Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anja Carenina

jak się tworzą związki dorosłych ludzi po 30-tce.

Polecane posty

Gość hhhhhhh
Powyższe było do Zuzannyzuzy. A cała reszta niech się łudzi, skoro sprawia im to przyjemność. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świat nie jest czarno-biały
a wy sie tak zawchowujecie, zwłaszcza Ty hhhhhhhhhhh wyobraź sobie, ze jesteś po 10 letnim związku, bardzo kochałas i zostałaś porzucona, świat CI sie zawalił, wszystko się zmieniło itp. i nagle po roku takiego bólu poznajesz cżłowieka, cudownego mężczyznę, który czuyjesz, że jest wart Twojego zainteresowania i wiesz, ze go chcesz. Ta wiedza jednak i pragnienie nie sa jeszcze w stanie stłumić Twojego bólu, żalu i strachu, czy mimo to nie przeestaszyłaśbys się, gdyby facet na początku znajomości powiedział:słuchaj, interesuje mnie tylko powazny związek. Mój przyjaciel został porzucony po 10latach i on dochodzi do siebie już 3 rok, nie chodzi na panienki, z seksem sobie radzi sam, ale właśnie rok temu poznał kobietę i można powiedziec, ze się w niej zakochał, ciągle o niej mysli i mówi o niej, a jednak ciągle utrzymuje ich znajomosć na stopie przyjacielsko-koleżeńskiej, nie pozwala jej o soebi zapomnieć, ale też nie robi żadnego kroku,bo ON NIE CZUJE się gotowy na poważny związek, a wiue, ze z tą kobietą chce taki stworzyć, ale jeszcze nie teraz, nie chce przenosić swoich frustracji i lęków do nowego związku, potrzebuje więcej czasu aby stanąc na nogi :-( sytuacja jest trudna, ale podziwiam go i bardzo szanuję za to, ze jest uczciwy wobec siebie i tej kobiety. A jak już się dobrze poznają i będą nadal się chcieć to wyjdzie z tego prawdziwa przyjacielska miłość ;-) oby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
jak się nie wyleczyło z jednego związku, nie należy pakować się w drugi, zwodząc i raniąc inną osobę. sprawa jest prosta. niech twój kolega się wyleczy, a nie trzyma panienkę przez rok w niepewności, zawracając jej w kółko głowę. ile można czekać, aż ta druga osoba się łaskawie poczuje gotowa? rok, 2 lata, 5, 50? życie nie stoi w miejscu, nikt nie odda nikomu straconych lat. na miejscu tej dziewczyny już dawno bym zakończyła taką nieprzyszłościową relację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świat nie jest czarno-biały
no ale co Ty byś zrobiła? jakbyś się czuła gdyby facet w takim etapie Twojegoi życia rzucił Ci takim tekstem? Niby byś chciała, bo czujesz że to to, ale jednak z drugiej strony jest pozbawiona sił, energii i chęci by się starać, by chcieć, a tu jakiś obcy facet ci wyskakue, ze masz się deklarowac bo jak nie to sio. Ta dziewczyna nie jest otepiona i uposledzona i doskonale o wszytskim wie, ale ona tez nie jest w lekkiej sytuacji i nawet daje mu do zrozumienia, ze nie czeka na żaden związek, też nie jest gotowa po prostu i sama nie wie czego chce. Oni się spotykają bo im na sobie zalezy, bez wysnuwania wniosków, ze marnują sobie nawzajem czas. Spotykają się, rozmawiają, poznają się lepiej i lubią byc ze sobą, ale nie są gotowi na związek, być może nigdy nie będą, być moze nie ze sobą, ale nie można takich spraw stawiać na ostrzu noża. A poza tym, jak ludzie się spotykają i nagle łączy ich jakaś chemia czy jakaś więź (cięzko to wytłumaczyć) to ciezko zrezygnowac z takiej osoby. Ja wierzę, ze przyjdzie czas i oni będą razem, widocznie nie przyszedł jeszcze odpowiedni moment, bo jak patrzę na nich to oni sa w siebie tak wpatrzeni jak nastolatki, a jednoczenie szanują się wzajemnie, bo takie czekanie i odwlekanie to nic innego jak szacunek dla drugiej strony i to ogromny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzannazuza
