Zakpił sobie ze mnie - czy mam rację?

W środę mówił że spotkamy się w sobotę. Że załatwi sobie pojazd i spotkamy się w Poznaniu. Że chce ze mną spędzić czas, mówił że dawno mnie nie widział. Jest już sobota a on w ogóle się nie odzywa. a ja napisałam mu co z tym spotkaniem. On milczy. Potem napisałam mu ze zakpiłeś sobie ze mnie. a on za godzinę wysyła mi sms: nie zakpiłem sobie z ciebie. nie mam z kim przyjechać, nie mam pieniędzy a ni skąd pożyczyć i nie wziąłem wypłaty. i już lepiej mnie mnie denerwuj bo zaraz naprawdę się wkurzę. nie ma prawa jazdy.

jak oceniacie ta sytuację?

z taką żenującą dzieciarnią

Ja oceniam że on wyraźnie leje na ciebie wiec i ty powinnaś lać na niego.

Zgadzam sie z wredna; ]

Pewnie chciał przyjechać ale naprawde nie miał go kto zabrać, rozumiem że jesteś zawiedziona ale jemu też pewnie jest przykro.

z tego co wiem to sporo zarabia. Nie wierze w to że nie miał kasy i że nie maił kto go przywieźć. To zwykła ściema :( Teraz wiem że ma mnie w dupie. A zdanie lepiej mnie nie denerwuj bo zarz naprawdę sie wkurzę oznacza że go denerwuję całkiem i nie chce ze mną się zadawać. to moje zdanie :( Mam do niego ogromny żal że zakpił sobie z moich uczuć. Narobił nadziei a na koniec powiedział że go denerwuję. a sam z a mną latał, mówił że się zakochał.

Nawet jeśli nie miał kto go zawieść, to chyba powinien wcześniej jej o tym dać znać.

to nie ma komunikacji miejskiej?

Mieszka od Poznania ok 40 km.