znak dla niego że może wydawać. Często sama wydaję jego kase a swoją wpłacam na konta oszczędnościowe bo wiem że on sam tego nie zrobi. Najlepsze jest to że jak pytam go ile mu pieniędzy na koncie zostało to mi podaje sumę ile mu zostało do końca debetu a nie to co jest na plusie, tak jakby w ogóle nie miał świadomości że debet to coś co trzeba oddać a nie coś co już ma. Na zakupach to często mi wypomina że duży rachunek a jak mu zrobię szybki rekonesans co jest czyje okazuje się że 2/3 rachunku to jego duperelki a reszta to moje duperelki + jedzenie dla nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żona nieoszczędnego męża
Zakupy w zasadzie to ok, czasem się czuję jak z małym dzieckiem co wszystko co zobaczy to wrzuci do koszyka, ale zdecydowanie wole kasę przeznaczać na zakupy niż na rachunki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×