Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anja Carenina

jak się tworzą związki dorosłych ludzi po 30-tce.

Polecane posty

Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
spoirtkamel "zadzwonie do ciebie zaraz jak zejde ze statku w niedziele,, Ok." u mnie też tak często było. Nienawidze tego z całego serca, nauczyłam się po prostu nie wierzyć w to comówi, ale to jets bez sensu na dłuższa metę. Ty możesz wymagać, bo jesteście w związku, a nie mogłam bo łączyła nas znajomośc koleżeńska+chemia w bonusie. O czym Waszym zdaniem świadczy chemia trwająca nie miesiąc /dwa, ale np.rok/dwa lata? czy to ma jakies większe znaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
bo cięzko mi zrezygnować z tego "uczucia" tak łatwo, bo jak sie spotykamy to za każdym razem czuc chemię, ogromną sympatię i jest tak dobrze i ciepło dookoła ;-) drugi raz mi się to w życiu przydażyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
*przydarzyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
ja w ogóle nie lubię takich niejasnych sytuacji, więc jak mam wątpliwości, to szybko dążę do konfrontacji. czasem i ja się waham, ale doświadczenie uczy, że "wahanie = nie" i jeśli nawet postanowię zaryzykować i sprawdzić, czy się przełamię, to później jest jeszcze gorszy klops, bo jednak wychodzi, że nie jestem zainteresowana, a ta druga strona tak i tylko narobiłam bez sensu nadziei. innymi słowy - spotkało mnie dokładnie to samo ostatnio tylko z drugiej strony, to moimi uczuciami się bawiono, czuję się z tym fatalnie i tak naprawdę dalej sobie z tym nie poradziłam. paranoja, niby nie myślę o tym, a potem mnie dopada. wolałabym go w ogóle nigdy nie poznać. Tak czy siak, koleżanko, najpierw się zdecyduj, czego Ty chcesz, a potem do tego dąż. jak na razie to mi wygląda jakby dwoje dzieci i chciało i boją się. szczerze mówiąc myślę, że nic z tego nie będzie, ale czas pokaże. przyszłościowo to nie wygląda - i relacja spoirtkamel tak samo (tu bym błyskawicznie wyjaśniała, na czym stoję, ale ona pisze, że chce to zrobić - dobry pomysł, nie ma sensu ciągnąć czegoś bez sensu i się łudzić).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
o litości najdroższa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :-O trzymaj mnie boże od tych facetów, bo nie ręczę za siebie!!!!!! :-O :-O :-O własnie rozmawiałam z jego przyjacielem :-O Boże, dziewczyny az mi głupio pisać :-( nie wiem od czego zacząć :-O Poznałam "prawdę"o milczeniu"mojego M." Zadzwonił niby przypadkiem o coś tam zapytać :-O (widzieliśmy się moze 4 razy w zyciu) i wyszło na to, że M.nie odzywał się do mnie tyle czasu, bo chciał znów usłyszeć, ze się za nim stęskniłam :-O no większej głupoty nie słyszałam jak żyję :-O Kiedyś było tak, ze się nie odzywał 2 miesiące i ja, jak to ja, też się nie odzywałam, nic, cisza, i potem on zadzwonił, zaproponował spotkanie, przyszedł do mnie i jak go zobaczyłam, to tak mi się ciepło zrobiło i miło, ze dla żartu powiedziałam, ze się za nim stęskniłam i tyle (raczej nie mógł liczyć na więcej ciepła i wyznań czy komplementów z mojej strony) i teraz się okazuje, ze chciał powtórkę z rozrywki, myślał, ze jak mnie przetrzyma, to potem zadzwoni a ja jakby nigdy nic ucieszę się, zaprosze do siebie i znów powiem mu te jego magiczne słowa? czy on leczy brak ciepła moim zachowaniem? Zrobiło mi się go żal, ale powiedziałąm, ze już mam dość, ze ta znajomośc już nie daje mi ani radości, ani nadziei, a jedynie ciągłą niepewność i smutek. Nie ma odwrotu tym bardziej, ze wybrał zły moment na takie eksperymenty. Milczał w święta i w dzień moich okrągłych urodzin :-O nie potrzebuję innych "dowodów uczuć" :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
