Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jest mi smutno

Moja matka wykańcza mnie psychicznie

Polecane posty

Gość Jest mi smutno

Odkąd pamiętam moja matka była trudnym człowiekiem, zawsze jej coś nie pasowało, a to nie posprzątane , a to nie ugotowane tak jak ona sobie tego życzyła. Zawsze musiała mieć obiekt nad którym się pastwiła psychicznie, oczywiście przed całym światem uchodzi po dziś dzień za osobę życzliwa innym, spokojną a w domu w czterech ścianach rozgrywa się tragedia 4 osobowej rodziny. Nie mogę już tego znieść, ale proszę nie piszcie, że mam się wyprowadzić bo wszystkie oszczędności utopiłam w remont domu mojej mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marilenka
No to źle zrobiłaś z tym remontem, bo teraz masz mniejsze szanse wyprowadzki. Bo ja tu widzę dwa wyjścia albo wyprowadzka, albo takie życie jak dotychczas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vampire Blood
najważniejsze jest budowanie wzajemnych relacji między Mamą i córką. Czy zrobiłaś coś, żeby Wam się poprawiło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uribojko
wyprowadż się tylko na własnym cieższe zycie pamiętaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vampire Blood
Myślę, że źle postrzegasz mamę, porozmawiaj z nią. KOCHAM MOJĄ MAMUSIĘ :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taki typ człowieka. Przeczytaj koniecznie książkę Toksyczni Rodzice i zrozumiesz w detalach co wyprawia ta kobieta. Jeśli masz stałe dochody to nie wahaj się wyprowadzić, pieprz kasę którą umoczyłaś, zdrowie psychiczne ważniejsze. Kasę da się odpracować, a rozjechanej mamusią psychy nie pozbierasz tak łatwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vampire Blood
ale Mama jest tylko jedna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Wiele razy próbowałam z nią rozmawiać, mam dwoje małych dzieci, które muszą na to patrzeć, jest mi bardzo przykro, że widzą widzą swoja mamę i babcie które się do siebie nie odzywają ale nie mam już siły walczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Może to przykre co powiem ale co mi z takiej matki, która ciągle szuka powodu do kłótni, ja nie chcę tak żyć. Przez 10 lat mieszkałam daleko od mamy, wróciłam za jej namową, twierdziła, że potrzebuje opieki na starość(ma55 lat) jest samotna i dałam się podejść, sprzedaliśmy wszystko co mieliśmy z mężem i wróciłam na łono matczyne, wyremontowaliśmy szybko dom i koszmar dzieciństwa powrócił znów jestem ta złą, buntuje mojego męża i dzieci przeciowko mnie, jak długo można tak żyć?, schodzę jej z drogi aby nie podsycać powodów do jej pretensji ale zamknięci w jednym pokoju siedzimy już cały rok (resztę mieszkania mamy wspólną)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest osobą toksyczną, która skłóci wszystkich ze wszystkimi. Uwierz mi, że nie zmienisz tej kobiety, nie jesteś jedyna w takiej sytuacji i jedyny sposób na taką osobę to samotność - zejść z drogi, oczu i nie dać szans na rozwijanie swoich intryg. Z tym, że jeśli jesteś sama z tymi dziećmi to rozumiem, że wyprowadzka wcale nie jest taka prosta... faktycznie sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie, jesteś z mężem. No to nie rozumiem - pakować się i wyjazd. Dla waszych dzieci to zróbcie i to szybko. Wy naprawdę możecie zostać skrzywieni przez tę kobietę. To jest ciężka choroba psychiczna i takie dramaty dzieją się w wielu domach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Dziękuje że tak mnie rozumiesz ale w obecnej sytuacji nie mam na to pieniędzy. Mąż uległ poważnemu wypadkowi- wywalczony zasiłek chorobowy to śmiech, a moja pensja to tylko 1600 zł. Najgorsze to to, że mogę liczyć tylko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Ostatnie parę miesięcy walczyłam o życie męża, przez cały rok zmagam się z matką. Zawsze myślałam, że jestem mocna psychicznie ale ostatnimi czasy już nie wyrabiam nikomu tego nie pokazuję ale wstaję rano zaworze dzieci do przedszkola i uciekam z domu do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Zawsze wszystkim pomagałam, byłam na każde zawołanie, a teraz czuję się taka samotna i bezsilna, koleżanki poklepują mnie po ramieniu i mówią dasz sobie radę przecież zawsze sobie radziłaś - no właśnie zawsze