Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anja Carenina

jak się tworzą związki dorosłych ludzi po 30-tce.

Polecane posty

Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
Anja, to smutne, ze nawet nie napisał :-( u mnie zrestzą bardzo podobnie, chociaż ja jestem na zupełnie innym etapie w tej znajomości. Widzieliśmy sie tydzień przed świętami, po cichu liczyłam na sms w wigilię (jak w zeszłym roku), ale się przeliczyłam... sama nie wysłałam mu życzeń, bo wiecie co? jakos to wszystko we mnie umiera :-( nie mam najmniejszej ochoty na rozmowy, spotkania nie tylko z nim ale z innymi ludźmi. Niedługo moje urodziny i to jeszcze bardziej mnie przygnębia, mam totalnego doła i jak to w takiuch chwilach uciekłabym ze świata i skryła się w ciemnym kącie, żeby nikogo nie widzieć i nie słyszeć. Wiem, ze ten "mój"przyjaciel odezwie się w tym tygodniu, ale ja tego nie chcę, siedzę i obmyślam jak by tu się wykręcić ze spotkania. Nie chcę go widzieć, nie chce nikogo widzieć, chcę żeby wszystcy dali mi święty spokój :-( moje święta skończyły się w niedzielę po południu, nie mogłam już usiedzieć z rodzicami( a przecie zsą dla mnie najważniejsi na świecie)i wróciłam do domu, w samotności jednak jest mi najlepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
czuję się totalnie rozbita psychicznie i emocjonalnie, miotam się i smaa nie wiem czego chcę od siebie, od innych od życia. Już nie daję rady, staję się nieprzyjemna dla osób, na których mi zalezy... wszystko mi zobojętniało, nic mnie nie cieszy i jak patrzec pozytywnie w przyszłość? skoro życie wydaje się nie miec najmniejszego sensu i tak mam się męczyć resztę życia? Mam nadzieję, ze nie jest mi pisane przezyć 70-80 lat, to byłby koszmar takie życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
a tak napawdę to chciałabym, zeby sie już nie odezwał (chociaż to jest niemożliwe), w takim nastroju w jakim jestem od jakiegoś czasu przyjęłabym to spokojnie i nawet by mnie nie ruszyło. Nie wiem juz co robić, jest dobrym przyjacielem, cos sie między nami rodzi, ale ja już nie wytrzymuję tej niepewności. Nie jest to jednak niepewność w rozumieniu hhhhhhhhhhh. Ja nie wiem co czuję i czego chcę i dlatego nie mogę stawiać żadnych warunków. CHce, zeby było po prostu moim przyjacielem, ale żeby nie było między nami tej pierniczniętej chemii,utajonych oczekiwań, rozczarowań...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluszczyk kurdybanek34
Witajcie Dziewczyny :) przykro mi, że nie udały się Wam Święta :(. Ja też sie nie spotkałam, choć po cichy liczyłam na to, ale cóż, widać taka karma. A czy Wy też tak macie, że facet wymaga od Was pełnego zaangażowania, rezygnacji dla niego ze swoich planów i zobowiązań i jak ja w końcu zaczynam się angażować, to on sie cofa. Trochę mnie to już męczy. Nie wiem, nie rozumiem facetów. Z jednej strony poszukują kobiet z pasjami, kobiet które nie będą ich w pełni angażować, a z drugiej jakieś chore wymagania. Jak to u Was jest> Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
to jeszcze ja! Kobietki!!!! Jestem, bylam i chyba taka pozostane - pieprznieta!( ktos moglby powiedziec) :O Wiec dzis mam dzien wolny i jakos nie moge sobie znalezc miejsca... Obiecalam sobie, ze nie dam znaku zycia ale mi sie zatesknilo i napisalam do niego sms, ze jestem na miescie oplacic rachunki i ze chce go zobaczyc i wypic z nim kawe. Oczywiscie sie zgodzil i sie spotkalismy :) No i jak zawsze bylo normalnie i fajnie. Tak jakbysmy byli ze soba i jakby sie miedzy nami swietnie ukladalo. Nie, nie obsciskiwal mnie, ale zartowalismy sobie ;) - strasznie za toba tesknilam! I wybuchlam smiechem tulac sie do niego. - ale jestes klamczucha! Smial sie i mnie tulil. A poniewaz bylo to blisko mieszkania mojej siostry to go poprosilam o wizyte mojego szwagra. Zgodzil sie no i poszlismy do mojej siostry. Tam jak zwykle bylo milo, swobodnie...kurcze niby pierwsze spotkanie - zapoznanie, a tak jakbysmy sie znali cale zycie... No i szwagier musi pojechac do niego do szpitala w czwartek na dokladniejsza wizyte. -ty tez przyjedziesz w czwartek? - zapytal - przeciez ja ci w szpitalu nie jestem do szczescia potrzebna !;) - wiesz, ja nie moglbym cie tam przytulac... -wiem, wiem...jeszcze jakas doktorka by zawalu z zazdrosci dostala :P - przestan i badz cicho! zasmial sie ...no i jak zwykle uwazam, ze trzeba robic to co intuicja podpowiada... wyrazac swoje potrzeby i pragnienia. Dziewczyny... ja nie wiem jak sie skonczy moja historia z nim, ale wiem, ze warto jest przezywac to co przezywam. bede Wam dawac znac ;) wiem tez, ze jestem strasznie impulsywna... to mnie troche gubi i dostaje czasem ,,paranoi,, jak kazda pewnie baba majaca swoja przeszlosc na koncie. Anja- uwazam, ze powinnas mu sie przypomniec( o ile to czujesz) i powiedziec, ze masz nadzieje na Sylwestra wspolnego. Tak otwarcie i prosto z mostu. A nuz widelec on chce tego samego? A moze czeka na Twoj gest? Jak nie bedzie mial ochoty to Ci to powie, poklamie albo wymysli tysiac powodow. Sprobuj! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
Bluszczyk niestety jest w tym trochę prawdy, na poczatku mojej znajomosci z M. był mi obojętny jak wszyscy inni mężczyźni, w ogóle na niego nawet nie patrzyłam, załatwiłam sprawę i do domu, więc wtedy on się starał (ale też bez przesady, po prostu zacieśniał kontakt), a jak mnie już oswoił i zaczęłam czekać na jego telefon, to on moze nie, ze zobojętniał, ael był taki jak na początku, a może nawet bardziej przestraszony (no ale u mnie to inna historia). Marzę o tym,by niczego juz w życiu nie chcieć, nie oczekiwać, o niczym nie marzyć i nieczego nie pragnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
Bluszczyk obsolutnie nie wolno rezygnowac ze swoich planow!!! Nawet jesli wolaloby sie spedzic z nim czas zamiast z kolezankami to jednak jesli sie ma spotkanie z kolezankami, znajomymi, jakis kurs to trzeba sie tego trzymac. Wiem jak trudno, bo i ja bez problemu zrezygnowalabym z dzisiejszego wieczoru babskiego i wolalabym byc z nim, ale zdecydowanie powiedzialam mu, ze dzis wieczorem nie dam rady. Nie nalegal, bo widzial mnie zdeterminowana. W sumie kolezanki tez wazne. ...zycie uczy kazda z nas, ze tak naprawde osoby, ktore kiedys kochalaysmy odchodza... my odchodzimy i tak naprawde to pozostaje z nami nasz swiat, nasze przyjaznie, pasje, znajomi, hobby ecc. Glupio to brzmi, ale mysle, ze mezczyzna nie powinien wiedziec, ze jestesmy dla niego gotowe zostawic wszystko( albo prawie). Margines niepewnosci jest potrzebny nam, by miec wlasne swiat oprocz niego, i jemu by nie uwazal sie za pepek swiata. A to ze kochamy( albo nam zalezy cholernie) to juz wiemy my same ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bluszczyk kurdybanek 34
Witajcie :) Sportikamel, dziękuję Ci za tak wyczerpującą odpowiedź :). Zastanawiam się tylko czy można zbudować dobry związek i nie reZygnować z własnego życia. Co u Was Dziewczyny? Ja zakończyłam toksyczną znajomość. Ostatnio było bardzo źle. Irytowało go we mnie wszystko, mój sposób mówienia, chodzenia, to jak siadam, uśmiecham się, wszystko. Ja bałam się zareagować z kolei żeby go nie złościć, co powodowało sztuczną atmosferę. W końcu znalazłam w sobie na tyle dużo siły, żeby to przerwać. Jest mi smutno, że skończyło sie to przed Sylwestrem, ale z drugiej strony tego Sylwestra mieliśmy spędzić tylko we dwoje i nie wyobrażałam sobie jak podołam tyle godzin być pod ostrzałem. Trzymajcie się cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
:-( to przykre, ale cóż zrobić, życie... a ja jak przeczuwałam nie odebrałam telefonu od niego, zdecydowanie musze zwiększyć dystans i się wyleczyć z tego "niewiadomoczego" , zeby pojakimś czasie móc spotkac się z nim na gruncie kolezeńskim bez dygotów uczuciowych. Napisałam, ze się odezwę (nie planuję w najbliższym czasie, nie wiem ile mi to zajmie miesiąc, pięć, moze rok) Wiem że musze zadbać o siebie i wiem też, ze nie chcę ryzykować rozczarowania, nacierpiałam się dośc i będe się uczyć byc egoistką dl awłąsnego dobra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bluszczyk kurdybanek 34