dzieciniada... ręce opadają. weź sobie poszukaj kogoś, kto już przekroczył mentalnie dwunasty rok życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
:-O żal żal Niby nie miałam się tego dowiedzieć i prosił o dyskrecję, ale az mnie zatkało :-O facet ma 40 lat, a M.36 nie zamierzam nikogo szukać, widzisz ja już jestem pewna na 100%, ze nie mam już szans na prawdziwą, niczym nie udawaną relację, już nie jestem w stanie nikomu zaufać, to było pierwszy raz od lat i już więcej nie będę ryzykowac, nie mam sił na to :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
ja zaczynam mieć wrażenie, że do szukania miłości trzeba podchodzić jak do szukania pracy - wysyłać dużo CV, sprawdzać, kto oddzwania i wybierać najlepszą możliwość, przy czym trzeba jasno określić, czego się szuka i tam właśnie kierować swoje ogłoszenie, nie poddawać się po nieudanych "rozmowach" i ciągle, bez końca wysyłać. tylko że mi się nie chce. zwykle wygląda to tak, że poznam kilku facetów, powiedzmy 5, w krótkim okresie i każdy z nich coraz bardziej mnie rozczarowuje, bo nie wpisują się w moje oczekiwania, więc rezygnuję z szukania. po paru miesiącach zaczynam się nudzić i szukam od nowa, schemat się powtarza. na szczęście ja naprawdę lubię być sama i nie ma najmniejszej opcji, żebym spotykała się z kimś, kto mi nie odpowiada. no, ale, kurczę, w końcu jakoś te baby znajdują facetów i są wzajemnie zakochani. przecież nie każda para jest ze sobą z braku laku, żeby cokolwiek było. czyli da się jednak. jakoś. sama nie wiem, jak znaleźć i gdzie szukać, więc nie mogę tu udzielać rad :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
hhhhhhhhhh ale nie chodzi o same rady, a o możliwość pogadania sobie, pożalenia się i nabvrania dystansu, popatrzenia na swoją sytuację oczami osób trzecich, ja myślę , ze to jest bardzo wazne, bo czasem mozna naprawdę się zatracić. Ja tez lubię być sama i dlatego tak wkurza mnie zahwianie tego mojego spokoju tą znajomością :-O naprawdę jestem na siebie zła, że ciągnęłam to tyle czasu :-( ale ja nie szukam, nigdy nie szukałam, nigdy nikogo nie poznaję z myślą o związku, tylko praca i urzędnicy :-D i dzisiaj juz wiem, ze to dla mnie jedyna rozsądna opcja, nie dam rady kolejny raz fundować sobie dygotów, nie znosze tego, odechciewa mi się zyć. Lubie swoją samotność, cichy wrzask pustych ścian ;-) tak jest dobrze, spokojnie i bezpiecznie, a tego właśnie potrzebuję. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
też jestem zła właśnie na to zmącenie mojego spokoju. byłam bardzo zadowolona i zachciało mi się wrażeń szukać. to mam za swoje. zwykle tak naprawdę brakuje mi dwóch rzeczy - przytulania się i seksu. mam duże libido i to jest dla mnie ból, a przygodne znajomości mnie nie interesują już teraz, więc nie mogę znowu wejść w układ bez zobowiązań z kimś, kogo nie pokocham na pewno. ja z kolei w necie poznaję facetów pod kątem ewentualnego związku, a w realu neutralnie. niestety z biegiem lat coraz trudniej poznawać kogoś nowego w realu, więc net zaczął zwyciężać procentowo. kiedyś inaczej było. tym niemniej można poznać sensownych ludzi w necie, znam mnóstwo takich par.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
więc życze CI owocnych poszukiwań i podziwiam Cię. Mi się już nie chce nikogo poznawać, poznawac drugiego człowieka, tracić na niego czas i energię, no takie mam podejście i już. J apo smierci mojego partnera wpadłam w stan totalnej hibernacji, jestem strasznie zimna na zewnątrz i nie dopuszczam do siebie ludzi, nie nawiązuję żadnych bliskich relacji i nie angażuję się ani koleżeńsko, ani przyjacielko, ani uczuciowo - ten jeden jedyny raz zrobiłam wyjątek, bo jest naprawdę dobrym człowiekiem no i było to COŚ miedzy nami, teraz tego żałuję :-( trzeba było się trzymać swojego i by problemu nie było... Przezpierwsze lata po śmierci mojego partnera moje libido umarło wraz z nim, byłam przeźroczysta, bezpłciowa, nijaka, taka bezdomna, bezosobowa, batrdziej brakowało mi jego spojrzenia , głosu czy dotyku jego dłoni niż czułości i seksu. mam wrażenie, ze odżyłam gdy poznałam M :-( :-O pierwszy raz od lat poczułam, że kogos pragnę, pierwszy raz maiałam ochotę się przytulić do faaceta, zedrzeć z niego koszulę :-D przytulić się itp. :-( tak mi smutno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