Czyli im na sobie zależy, są wpatrzeni w siebie ale właściwie ona nie wie czego chce a on nie jest gotowy na związek ale łączy ich chemia i to coś. Niezłe....On by chciał ale nie ma siły ale się zakochał a ona nie wie czy z nim chce być. :) Sranie w banie jak dla mnie...:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzannazuza
"takie czekanie i odwlekanie to nic innego jak szacunek dla drugiej strony i to ogromny."----> a dla mnie to zwodzenie drugiej strony i robienie łaski, że może kiedyś będę gotowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świat nie jest czarno-biały
a dla mnie szacunek, bo mógłby wykorzystać ją i iśc sobie dalej, a że mu na niej zalezy to ja szanuje i nie chce skrzywdzić... no nie wiem... trochę mi ich szkoda, ale może jeszcze przyjdzie ich czas i bedzie pięknie, zasługują na to oboje :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzannazuza
A za pół roku wróci do byłej albo pozna kogos, kogo bedzie mnie szanował i stworzą związek a ta panna będzie mu wdzięczna , że ja szanował przez kilka lat i teraz została na lodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
dokładnie, sranie w banię i robienie z drugiej osoby zapchajdziury jakoś jak się naprawdę chce z kimś być, to wszystkie wątpliwości znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, bach i nie ma widocznie obojgu taki układ odpowiada, skoro każde się na niego zgadza (albo ona nie mówi mu prawdy i myśli, że coś uda się wyczekać, powodzenia życzę, można by w tym czasie znaleźć kogoś, kto się nie będzie wahał w nieskończoność - podobne farmazony tu kilka lalek wypisywało, tak naprawdę aż wiercąc się z niecierpliwości, żeby on wreszcie się określił). najważniejsze są podobne priorytety - jak się świadomie zgadzają na takie byle co, ich sprawa i wszystko ok. jakoś jednak nie wierzę, że ona naprawdę myśli to, co mówi i obudzi się z ręką w nocniku, wypisując żale na kafe, jak to ją facet zwodził i porzucił dla innej, dla której jakoś od razu był gotowy, nie bał się, ba, nawet ślub wziął. ja nie angażuję się nigdy w nic, dopóki poprzednie nie zostanie zakończone w mojej głowie. uważam, że tak jest najuczciwiej wobec ewentualnej drugiej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzannazuza
Wiadomo, że może się nie udać ale trzeba mieć choć chęć i odwagę spróbować, no chyba że z góry się wie, że i tak to nie ta kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1PorabaniTacySami1
No nie moge, on ja szanuje bo jej przez rok leb zawraca a nie jest gotowy? A keidy bedzie? Ma jakis plan 5-lezni? Sranie po scianie. Wie sie po paru randkach a reszta to tylko asekuracja i trzemanie kogos na lawce zastepczej. A nuz bedzie potrzebny jak prawdziwy zawodnik sie nie pojawi. Kobiety co sie na takie zycie w zawieszeniu godza to nie maja szacunku dla siebie samych. A won! Niech sie gdzie indziej zastanawia i innej dupe zawraca westchnieniami i niepewnoscia, i chcialabym i boje sie...To nie dla mnie :) Moj facet tez byl w zwiazku z laska 5 lat, mieszkali razem i zastanwial sie nad slubem latami. Nic im z tego nie wyszlo. A ze mna nie musial sie nawet 6 miesiecy zastanwiac tylko juz kombinowal jakby mi obraczke na palec wlozyc. Tak to jest, jak sie spotka wlasciwa dla siebie osobe to watpliwosci znikaja. Ale jak sie ktos woli latami ludzic to prosze bardzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świat nie jest czarno-biały
