Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Czas zaczac zycie

* 25 lata i brak celu w zyciu *

Polecane posty

Gość Czas zaczac zycie

Jak to zmienic? Od czego zaczac? Za miesiac stuknie mi 25 rok zycia, a jestem na poziomie licealistki. Mieszkanie z rodzicami, brak stalej pracy, zycie codziennoscia. Poszlam na studia "bo tak wypadalo", z trudem je skonczylam, kierunek nietrafiony. Nie dociera do mnie ze jestem w wieku, w ktorym moglabym zalozyc rodzine. Czuje sie jak nastolatka, a nie dorosla kobieta. Nie potrzebuje psychologa, a zmian w zyciu. Poczucia ze do czegos daze. Nic nie potrafie, nie wiem co chce robic i do czego sie nadaje. Czy to nie za pozno na zaczynanie wszystkiego od zera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakie studia skończyłas
no najlepiej zrobiłoby Ci znalezienie pracy, więc jej szukaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jakie studia skończyłas
to nie jest za późno , zapewniam Cie i wcale nie zaczynasz od zera skończyłas studia, z trudem, ale skończyłas musisz sie zastanowic do czego chcesz dązyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo..................
mam tak samo z tym ze dwa lata starsza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nbnhgj.,
ja mam 22 lata nie mam studiow, pracy szukam (w sklepie no bo gdzie indziej tylko z matura?), mieszkam z rodzicami i mam dosc zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosmiczna powloka
Jestem dokładnie w tej samej sytuacji, Mentalność na poziomie 15latki. Moja koleżanki z LO powychodziły za mąż, niektóre mają dzieci. Do mnie to nie dociera. Mam już pierwsze zmarszczki. Co prawda mam faceta ale 3 lata młodszego ode mnie, który swą dojrzałością także przypomina gimnazjalistę. Studia właśnie skończyłam, pracy specjalnie nie szuka ( wysłałam w ciągu 2 miesięcy 5 cv). Czuję jakby ta cała dorosłość była ode mnie oddalona o całe lata świetlne. Nie wyobrażam sobie być matką, może po 40. Facet co prawda ma pracę ale bardzo niestabilną. Ma 23 lata a potrafi grać na kompie przez 12 godzin. Oboje jesteśmy jacyś tacy do życia nie przystosowani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dr zyrowska
masz problem jak miliony polkow nie jest jakis specyficzny,a czego osczekujesz???lhhahah zapierdzielac aby starczylo na ciebie i tyle.....chaty i ta sie nie dorobisz do 50..zycie samo zycie w pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosmiczna powloka
Najgorsze ( czy aby) jest to, że nie specjalnie mam ochotę na zmiany. Całymi dniami nic nie robię, bo ile zajmuje sprzątanie i gotowanie obiadów. Jak mój facet wraca z pracy to podaje mu obiad, potem oglądamy tv czasami idziemy na spacer o 20 on wychodzi na trening wraca przed 23, ja w tym czasie oglądam seriale - najczęściej latynoamerykańskie, gram w gry online. Jak facet wraca serwuje mu kolacje potem seks i do spania. W każdą sobotę idziemy na całonocną imprezę, ostro pijemy - mamy masę znajomych, z którymi imprezujemy.Wracamy do domu w niedzielę koło 9 rano po afterparty oczywiście u jednego ze znajomych. Cała niedzielę spędzamy w łóżku oglądając tv i jedząc fast-foody. Wiem, że to z zewnątrz wygląda żałośnie. Faceta poznałam na studiach, to ja go poderwałam jesteśmy razem od roku, mieszkamy od jakiś 8 miesięcy. Skończyłam 2 kierunku finanse i rachunkowość i filologię angielską. Na studiach byłam bardzo ambitna, uczyłam się bardzo dobrze. Pracowałam też ponad 4 lata. W lipcu skończyliśmy studia i wtedy mój facet poszedł do pracy, ja się zwolniłam we wrześniu. Plan był takie, że szybko znajdę pracę w wyuczonym zawodzie, wcześniej pracowałam jako sp do spraw handlu i marketingu, nie musiałam siedzieć bitych 8h dziennie w pracy a rozliczana byłam wyłącznie z efektów pracy. Mogłam więc swobodnie studiować dziennie jeden kierunek, drugi już zaocznie. Dziś sama siebie nie poznaje. Facet nie dopinguje mnie w poszukiwaniach pracy, twierdzi, że skoro ja nas wcześniej utrzymywałam przez kilka miesięcy więc teraz on może to robić a w ogóle to najlepiej by było gdybym do pracy wcale nie poszła bo on lubi jak ja jestem w domu. Facet jak już wspomniałam nie jest emocjonalnie dojrzały, ale kocha szczerze. Stagnacja to właśnie teraz czuję. Mam tylko nadzieję, że nie zajdę w ciągu najbliższych 10 lat w ciążę bo nasze dziecko miałoby łagodnie rzecz ujmując przejebane. Pewnie żadnemu z nas nie chciałoby się do niego w nocy wstawać czy pieluchy zmieniać, przypominamy bowiem parę hipisów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo..................
ja tak samo, nie widze siebie w roli matki, mentalnosc na poziomie 18stki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas zaczac zycie
Mam obraz siebie jako niezaleznej, zadowolonej z zycia babki, mieszkajacej w ladnie urzadzonym mieszkaniu, majaca satysfakcjonujaca prace lub wlasna jednoosobowa firme. Bez kokosow, ale zeby starczalo na godne zycie. Znany obrazek, tylko najczesciej dodaje sie do tego "kochajacego meza i dzieci" ;) Jestem sama, ale nie jest to moim problemem, nie zamierzam "zlapac" faceta, by wyrwac sie z domu. A zakladanie rodziny to dla mnie odlegla przyszlosc. Odrzucam "kandydatow", bo czuje ze nic soba nie reprezentuje, mozna powiedziec ze wstydze sie siebie, mimo tego ze mam poukladane w glowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam tak samo..................
