Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość descentrada

Mój facet, nieśmiały w kontaktach z innymi

Polecane posty

Gość descentrada

Jesteśmy razem prawie 1,5 roku. Gdy się poznaliśmy to on wykazywał inicjatywę. Pierwszy zabiegał o randki, pierwszy mnie pocałował. Nie było krępującej ciszy, śmialiśmy się, żartowaliśmy. Miałam go za chłopaka, który potrafi sam podejść do dziewczyny i ją poderwać, ot tak i nie robi mu to wielkiego problemu. Gdy już zostaliśmy parą, podczas pierwszego wypadu z moimi znajomymi odkryłam, że jednak wcale tak przebojowy nie jest. Podczas gdy ja nie mam raczej problemu z dogadaniem się z nową grupą, on był zamknięty, mało się odzywał. I tak jest do tej pory. Mnie to nie przeszkadza - kocham go takiego jakim jest, gdy jesteśmy sami jest super zabawny, nie jest takim typem który papla non stop, ale mówi o swoich marzeniach, planach, opowiada o pracy, swoim hobby, zwierza się. Za to w większej grupie - milczy. On przyznał mi się, że jest bardzo nieśmiały i ma z tym od zawsze problem. Jak już mówiłam nie przeszkadza mi to, lecz jest mi go żal. Większość ludzi pewnie uważa go za gbura, który w dodatku nie ma własnego zdania, a ja wiem, że ma indywidualne poglądy na każdy temat. Gdyby tylko chciał je wypowiedzieć komuś innemu niż mnie... Może któraś z Was też jest w związku z takim mężczyzną, jakoś się przełamał, może dzięki Wam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj mial tak tez
ale on nawet w stosunku do mnie byl niesmialy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no widzisz ty go kochasz
a mnie właśnie z tego powodu zostawiła dziewczyna ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descentrada
Ale też w stosunku do niej byłeś zupełnie inny? Nie zostawie go, bo jest cudownym facetem, to co myślą sobie inni mam gdzieś, ale jest mi go szkoda, bo uważam, że traci na tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no widzisz ty go kochasz
w zasadzie to identycznie jak twój z tą różnicą że mi to wygarnęła w sposób taki że jej było przykro że się nie odzywałem ble ble i że nie moze byc z osobą która nie potrafi się odezwać i takie tam. No ,ale co ja poradzę że nie potrafię się wkupić w grono jej kolegów którzy jeszcze patrzyli na mnie jak bym im odebrał koleżankę. Życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niepotrzebnie jest Ci go żal. Przecież on nie jest jakiś nienormalny. To jakby Ci było go żal, bo jest np. rudy czy czarnoskóry. Niektórym się to nie podoba. Trudno, ich problem. Jestem facetem. W większe, obce grono wpasowuję się raczej trudno, czy właściwie powoli. Za to zupełnie inaczej jest we własnym gronie, wśród ludzi których lepiej znam, a oni mnie. Oczywiście, że bywa tak, iż czuję się z tym dziwnie. Zdarzyło mi się pojechać gdzieś z gronem znajomych koleżanki i było "dziwnawo". Ale było fajnie, było to ciekawe doświadczenie. W sensie takiej obserwacji siebie. I akceptacji własnych cech. Ot jedni są tacy, inni są inni. Ważne, że Ty znasz jego wartość. I jeśli on zna swoją wartość. Wspieraj go. W sensie nie zmieniania na siłę. I nie żałuj. Bo to tak, jakby na ten żal zasługiwał. Zresztą tej nieśmiałości są różne rodzaje. Na wspomnianym wyjeździe z kilkoma obcymi mi osobami (a będącymi wzajemnie znajomymi) poza luźną gadką i żartami trudno mi było znaleźć z kimś wspólny język, nie licząc dwóch osób, które trochę znałem. Tak było w grupie. Natomiast, gdy gdzieś tam się zdarzyło, że akurat wynikła z którąś z tych osób rozmowa sam na sam i czułem, że to nie jest taka gadka, żeby gadać i zapchać ciszę, to gadało nam (mi, nie znam jej odbioru) się świetnie. A później znów wróciliśmy do grona. I znów to samo. Więc na mnie działa tak nowe, większe grono. I chyba Twój chłopak ma podobnie. Bo ja podobnie miałem w towarzystwie mojej Ktosi (również podobnej charakterem do mnie), że mieliśmy miliard wspólnych tematów, każdy z nich "wyciągał" nam dziesięć następnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Nie zostawie go, bo jest cudownym facetem, to co myślą sobie inni mam gdzieś, ale jest mi go szkoda, bo uważam, że traci na tym. " Każdy coś traci, bo nie da się w życiu wziąć wszystkiego. Jedni tracą pieniądze, bo chcą mieć czas. Inni tracą czas, bo chcą mieć pieniądze. Popatrz na to, jako na jego życiową lekcję. Życie w którym musi się odnaleźć. Przez to, co najważniejsze. Jeśli będzie dla niego ważne z jakichś powodów, by to przemóc, to nad tym popracuje. Jeśli uzna, że to taka cecha charakteru, że fajnie by było, gdyby było z tym łatwiej, ale nie jest to tak w życiu ważne, by o to walczyć, to nie będzie. Najważniejsza jest akceptacja siebie. I z niej wynikające dążenie do zmiany, jeśli czujemy taką potrzebę. Tak mi się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descentrada