ale dlaczego wy zakładacie od razu, ze jak się ludzie spotykają to muszą już szybko wchodzić w związek? tego nie mogę zrozumieć. nie macie za grosz tolerancji do innych ludzi, nie każda kobieta która się spotyka z mężczyzną od razu chce być z nim w związku. Ja się ze swoim mężem przyjaźniłam 5 lat zanim zaczeliśmy być ze sobą :-O i co, wastzm zdaniem już w pierwszym miesiącu znajomosci, gdyby se nie określił powinnam go kopnąc w tyłek? nie rozumiem tego waszego myślenia, aż tak jesteście zdesperowane, że musi być teraz albo nigdy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzannazuza
Ludzie się przyjaźnią i nie mieszają w to seksu i uczuć oraz nie czekaja jeden na drugiego, kiedy będą gotowi się zaangażować. Po prostu przyjaźń czasem samoistnie przekształca się w coś więcej i to jest ok. Ale co, ty czekałaś przez 5 lat, aż zaproponuje ci chodzenie? Myślę, że nie i traktowałaś go tylko jako przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świat nie jest czarno-biały
pewnei, ze nie czekałam na jego krok, bo poznawaliśmy się dopiero, fajnie spędzaliśmy czas, sama nie chciałam się wiązać, bo miałam złe doświadczenia. Co jednak nie zmienia faktu, ze przyciągał mnie jakoś, podobał mi się w pewnien sposób, no a jak go poznałam to pokochałam jego charakter. Tylko u nas wszytsko się działo w swoim czasie, nikt na nikogo nie naciskał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuż przed 30tką...
Miałam faceta, który po 2 miesiącach znajomości zaczął mnie pytać, jakie pierścionki (zaręczynowe) mi się podobają... pomyślałam: myśli poważnie, ale też go trochę pohamowałam, chciałam lepiej poznać i miałam rację. Nie minął kolejny miesiąc, a okazało się, że facet jest zaborczy, obraża się jak dziewczyna i chciałby mnie sprowadzić do roli wiernej żony, która będzie na niego czekać w domu z ciastem. Związek trwał jeszcze parę miesięcy, ale teraz nie chcę mieć z nim nic wspólnego... Tak więc moi drodzy: nie warto się na nic nastawiać za szybko. Jak ktoś mówi, że ma poważne zamiary, to wcale nie znaczy, że to prawda. Ja tam wolę się na nic nie nastawiać, robić tylko to, na co mam ochotę i czuję się gotowa, a potem mile się zaskoczyć, że nadal po dłuższym czasie jest nam ze sobą dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świat nie jest czarno-biały
Ludzie się przyjaźnią i nie mieszają w to seksu i uczuć oraz nie czekaja jeden na drugiego, kiedy będą gotowi się zaangażować. i tu chyba tkwi kość niezgody na tym topiku. Jedne uważają, że jak sie ludzie spotykają to na bank muis być seks, no bo nie wyobrażają sobie innych relacji z płcią przeciwną, natomiast pozostałe odbierają właśnie takie spotykanie się jako czas na poznanie i polubienie się i biora pod uwagę ewentualny związek gdyby po poznaniu się oboje nadal tego chcieli,a le jak nie to nie, bez przymusu. Myślę, ze pożądanie i pragnienie seksu za bardzo spłyca relacje i hamuje rozwój uczucia, tak uwazam, bo ludziom tak zalezy na seksie, ze biorą szybko byle kogo byleby był, strasznie to smutne, bo skazują siebie na cierpienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