ale ja chociaz nie daję dupska na kocią lape... dzieki bogu, nie tak źle ze mna jednak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czas zaczac zycie
kosmiczna powloka -> Skonczylas konkretne kierunki i pracowalas, masz wieksze mozliwosci. Moje wszystkie prace byly dorywcze, najczesciej nie dluzej niz na 3 m-ce, typowe dla studentow i ludzi bez wyksztalcenia, nie wnoszace nic do CV :O Lapie co sie da, ale taka praca jeszcze bardziej mnie dobija. Nie chce tak spedzic calego zycia. Ale bez doswiadczenia i wyksztalcenia (moje studia nic nie wniosly) ciezko o "normalna" prace. Chcialabym zalozyc wlasna firme, ale nawet gdybym odlozyla troche pieniedzy czy chciala starac o dofinansowanie to problemem jest fakt ze nie wiem co by to mialo byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosmiczna powloka
Ja zdaje sobie sprawę z faktu, że gdybym naprawdę chciała to mogłabym znaleźć dobrą pracę. Ale mi się nie chce. Nic mi się nie chce. Czasami potrafię przez 2 dni z rzędu chodzić w pidżamie. Jeszcze pół roku temu byłam inną kobietą. Ciągle zabieganą jednak dobrze zorganizowaną. Zarabiałam na tyle dobrze, że byłam w stanie utrzymać zarówno siebie jak i mojego faceta. Z każdym dniem coraz bardziej się uwsteczniam. Rodzinie wciskam kit o tym jak biegam na rozmowy ale szukam czegoś naprawdę dobrego dlatego jestem teraz bez pracy ( mam jednak sporo oszczędności i zasiłek dla bezrobotnych). A mój konkubinat nie dość, że mi nie przeszkadza to jeszcze bardzo sobie go chwalę;) Potrzeba mi jakiegoś kopa, pokaźnego katalizatora bo inaczej marnie pójdę na dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czesc. Cos jest w tym, ze po studiach czlowiek czuje sie pusty, ze nie dazy do niczego. Ja skonczylam gospod. i admi. publiczna, potem miedz. stos. gospod.... Pracy nie obronilam. Wyjechalam do Wloch i teraz mieszkam z mama, chodze na jezyk i robie kurs asystentki stomatologicznej, ale mam wrazenie ze nic nie robie. Chodze na praktyke w szpitalu, do szkoly, na jezyk i w kolko... Spotykam sie z masa facetow i tak ... caly tydzien... Teoretycznie mam co robic, zmieniam zawod, ale czuje sie niepotrzebna..... Czy mam powody sie skarzyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja mam 35 lat i w dalszym ciągu nie wiem czym w życiu się zajmować. oczekuję na dzień gdy wszystko się już skończy. nie nie nie mam depresji... poszukuję pracy a z mężem nie mam wspólnego języka. dzieci nie mamy. nie narzekajcie 20 paro latki - macie jeszcze czas. mi ten czas się kończy więc co pozostaje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawikzewsi
ciekawe myślałem że jak się pójdzie do pracy i ma znajomych to jest i ochota do życia, czy można tak szybko wypalić się już na studiach? może brakuje wiary w Boga albo jakiegoś mentora czy mistrza który by was pokierował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesli nie masz faceta to wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również jak koleżanka wyżej. Mam 35 lat żonę, z ta różnicą ze są dzieci po bankructwie firmy w której pracowałem do 2013 roku czyli prawie 3 lata straciłem sens życia. Pracy szukam cały czas i albo dziękują albo na rozmowę wcale nie wzywają. Nie mogę odnaleźć ani pasji, zainteresowań. Czuję się jak by coś wyssało ze mnie życie. 20 + to nie taki problem macie jeszcze dużo czasu. A tu życie zasuwa już do 40.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakbym czytała o sobie! 25 lat, zaraz obrona licencjata, matura zdana 5 lat temu, do tej pory zdane 2 techniki i szkoła kosmetyczna. staż 3 miesięczny z up, potem 2 miesiące pracy, potem cisza, 3 miesiące pracy, cisza, 2 miesiące pracy, cisza miesiąc pracy, cisza i 3 miesięczny staż z uczelni... (praktyk nie liczę, mówię o zarobkowych pracach) 14 miesięcy pracy na 25 lat życia ;/ i tak lepiej, niż koleżanki, które kończą w wieku 25 lat magistra i nie mają ani jednego dnia... nie wiem co chce robić dalej, gdzie pracować, mieszkam z rodzicami. Chłopaka mam od 6 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również mam 25lat. Skończyłam studia, raczej nietrafione. Nie mogę powiedzieć, że żałuję swojego wyboru, ale wiem, że gdybym miała szansę wrócić i wybrać jeszcze raz, byłby to inny kierunek. Studia skutecznie zniechęciły mnie do szukana pracy zgodnej z "wykształceniem". Wcześniej zawsze uważałam siebie za osobę zaradną, oszczędną, ambitną. Tyle mi się chciało... dużo czytałam książek, uczyłam się, ćwiczyłam regularnie, rysowałam, wychodziłam ze znajomymi. Studia pochłonęły praktycznie cały mój czas i z roku na rok ich trwania robiłam się większym odludkiem. Teraz po studiach mieszkam nadal z rodzicami, wędrowałam z pracy do pracy, bo nigdzie nie mogłam się odnaleźć. Nie mam już ani ambicji, ani siły żeby wziąć się w garść i być choć w ułamku tak "żywa" jak kiedyś. Mam faceta, ale on mam wrażenie przechodzi to samo. Może i się lepiej przez to rozumiemy, ale nie wiemy jak się w tym wesprzeć. Nie wiem czy wzajemnie nie ciągniemy się w dół. Czuję się żałośnie i jestem świadoma tego, że mogłabym zwyczajnie ruszyć dupę, ale po prostu boli mnie w środku, jakbym miała kamień, który sprawia, że stoję w miejscu i on tylko ciągnie mnie w dół...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bora

