Mam pojebaną sąsiadkę nad sobą

Mieszkam z narzeczonym w wynajmowanym mieszkaniu od paru miesięcy, a to babsko już nam tyle krwi napsuło. Ciągle ma do nas o coś pretensje, raz nawet nasłała na nas policję, że niby hałasujemy (a nigdy nie jesteśmy głośno po 22giej) i tylko wstydu się najedliśmy. Wali do nas jakimś kijem w podłogę praktycznie codziennie, nawet gdy pralkę włączę o godz. 15stej w sobotę... Gdy zaprosimy znajomych, to wystarczy, że ktoś się zacznie śmiać czy głosniej mówić i już słyszymy walenie kijem z góry. Ostatnio to już przegięła bo wywiesiła w gablocie na klatce schodowej kartkę o treści "lokatorzy spod nr... uprawiajcie seks ciszej, bo to nie burdel". Myślałam, że wyjdę z siebie. Kartka ta była tak sprytnie wsunięta do tej gabloty, że nie dało się jej przez kilka dni wyciągnąć. Narobiła nam wstydu przy sąsiadach, teraz się na nas patrzą jak na jakichś przestępców normalnie. Dodam, że seks uprawiamy praktycznie zawsze przed 22, czyli nie ma mowy o zakłócaniu ciszy nocnej. Co robić z takim babskiem? Dodam, że pogadac się z nią normalnie nie da. Mój narzeczony po tej ostatniej akcji kilka razy pukał do niej do drzwi nie otwiera. A jak czasem miniemy się z nią na klatce, to ona udaje że nas nie zna. Masakra jakaś :o

połóż jej psią kupę na wycieraczce jakoś tylko siłowo to widzę

olej babę jakaś pierdolnięta jest

a jak uprawiacie seks to jęczysz albo trzeszczy wam łóżko?

jakby nawet nie trzeszczało baba sobie kupi stetoskop żeby słyszeć. musi zacząć się bać, znajdzie sobie inny obiekt do wyżywania się

napisz na kartce i wywieś na klatkę "lokatorka spod nr ... ma wszy i śmierdzi jej z japy'

Jakoś specjalnie głośno nie jęczę :) No ale też cichutko nie jestem. Z tymże nie wydaje mi się, żebym musiała się jakoś specjalnie hamować, zwłaszcza o godzinie np. 18stej. Co innego gdyby było po 22.

narób jej naprawdę hałasu i powiedz , że jak sie nie uspokoi to dopiero będzie jazda

I skarge na nia do spoldzielni