a ja myślę, że konflikt w tym wątku wynika z tego, że jest tu parę myślących osób i wiele bezmyślnych, które nie rozumieją słowa pisanego, żadne tłumaczenia do nich nie docierają i w kółko powtarzają swoje dowodząc tylko, jak mają niski poziom inteligencji. jak czytam coraz to kolejne wpisy, to bez kitu, opadają mi nie tylko ręce, ale i cycki. jak można być tak ograniczonym, żeby nie rozumieć sensu prostych słów? widzę, że naprawdę miałam zdecydowanie zawyżone zdanie o własnej płci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
kochanie, ja nie jestem idiotką z jednego prostego powodu - umiem czytać ze zrozumieniem w przeciwieństwie do wielu laluń, które trudnej tej sztuki nie posiadły i mimo tłumaczeń, w kółko powtarzają te same bzdety, które nijak się mają do meritum. dodatkowo tworzą sobie kompletnie nieprawdziwe teorie, żeby usprawiedliwić iluzje, jakimi się karmią. właśnie czytam topik jednej takiej, co się łudziła dwa lata, bo koleś nie był gotowy, a ona czekała. on z nią zerwał, a ona płacze. a nie lepiej było to skończyć od razu? tak to ma 2 lata w plecy i złamane serce, więc trzeba doliczyć czas na rekonwalescencję. po co, pytam się? warto się męczyć, aby tylko nie dać złudzeniom umrzeć? NIE WARTO! i nie chodzi o to, że każda relacja między kobietą i facetem musi się kończyć łóżkiem i związkiem (boshe, jest to tak oczywiste, że aż mam na twarzy wyraz zażenowania, że muszę to tłumaczyć), tylko, że jeśli oczekuje się związku w pełnym tego słowa znaczeniu i poznaje się osobę, która być może, wstępnie, mogłaby być kandydatem na partnera, to dobrze wiedzieć, czego on szuka w tym konkretnym momencie życia, żeby nie poranić - kogo? SIEBIE - bezsensownym czekaniem na pana niezdecydowanego, bo ten pan to jest ten sam pan nie zależy mu na tobie i nie ma sensu się oszukiwać. dać kopa w dupę i szukać pana zdecydowanego. naprawdę aż wstyd, że muszę to pisać po raz kolejny, bo nie dociera. zdaję sobie też sprawę, że prawdopodobnie nadal nie dotarło i boleję nad tymi wszystkimi małymi rozumkami, które nie są w stanie pojąć tak prostych rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też tak macie 30+
"ludzie w wieku 20 lat łatwiej rezygnują,zostawiają wszystko i ruszaja do drugiej połowy , starszy jest juz trudnie burzyc swój poukładany świat" masz rację :D w starszym wieku to do czego doszliśmy jest dla nas dużo cenniejsze od jakiejś tam drugiej połówki :D to jest tylko jakaś druga połówka, coś bez czego się normalnie funkcjonuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też tak macie 30+
"ludzie w wieku 20 lat łatwiej rezygnują,zostawiają wszystko i ruszaja do drugiej połowy , starszy jest juz trudnie burzyc swój poukładany świat" masz rację :D w starszym wieku to do czego doszliśmy jest dla nas dużo cenniejsze od jakiejś tam drugiej połówki :D to jest tylko jakaś druga połówka, coś bez czego się normalnie funkcjonuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