Ja też nie jestem super przebojowa, ale nie mam problemu żeby się odezwać, pogadać, nawet jeśli kogoś nie lubię, to potrafię być dla niego miła, rozmawiać z nim i udawać, że jest ok. Jak Mój kogoś nie lubi, to po prostu się nie odzywa :) Faktycznie może i nie powinno mi być go żal. Ale kurcze, szlag mnie trafia jak zdarzy się ktoś chamski, coś mu że tak brzydko powiem dosra a on mu nie odpyskuje tylko zrobi wyniosłą minę i milczy. We mnie się gotuje, ale nie chcę też stawać w jego obronie bo chyba w towarzystwie byłoby jeszcze gorzej (baba musi go chronić itp)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tirurirurrr
"nie mam problemu żeby się odezwać, pogadać, nawet jeśli kogoś nie lubię, to potrafię być dla niego miła, rozmawiać z nim i udawać, że jest ok. " a po jaką cholerę? :D przecież to obłudne strasznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descentrada
tirurirurrr bo jak należy do grona znajomych, w których towarzystwie jestem, to nie zamierzam psuć atmosfery poprzez fochy i dogryzanie. Dopóki on jest ok do mnie, ja również jestem miła dla niego. Nie mylić z lizaniem dupy, chodzi tylko o uprzejmość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tirurirurrr
ło matko, jak ja kogoś nie lubię to nie staram się udawać, że jest inaczej. rozumiem, chcesz być poprawna, ale po co? swoją drogą przeraziłaś mnie, może ja wśród koleżanek też mam takie, co mnie nie znoszą i są miłe tylko dla pozorów? brrrrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descentrada
dlatego, że nie lubię konfliktów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Większość ludzi pewnie uważa go za gbura, który w dodatku nie ma własnego zdania, a ja wiem, że ma indywidualne poglądy na każdy temat. A czy to ważne co myśli "większosc ludzi : :O? Gdyby tylko chciał je wypowiedzieć komuś innemu niż mnie... A czy ON chce? Może któraś z Was też jest w związku z takim mężczyzną, jakoś się przełamał, może dzięki Wam? A czy on chce sie przełamac? Widac, ze to Ty masz problem z tym, że facet nie jest duszą towarzystwa, a nie sam zainteresowany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descentrada
Problem mam z tym ja, bo inaczej nie zakładałabym takiego tematu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale kurcze, szlag mnie trafia jak zdarzy się ktoś chamski, coś mu że tak brzydko powiem dosra a on mu nie odpyskuje tylko zrobi wyniosłą minę i milczy. We mnie się gotuje, ale nie chcę też stawać w jego obronie bo chyba w towarzystwie byłoby jeszcze gorzej (baba musi go chronić itp)" Ale przecież on ma świetny sposób. Odpyskowując zazwyczaj wda się w pyskówce i mając na celu wkurzyć przeciwnika, podnosi i sobie ciśnienie. Czasem nie mówiąc słowa, można się skuteczniej odgryźć. Kojarzy mi się to z psami-kundelkami, które latają dookoła i jazgoczą, ujadają. Przeważnie duże i silne (psychicznie) psy rzadko w ogóle szczekają. Wystarczy, że się pokażą. Nie muszą się odgryzać. Zrób sobie eksperyment na kafe. Znajdź ognistą, zajadłą dyskusję, gdzie ktoś zaczyna obrażać tych, co mają inny pogląd. (Jest tu takich multum). Jeśli znajdzie się rozmówca, który zacznie takiemu się odszczekiwać. mniejsza o to, na jakim poziomie, nawet najwyższym intelektualnym i kulturalnym, tamten będzie dalej swoje. Ale jeśli w dyskusji taki osobnik zostanie zignorowany, pominięty milczeniem, będzie sobie szczekał do ściany, szybko odpuści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descentrada
ecrivain dzięki za te długie wypowiedzi. Faktycznie, może nie powinnam tego traktować jako problem. Jest jaki jest i może tylko ja uważam, że ten charakter jest dla niego krzywdzący.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość descentrada
Enfant Terrible bo mnie to nie przeszkadza. Moim problemem jest to, że myślę sobie, że może on z tym ma problem a się nie przyznaje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. Nie powinnaś. Oczywiście, że ma to i swoje minusy. Nigdy nie ma samych plusów. Ale czasem jest tak, że my współczujemy komuś, z jakiegoś powodu, a on w ogóle tego nie zauważa, żeby coś było źle. I być może jest tak, że to on jest na wyższym "stopniu rozwoju", bo potrafił się pogodzić ze swoją niedoskonałością. I problemem bycia postrzeganym przez innych. Mam sąsiada (takiego dalszego), starszego człowieka, który grzebie w śmietnikach. Można by mu współczuć itd. Ale nie jest tak, że nie ma z czego żyć. Żyje normalnie, w niedzielę czy popołudniami zwyczajnie, czy czasem nawet elegancko, ubrany. Ma emeryturę, rodzinę, mieszkanie. No i ma taką swoistą pasję na emeryturze, że każdego dnia obchodzi miasto i zbiera puszki, makulaturę itd. Segreguje to, i po jakimś czasie, jak się zbierze większa ilość sprzedaje. I tak sobie myślę, że bardziej można współczuć tym licznym w jego wieku, którzy zalegają z braku laku przed telewizorem. Jego coś napędza. Tak pozory mylą. :P Ale się dzisiaj rozpisałem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×