do hhhh dobrze robisz. Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje szczęście. Może jak sie zdystansujesz i on to zobaczy, zacznie mu zależeć i będzie zabiegać o Ciebie, a może Ty w międzyczasie znajdziesz właściwą połówkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
bluszczyk dziękuje za wsparcie, nie wiem czy robie dobrze, ale wiem, ze inaczej nie umiem i czuję, ze to w tej chwili jets dla mnie jedyną słuszną decyzją. Muszę dbać pzrede wszystkim o siebie, jeśli on tego nie udźwignie tzn., ze ta nasza cała zanajomosc wcle nie była taka prawdziwa i cudowna jak mi sie wydawało. Nie szukam drugiej połówki, więc tego mi nie życz, bo z tym to tylko same kłopoty. Niedawno stanęłam na nogi, od nowa poczułam radośc z ycia, czułąm sie szczęsliwa w swojej emigracji uczuciowej i byłąm szczęsliwa. On się napatoczył i zrujnował mój calutki świat! chcę znowu wstawać i myslec o książkach, pasjach itp. a nie o nim cały Boży dzień :-O tym bardziej że z myślenia nic nie wynika. Był tutaj taki temat : "Miłość odbiera mi siły" mi naprawde odbiera, niekoniecznie miłosć ale jakakolwiek bliższa relacja z drugim człowiekiem. po prostu pośmierci mojego partnera nie chcę się juz do nikogo przyzwyczajać, nie chcę się angażować ani kochać, bo brak miłosci jest lepszy i mniej bolesny niż jej utrata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
właśnie nie chcę, aby o mnie zabiegał,ale wie, ze się przestraszył, bo prosił o wiadomosc czy u mnei wszytsko w porządku i chciał przyjechać do mnie :-O to nie chodzi o to,aby się starać, bo nie chcę niczego na nim wymuszać, teraz chcę aby mnie zostawił w spokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
amciek007 pod warunkiem, ze ktoś szuka :-P Gdzie się podziewacie dziewczyny?? Anja......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bluszczyk kurdybanek 34
do hhh bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego partnera :(. Jesteś bardzo mądrą kobietą i widzę że nie dasz sobie zrobić krzywdy. Wierzę że będziesz szczęśliwa :). Amciek dziękuję sa słowa otuchy :). U mnie raczej nic nie zmieni się na lepsze, bo trudno mi kogoś poznać. Nie przyciągam do siebie mężczyzn i często jeśli ktoś się już pojawi, to szuka chwilowego pocieszenia lub zupełnie do siebie nie pasujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jednak uwazam, ze trzeba byc dobrej mysli, bo zycie potrafi zaskakiwac. Mowie to z wlasnego doswiadczenia i po doswiadczeniach moich znajomych. A 34 to chyba jeszcze nie taka stara, choc sam mam 30;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
co robić? właśnie dzwoni, dzisiaj już 4.raz :-( nie wiem co robić? nie chce mu wszystkiego tłumaczyć, nie chcę w ogóole rozmawiać :-( boje sie, ze jak mnei sprowokuje i będzie drązył temat to będę naprawdę niemiła :-( tak to się nie odzywał tygodniami, a teraz gdy to ja poprosiłam o cisze nie umie tego uszanować :-( zupełnie nie wiem jak się zachować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
Czesc dziewczyny! hmmm... mysle, ze nie mozna budowac zwiazku nie rezygnujac calkowiecie ze swojego swiata, cos zawsze trzeba ,, poswiecic,, na rzecz zwiazku, ale to nigdy nie oznacza, ze powinno sie calkowicie zrezygnowac ze wszystkiego, bo zycie uczy, ze gdy zwiazek sie rozpada mozna zostac samotnie na lodzie nie wiedzac czego sie uczepic w trudnych chwilach. Tak Was czytam, czytam i mysle, ze to chyba jakis zly czas... U mnie tez nie najlepiej. Najgorsze jest to, ze wiem, ze nie popelnilam zadnego bledu. Nie bylo nawet kiedy go popelnic. Owszem dzwoni, owszem jest mily ale w ogole nie proponuje zeby sie ze mna zobaczyc. Nawet