Coś mnie napadło

Witajcie.Na ogół nie korzystam z tego typu formy oceny samej siebie ale nie mam z kim o tym pogadać. Coś mnie dziś napadło w nocy i dość brutalnie "zgwałciłam" męża To było tak że: Jakoś w środku nocy się przebudziłam i bez zastanowienia poszłam do kuchni do szafki pod zlewem,gdzie znajdują się narzędzia męża.Wzięłam taśmę (taką srebrną) i rzuciłam się na męża.Zakleiłam mu ręce,usta i oczy. Po czym zdjęłam mu spodnie i zaczęłam po nim skakać i się bawić nim jak zabawką.Trwało to może z 1,5 godzinki i zasnęłam a ten biedak tak skrępowany spał. Nie wiem co mnie napadło,nigdy wcześniej nawet mi przez myśl nie przeszło coś takiego. Mężowi się podobno podobało. Skąd taki napad?czy to coś złego?

mogłaś chociaż go rozkleić na noc, biedaka

Wiem ale nie panowałam nad tym.To było jak sen,jak bym niebyła sobą.

Nieco chore ale jak wiadomo jak nas weźmie to niema hamulców

Fakt, mogłaś go przynajmniej na czas snu rozkleić. A jakby miał zakatarzony nos i mógł oddychać tylko przez usta? Szał szałem, ale byś była winna jego zejścia;)