tylko ja a kiedy ja będę dla kogoś ważna i ktoś coś zrobi dla mnie? - to takie wypociny przybitej kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem. Sytuacja rzeczywiście niemal jak z filmu. I nie mów, że jesteś słaba bo to co napisałaś dowodzi, że masz wręcz tytaniczne siły. Mogę sobie wyobrazić wysiłek fizyczny i psychiczny związany z pracą połączoną z opieką nad dwójką dzieci, chorym mężem i do tego użeranie się ze stukniętą matką, która de facto was ubezwłasnowolniła. Zastanawiam się co bym zrobił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po koleżankach to spływa jak widać. Prawdopodobnie nie masz tam nikogo zaufanego kto byłby przejęty i chciał w czymkolwiek pomóc, chociażby regularną rozmową. Bo nie ma nic gorszego niż dusić to w sobie. No naprawdę chora sytuacja, żeby stara kobieta która potrzebuje pomocy i liczy na nią jednocześnie terroryzowała 4-osobową rodzinę, która zapewnia jej bezpieczeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Już się boję nadchodzących świąt Bożego Narodzenia, w zeszłym roku mama była bardzo chora, rozchorowała się w dzień wigilii leżała nawet nie wstała do stołu, ale w drugi dzień świat już była zdrowa jak ryba. Już się boję co znowu wymyśli w tym roku, najchętniej zostawiła bym ja w domu i gdzieś wyjechała ale jakoś tak nie mogę cały czas miałabym poczucie winy, że jest sama w święta i to jednak matka nie powinnam tak zrobić. Najprościej byłoby się wyprowadzić ale gdzie i za co. Teraz myślę, że ściągnęła nas do siebie specjalnie, obiecywała, że zapisze nam cały dom jak tylko zaczniemy go rozbudowywać, będzie pilnować nam dzieci jak pójdziemy do pracy ale do dnia dzisiejszego nic z obietnic nie spełniła, dom rozbudowany, pieniądze (dorobek całego życia) utopiony, a my zostaliśmy z niczym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Moje koleżanki mają swoje sprawy, mało kto chce angażować się w sprawy rodzinne innych osób, na zewnątrz moja matka uchodzi za porządną kobietę, chodzi do kościoła, regularnie przyjmuje komunię, rozmawia z wszystkimi sąsiadami, opowiada jak to zajmuje się wnukami, jak to jest zapracowana bo nic tylko sprząta i gotuje mam obiadki, a my niewdzięcznicy nic nie robimy. Moja matka potrafi nawet na mszy świętej gdy ksiądz mówi "przekażcie sobie znak pokoju" NIE PODAć MI RĘKI a do komunii świętej leci ze spuszczona głowa jak męczennik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zachęcałbym cię, żebyś w wolnych chwilach przeczytała tę książkę o której wspomniałem. Znajdziesz tam precyzyjny opis mechanizmów takich jak szantaż emocjonalny i różne metody wychodzenia z tego. Dokładne uświadomienie sobie co robi twoja matka może ci pomóc wzmocnić się i poczuć pewniej. Pełne zrozumienie problemu to początek drogi do jego rozwiązania. Całą książkę w pdf-ie znajdziesz np. tutaj: http://krisoft.pl/download/e-booki/Toksyczni%20rodzice.pdf Gdybyś potrzebowała anonimowo wyrzucić z siebie złość tak naprawdę konkretnie to zostawiam maila: babeczki_kropeczki@o2.pl, a być może i znajdzie się jakieś rozwiązanie praktyczne poza gadaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój opis jest bardzo czytelny i daje dokładny obraz - ta kobieta zachowuje się wręcz modelowo. Jej zachowanie na zewnątrz to też przemyślana strategia bo w ten sposób nikt nie da wiary twoim słowom, gdybyś gdziekolwiek dała znać co ta kobieta robi w domu. Wręcz byłabyś potraktowana jak wyrodna córka, która złośliwie atakuje starą, schorowaną matkę, która resztkami sił utrzymuje cały dom i jeszcze wnukami się opiekuje, wszystko na jej głowie... no masakra po prostu. Dzieci lepiej trzymaj jak najdalej od niej bo uwierz mi, że ona jest w stanie zryć im psychikę i uzależnić psychicznie od siebie tak, że na własną mamę zaczną dziwnie patrzeć, nie mówiąc o ojcu. Całe szczęście, że dałaś do przedszkola i nie spędzają z nią czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Dziękuję ci bardzo, czytając odpowiedzi od ciebie aż podnosi się wiara w ludzi. Znam tą książkę i mechanizmy jakimi posługuje się moja matka, jestem pedagogiem i socjoterapeutą dlatego może tak dobrze sobie z tym radzę ale sa chwile, takie jak ta, że już nie mam siły. Boli mnie, że mój mąż nie rozumie, że jej zachowania maja podłoże