Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mama na zakręcie

Sytuacja z Mężem

Polecane posty

Gość Mama na zakręcie
braqkus mozgus - tego właśnie się boję, że będzie Tata ale dziecko nie będzie miało z Nim większego kontaktu, On miał Ojca ktorego nigdy nie było i zawsze marzył żeby było inaczej i nie wiem dlaczego ale kompletnie nie widzi tego, że idzie dokładnie tą samą drogą :( A dla tych którzy mnie nie rozumieją - pieniądze to nie wszystko, chętnie zrezygnowałabym z budowy tego domu, bo bylibyśmy szczęśliwsi. Nie należę do osób dla których głównym celem w życiu jest posiadanie czegoś materialnego, szczególnie, że w tej sytuacji za dwa, trzy lata będziemy mieć sliczny budynek ale nie będziemy mieć domu, bo dom to dla mnie miejsce w którym jest miłość, ciepło i wspierająca się rodzina. Najwyrażniej może to tylko zrozumieć ktoś kto przeżył coś podobnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ja bylam w identycznej
sytuacji...placz,proszenie a nawet blaganie nic nie dawalo...czulam,ze jestem mu potrzebna,zeby zrobi obiad i dac d...wychodzil do pracy o 8 rano a wracal o polnocy,czasem pozniej..i wiecznie tylko pieniadze liczyl...mowil,ze trzeba zainwestowac..kupimy ziemie i sie uspokoi...mhm...po ziemi bylo mieszkanie..lepszy samochod...az w koncu powiedzialam dosc..albo ja albo pieniadze...chyba myslal,ze blefuje..bolesnie przekonal sie o tym,ze tak nie jest...to on zaczal za mna chodzic i prosic o jeszcze jedna szanse..bylam nieczula na jakiekolwiek jego prosby..on przeciez mnie nie sluchal..mial gdzies co ja czuje,wiec teraz jak bylam taka wobec niego..choc w sumie chyba gorsza..meczylam go tak przez rok..juz mielismy sie rozstac kiedy uznalam,ze dam mu jeszcze jedna szanse..ciezko bylo wszystko naprawic,bo duzo sie dzialo przez ten rok,ale dalismy rade.on zmienil prace na taka w normalnych godzinach.od tego czasu minely 3 lata,mamy kochanego synka i drugiego w drodze...wydaje mi sie,ze czasem facetem trzeba dobrze wstrzasnac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama na zakręcie papla666 - dziękuje Ci za to co napisałaś Napisałam długi list do Męża, wyjaśniłam co mnie boli i dlaczego jestem zła, podjęłam też decyzje, że jeśli nie zrozumie to wyjeżdzam do swojej Rodziny na jakiś czas, bo wiem że wtedy zrozumie co może stracić, a przynajmniej mam taką nadzieję. Jeszcze raz dziękuję, kocham Męża i nie wyobrażam sobie życia bez Niego, dałaś mi nadzieję, że może być lepiej! Mam nadzieję, że to pomoże. O tym zapomniałam napisać :). Mój mąż jako mój chłopak,rozmawiał zemną o wszystkim. Po ślubie był bardzo skryty, wszelkie problemy między nami próbował zbyć i przemilczeć. Jeśli się upierałam przy czymś, mówił mi że to tylko moja wyobraźnia, że mi się coś wydaje. W chwilach, gdy ciężko było mi coś ważnego wytłumaczyć mojemu mężowi, pisałam listy. Zostawiałam je na stole w jadalni i szłam do pracy. Miał czas wszystko przemyśleć zanim wrócę. To było nieraz kilka stron A4, ale czytał. W rozmowie to widziałam. Kiedyś- chyba 2 lata temu nasz syn znalazł jeden z takich listów. Przeczytał od deski do deski...potem przyszedł do mnie z tym listem i powiedział, że to co przeczytał, wiele mu wyjaśniło. Był smutny, bo akurat w tym liście było wiele mojego żalu, smutku...pisałam tam tez o nim...jak tęsknił, jak wyczekiwał nocami na powroty taty, jak płakał, gdy słyszał głos w słuchawce... Można dać sobie spokój, odejść, zdradzić, odseparować się, lub latami udawać że wszystko jest ok. Ale nie na tym polega małżeństwo. Ja chciałam o nas walczyć i walczyłam całymi siłami. Były chwile zwątpienia, wiele wylanych łez..były rozmowy