czyli jak to się u ceibie odbywa w praktyce, wyjaśnij jeśli możesz bo koncepcja niby ok i mizna sobie ograniczyć pewne w 99%cierpienia. no ale jak to wygląda? ja np.spotykam się zkimś, lubię go, jest jakas tam chemia, no bo coś nas połaczyło,a el jesteśmy narazie zdystansowani, nie rozmawiamy o ewentualnym związku i uczuciach, bo nie znamy sie jeszcze zbyt dobrze i sami nuie wiemy czy chcemy być ze sobą i to jest ten etap spotykania się-początkowy. Skoro narazie spotykamy się jako znajomi/koledzy to jak ja nagle ni z gruszki niz pietruszki mam wyskoczyć, ze mi zalezy tylko na powaznym związku? Jak mam to zrobić? Czy nie wyjdę na idiotkę? desperatkę?zresztą sama na tym etapie bałabym się deklaracji hmmm żeby tak wyczuć odpowiedni moment, uważam że zdobyłabym się na taką rozmowę, gdyby mnie np.pocałował, to już coś uinnego, już bym miała niejako prawo rozmawiać o uczuciach, bo on się niejako zdeklarował tym pocałunkiem, a tak to wskoczę z tym tematem jak Filip z konopii. jestem ciekawa jak Ty to rozgrywaz, no chyba, ze spotykasz kogoś i nie obchodzi Cię ten mężczyzna jako człowiek tylko ewidentnie patrzysz pod kątem poważnego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
znajomi/koledzy nie chodzą na regularne randki, nie całują się i nie sypiają ze sobą. randki i cała reszta pojawiają się wtedy, kiedy znajomość wchodzi na kolejny etap i ma się wtedy pełne prawo wiedzieć, czego oczekuje druga strona. obserwacja jego zachowania wiele mówi - jeśli dzwoni, pisze, spotykacie się, jest super i tak naturalnie, a Ty się nie wahasz, nie zastanawiasz za wiele i jesteś szczęśliwa, bo masz poczucie bezpieczeństwa to nawet nie ma potrzeby poruszania tego tematu, czyny mówią zamiast słów. to taka idealna sytuacja, ale się zdarza. za to doskonale intuicyjnie wie się, że coś jest nie tak. jeśli siedzisz przy telefonie i błagasz go w myślach, żeby się wreszcie odezwał, jeśli obiecał, że zadzwoni w sobotę, a dzwoni we wtorek, jeśli na spotkaniu nie porusza tematu, kiedy się znowu spotkacie, jeśli to raczej Ty szukasz kontaktu, jeśli czujesz wzrastający niepokój (a nie daj boże płaczesz i się zamartwiasz) i mam wrażenie, że jesteś lekceważona, a to wszystko jest takie wymuszone - dzwonek powinien zacząć dzwonić na całego. wtedy dobrze jest określić jasno, że nie odpowiada Ci taka sytuacja, że źle się z nią czujesz i że oczekujesz czego innego, więc jeśli on nie widzi możliwości i potrzeby, aby zmienić to, co Ci nie odpowiada, to nie ma możliwości, abyście się dalej spotykali. przeraża Was myśl, że można tak otwarcie to powiedzieć? mnie trochę też, ale i tak poruszam ten temat, ba, zazwyczaj są to bardzo konkretne i kulturalne rozmowy, panowie są w szoku, że można to tak załatwić, bez rozpaczania i szlochów. najgorsza prawda lepsza od łudzenia się. nie można zgadzać się na byle co, każda kobieta ma prawo wymagać, aby szanowano jej uczucia. nie można dawać się zepchnąć do roli czekającej zawsze dostępnej rezerwowej, zanim nie pojawi się ta właściwa. macie prawo wiedzieć i macie prawo pytać wprost. to nie jest żadna plama na honorze, nikt nie każe krzyczeć - ale ja Cię przecież kocham, czemu mnie olewasz! spokojnie, rzeczowo, przedstawia się swoje oczekiwania i albo są zgodne z jego, albo nie. to nie jest objaw desperacji, tylko szacunku do własnej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
