Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sandra25

brzydze się miesa i jajek pomozcie

Polecane posty

Gość sandra25

Na wstepie prosze Was nie wysmiewajcie mnie, bo moze i wyda sie to smieszne ale dla mnie jets to duzy problem. Juz od dziecka nie wyobrazalam sobie wsadzic do buzi cos takiego jak flaczki, czy watrobka...Uwielbialam jesc jajka, kurczaka, piersi z kurczaka, ale teraz wszystko się zmieniło... Nie mogę przełknąć już nawet mięsa takiego jak filet. Wiem, że kurczak ten przeszedł wielki stres i był karmiony sztucznymi paszami zanim został zabity i trafił na mój stól...To mi nie pozwala go zjeść. Gdy na mięsie jest krew, albo "żyły" mam taki wstęt, że nawet nie chwyce tego do ręki... Z jajkami stało się tak samo... Gdy patrzę na rozbite jajko i widzę żółtko i białko od razu wyobrażam sobie, że żółtko to niedorozwinięty kurczaczek a białko to "wody płodowe"... Dodatkowo gdy zauważyłam, że z żółtka wychodzą po bokach takie dwa białe wyobraziłam sobie że to miał być skrzydełka i KONIEC... Blokada....;/ Wiem ze to smieszne, ale dla mnie problem i to duzy ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu masz wszystko razem
a tylko kur ci żal czy tez może wszystkich zwierząt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
wszystkich zwierzat...bylam kiedys na gospodarstwie i byly tam swinie w takich klatkach ze nie mogly zrobic zadnego kroku ani sie obrucic ani nic...mialy tylko koryto przed soba i mogly jesc i nic wiecej... plakac mi sie chcialo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu masz wszystko razem
no to nie jedz. Bez mięsa i jajek można żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
Tylko, że mąż mówi, żę ze mną nie da się zjeść normalnego obiadu, bo nie zrobie pieczeni tak żebyśmy sobie zjedli albo żeberek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i bardzo dobrze. dolacz do grona wege. nie musisz tego jesc, przeciez nikt cie nie zmusza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu masz wszystko razem
no to jemu rób mięso a sobie warzywa i tym podobne. wiem ze to nie łatwe ale wiele osób ma specjalne diety w których muszą wielu rzeczy unikać i jakoś dają radę nawet gotujac dwa obiady. cos za coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja gotuję trzy obiady. Dla męża mieso, dla syna zupki a dla siebie ryby i warzywa -)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thherh
Co do jajek to jemy te od kur, które nie mają styczności z kogutami. Do zapłodnienia więc nie doszło. Takie jajko nie ma nic wspólnego z kurczęciem. Co do mięsa... Cóż, gdyby ludzie mięsa nie jedli, można mieć pewność że los zwierząt byłby... jeszcze gorszy. Między innymi nadwyżki zostałyby wymordowane jako "niepotrzebne".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
parówki bardzo lubiłam, ale już nie ruszę bo mięso w nich jest oddzielane mechanicznie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tu masz wszystko razem
powiem tak: gdybyś wiedziała jak sie robi rózne rzeczy do jedzenia nie tylko te mięsne to pewnie większości nie zjadłabyś. Jeśli czegoś nie zrobisz sobie sama to nigdy nie masz pewności że jest tam tylko to co tobie się wydaje. A mało to było przypadków z różnymi "dodatkami" do chleba, cukierków itp. Jeśli myślisz że wszystko jest w zakładach produkujących żywność sterylne to się grubo mylisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
gdzie je kupujesz? Fajnie, ze nie tylko ja jestem taka "inna"... Jak ide do tesciow to patrza na mnie jak na kretyna z marsa, albo mysla ze sie brzydze u nich jesc...a to nie o to chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albo w kauflandzie albo intermarche. sa drogie bo kosztuja 7zl za 4szt. ale np pasztet sojowy kosztuje 2,50 ew parowki w puszcze wtedy za chyba 8szt placisz 7zl, ale rzadko je w sklepach widuje. ew kotlety sojowe, duza paczka 2zl badz sojowe mielone za 4zl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