moje ,,niewinne,, zarty typu by wypic razem szybka kawe na miescie zupelnie ignoruje bedac na miescie. Jasne, ze jest mi przykro i gdybym sie nad tym zaczela zastanawiac to pewnie czulabym okrutny dyskomfort psychiczny. Wole nie myslec. Zajmuje sie swoim zyciem. Dalam sobie czas. Po tym czasie jesli nic sie nie zmieni szczera rozmowa i albo bedzie lepiej i czas sie znajdzie( bo zawsze go znajdowalismy) albo do widzenia. No kurcze! Czuje sie tak jakby wymykal sie mi z rak, jakby dzialo sie cos na co kompletnie wplywu nie mam. Tak czy inaczej wszystko mija ;) Zle momenty, dobre - wszystko ;) Nie lubie tej niepewnosci, ktora czuje w kosciach! No dobra - ide sie wyladowac na prasowaniu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bluszczyk kurdybanek34
A może to brak szczerości? Brak porozumienia, szczerej rozmowy powoduje takie problemy? dp hhh trzymaj się kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja Carenina
witajcie. Fakt ktoś napisał jaki pechowy okres jest teraz dla nas wszystkich. Ale obawiam się że u mnie to już raczej początek końca - moja znajomość umiera. Hhhhhhhhhhh - szkoda ze tu już nie zaglądasz. Miałaś rację :) A ja naiwna kobieta sobie wkręcałam, że coś z tego będzie :( W końcu odważyłam mu się trochę "postawić" i powiedziec co myślę o jego postepowaniu. Spokojnie ale szczerze. Tym bardziej że delikatnie mówiąć wystawił mnie na Sylwestra, Jesli się z kims spotykam od 3 miesięcy i delikatnie mówiąc jestem z nim w bliższej relacji na poziomie fizycznym (nie dlatego że jestem łatwa, ale dlatego że mi na nim zależy i byl dla mnie kims wyjątkowym i pozwoliłam uwierzyć sobie że coś z tego będzie, zaufałam mu i zaryzykowałam) to mam prawo śmieć sądzić że spędzamy razem Sylwestra. On się wykręcał, coś kłamał ze wyjeżdża. Najgorsze że tydzien temu zadzwonil do mnie i sam tego Sylwestra proponował. I obawiam się że od poczatku z premedytacją nigdzie nie zamierzał ze mną iść ani spedzac go ze mną. Powiedzial tak zeby zamydlic mi oczy. Tak też wlasnie powiedzialam mu, ze nie odpowiada mi takie traktowanie, i smiem sądzić ze się spotyka z kimś jeszcze, zaklinał się że nie. Ale wiecie był mocno zdziwony i lekko przestraszony że ja ośmieliłam się coś od niego oczekiwać. Powiedzialam ze jest nieslowny, ze obiecuje i nie dotrzymuje slowa, dzwoni zapowiada ze jeszcze bedzie telefonowal, zaklina się a potem olewa i nawet smsa z zyczeniami nie wysle. Powiedziałam że nie odpowiada mi spotykanie się raz na 17 dni, ze nasuwa mi to jedno przypuszczenie ze ma inna kobietę oczywiscie zaprzeczał. Ale podziekowałam mu i zyczylam Szczesliwego Nowego Roku, pomimo ze obiecywal ze zalatwi coś dla nas i jesli nie wyjedzie to napewno Sylwestra spedzi ze mną. Ale śmiało rzekłam że niestety nie chce mi sie wierzyć w szczerość jego słów i już wiem ze napewno tego wieczoru razem nie spedzimy pomimo tego co mowi. i wiecie co byłam z siebie dumna, ze w kncu odwazylam sie powiedziec temu facetowi jak sie czuje i ze nie odpowiada mi takie traktowanie. Wybaczcie, ale nie chce byc oszukiwana a tak wlansie sie czuje ze ktoś mi coś wkręca. Nie wiem czy czytaliscie moj post z zeszlego tygodnia w ktorym pisalam ze on rozentuzjazmowany telefonowal do mnie i zapowiadal ze chetnie wybierze sie ze mna na sylwestra. Pisalam tam juz wtedy ze nie wierze w to, ze boje sie ze on wystawi mnie, ze cos wymysli, wykręci sie jakos. Co to jest za znajomosc, po co mi to, pomimo tego co do niego czuje i ze jest mi z nim dobrze kiedy jestem z nim. Wlasnie kiedy jestem z nim to czuje ze jestem z nim. a Potem jestem niczyja. Bo jemu na mnie nie zalezy. Tak jak mowil Hhhhhhhhhhhh. On jedynie zaspokaja swoje potrzeby, seksu, bliskosci, moim kosztem, bawi sie mną. A na sylwestra sie i tak wybieram, z kims innym,. wlasnie sobie cos organizuje :) Kupilam sobie w grudniu pięć sukienek i nie mam zamiaru siedziec sama w domu jak pies. :( Z reszta muszę probowac zapomniec