ok, dajmy na to, ze jestem w takiej sytuacji właśnie o jakieś napisałaś, ze ja czekam, a" on mówi, ze zadzwoni w sobote a dzwoni we wtorek", ale jesteśmy ciągle jeszcze na etapie kolezeńskim i na tym etapie chyba nie mam prawa wymagać od niego niczego, jest po prostu moim kolegą i to nie jego wina, ze ja z samotnosci zaczełam sobie coś wkręcać :-O nie wiem jak to rozegrać, bo jesli powiem mu wprost jak to wygląda z mojej strony, to się jakby wyłoże calutka ze swoimi uczuciami, a tego nie chcę. Więc kiedy i czy w ogóle mam mu coś mówić? Mam w ogóle doła i chcę zerwać kontakt, bo staje się to dla mnie nie do wytrzymania,ale nie wiem jak to uargumentowac, bo na 100% tak tego nie zostawi, będzie się domagał rozmowy, wyjasnien, a tego właśnie chcę uniknąć... w ogóle chcę mieć święty spokój... jak ja żąłuję tego dnia, gdy go spotkałam :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluszczyk kurdybanek34
hhh - nie odpowiedziałaś na moje pytanie. odpowiedz proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
przeczytałam jeszce raz Twoją wypowiedź i zgadzam się w 100%, ze w takiej sytuacji, tzn.na tym dalszym etapie ludzie musza się okreslić, bo to by było nie do wytrzymania, ale co w takich sytuacjach jak moja. Jest relacja kolezeńska, ale z ewidentną sympaitą i chemią (on sam dązył i podtrzymywał znajomość) i jednocześnie z lękiem i strachem przed odrzuceniem a więc dla bezpieczeństwa trzymając się na dystans. Dla mnie ten dystans był potrzebny, bo czułam sie zagubiona, ale teraz już mi przeszkadza, a jemu nadal pasuje relacja koleżeńska z dystansem. I OK! ma do tego prawo, tylko jak ja mam sie odnaleźc w tej sytuacji, aby chronić siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluszczyk kurdybanek34
mam wrażenie że hhhh jest nastolatką, która próbuje tu namącić i ten jej facet istnieje w jej wyobraźni. Od jakiegoś czasu nie kontrargumentuje tylko obraża albo nie odpowiada na niewygodne dla niej pytania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
Bluszczyk a Ty co myslisz o mojej sytuacji? może umiesz mi jakoś doradzić? dodam, ze jestem gotowa zerwac z nim kontakt, chcoiaż jest jedyna osoba od 10 lat, której naprawde ufam i która lubię (jestem strasznym samotnikiem a jego naprawde lubię :-( )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
to może od początku opowiedz tę historię, a ja Ci powiem, co myślę, pytać, czy czekać @bluszczyk - ja wcale nie wymagam deklaracji, że on mnie kocha, że jesteśmy parą, tylko określenia priorytetów, czego facet właściwie szuka w danym momencie (czy ma ochotę na przelotne romanse, na przyjaźń, czy na stały związek). ten obecny, poznany przez portal randkowy (na swoim profilu mam wyraźnie napisane, że nie interesują mnie związki bez zobowiązań) kręcił, spotkaliśmy się trzy razy, potem zamilkł. sama się do niego odezwałam, że mam wolny weekend, napisał, że nie ma czasu. odpisałam mu więc, że uważam, że osoba, która jest zainteresowana podtrzymywaniem znajomości, znalazłaby czas, a skoro on go nie ma, to znaczy, że nie jest zainteresowany, a z kolei mnie takie coś nie interesuje. nie odpisał mi i to był moment, aby go spuścić, niestety bawiłam się jeszcze z nim w grę "dzwonię co tydzień, jak mi się akurat zachce" krótką chwilę. dałam mu kilka razy szansę na wyjście z sytuacji bez szwanku, w końcu zadeklarował, że odtąd będzie inaczej, że będzie do mnie dzwonił i będziemy się spotykać. chwilę tak było, jednak półtora tygodnia później sytuacja zaczęła wracać do stanu poprzedniego, nie zadzwonił, kiedy miał zadzwonić, zatem sama się odezwałam w celu wyjaśnienia sytuacji i w rozmowie przyznał, że te momenty ciszy wynikały z jego wahania, że może jeszcze nie przerobił straty poprzedniej