powiem Ci szczerze, ze nigdy nie jadlam... musze sprobowac...Jaki sklad jest takich parowek albo kotletow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kodeina-pseudoefedryna
kupuj jaja od szczesliwych kur :D i mięso od szczesliwych zwierząt :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystko jest sojowe, ale parowki np sa wywarze warzywnym zanurzone, nic innego tam nie ma/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczesliwy zabity, to sie raczej nie laczy. chcesz zjesc mieso, zabij swoje dziecko moze co, na to samo wyjdzie, tylko zabij je tak by w chwuili smierci bylo szczesliwe:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
oj dziekuje Ci kciukiem:) w jakim dziale ich szukac??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w intermarche sa parowki sojowe sa z parowkami normalnymi, czyli szukaj w miesie, na polkach. kotlety zalez, trzeba szukac. jesli chodzi o kaufland to maja osobny regal z produktami sojowymi(walic tam gdzie te ryby w puszkach pasztety itp)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
kciukiem nie jesz wcale miesa? napisz jakie jadasz obiady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kodeina-pseudoefedryna
hahah zjedz dziecko no naprawde dobre porównanie hahaha tyle że dla osob o niskim IQ :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
Twoje wpisy nic nie wnosza do tematu. Gdzie mam szukac szczesliwych zwierzat? Przeciez hodowane sa po to by je zabic, wiec musza byc bardzo szczesliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie nie. z jakiej racji mzoecie jesc zwierzeta, zryjcie siebie nawzajem madrale. obiady to zalezy. jak w domu maja bolognese, to ja mam bolonski sos z amino z utartym serem i oliwkami. w niedziele jem kotlety badz parowki sojowe z ta kapucha/burakami czy co akurat jest i ziemniakami. w tyg zywie sie zupami i krokietami Z szpinakkiem/kapusta i grzybami albo nalesnikami z ratatujem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
kciukiem a ryb nie jesz? Ja jem np z frosty fileta z sosem serowym albo szpinakiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
aha i pizza margarita albo z pieczarkami oraz wegetarianska...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pizze lubie. ryb tez nie jem tez zyly:) odezwe sie pozniej, bo wlasnie skonczylam prace i lece do domu:) pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sandra25
czyli mamy podobne zdanie. Ja wlaśnie jem tylko filety i tam nie ma żył. W innym wypadku bym nie przełkła..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż nie je mięsa, raczej z przyzwyczajenia niż z przekonania i nie mam żadnych problemów żeby jeść takie obiady jakie nam obojgu smakują. Tu rzucę kilka propozycji: - sos szpinakowy z serem i czosnkiem,+makaron penne - warzywa chińskie w sosie+ryż - zapienakna ziemniaczana z serem, kukurydzą, pomidorami i cebulką, dodaję do tego trochę salami ale równie dobrze można nie dawać - ryby jesz, prawda? to rybka pieczona+pieczone ziemniaki, surówka - ser panierowany+ziemniaki+sałata z pomidorami w sosie - pierogi ruskie/z kapustą i grzybami - gołąbki- mojemu mężowi moja mama robi wegetariańskie, z pieczarkami zamiast mięsa - naleśniki na słodko albo z sosem z czerwonej fasoli - pizza- to nie problem dorzucić mięso temu kto lubi - pierogi leniwe - ryż zapiekany z jabłkami i cynamonem - masa zup... Generalnie jeśli macie taki podział obowiązków, że Ty gotujesz obiady a rodzina padnie z głodu jak tego karczku nie dostanie, zawsze możesz sobie rzucić panierowany ser, rybkę, kotleta drobiowego... Ja obiady mam jednodaniowe, gotuję nieraz na dwa dni, teraz robię mężowi pomidorówkę za którą przepada, a ja niezbyt, a sobie kurczaka z warzywami po meksykańsku... I masz prawo nie lubić, sama przepadam za surowym mięsem, tatarem, a wiem że masę ludzi odrzuca. A niech się patrzą jak na ufo, nie masz obowiązku flaczków jeść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×