psychiczne, on twierdzi, że trzeba to przeczekać, może to potrwać jeszcze z 20lat je chyba nie dożyje w takim stresie. Poza tym jej choroba może się nasilać z wiekiem, ja potrzebuje kogoś z kim mogłabym porozmawiać, wyżalić się bez obawy, że ktoś mnie oceni i z krytykuje. W domu nie mam zrozumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z domem też ciężka sprawa bo cholera wie czy nie byłaby zdolna was wydziedziczyć widząc jakiś twój bunt. Cholera, to jest totalnie chore, żeby starszy człowiek zamiast wczuć się w sytuację i usunąć do przytulnego pokoiku w zamian trząsł całym domem i rodzinę z 2 dzieci ustawiał po kątach jak gówniarzy. Domu nie chce przepisać bo pewnie się nasłuchała, że w takich momentach starsi ludzie lądują na bruku. Kto wie czy nie zadaje się z jakimiś dewotami, które udzielają jej różnych porad i piorą mózg. Czy nie sądzisz, że tak jest? Może ona działa pod wpływem kogoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W takim razie wiesz więcej ode mnie i mam nadzieję, że się nie ośmieszyłem... ale z drugiej strony bywa też tak, że często możemy pomóc innym, a samym sobie - nie. I to jest dopiero tragedia. Moim zdaniem mąż nie ma racji. Ona się nigdy nie zmieni i może być tylko gorzej. Podobnie jak przeczekanie w sensie fizycznym - to może trwać kolejnych 20 lat i cała wasza młodość i dzieciństwo dzieci upłynie w takiej atmosferze i napiętnuje was wszystkich na resztę życia, gdy jej już nie będzie. To jest chyba najgorsze w tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Dam wieczorem przeczytać twoje wypowiedzi mojemu mężowi, mam nadzieję, że spojrzy na naszą sytuację inaczej, może wreszcie zrozumie, że to moje wymądrzanie na temat jej zachowania to nie efekt kilku przeczytanych, mądrych książek ale samo życie. Nie mogę pojąc jak matka może tak nienawidzić swojego dziecka, przecież ja nigdy jej nic nie zrobiłam.Ona jest sama (ojciec nie żyje już lata) moglibyśmy być bardzo szczęśliwi, mamy dom, zdrowe dzieci, chęć do życia, przed nami przyszłość, a tu ciągle rzucane kłody pod nogi ale nawet jakbym stanęła na głowie to jej i tak nie zadowolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jest mi smutno
Bardzo fajnie mi się z Tobą rozmawia, wreszcie ktoś kto mnie rozumie. Dziękuję za wsparcie i dobre słowo, muszę wracać do pracy, zajrzę tu wieczorem. Bardzo chętnie zachowam twojego emeila- jeszcze raz dziękuję, do usłyszenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No chyba, że jej stan pogorszy się gwałtownie i nasza terrorystka nie będzie mogła wstać z łóżka - wtedy wreszcie zapanuje spokój. To może potworne mówić takie rzeczy, ale czy należy przebierać w słowach w takiej sytuacji? Ona jest niestety chora, może to początek demencji starczej, a może jakaś inna choroba psychiczna i ciężko się nad nią użalać skoro niszczy wam życie. Nie jest sobą i już nigdy nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamamsyna
do autorki-babeczka ma rację-wyprowadzka to jedyne wyjście-znam z autopsji-zdrowie psychiczne TWOJEJ RODZINY jest najważniejsze.chyba nie chcesz,żeby dzieci wylądowały póżniej na psychiatrii dziecięcej?90% dzieci które tam są mają zaburzone relacje w domu.i wtedy zaczyna się od terapii rodzinnej czyli leczy się osoby dorosle mieszkajace z dziećmi a dzieci póżniej .pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Przecież mogłoby być pięknie - macie wszelkie warunki ku temu. A ona niszczy i depcze emocje i uczucia najbliższych zamiast ich kochać, szanować i wspierać doświadczeniem. To jest typowa przemoc psychiczna, karalna wręcz w tych czasach. OK. Pozdrawiam ciebie i męża. Może dojdzie do wniosku, że coś w tym jest skoro anonimowy człowiek gdzieś na forum po paru zdaniach opisu sytuacji wyciągnął spontanicznie takie same wnioski jak ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajamamsyna
skorzystaj z pomocy psychologa.to naprawdę p[omaga.a 55 lat to nie starość .naprawdę.babeczki w kropeczki piszą wszystko to co sama bym ci napisała.ja przenigdy nie zgodziłabym się zamieszkac z moja matką,nawet gdyby formalnie i sądownie przepisała na mnie cały swój majatek.po całym koszmarnym dzieciństwie jakie mi zafundowała niech sie wypcha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×