dziewczyny, że może się boi i że nie jest jeszcze gotowy. powiedziałam mu zatem, że szkoda, że tyle czasu mi zajął, skoro już 4 tygodnie temu tak naprawdę wiedział, że nic z tego nie będzie i że te wszystkie historyjki to po prostu zasłona dymna na to, że po prostu ja nie zainteresowałam go na tyle, żeby chciał się ze mną spotykać. usiłował zrobić sobie ze mnie na koniec koleżankę, ale stanowczo mu odmówiłam i zakończyłam znajomość (wszystkie kontakty ucięte, telefon na czarnej liście, co z oczu, to z serca). ja uważam, że wystarczy kilka randek, aby wiedzieć, czy jest się zainteresowanym na tyle, by próbować coś zbudować, a jeśli facet dzwoni jak mu się przypomni, to mu nie zależy. a ja zamiast bujać się półtora miesiąca, mogłam mieć go z głowy po dwóch tygodniach, gdybym była wystarczająco stanowcza. niestety, też jestem człowiekiem. jednakże, gdybym nie zagrała w otwarte karty, znajomość prawdopodobnie ciągnęłaby się miesiącami, ja bym się męczyła i była nieszczęśliwa, po czym zostałabym zostawiona dla innej i płakałabym znacznie dłużej. jeszcze był zadowolony, że ze mną można tak normalnie i wprost o tym wszystkim porozmawiać, bez histerii i wyrzutów. nauczka na przyszłość? zrywać, jak się widzi pierwsze symptomy olewania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
@bluszczyk - nie to, że ja nie odpowiadam, po prostu ty mylisz deklaracje z określeniem priorytetów. niestety nastolatką już nie jestem, a szkoda, bo z obecnym doświadczeniem pokierowałabym swoim życiem zupełnie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja Carenina
lulilairoleli - witaj ! ciesze się że Ci się podoba mój topik. Zaglądaj tu jak najczęściej. Ja generalnie wypowiem się tak - faktycznie jeśli mamy do czynienia z osobą która z jakichś względów jest dla nas interesująca, to według mnie powinno dać sobie czas na poznanie tego kogoś. Ja bym tego czasu (nawet gdy nic nie wyjdzie) nie uznała za zmarnowany. Bluszczyk kurdybanek34 - "Przyszło mi do głowy, że chyba takie 'macanie' jest częstsze w relacjach ludzi, którzy zaczęli się spotykać nie znając sie wcześniej: dokładnie. Zgadzam się z Tobą zuzannazuza - zgadzam się z tobą, że jeśli układ za długo pozostaje taki luźny, zaczynamy się niepokoić. Ale też sami musimy uczciwie powiedziec czego my na tę chwilę szukamy, potrzebujemy. CZy jestesmy gotowe wchodzic juz w pelny związek. Czasem w toku przebiegu ukladu, relacji zaczynamy znajomosc inaczej postrzegac, emocje się uspakajają, zaczynamy myslec bardziej przytomnie, że faktycznie sprawy miały by się dziwnie gdyby on od razu zadeklarowal zwiazek, Trzeba czasu, trzeba sie poznac. Dajmy sobie więc te kilka miesięcy, maximum rok na poznanie kogos z kims spotykamy sie regularnie. Jezeli oczywiscie sytuacja zyciowa nam na to pozwala, nic nas nie goni. "To widać, że związek się rozwija, nawet bez gadania o tym jaki on jest. Ludzie coraz częściej się spotykają, często piszą i dzwonią, " - tak jest czesto na poczatku, a potem relacja przechodzi nagle w stan "uśpienia". I oznacza to ze nasze dzialania (dzwonienie czeste, spotkania czeste i regularne, wszytsko zmierza za bardzo w strone związku i jest sie o krok od tego) Jezeli ktos mysli trzezwo i nie jest gotowy na zwiazek w danej chwili to bedzie staral sie taka relacje celowo ochłodzić, i celowo się zdystansuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×