o tym czlowieku. CZlowieku w ktorego wierzylam, ktory tak mnie do siebie przekonal, ze ślepo jak kura uwierzylam ze mozemy byc kiedys razem. Zaufalam mu, uwierzylam ze jest wyjątkowy i oddałam mu się. Zrobilam to dlatego ze mi na nim zalezalo. czulam do niego cos wyjatkowego, chcialam byc blisko niego. Od dwoch nocy nie śpię i probouje sie z tego otrząsnąć. Wiecie co jest najgorsze - że obwiniam siebie. CZuje ze za szybko mu sie oddałam. Na 11 randce. Nigdy tak nie zrobiłam i on o tym wiedział. To byl bład. Ale nasza znajomosc chyba za szybko sie rozwijala nie w tym kierunku co trzeba. Nie mialam doswiadczenia i chyba zapomnialam o co zazwyczaj chodzi mezczyzną, pozwolilam ponieść się emocjom, mrzonkom, uwierzylam w ułudę. Kiedy przypominam sobie nasze spotkania- zawsze czulam sie wspaniale, nawrt gdy wiedziałam sie z nim przedwczoraj. Eh co bede smuciła Wam tu... do hhhhhhhhhhhhhhhhhh - jak mogłaś napisać że "brak miłosci jest lepszy i mniej bolesny niż jej utrata." Przeciez to nieprawda. Wszystkie chwile spedzone z kims kogos kochamy, chwile w ktorych czujemy całym sobą że ktos jest dla nas wazny - to są piekne przezycia i pomimo że rozczarowanie boli - wierz mi warto je przeżywać. Warto, bo nikt Ci nie zabierze tych wspomnien i tego jak sie wtedy czułaś. Wiem że nadzieja matką głupich ale ona zawsze umiera ostatnia. Nie mozna dac sie wykorzystywac i sobą pomiatać, ale nie mozesz myslec że niewarto kochac bo mozna milosc utracic. Prawdziwa miłośc jest w tobie pamietaj, To to co chcesz dac kochanej osobie. CZasami dzieją się rzeczy niezalezne od nas i naszą miłość tracicmy. Ale tego przewidziec nie mozna, bo zawsze jak jest miłość (czy nawet jej namiastka, czyli zakochanie) to jest i nadzieja że dane nam bedzie kochac i ktos to odwzajemni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
witam :) jestem w domu potwornie chora!!!! Mam angine i goraczke ponad 39 stopni, ktora zbijam lekami z roznym skutkiem. Jejku! to okrutne byc chora, doslownie nienawidze byc chora. Wszystko mnie boli :( a dzisiejsza noc zamiast spedzic w pracy spedze z...termometrem! :O Moj N. w czwartek zadzwonil do mnie po 21 mowiac, ze jest pod moim domem i ze czeka az wyjde z domu. Powiedzialam mu, ze chyba oszalal!!! Kompletnie nie bylam gotowa na spotkanie i bylam bardzo zaskoczona. No ale w 20 minut sie pozbieralam i spotkalismy sie. Pogadalam z nim szczerze, tzn. powiedzialam mu, ze wszystko jest ok. ze jest mi z nim dobrze, ze mysle o nim, ale ze te coraz rzadsze spotkania sa nie do zniesienia. Przyznal mi racje.Ucieszyl sie, ze ,,to uczucie,, we mnie ewoluje, ale powiedzial rowniez, ze po jego ostatnich zwiazkach zrozumial, ze nie zrezygnuje ze swoich pasji i ze poki co widywac sie bedziemy jak bedziemy mieli czas a reszte czas pokaze. - oczekuje, ze jak ci sie znudze to mi o tym otwarcie powiesz. - oczywiscie ze tak i tego samego oczekuje od ciebie - to my sie rozstajemy?- baknelam - zglupialas! i mnie przytulil. Czyli...na dzien dzisiejszy wiem, ze nie moge oczekiwac nic wiecej. To juz duzo, ze to wiem. Wiem tez, ze nie jest gotowy poznac moje dzieci tym bardziej ze moja corka powiedziala, ze chce go poznac TYLKO wtedy gdy bedzie to sprawa powazna. N. powiedzial rowniez, ze przezywa te nasze momenty bardzo intensywnie i nie mysli za duzo. Gdy powiedzialam mu, ze zle sie czuje byl zly, ze poszlam do pracy. Niestety w pracy zlapala mnie taka goraczka, ze wrocilam do domu. Oczywiscie procz mojego lekarza mam od niego dokladna rozpiske brania lekow, picia wody, jedzenia itp. Kazal lezec w lozku i nie nadwyrezac strun glosowych, wiec szeptem powiedzialam do sluchawki, ze juz koncze rozmowe i caluje.No i zaczal sie smiac. Dzis...zadzwonilam do niego. Jest juz na statku. Bedzie gral dla ludzi spedzajacych Sylwestra. Krotko ze mna gadal. On jak jest w pracy to doslownie koncentruje sie tylko na pracy.Ale ok. Kazal lezec i takie tam pierdoly. W