o separacji, rozwodzie i mój mąż na prawdę dostał wiele szans ode mnie. Ja też wiele się nauczyłam i do dziś powtarzam mu to, że ja wszystko wybaczę, ale nigdy nie zapomnę. Dzięki temu , że pamiętam o swojej przeszłości ,wiem kim jestem, wiem czego chcę, jaka chcę być i czego oczekuję. Kiedyś byłam nieokiełznaną romantyczką, subtelną dziewczyną, bardzo naiwną...Teraz jestem silna, łudzę się, że to co mi się nie podoba zmieni się samo, ale cóż, nadal wierzę, że jeśli kogoś bardzo się kocha, trzeba o niego walczyć...by kiedyś w przyszłości nie mieć do siebie żalu, że nam nie wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość braqkus mozgus
do autorki niestety tak juz jest ze jezeli facet w dziecinstwie nie zazna ojcowskiego ciepla to choc by sie staral to nie bedzie w stanie sprostac obowiazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama na zakręcie
Mój Mąż teraz też nie wszystko mi mówi, widzę, że czasami czymś się martwi ale mi powie, że jest zmęczony, a potem dowiaduje się od Teściowej że np. pokłócił się z Ojcem ale raczej jest szczery. Mam nadzieję, że starczy mi sił i uda mi się przetłumaczyć, że owszem pieniądze są ważne, bo bez nich nie da się żyć ale najważniejsi jesteśmy my i nasza rodzina, mamy dziecko i nie chciałabym żeby jego dzieciństwo minęło na ciągłym wyczekiwaniu Taty. Ja nie oczekuje, że będzie pracował od 9-17, bo prowadzenie firmy wymaga większego zaangażowania, chciałabym żeby w ciągu dnia znalazł chociaż pół godziny dla nas, chociaż takie pół godziny gdzie nie będzie rozmawiania przez telefon, dyskutowania z Tatą o kolejnej pracy itd. Po prostu czas dla nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama na zakręcie
braqkus mozgus - mam nadzieję, że tak nie jest. Szczególnie, że dla dziecka jest niesamowitym Tatą, uwielbiam patrzeć jak się bawią, tylko, żeby mógł częściej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnessylwia
braqkus mozgus masz racje...moj maz nie zaznal ojcowskiej milosci, bo moj tesc jest strasznie, jakby to nazwac, sztywny, oficjalny i byl alkoholikiem...dostawal od niego czesto w tylek i bal sie go...matka wychowywala ich samych i nie nauczyla go takiej prawdziwej milosci do dzieci, bo sama ich nie darzyla czuloscia i takim ogrobmym cieplem matczynym. K bawi sie swietnie z malym bawi ale krotko, wiecznie jest zmeczony po pracy, najchetniej to by lezal i tak sie bawil, nic mu sie nie chce... Zaczelam prace, malym zajmuje sie moja mama na przemian z moim mezem. Mlody u mamy, K ma wolne i nic w domu jest nie zrobione, mimo ze mowilam co ma zrobic, mial tylko wizyte u lekarze i looz, ale on woli kompa lub telewizor...a ja wracam z pracy po 16, odbieram dziecko, zajmuje sie nim, klade spac (K go kapal dzisiaj) i biore sie z sprzetanie i przygotowywanie obiadu na jutro, bo znowu mam jutro prace...no nie moge powiedziec, ze calkiem sie leni, czasem pozmywa, czy cos naprawi ale to nie wystarczy... Sam namawial mnie na powrot do pracy ale widze, ze jeszcze nie moge tego zrobic, bo nie wyrobie fizycznie, nawet nie mam juz ochoty na sex, bo taka wykonczona jestem. Kocham Go i chce, zeby byl taki jak wczesniej. Nie dam razy funkcjonowac za nas oboje, Kochac za nas oboje..jestem silna i poradze sobie ale ja nie chce tak zyc...chce byc kochana, adorowana, zeby mowil mi czule slowa, chodzil w niedziele z nami na spacery (ale on 2 h nie wytrzyma chodzac), zeby ciagle nie narzekal, ze jest zmeczony, pomagal mi w obowiazkach domowych, chce czuc, ze mam kogos obok siebie. Cala milosc przelewam na synka i on teraz jest moja cala radoscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×