ale teraz już wiesz, że jednak znowu MOŻESZ. odczekaj teraz chwilę, wróć do stabilizacji, a zapewne znowu zapragniesz spróbować kiedyś... tak już jesteśmy skonstruowani, że mimo wszystko większość z nas próbuje wciąż i wciąż. śmierć partnera musiała być strasznym przeżyciem, być może dobrze byłoby się wybrać na terapię, co mogłoby bardzo pomóc, bo traumę masz cały czas. po co się męczyć w nieskończoność. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
dzięki za radę, ale nie wybiorę się do psychologa. Byłam raz, wypowiedziałam swój monolog, poryczałam sie, a pani psycholog spojrzała na zegarek i powiedziała, ze inni pacjenci tez czekają :-O poczuła się jak idiotka i teraz wolę sobie popłakać w domowym zaciszu.zrestza nie wierzę w pomoc psychologów, chyba, że takich prawdziwych z powołania, ale ich jest garstka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
ech, podejście ma fantastyczne... niestety, takich jest dużo, ale może z polecenia jakiś terapeuta by Ci pomógł. ze swojego doświadczenia wiem, że płakać w poduszkę samemu można naprawdę długo i ciężko jest być obiektywnym we własnej sprawie (żadne odkrycie, prawda), więc nie wie się, co się źle robi. przyjaciele nie mówią wprost, bo boją się konsekwencji (obrażania się, fochów, awantur). obca osoba potrafi spojrzeć z boku i dać wskazówki. wygadanie się na forum też trochę pomaga, ale niewiele konstruktywnego wnosi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bluszczyk kurdybanek 34
Hej Dziewczyny :) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :) Co u Was? HHH masz rację. Przyjaciele w sprawach sercowych, choć widzą nasze ewidentne błędy, nie mówią nam o nich. A szkoda, bo może nie popełniłybyśmy drugi raz tego samego błędu, nie zachowałybyśmy się za każdym razem tak samo itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
Dobry wieczor :) Tak naprawde to sie calkowicie zgadzam z hhhhhhhh. I tak naprawde mysle, ze milosc to cos powazniejszego jak lopotanie serducha i wyczekiwanie na telefon, czy spotkanie. Mysle rowniez, ze fajnie byloby gdyby ludzie zapoznali sie z cennymy uwagami na temat budowania milosci E.Fromm'a i czym owa milosc jest tak naprawde. Mowie tu o ,, Sztuce milosci,, Uwazam rowniez, ze jako ludzie jestesmy tak niedoskonali, ze zycia nam zabraknie na stworzenie czegos na podobienstwo godne milosci( ale to trzeba ksiazke przeczytac ;) ) Moja sytuacja: Nie zadzwonil. Czulam to. Ok. W sumie gowno a nie ok!!! :( My znamy sie od 2 listopada. Czyli znajomosc -zwiazek swiezy. Nie mialam ochoty sie w to rzucac... tak na calego sie nie rzucilam, ale... no troche tak skoro o nim mysle i brakuje mi bycia z nim. On bardzo zabiegal i jakos potrafil mi pokazac, ze jestem dla niego wazna. Docenilam to, bo wiem jak malo ma czasu, ale czas dla mnie zawsze znajdowal a ja dla niego. To on sie zagalopowal i po miesiacu zapytal mnie czy jest dla mnie wazny? Odpowiedzialam: - tak jak ja dla ciebie. W sumie zadne z nas sie nie odkrylo bardziej, ale bycie ze soba wciaz bylo piekne. No i ja sie wkrecilam :o Nie zebym glowe stracila, ale pozwolilam sobie na bycie soba, na radosne przezywanie emocji, na odczuwaniu bliskosci na potrzebie czulosci. Teraz tak. Poniewaz jestem uparta jutro nie zadzwonie. Nie bedzie mnie to wiele kosztowac, bo mam co robic i dzien zleci. Zastanawiam sie jednak, co jest lepsze(?) 