sumie to chyba u mnie wszytsko ok. tyle ze ja angazuje sie w ta historie coraz bardziej i coraz bardziej mi go brak, a dla niego jest dobrze tak jak jest. Anja- dobrze, ze wybierasz sie na Sylwestra i dobrze, ze szczerze wyrazilas swoje potrzeby. Ja jeszcze mam w glowie takie zdanie powiedziane przez moja babcie: - dziecko, jesli to ten przeznaczony to bedziecie razem! Wprawdzie mialam wtedy 17 lat i bylam cholernie zakochana w Arturze i jak sie okazalo Artur nie byl i nie bedzie tym moim ;) Pozdrawiam Was i zycze udanej zabawy :) jesli nie zwali mnie goraczka to wpadne tu jeszcze. ... i pomyslec, ze te noc spedze albo w lozku albo przed komputerem... echhh !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajasobierzepkeskrobieiniemarud
Sportikamel, Ty chyba oszalalas, ze do niego zeszlas jezeli jestes chora bo on sie nagle pojawil. Wiesz, ja jestem okropna zolza wiec bym mu powiedziala, ze schodze zaraz i zeby poczekal...i dalabym mu czekac a sama poszlabym spac po wylaczeniu dzwonka. Czy on wie, ze jestes chora? Przyniosl ci jakis rosolek? zatroszczyl sie jakos? Przyszedl poznym wieczorem bez zapowiedzi bo akurat przejezdzal? Bo mu pasowalo odbyc rozmowe na jego warunkach? Zeby bron boze nic nie zaplanowac i nie wykazac nawet minimum wysilku? Matko jedyna, kto cie wychowal? Czy ty nie masz za grosz poczucia wlasnej wartosci? Dziewczyny, czemu wy sie na takie traktowanie godzicie? Czy naprawde tak nienawidzicie byc samym, ze dla kazdych byle jakich portek zapominacie o swiecie, o swoich zainteresowaniach, o sobie samych? Czemu wy sie tak nie szanujecie? Gdybym byla mama ktorej z was to bym was wziela za fraki na jakis wyjazd w cieple strony, jakies wedrowki na swiezym powietrzu, duzo sportu i czytania ksiazek. Wszytko po to, zebyscie sobie uzmyslowily ze zycie jest piekne rowniez bez faceta - a juz zwlaszcza bez takiego, ktory was lekcewazy. Ja nie mowie, ze to latwe. Wiem, ze serce nie sluga ale wezcie sie w garsc i kopnijcie tych dupkow w 4 litery! Przeciez oni wam tylko zamki na piasku maluja. Czyny mowia wiecej niz slowa a co oni robia dla was, zeby byc z wami? Nic, kompletnie nic! A wy czekacie na kazdy wyzebrany telefon, strzepki uwagi i ich czasu. Nie jednemu psu Burek. Zbudujcie wlasne zycie w ktorym zwiazek gra wazna role ale nie jest WSZYSTKIM. Fajny facet bedzie dla was wtedy tylko bonusem, a nie trescia zycia. I same zobaczycie, ze wtedy nie bedziecie sie mogly opedzic od zainteresowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
trudno nie przyznac CI racji, ale jak czlowiek jest sam X lat i nagle spotka osobę, na której mu zalezy to próbuje, albo ogólnei na relacji, to ciezko odpuścić od tak sobie i byc zołzą, bo ludzie sa rózni, jeden potzrebuje olania, a drugi odbierze to jako ignorancję i da sobie spokój, a moze być naprawde wartościowym facetem. sama juz nie wiem... ja idę za głosem serca i rozumu i dbam przede wszytskim o swoje dobro i swój spokój duszy ;-) czyli dystansuję się na maxa do "mojego M"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo mądre słowa, ale do takiej mądrości zyciowej dochodzi się chyba dopiero z wiekiem...choć mnie się wydaje, że zawsze byłam dumna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
ajasobierzepkeskrobie - zwariowalas???!!!! w czwartek czulam sie dobrze, jestem chora od wczoraj i to nie tak, ze on sobie przejezdzal, bo mu sie zachcialo ze mna pogadac.Ja sie cholernie ucieszylam. Lubie takie niespodzianki.Z natury jestem troche szalona ;) Trudno oceniac sytuacje nie zyjac i nie widzac jak to wyglada. Moj N. ciagnie trzy etaty. Jeden z nich jest tez jego pasja. Poznalismy sie gdy to wszystko, co robi juz robil. Nie bylo przewidziane, ze sie spotkamy i ze tak sie sprawy potocza.Kazde z nas mialo juz plany na grudzien, spotkania i inne zobowiazania. Nie jestem zolza i nigdy nia nie bede!!!! Uwazam, ze jesli spotka sie odpowiedniego czlowieka to nie trzeba