Wow, widze ze wiele osob ma podobne problemy co ja. Ja mam 26 lat, studia niedokonczone i tez nietrafione. Mam kochajacego meza, jak u wielu osob zwiazek nie jest problemem, natomiast przebywanie ciagle w domu. Mam prace w domu ktora wykonuje od paru lat(mam biuro w domu) i ciagle robie to samo. Juz sie wypalilam w tej pracy ale to jest moja firma, ktora przynosi dochod wiec nie moge z niej zrezygnowac. Na dodatek mam dom, o ktorym marzylam, ale to wciaz nie sprawia ze jestem szczesliwa. Czuje, ze nie mam celu w zyciu. Prace robie byle by wykonac ale jakos nawet juz nie potrafie „odbebnic jej” szybko tak jak kiedys mi sie udawalo. Kiedys bylam dusza towarzystwa oraz mialam wielka pasje, na ktora juz nie mam sily. Po prostu nie chce mi sie ruszyc tylka, robic cokolwiek ponad to co musze. Czasem mialam przyplywy pragnienia by rozwijac firme, ale sa to jednodniowe epizody. Moglabym tez spelniac marzenia, ale nie mam mentalnej sily. Wiele osob chcialoby tego „idealnego zycia” a mnie nie wystarcza. Czy to znak tych czasow ze wiele osob tak ma? Nic nie satysfakcjonuje, ciagle wiecej i wiecej bodzcow potrzebuje czlowiek zeby cos poczuc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

25 lat i rodzina? Aż mi niedobrze się zrobiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie, tylko próba zrobienia "kariery" na uratuje :) Cel? Żyć wygodnie i się nie narobić. Żyjemy po to, by umrzeć, po nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek nikt
38 minut temu, marcin_wawa napisał:

 Żyjemy po to, by umrzeć, po nic więcej.

Jeżeli naprawdę myślisz to co piszesz to czemu jeszcze żyjesz hipokryto? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylgizi

25 lat i brak celu? przecież to taki młody wiek i można jeszcze tyle zrobić! tylko nie można siedzieć na tyłku bo wtedy nie wyjdzie! polecam poczytać również blog teksty-aplana.pl który ma tam ciekawe przemyślenia dające motywacje do działania 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U7gg

U mnie 37 lat na karku, praca na wysokim stanowisku, nowe duze mieszkanie, swietny samochód, masa podrozy po swiecie.... wydawaloby sie zycie idealne. A jednak w srodku czuję dokładnie to co Wy wszyscy. Pustkę i brak celu i sensu. Zycie ulozylo mi sie tak, ze przez swoje głupie decyzje polozyłem kilka wartosciowych związkow. Od jakiegos czasu prawie nic mnie nie cieszy, ani pieniadze, ani wyjazdy, ani to wszystko co osiagnalem. Wydaje mi sie, ze nie jestem nikomu potrzebny, nikomu na mnie nie zalezy, nikt mnie nie lubi, itp. Po ostatnim rozstaniu nie umiem nawiazac nowej, glebokiej relacji. Jedyne co mnie trzyma w kupie to gleboka wiara, ze Bog nade mna czuwa. Inaczej pewnie skonczylbym w jakims nalogu. Takze, tak jak widzicie nasze samopoczucie nie zalezy tylko i wylaczenie od braku kasy i dobrej pracy. Problem tkwi gdzies glebiej w naszej podswiadomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×