1.Zadzwonic ewentualnie pojutrze i slodko wyspiewac wiazanke moich skarg i wnioskow w razie gdy sie jutro nie odezwie? 2. Nie zadzwinic w ogole, bo skoro on nie czuje potrzeby uslyszenia mnie to po co sie w ogole wykladac z tym czego mi brak? W ten sposob umrze to naturalnie. 3. Dac sobie spokoj az chlop wyzdrowieje i pozwolic mu dzialac ,, po jego mysli,, co wzmocni jego meskie ego a ja wtedy i tak sie upomne o to czego mi brak i co mnie wkurza. Wiem, wiem...wydaje sie jakby to bylo przedszkole:o ,ale kobietki... zwiazki ludzi dojrzalych sa trudniejsze niz nastolatkow, ta cholerna przeszlosc nakazuje byc powolnym, ostroznym itd. a przeciez spontanicznosc, z jaka sie przezywa uczucia majac nascie lat, jest czesto pozbawiona ostroznosci, dziala szybko i kieruje sie czesciej sercem jak rozumem. Tak czy inaczej to ja Cie podziwiam do hhhhhhhh! Caly ten czas...dwa lata i tak sie czujesz :( Dziewczyny, ja nie moge sobie pozwolic by moja pseudo historia trwala az tyle. Do konca tego tygodnia zrobie z nia porzadek. Oboje jestesmy na chorobowym do 6-go stycznia. Po chorobowym ide na kurs tanca. Z kolega. Kurcze! Wolalabym isc z moim(jeszcze :P) N. no ale jak nie to przeciez i tak chce sie nauczyc tanga argentynskiego! I uwielbiam kino. Tez z jakims kolega, tyle ze same wiecie... on pojdzie ze mna, bo ma mnie na oku ale ja nieeeeeeee :( Dobrych snow Zycze!;) ...nie miala baba problemu... to se chlopa znalazla :o :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spoirtkamel
aaa i jeszcze jesli chodzi o przyjaciol i ich poradach... moje przyjaciolki mowia zebym spokojnie poczekala do konca tygodnia a potem ciecio-ozdrowienie, albo ostateczne ciecie! i nowy obiekt :o a ja Wam powiem- mam dosc!!! :D🖐️ (na jakis czas)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
zadzwonić i spokojnie porozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ajasobierzepkeskrobieiniemarud
Jezeli choroba nie sparalizowala mu strun glosowych oraz palcow potrzebnych do napisanie sms badz maila to bym zmienila obiekt westchnien w trybie natychmiastowym. A juz na pewno nie dzwonilabym do niego. W takich sytuacjach kiedy facet nie dzwoni a obiecal to zawsze wyjasniam mu, ze szkoda ze stracil niepowtarzalna szanse zeby mnie zlekcewazyc na takie duperele bo jesli zdarzy sie to po raz drugi to moge go uroczyscie zapewnic, ze trzeciego na pewno nie bedzie. Taki mam character i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja Carenina
witajcie :) !! A wstępie pragnę Wam życzyć Wszystkiego Dobrego W Nowym Roku. Nie byłam tu pare dni. Z Nowym Rokiem przyszły u mnie nowe zmiany. Nowe priorytety, nowe życie. Może jeszcze powiem jak zakończyłam stary rok. Facet z którym się spotykałam zlekceważył mnie i naszą znajomość. Pomimo że zapraszał na Sywlestra, stało się tak jak przypuszczałam. Ściemnił coś że wyjeżdża i wykręcił się. Zrozumiałam że Hhhhhhhhhhhhhhh miała obsolutną rację. Dlatego pogrzebałam tę znajomość i odpuściłam sobie Pana. Na pewno z czasem się ktoś fajniejszy znajdzie. Ważne że moje serce jest otwarte i jestem gotowa przyjąć miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja Carenina