bedzie uzywac manipulacji, wyliczen i zachowan typowych, by owinac sobie kogos wokol palca! Uwazam rowniez, ze osoby po przejsciach potrzebuja czasu, by zdefiniowac jakosc zwiazku i czego tak naprawde moga od niego oczekiwac a co relanie otrzymac. Dla mnie za wczesnie na bilansy. Co do mojej choroby.................. Nie, nie skacze wokol mnie jak potulny piesek.Dzwoni. Jest daleko. Na statku. W pracy. Wraca jutro wieczorem. Rosolku mi zrobila corka! Dzis wieczorem jak nie przyjdzie goraczka to sama sobie zrobie. Przeciez umialam zyc bez niego przez wszystkie te lata to potrafie tez teraz! Poza tym jak mozna wymagac od kogos niemozliwego? Przeciez on tam jest w pracy a nie na balach. Przeciez tak nawiasem mowiac niczego sobie nie obiecywalismy. Oboje wiemy, ze poki jest nam ze soba dobrze to to ciagniemy. Grudzien juz sie konczy i przyjdzie czas na zmiany. Dla niego perspektywa zostawienia jednej pracy a przez to wiecej czasu dla mnie koniec z tymi kolacjami z pracy, wyjazdami z szefem itd. Majac troche wiecej czasu oboje bedziemy umieli ocenic, czy bycie razem nam odpowiada czy nie. W tym momencie wymaganie na facecie, by byc w centrum jego zainteresowan wydaje mi sie nieludzkie po prostu. Gdy ktos wstaje o 6-ej rano i pracuje do 12-ej, potem w biegu obiad i praca do 21-ej a jeszcze kilka razy w tygodniu jakas impreza na ktorej gra no i w tym wszystkim jeszcze ja! I tak zawsze ma czas, by zadzwonic kilka razy dziennie i zawsze spotykami sie 2 razy w tygodniu.W samym poczatku znajomosci codziennie ale bylo to okrutnie wyczerpujace....i piekne ;) Nie przecze, ze ta historia moze sie zle skonczyc, ale nie zakladam rowniez ze tak bedzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
anja - no nareszcie jestem z Ciebie dumna. przeczytaj książkę, którą polecałam. a potem za każdym razem czytaj ją znowu, kiedy będziesz w podobnej sytuacji. domyślam się, że jest Ci przykro. mi jest do tej pory, a przecież od 12 grudnia nie mam kontaktu z tamtym facetem, ale nie zasypuję gruszek w popiele i poznaję nowych - przez Internet, bo tak najprościej. chcę też napisać, że to nie ma znaczenia, na której randce poszłaś do łóżka. ja z największą miłością (dotychczas) swojego życia poszłam do łóżka na chyba 3 czy 4 spotkaniu i to wcale nie była randka, tylko impreza. byliśmy ze sobą 3,5 roku i bardzo się kochaliśmy. i na koniec powtórzę jeszcze raz - dziewczyny, nie bójcie się wymagać. faceci wykorzystują dziewczyny, które nie mają oczekiwać i nie stawiają granic, wiecznie czekają, aż się księciunio zdecyduje. dla nich jest tak wygodnie - nie są zakochani, nie mają zobowiązań, a jest co podymać. niestety, tak to wygląda. jeśli same tego chcecie, wszystko ok, ale jeśli liczycie na prawdziwy związek, to szanujcie same siebie i wymagajcie, wymagajcie i jeszcze raz wymagajcie. nie rezygnujcie ze swoich potrzeb - kompromisy są ok, ale nie wtedy, kiedy tylko jedna strona ciągle na nie idzie. tego kwiatu to pół światu, ten nie wypalił, znajdzie się inny, choć czasem wydaje się to kompletnie niewyobrażalne... bawcie się dobrze i szczęśliwego Nowego :) niech każda z Was znajdzie w nim to, czego pragnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
hhhhhhhh jak miło, ze wpadłaś Twoje powyższe słowa to sama prawda, ale co byś poradziła mi? w mojej sytuacji? relacja bez seksu czyli wymagać nie ma co? zrestzą podjęłam decyzję że się dystansuję, ale chciałabym znać Twoje zdanie :-) Miłego wieczoru :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
moja rada zależy od tego, czego Ty chcesz. zdecydowałaś się na dystans i wycofanie się - ok. tylko nie odbieranie telefonów to gówniarskie zachowanie. powiedz mu wprost, że nie jesteś teraz zainteresowana związkiem (nawet nie musi to być bezpośrednio związane z nim, możesz mu to powiedzieć ogólnie specjalnie tak nakierowując rozmowę) i że musisz sobie wszystko poukładać. nie zachowuj się jak ci faceci, którzy mówią, że zadzwonią, a potem się nie odzywają. to nie w porządku, zwyczajne tchórzostwo. poza tym trzymałabym się jednej decyzji i za trzy miesiące nie zmieniałabym zdania, trzeba podejmować odpowiedzialność za swoje decyzje i nie bawić się uczuciami innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