W chwili obecnej już jestem zajęta - pracą, dzieckiem i sobą. Nikogo nie mam zamiaru desperacko szukać. Tamtemu Panu już praktycznie podziękowałam. Zdobył się na szczyt bezczelności, co zrozumiałam po tym jak po Sylwestrze (którego podobno miało nie być u jego kolegi, na którego mnie wcześniej zapraszał) jego kolega zadzwonił do mnie i oświadczył że Sylwester się odbył w ost chwili, a tamtego podobno nie było. Zaproponował żebym za pieniądze przyszła posprzątać po tej imprezie. Więc odważnie ale spokojnie powiedziałam że niestety nie piszę się na to. Wcześniej od czasu do czasu podejmowałam się takiego zajęcia u tego kolegi oczywiście za pieniądze. Nie miałam pracy więc taka praca raz na jakiś czas mi odpowiadała. Ale to co usłyszłam zwaliło mnie z nóg i niestety znajomemu podziękowałam i spokojnie wyjaśniło dlaczego czuję się upokorzona tą sytuacją. Rozmawiałam z kolegą tego "mojego" godzinę przez telefon i nawet on nie mógł uwierzyć że tamten tak mnie potraktował. Powiedział że mi się nie dziwi że tak się czuje i zrozumiał. (...) I ja również zrozumiałam że nic dla tego faceta nie znaczyłam, pobawił się mną, wykorzystał moją głupotę, a na sam koniec poszedł beze mnie na Sylwestra do tego kolegi a w Nowy Rok zaproponowano mi żebym po tej imprezie posprzątała.Bo ja wiem że on tam był, bardzo możliwe że z inną, o zym mu powiedziałam tydzien temu gdy sie z nim widziałam. Wiem że spędził tego Sylwestra tam, pomimo tego że zaklinał że wyjeżdża. Jak wierzyć osobie, ktora dzwoni do was 5 dni przed Swietami nawija 40 minut, zaprasza na Sylwestra, mowi ze ma zaproszenie w inne miejsce dla siebie ale tam się nie wybiera, bo chce spedzić tego Sylwestra z wami. Po czym zaklina się ze zadzwoni w Swieta z zyczeniami.Oczywiscie tego nie robi, nie wysyla nawet smsa z zyczeniami, a po Świetach zaprasza was do siebie idzie z wami do łózka i na spotkaniu traktuje jak ważną dla siebie osobę z ktorą miło jest spedzić czas,. Po czym jak wy zagadujecie o Sylwestra, ten ktos się wymawia że jednak wyjezdza, a obiecuje że jak bedzie imprezka u tamtego kolegi to pojdziecie tam razem. Wtedy mu powiedzialam o swoich obawiach, i ze nie bardzo wierze w to co on mowi. Oczywiscie zaklinał się, że tak nie jest, ze ze mna spewno spedzi Sylwestra bo zrobi co w mocy zeby temten kolega zorganizował impreze. Bo wie ze jak nie z nim to bede siedziec w domu. Oczywiscie przed Sylwestrem (czego bylam pewna) oswiadcza ze jednak nic nie udalo sie zorganizowac, bo kolega tamten nic nie robi.W nowy rok w nocy odbieracie telefon od symatycznego kolegi w ktorego jak sie okazalo jednak byla sylwestrowa zabawa z propozycja zebyscie tam przyszly posprzatac za ekstra opłatą. :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja Carenina
Wiecie jak sie poczułam?! Jak szmata. Oczywiscie tamten kolega był w porządku, ja do niego nie mam pretensji ze nie zaprosil mnie na impreze, sama mu o tym powiedzialam, ze rozumiem go ale niestety biorac pod uwage sytuacje w jakiej sie znalazlam nie nie i jeszcze raz nie. Nie mam zamiaru sprzatac po zadnym Sylwestrze. Wczesniej bywałam z tym moim w tym mieszkaniu na paru imprezkach. I rowniez od czasu do czasu sprzątałam tam za pieniadze. I załuje ze przyjęłam tę "pracę:". Nie musze mowic że to ten "moj" mnie do tego namówił, a ja glupia zgodzilam się, bo myslalam ze sie do nich w ten sposob bardziej zbliżę. Jednak wtedy gdy to proponowal nasza znajomosc wygladala zupełnie inaczej. CZuje sie upokorzona, skreśliłam go, Nie jest mi już nawet żal. Zrozumialam co ze mnie zrobił i powiem wam że przeszłam nad tym do porządku dziennego. Fakt zeszły tydzień przeżyłam emocjonalnie. Ani jednej nocy nie przespałam. Kładlam się nad ranem. A tej nocy co dzwonił ten koleś z propozycja posprzatania po Sylwku spałam tylko 2 godziny. Probowalam zapomniec o tym moim, poznawac innych facetow, i desperacko szukałam sobie kogoś na Sylwestra. Zajęło mi to pół tygodnia. Byłam na trzech randkach, poznałam fajnych facetów. Z jednym się umówiłam i spędziłam tego Sylwka. Kulturalnie w towarzystwie nowo poznanej osoby i jego rodziców. Ale nie żałuje. A tamtemu z Nowym Rokiem mówię PA. Nie odzywa się do mnie i ja też nie i chciałabym żeby już się nie odezwał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blue lagoon...
Napiszę tak. Więcej luzu, dystansu i życzliwości. Pokora też się przyda. Podstawa, to rozumieć siebie, różnice płci, ciała i mózgu, nie popełniać tych samych błędów i starannie dobierać, przemyśleć wszystko. Pracować nad sobą: rozwój, empatia, ewolucja, otwartość, ostrożność. Warto też analizować. Pozgłębiać ludzkie zachowania, psychologię związku, zamknąć swoją przeszłość z traumami, rozprawić się z demonami i tak przygotowany myśleć o stabilnym, bogatym duchowo i barwnym związku. Ciekawe osoby spotykają ciekawych ludzi na swojej drodze. Wg mnie nie da się tego wszystkiego zrobić będąc zbyt młodym, niedojrzałym i niedoświadczonym. Wyjątki potwierdzają regułę. Nie liczcie na wyjątki nie mając solidnej podstawy. Romantyzm i spontan jest w tym wszystkim, co opisane powyżej, jak najbardziej możliwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
Tak czy inaczej to ja Cie podziwiam do hhhhhhhh! Caly ten czas...dwa lata i tak sie czujesz Kochana, jesli masz na myśli to co ja, to 2 lata pomnóż pzrez 2,5 niestety :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do hhhhhhhhhhhhhhhhh
Anja :-( :-( ludzie, nawet Ty... :-O :-( jakie to wszytsko dołujące jest :-O ale masz dobre postanowienie, zamykasz znajomośc ze starym rokiem i niech się facet buja! ludzie jak oni tak mogą robić! mam nadziję, ze karma istnieje i wszystko do nich wróci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LoJezusieNazarenskiJedyny
Anja, ciesze sie ze ten facet nie bedzie cie juz robil w balona ale niestety obawiam sie, ze znajdzie sie nastepny :( On cie mega lekcewazyl juz od dluzszego czasu a potem dzwoni po swietach w ktore cie rowniez kompletnie zignorowal i ty idziesz z nim do lozka? Rany Julek, jak ty wogole wpadasz na takie pomysly??? Zycze ci duzo szczescia ale nie bedzie to mozliwe bez pewnych zmian w tobie samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
To prawda, że ją robił w balona od dawna, od początku to pisałam. Oby wyciągnęła wnioski i następnym razem od razu kopnęła takiego w tyłek - jeśli się taki trafi, czego nie życzę, ale takie jest życie. A do tamtego muzykanta bym zadzwoniła. Dlaczego? Bo szybciej by była sprawa zakończona i bardziej z klasą niż po prostu przestać odbierać telefon - bo on w końcu zadzwoni, jak mu się zacznie nudzić. Gierki są dobre dla dzieci, nie dla dorosłych i robienie z siebie suki na siłę jest śmieszne. Trzeba się szanować, ale i nie bawić się w manipulację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja Carenina
witajcie. Po prostu mam go już gdzieś. Dzwoni od dwóch dni do mnie, a mi się nawet nie chce wysilać i podnosić słuchawkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhhhhh
i bardzo dobrze, pogonić gada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja Carenina
zachował się jak ostatni łajdak:( Prawda jest taka że okazało się że ma kogoś a mnie traktował jak swoją zabawkę, jak koło zapasowe. Dowiedziałam się o tym od jego kolegów, którzy wprawdzie nie powiedzieli mi tego wprost, ale niczemu nie zaprzeczyli, a zarówno jednen jak i drugi powiedzieli że on bardzo źle się w stosunku do mnie zachował. Traktując w taki sposób, min. postępując z Sylwestrem. Nawet oni powiedzieli że nie załużyłam na takie traktowanie z jego strony a to on postąpił jak dupek. Teraz moje uczucie do niego umarło. Nie jest mi już nawet żal.. Z Nowym Rokiem zakończyłam ten rozdział w moim życiu. I chociaż mam nauczkę żeby nie wierzyć mężczyźnie i być czujną oraz ostrożną. I nigdy nie dać się wmanewrować w luźny związek. Teraz gdy kogoś nowego poznaję zwyczajnie mówię wprost że taka znajomość mnie nie intteresuje. Pozdrawiam WAS...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×