Czesc dziewczyny! Wlasciwie tu jestem, bo musze sie troche oczyscic z tych wszystkich mysli, ktore mnie nachodza ;) poza tym czuje sie lepiej i jestem bez goraczki!!!! jupi!!! przeczytalam ksiazke, zaczelam druga ... A wiec moje sprawy sie maja tak: Slyszelismy sie w sobote rano, wieczorem ja zadzwonilam. Krotka rozmowa, bo byl w pracy, mowil, ze czuje sie jakby go grypa brala, ze wzial leki, ucieszyl sie, ze ja troche lepiej sie czulam,zyczenia i powiedzial,, zadzwonie do ciebie zaraz jak zejde ze statku w niedziele,, Ok. Nie jestem paranoiczna, wiec spokojnie sobie zylam.Przyszla noc - nie zadzwonil. Zdenerwowalo mnie to jego milczenie. A poniewaz nie mam zamiaru sie meczyc z myslami to dzis do niego zadzwonilam i zapytalam dlaczego nie zadzwonil skoro powiedzial, ze to zrobi? - wrocilismy pozno, statek mial problem z szalupa no i jestem chory. Pogadalismy troche, na koniec poslal mi calusa i powiedzial, ze zadzwoni pozniej. Tak czy inaczej ja nie jestem przekonana, ze to zrobi, ale nie wykluczam. Jesli nie zadzwoni na spokojnie poczekam kilka dni, potem zadzwonie . Kilka stron wczesniej ktos pisal, ze to milosc.... A milosc to sie z czasem mierzy, ja czuje jakis niedosyt i czuje, ze on sie zdystansowal. Na pewno taki uklad mi nie odpowiada i naprawde nie mam zamiaru tego ciagnac! Coz... jak czlowiek ma grype to na powazne rozmowy sie chyba nie nadaje dlatego poczekam az sie wykurujemy troche i podejme wreszcie powazna rozmowe o nas. Gdybym mogla wiedziec, co on ma w tej glowie? :o W miedzyczasie sobie odpoczywam od pracy, mam zamiar uzupelnic fejsbuuuuuukka :D Coz... moje zycie toczy sie i toczyc sie bedzie dalej czy z nim czy bez niego, chociaz troche przykro, bo dosc fajnie sie zapowiadalo i jeszcze tak niedawno czulam, ze po prostu jest, ze jestem dla niego wazna pomimo licznych zajec, pracy itp. Trudno. Takze Kochane Kobietki glowa do gory! Damy rade ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
hej hhhhhhh dziękuje za Twoją opinię, ale jak narazie to on był tą stroną, która obiecywała, ze zadzwoni i nie dzwoniła :-O olewałam to, bo widać, ze on taki jest, ma kiepską pamięć i nawet nie pamięta kto u niego był w nowym mieszkaiu i wogóle ma jaką dziwną wybiórczą pamięć, w ogóle nie takie drobiazgi nie mają dla niego znaczenia. Zauważyłam,ż emówi"zadzwonię, bo musimy sie częsciej spotykać" (u mnie panika, bo nie wiem czy chce, ale jednocześnie nie mogę powiedzieć, ze nie chce :-O )i potem cisza, cisz, cisza.. już się przyzwyczaiłam i jak tak mówił, to w ogóle nie brałam tegop do siebie, bo wiedziałąm, ze na penwo tak nie będzie, ale nie robiłam z tego cyrków, bo przeciez nie ma wobec mnie żadnych zobowiązań i jesteśmy na etapie koleżeńskim. Gdyby jednak dziś doszło do poważniejszej rozmowy, albo znów by tak powiedział, to odp. bym, żeby uwazał co mówi, póki jeszcze wierzę jego słowom. Wiem, ze to dziecinada nie odbierać tel.ale nie umiem tego inaczej rozegrać, wiem że mi nie da spokoju i będzie nalegał na spotkanie, a ja nie chce, bo czuję, ze jak sie spotkamy i zacznę tłumaczyć wszystko to się rozrycze i tyle będzie z romzmowy. Mam jakiś cięzki czas i ciągle chodze zaryczana... niedawno był ataka cięzka dla mnie sytuacja, zadzwonił, prosił o soptkanie, poprosiłąm o przełożenie, zdziwił się i dopytywał co się stało, w skrócie powiedziałam o co chodzi, zeby nie cuzł się odtrącony że nie chce go zobaczyć, a on wtedy przyjechał do mnie do domu chociaż tego nie chciałam. I mimo że to dziecinne to uważam, ze w tej sytuacji nie będę umiałą tego inaczej rozegrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×